1937-06-04 Cracovia - Bocskay Debreczyn 4:2
|
Turniej 30-lecia Cracovii Kraków, Stadion Cracovii, piątek, 4 czerwca 1937, 18:00
(2:2)
|
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk Żuwała Grünberg Żiżka Skalski Góra Korbas Szeliga Zembaczyński |
Sędzia: Mitusiński
|
Skład: Kosa Gyulay Vago Palatas Borss Belczik Otosz Finta Teleky Takacs Hajdu |
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w dzienniku Krakowski Kurier Wieczorny
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Cracovia miała właściwie w meczu tym trzy fazy. Pierwszą - dobrą, kiedy nad zespołem węgierskim miała lekką przewagę. W tym okresie białoczerwoni marnowali pewne szanse.
W miarę upływu czasu sytuacja ulegała zmianie. Węgrzy byli coraz lepsi, przeważali technicznie i kombinacyjnie. I jakkolwiek Góra wyzyskał w 17 minucie przytomnie rzut wolny Żiżki, wyższość gości nie ulegała dyskusji.
Wystarczyły dwie udane akcje Finty w 29 i 31 minucie, aby przechylić szalę zwycięstwa na drugą stronę. Węgrzy prowadzili, Cracovia była obecnie słabsza, znalazła się w drugiej swej fazie.
Powtórzyły się znów wypadki, znane z ostatnich meczów mistrzowskich. Trzymał całą defenzywę Pająk, dobrzy byli jego partnerzy, a Grünberg i Żiżka dobrymi wyczynami uzupełniali obraz tyłów. źle natomiast działo się na środku, gdyż Korbas ciągle inklinuje do hyperkombinacji, co odbija się na całości. Jeszcze raz potwierdziła się nasza opinia o Skalskim, najgroźniejszym obok Zembaczyńskiego.
Skalskiemu też należy zawdzięczać, że dzięki swej zaciętości wywalczył piłkę toczącą się między bramkarzem a obroną i uzyskał przed przerwą wyrównanie.
Po pauzie nadeszła trzecia faza Cracovii. Gospodarze rzucili na szalę dużą dozę ambicji i ruszyli ostro do boju.
Dobra gra Zembaczyńskiego przynosi z 10 i 19 dwa punkty, które wywierają decydujący wpływ na psychikę Węgrów. Nie mają już możności zmiany wyniku, gdyż w polu bramkowym nie grzeszą potencją strzałową, i dlatego schodzą pokonani z boiska.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Otwarcie wypalało dla białoczerwonych pomyślnie, gdyż wygrali w pierwszem swojem spotkaniu z Bocskayem w stosunku 4:2 (2:2). Zwycięstwo to jest jednak za wysokie wedle przebiegu gry, gdyż dwie bramka padły dla Cracovii bardzo szczęśliwie w pozycjach, które tylko lekkomyślne błędy w tyłach drużyny węgierskiej spowodowały, iż gospodarze tak łatwo przyszli do zdobycia goali.
Początkowo goście zaprezentowali się nieszczególnie i Cracovia szybko uzyskuje przewagę. Zwolna jednak goście rozgrywają się i wykazują wcale duży repertuar umiejętności, jeśli idzie o techniczne opanowanie piłki. W 19 min. tracą Węgry swego reprezentacyjnego obrońcę Vago po kontuzji. Nie mogą jednak przeszkodzić temu, iż w 20 min. pola po rzucie wolnym, bitym przez Żiżkę, pierwsza bramka dla Cracovii, zdobyła przez Górę głową w pełnym biegu. — Niedługo potem mógł Szeliga podwyższyć wynik, lecz przenosi górą nad poprzeczką z odległości 6 metrów.
Tymczasem Węgrzy rozgrywają się coraz bardziej i zagrażają coraz poważniej bramce Cracovii. Owocem ich ładnych pociągnięć kombinacyjnych są dwie bramki strzelone przez Fintę w 30 i 31 min., pierwsza z nich padła z ładnego strzału, którego Pawłowski nie mógł się spodziewać, druga natomiast była łatwa do obrony (strzał z odległości 26 m.), lecz Pawłowski źle interweniował.
Zanosiło się już, że Węgrzy utrzymają zwycięski wynik do pauzy, gdy niespodziewanie lekkomyślny błąd obrońcy przy wykopie od bramki, a mianowicie jego złe podanie bramkarzowi wykorzystuje Skalski i strzela wyrównującego goala.
Ten sam gracz strzela Jeszcze w 41 min. na bramkę Węgrów, lecz bramkarz bez trudu broni.
Po pauzie białoczerwoni zaczynają grać leplej i tempo słabe dotychczas ożywia się, taki wychodzą głównie od Zambaczyńskiego. — Gracz ten otrzymawszy pod nogi piłkę z centry Skalskiego w 10 min. strzela trzecią bramkę, przyczem nie bez winy obrońcy węgierskiego, zwlekającego z interwencją. W 10 min. później znowu Zembaczyński strzela czwartą bramkę, przenosząc górną piłką bramkarza do siatki.
Węgrzy zdeprymowani sukcesami białoczerwonych, opadają na siłach i grają raczej na utrzymanie wyniku, aniżeli na zwycięstwo, zwłaszcza, że ciągłe zmiany w ich drużynie wprowadziły w tyłach chaos. Cracovia uzyskuje teraz dość wyraźną przewagę.
I ma jeszcze możność podwyższenia rezultatu. Pod koniec bowiem meczu lewa strona ataku Cracovii, wychodząc często z pozycji „spalonej”, (czego sędzia nie widzi) ma doskonałe sytuacje podbramkowe, lecz ich nie wykorzystuje.
Pierwszy zatem mecz w turnieju jubileuszowym wypadł dla Cracovii pomyślnie. Grala ona nie tak wprawdzie, jak ją ostatnio widzieliśmy na kilku meczach ligowych, ale w każdym razie wystarczająco, aby pobić drużynę I ligi węgierskiej zawodowej. Na wyróżnienie zasługują z Cracovii przedewszystkicm Pająk w obronie, Żiżka w pomocy oraz Zembaczyński i Skalski w napadzie. Reszta na dość dobrym poziomie, choć miała zmienne momenty.
Z Węgrów najlepsi obrońca Vago, środkowy pomocnik Borossi. prawy łącznik Finta oraz środkowy napastnik Teleky, bramkarz słabszy. Gra gości naogół na dobrym poziomie, tylko mało skuteczna.
Składy drużyn były nast.: Cracovia — Pawłowski, Lasota, Pająk, Żuwała, Grűnberg, Żiżka, Skalski, Góra, Korbas, Szeliga i Zembaczyński. Bocskay: Kosa, Gyulay, Vago, Palatas, Borss, Belczik, Otosz, Finta, Teleky, Takacs i Hajdu.
Sędzia p. Mitusiński. Widzów około 3.000.
Krakowski Kurier Wieczorny
Nowy Dziennik
Bocskai zaprezentował nam wyrównaną jednolitą drużynę piłkarską o typowym wyszkoleniu węgierskim, skończonej finezyjnej technice, precyzyjnym półgórnym systemie kombinacji i estetycznym, wybalansowanym opanowaniu ciała. Natomiast grzeszył popisową błyskotliwością. niecelową hjperkombinacją w sytuacjach podbramkowych, które zaprzepaszczały doskonalą pracę w polu i nie przynosiły efektu. Także dlatego — i to należy podkreślić na korzyść gospodarzy — że obrona Cracovii, a szczególnie Pająk, stała na wysokości zadania i unieszkodliwiła wszelkie ataki.
Cracovia zaś raziła nawet w porównaniu do gości pewną surowizną techniczną, brakiem precyzyjności i cyzelacji w opanowaniu piłki, dostatecznej orientacji i pomysłowości, ale górowała większą celowością i skutecznością w sytuacjach podbramkowych, szybszym zdobywaniem terenu i ciągiem naprzód, a przedewszystkim brakiem zmanierowania i nonszalancji, które były faktyczną przyczyną klęski Węgrów, bo one to spowodowały nieustanne nieporozumienie tria obronnego gości, wynikające z lekkomyślnego lekceważenia obowiązków.
Podczas gdy u Cracovii widocznym był w ' formacjach defensywnych ofiarny duch walki obronnej, to u gości tego rysu w dostateczniej mierze nie można było zauważyć, liczyli oni zbytnio na swą bezsprzeczną wyższość poziomu I i klasy, zapominając, że sama umiejętność jeszcze nie wystarcza do zwycięstwa i że psychiczne walory i nastroje mają także, a nawet wiele, do powiedzenia, gdy chodzi o końcowy efekt i zwycięski rezultat.
Z przebiegu gry zanotować wypada, że Cracovia była przeciwnikiem równorzędnym, a goście technicznie i taktycznie bardziej zaawansowani. Pierwsza bramka padła w 17-tej min. po rzucie wolny ni Żiżki, kiedy Węgrzy stoją: przypatrywali się nonszalancko, jak Góra w biegu zagłówkował w siatkę. W 30-tej min. wy równali goście aa 1:1 przez prawego łącznika i zaraz następnie w 31 min. przez tego samego gracza prowadzili 2.1. Ten okres należał do Węgrów Ale już w 39-tej min. Skalski wykorzystał nieporozumienie tria defenzywnego przy wykopie bramkarskim i w pustą bramkę strzela drugiego gola, wyrównując na 2:2.
po pauzie opanowują pole Węgrzy. Korbasa niema w ogóle na boisku, jest on zupełnie nieczynny i statystuje jak hrabia na boisku. Wi¬docznie ma inki nacje do „krwi błękitnej”. Ale jest jeden gracz w ataku Cracovii, który porywa ambicją i przebojami groźnymi wyławia bramkarza ze sanctuarium, aby następnie zdobył potrzebne punkty golowe. Jest nim lewoskrzydłowy Zembaczyński, wspierany należycie pracz sąsiadów Szeligę i Żiżkę. On to w 10 min. i 22 min po centrze Skalskiego i przy dodatkowej pomocy Góry uzyskuje dalsze dwie bramki, które zadecydowały o zwycięstwie Cracovii nad Węgrami.
Zaznaczyć jeszcze należy, żuć obok wymienionych już graczy na specjalne wyróżnienie zasługuje Grűnberg, który był nieocenionym w pojedynkach indywidualnych i zespołowej współpracy, w walce destrukcyjnej i budowle konstruktywnej.
1937-02-14 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:1 1937-02-21 Cracovia - Wawel Kraków 4:4 1937-02-28 Cracovia - Naprzód Katowice 6:2 1937-03-07 Cracovia - Policyjny Katowice 8:0 1937-03-28 Cracovia - FC Wien 1:2 1937-03-29 Cracovia - FC Wien 1:3 1937-04-04 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1937-04-11 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:2 1937-04-18 Cracovia - ŁKS Łódź 5:0 1937-04-25 AKS Chorzów - Cracovia 2:1 1937-05-02 Cracovia - Pogoń Lwów 5:1 1937-05-03 Cracovia - Floridsdorfer Wiedeń 4:1 1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0 1937-05-17 Wysokie Tatry Zakopane - Cracovia 2:6 1937-05-23 Cracovia - Warta Poznań 2:0 1937-05-27 Wisła Kraków - Cracovia 1:1 1937-05-30 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1937-06-04 Cracovia - Bocskay Debreczyn 4:2 1937-06-06 Cracovia - Admira Wiedeń 0:1 1937-06-15 Cracovia - Szegedi AC 2:3 1937-06-29 Cracovia - Garbarnia Kraków 4:0 1937-07-11 Cracovia - AKS Chorzów 1:1 Plik:KS Wolbrom herb.png 1937-07-25 KS Wolbrom - Cracovia 3:7 1937-08-08 Hasmonea Lwów - Cracovia 1:4 1937-08-09 WKS Lublin - Cracovia 0:6 1937-08-15 Wawel Nowa Wieś - Cracovia 4:2 1937-08-22 Cracovia - Flota Gdynia 9:0 1937-08-29 Warta Poznań - Cracovia 3:3 1937-09-05 Cracovia - Wisła Kraków 1:0 1937-09-19 Cracovia - Wawel Nowa Wieś 3:1 1937-10-03 Garbarnia Kraków - Cracovia 0:1 1937-10-17 Pogoń Lwów - Cracovia 2:0 1937-10-24 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 4:2 1937-11-11 Unia Sosnowiec - Cracovia 2:4 1937-11-21 Cracovia - AKS Chorzów 0:7 1937-11-28 AKS Chorzów - Cracovia 5:1
1937 Cracovia - Dąb Katowice 3:0 1937 Dąb Katowice - Cracovia 0:3