1937-10-17 Pogoń Lwów - Cracovia 2:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Pogoń Lwów

Trener:
Ludwik Szabakiewicz
pilka_ico
Liga , 15 kolejka
Lwów, niedziela, 17 października 1937

Pogoń Lwów - Cracovia

2
:
0

(1:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Franciszek Zastawniak
Skład:
Albański
Panas
Lemiszko
Hanin
Wasiewicz
Sumara
Szmyd
Jedynak
Wolanin
Zimmer
Majowski

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Michał Frank z Warszawy
Widzów: ok. 5 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 5000.

bramki Bramki
Wolanin (23')
K. Majeran (83'-samobójcza)
1:0
2:0
Skład:
W. Pawłowski
Lasota
Pająk
K. Majeran
Grünberg
J. Turecki
Z. Skalski
Góra
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1937-10-17 Makkabi Kraków - Cracovia II 1:0
1937-10-17 Pogoń Lwów - Cracovia 2:0



Jedynak i Majowski w ataku na Pawłowskiego (C)

Ciekawostki

Sensacyjna porażka "Pasów" z walczącą o utrzymanie Pogonią w przedostatnim meczu sezonu. Wydawać by się mogło, że praktycznie przekreśliła szanse na tytuł mistrzowski, gdyż po tym spotkaniu Cracovia pozostała z 20 punktami i tylko jednym meczem do rozegrania. Tymczasem kontrkandydat do tytułu, rewelacyjny beniaminek z Chorzowa, również miał na swoim koncie 20 punktów, ale w zanadrzu dwa zaległe spotkania w listopadzie...

Informacja o pociągu na mecz w dzienniku IKC

Opis meczu

"Zapał młodzików, rutyna starszych przyniosły zwycięstwo Pogoni nad Cracovią 2:0
Brak Matyasa i Lemiszki bez wpływu na dobrą formę lwowian" -
Przegląd Sportowy

Zapał młodzików, rutyna starszych przyniosły zwycięstwo Pogoni nad Cracovią 2:0
Brak Matyasa i Lemiszki bez wpływu na dobrą formę lwowian

Bramki dla Pogoni zdobyli Wolanin i samobójcza Majeran. Widzów ponad 5.000.

Pogoń: Albański, Panas, Lemiszko, Hanin, Wasiewicz, Sumara, Szmyd, Zimmer, Wolanin, Jedynak, Majowski.

Cracovia: Pawłowski; Lasota, Pająk; Majeran, Grünberg, Turecki; Skalski, Góra, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.

Gdy w sobotę wieczorem Matyas zawiadomił sztab Pogoni, że zjawi się na boisku tylko w charakterze widza i gdy równocześnie o tej samej porze wydano zakaz gry Jeżewskiemu, któremu odnowiła się jedna z dawniejszych jego kontuzji, sytuacja Pogoni, w obliczu meczu z Cracovią, była wcale nie wesoła, a nastroje minorowe. Apatia sympatyków Pogoni i brak wiary w możliwość zwycięstwa swego pupila zostały jednak z miejsca przełamane, skoro już po pierwszych pociągnięciach okazało się, że Pogoń mecz ten musi wygrać. Wygrać musiała dlatego, że „młodzież” zdołała wykrzesać z siebie zapał, ambicję i poświęcenie, a równocześnie umiejętności jej nie były małe, przy czym nad całością czuwała rutyna długoletnich ligowców.

WASIEWICZ W WYSOKIEJ FORMIE
Nie ulega najmniejszej kwestii, że niedzielna wygrana Pogoni to wielka zasługa jej młodych talentów i wysokiej klasy gry Wasiewicza. Środkowy pomocnik Pogoni wzniósł się w niedzielę na wyżyny dawno u niego nie spotykane. Wasiewicz był niezrównany w kryciu, dokładny w podaniach, najcięższe problemy taktyczne rozwiązywał z największym skutkiem. Było to i nie małą zasługą obu jego skrajnych partnerów Hanina i Sumary, którzy skutecznie zaszachowali przeciwne skrzydła. Z obroną Pogoni bywało rozmaicie. Zasadniczo nie popełniono tam specjalnie większych błędów, ale kilkakrotnie u obu obrońców widziało się niepewne momenty. Albański grał na swym normalnym poziomie.

PRZYDAŁ SIĘ ZASTRZYK
Napad lwowian, dzięki zastrzykowi aż trzech juniorów, był niezwykle szybki, zdecydowany i bojowy. Parł bez przerwy do przodu, przełamując szczególnie przed pauzą, zdecydowanie linie obronne Cracovii. Po przerwie były wprawdzie okresy słabszego naporu, ale w końcowych minutach znów pięknie zafiniszowano.

Zasadniczo w napadzie Pogoni nie było słabych punktów. Kierownictwo spoczywało w ręku Zimmera, który w pracowitości nie znalazł sobie równego. Majowski na skrzydle miał doskonały ciąg i strzałowo tym razem całkowicie dopisał. Zagrania niezwykle bojowego Jedynaka, doskonałego technicznie Wolanina i pomysłowego Schmidta, stanowiły dalsze atuty.

PAWŁOWSKI GRA JAK Z NUT
Cracovia poważnie rozczarowała. Miłym wyjątkiem był właściwie tylko Pawłowski, który miał wiele sposobności do wyzyskania swej dobrej klasy. Wszystkie pozostałe linje wykazywały sporo braków a najsłabszą była trójka pomocy, gdzie szczególnie Grünberg przy krótkich przyziemnych podaniach piątki napadu Pogoni stracił zupełnie głowę.

W linji ofenzywnej Cracovii najlepiej trzymały się skrzydła, szczególnie Skalski był głównym motorem. Korbas miał najlepsze chęci, jednak nie znajdował zrozumienia u obu łączników. Cracovii wypada zarzucić brak zespołu, brak serca do gry i poświęcenia. Poza tym prawie przez cały czas pracowano nerwowo.

LWOWIANIE PRZEWAŻAJĄ
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem zdecydowanej przewagi Pogoni, która ma wiele dogodnych sytuacji. Pierwsza bramka pada w 23 min. Wasiewicz wypuszcza Schmidta, który po objechaniu Pająka, podaje z kolei Wolaninowi, a ten bez trudu zdobywa pierwszy punkt.

Przewaga gospodarzy trwa. Pawłowski interwenjuje raz poraz.

PO PRZERWIE
W drugim okresie gry przebieg spotkania jest zmienny. początkowo do głosu dochodzi Cracovia, która przez dłuższy okres przesiaduje na polu Pogoni. Pod koniec Pogoń jest znowu stroną bardziej atakującą. W 83 m. w zamieszaniu podbramkowym wynikłym po rogu bitym przez Majowskiego, piłka ociera się o Majerana i wpada do bramki. Wynik jest przesądzony.

Zawodami kierował p. Frank, który z najbardziej gorących momentów wychodził obronną ręką.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 83 (1339) z 18 października 1937 [1]


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk, Majęran, Grűnberg, Turecki, Skalski, Góra, Korbas, Szeliga, Zembaczyński. — Pogoń: Albański, Panas, Lemiszko. Hanin, Wasiewicz, Su¬mara, Schmidt, Zimmer, Wolanin, Jedynak i Niechcioł.

Pogoń jak wynika z podanego wyżej składu, wystąpiła bardzo osłabiona, bo bez Jeżewskiego, Matjasów i Borowskiego.
Mimo to posiadała ona w ciągu całego spotkania wyraźną przewagę, które zwycięstwo różnicą dwóch bramek tylko w niedostateczny sposób odtwarza. Szczególnie w okresie pierwszych 30 minut odmłodzę ny atak Pogoni nieustannie parł naprzód, wykazując ambicję i ofiarność, jaką tylko rzadko obserwuje się na boiskach.
Cracovia przytłoczona impetem przeciwni¬ka przez dłuższy czas nie mogła się rozegrać, gdy zaś w końcowym kwadransie pierwszej połowy doszła wreszcie do głosu, niczem nie zdołała uzasadnić mistrzowskich swych aspiracyj.
Mecz niedzielny niewątpliwie należał do najsłabszych, rozegranych przez Cracovię we Lwowie, przyczem również jednostkowo żaden z graczy drużyny krakowskiej nie zdołał się wybić ponad przeciętność, Naodwrót Pogoń miała jeden z najlepszych dni w sezonie i wspaniałym finiszem zapewniła już sobie właściwie miejsce w Lidze.
Mecz rozegrany został w czasie ustawicznego drobnego deszczu na śliskiem boisku. Grę rozpoczyna Cracovia, z miejsca jednak piłkę otrzymuje atak Pogoni, który przez 80 minut niepodzielnie panuje na boisku.
Akcja napadu Pogoni w polu jest bez za¬rzutu. pod bramką jednak często brak jej wykończeni. Strzały przeważnie idą na aut bądź też bez większego wysiłku broni ich Pawłowski. Natomiast Albański w ciągu pierwszego kwadransu jest zupełnie bezrobotny i pierwszy strzał ma dopiero w 15 minucie gry.
Atakowi Pogoni, prócz słabej stosunkowo dyspozycji strzałowej, zarzucić można zbytnie forsowanie lewej strony napadu z pominięciem prawej, gdzie dobrze przez Pa¬jąka obstawiany, a mimo to ciągle groźny Schmidt tylko niedostatecznie był wykorzystywany. Nieustanne ataki Pogoni przez długi czas nie dają wyniku bramkowego i dopiero w 25 minucie z ładnej akcji Wasiewicz — Schmidt — Wolanin, ten ostatni ostrym strzałem w róg uzyskuje pierwszą bramkę.
Za chwile „kiks” Pająka omal nie powoduje utraty drugiej bramki przez Cracovią. W ostatniej jednak sekundzie ratuje Turecki. W ciągu kolejnych 10 minut napad Cracovii kilkakrotnie dochodzi do głosu, nie zagrażając jednak poważnie bramce Pogoni. W 35 minucie Wolanin wyposzczą Niechcioła, który po ominięciu Majerana i Lasoty ostro strzela na bramkę. Pozornie z beznadziejnej sytuacji ratuje Cracovię słupek. Ostatnie minuty przed przerwą należą do białoczerwonych. którzy jednak nie mogą sforsować dobrze grających tyłów Pogoni. Do pauzy wynik 1:0 dla Pogoni.
W drugiej połowie tempo z powodu coraz bardziej Śliskiego boiska i ciężkiej piłki jest słabsze. Pogoń początkowo znów jest stroną atakującą, następnie gra się wyrównuje, a nawet Cracovia okresami więcej jest przy piłce. W 50 min. Cracovia nie wykorzystuje dogodnej sposobności wyrównania, gdy piłka w tłoku podbramkowym przez długi czas wędruję od nogi do nogi. Ostatecznie Albański wyjaśnia sytuacją. W 65 min. Cracovia uzyskuje 4 kornery pod rząd, których jednak nie wykorzystuje. Wynik spotkania w tym okresie pozostaje jeszcze pod znakiem zapytania i rozstrzygnięty zostaje dopiero w 80 min. po kornerze, strzelonym przez Niechciołka.
Piłka odbija się od Majerana w kierunku bramki Cracovii, dokąd jeszcze głową kieruje ją Jedynak. Druga bramka, zdobyta przez Pogoń ostatecznie decyduje o porażce Cracovii, która w końcowych minutach zupełnie kapituluje.
Gra tylko w pierwszej połowie prowadzona była w ostrem tempie i dzięki ładnej grze Pogoni obfitowała w ciekawsze sytuacje. W drugiej połowie poziom spotkania był nieco już niższy. W drużynie Pogoni na pierwszy plan wybijała się doskonała pomoc, gdzie szczególnie Wasiewicz osiągnął szczytową formę W napadzie doskonale spisywali się młodzi Schmidt Jedynak i Wolanin, a starszy Niechcioł tylko w pierwszym kwadransie specjalnie się wyróżnił. podczas gdy Zimmer, jak zwykle, nie zapominał o wspomaganiu tyłów. — Z trójki obronnej w pierwszym rządzie wyróżnić należy Panasa, który dobrze zastępował Jeżewskiego.
Cracovia nie potrafiła dorównać Pogoni ofiarności, a nadto ustępowała Jej w po. szczególnych formacjach. Szczególnie słabo wypadła gra pomocy, która często zapominała o współpracy z napadem. Obrona, obok dobrych, miała wiele słabych momentów. W napadzie zaledwie tu i ówdzie widać było przebłyski ładnej gry kombinacyjnej, przyczem na pierwszy pian wybijali się dwaj skrzydłowi Skalski i Zembaczyński, oraz Korbas na środku. Pawłowski nie ponosi winy w utracie bramek.

Sędziował p. Frank, widzów około 5000.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 289 z 19 października 1937


Mecze sezonu 1937