1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0
|
Liga , 6 kolejka Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 9 maja 1937, 17:15
(2:0)
|
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk T. Żuwała Grünberg Żiżka Góra S. Malczyk Korbas Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Kazimierz Wardęszkiewicz z Łodzi
|
Skład: Rudnicki Joksch Martyna Sochan Cebulak Sroczyński Waś Knioła Smoczek Święcki Pyrich Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0 |
Ciekawostki
W drużynie Warszawianki zadebiutował w tym spotkaniu były gracz Cracovii i Legii - Franciszek Cebulak.
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk, Żuwała, Grinberg, Żiszka, Góra, Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.
Warszawianka: Rudnicki, Martyna, Joksz, Sochan, Cebulak, Sroczyński, Waś, Knioła, Smoczek, Święcki, Pirych.
Szlakiem wspaniałych sukcesów zbliża się Cracovia do dnia swego święta jubileuszowego. Jakby odpłacając się za dni zeszłorocznej „niedoli”, łamią białoczerwoni, w imponującym stylu, wszystkie przeszkody, zadziwiając wysokimi zwycięstwami. Oczywiście, że sukcesy na zielonej murawie znajdują echo na widowni i nie ma się czemu dziwić, jeśli mecz dzisiejszy zgromadził ponad 5.000 widzów! Wziąwszy pod uwagę, że tegoż dnia przed południem urządziła Cracovia zawody lekkoatletyczne, którym przypatrywało się 3.000 widzów – zrozumiemy jak silne podstawy pod klub kładzie w roku jubileuszowym dobra postawa 11-ki piłkarskiej.
ZESPÓŁ, A NIE JEDNOSTKI
Analizując przyczyny, składające się na dobrą grę Cracovii, trudno dopatrywać się ich w specjalnej formie jakiegoś gracza, który nadawałby ton zespołowi, ciągnąc go ku górze. Przeciwnie. Siła drużyny leży raczej w jej jednolitości i konsolidacji oraz bojowym nastawieniu psychicznym. Oczywiście zdarzają się momenty, kiedy ten czy ów czynnik zawodził. Ale w całości nie ma na razie takich czynników, które nakazywałyby żywić obawę o dalsze losy drużyny.
JEDNAK ATAK...
Pierwszy ton w drużynie – to oczywiście bramkostrzelny atak, którego trójka środkowa wspaniale pracuje, mając odpowiedniego dyrygenta – Korbasa. Wprawdzie dyrygent ten ma momenty, kiedy staje się kapryśną primadonną, ale miejmy nadzieję, że wyzbędzie się tego, gdyż umie dzierżyć batutę predestynującą go na to stanowisko.
Lepiej aniżeli wódz ataku, może najlepiej na całym boisku, zagrał tym razem Szeliga. Młody napastnik zabłysnął pełnią swych umiejętności, dał pokaz techniki, która uzupełniona pewną dozą twardości, niezbędną u każdego dobrego gracza, kwalifikuje go na świetnego łącznika. Bardzo dobrze wypadł jego kontakt z Zembaczyńskim na skrzydle. Mniej efektownie gra strona prawa, gdzie Góra jest absolutnie zbyt mało zatrudniany przez kolegów, natomiast Malczyk poprawia się z meczu na mecz.
Ta dobrze zmontowana 5-ka ataku czerpie wiele z gry świetnego pomocnika, jakim jest obecnie Grinberg, niestrudzony na środku i wybijający się z każdym dniem. Coraz silniej utrwala swą pozycję Żuwała. Wreszcie reszta defenzywy, jak dotychczas – niezawodna, uzupełnia sprawnie pracujący atak.
GOŚCIE – BEZ KLASY
Na tle takiej Cracovii wypadli goście b. blado. Zawiodły przede wszystkim nowe nabytki. Wielkie nazwiska, które n. b. widownia przyjęła gwizdem. Zawiódł Cebulak, prawie, że nie widoczny na boisku, zawiódł też Martyna, którego przewyższał partner Joksz. Nie można pisać w superlatywach o Rudnickim, a jedynie Sroczyński spełnił swe zadanie należycie.
Atak istniał przez kilkanaście minut pod koniec pierwszej połowy, kiedy zerwał się do boju. Później pracował tylko fragmentarycznie. To Święcki, to znów Knioła próbowali zaaranżować coś na boisku, ale nie znajdowało to echa ani u kapryśnego Smoczka, ani też u obu skrzydłowych.
DECYZJA W 3-EJ MINUCIE
Zwycięstwo Cracovii miało swój początek już w trzeciej minucie gry. Malczyk podał sprytnie między nogami piłkę do Korbasa, lekki przerzut w stronę Szeligi, niezbyt silne pchnięcie i... piłka siedzi w bramce. Cracovia, podekscytowana sukcesem, rwie na przód. Rozbity Smoczek schodzi na chwilę z boiska i Warszawianka na razie nie istnieje.
Znów trzy minuty i znów bramka! Malczyk wygrywa pojedynek z obroną i strzela w sam róg. Przez 30 minut Cracovia grała jak z nut, zbierając huczne oklaski. Dopiero w ostatnim kwadransie Warszawianka jest przy głosie, nie osiąga jednak niczego.
Rzut karny w 9-ej minucie inauguruje serię bramek drugiej połowy. Sochan fauluje Zembaczyńskiego i Żiszka uzyskuje bramkę. Cracovia coraz bardziej prze na przód i wśród entuzjazmu widowni zdobywa dalsze punkty. Szeliga w 26 min. i Zembaczyński w 34 ustalają rezultat.
Jedyny strzał Warszawianki pada na 2 minuty przed końcem, gdy Święcki zmusza Pawłowskiego do trudnej interwencji. Sędzia p. Wardęszkiewicz poza przeoczeniem rzutu karnego na polu Warszawianki – dobry.Źródło: Przegląd Sportowy nr 37 (1293) z 10 maja 1937 [1]
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Drużyny wystąpiły do meczu w nast. składzie: Cracovia — Pawłowski, Lasota, Pająk, Żuwała, Grűnberg. Żiżka II, Góra, Malczyk, Korbas, Szeliga i Zembaczyński. Warszawianka — Rudnicki, Joksz, Martyna. Sroczyński, Cebulak, Sochan, Waś, Knioła, Smoczek, Święcki i Pirych.
W drużynie Warszawianki wystąpił nietylko Martyna, ale i po raz pierwszy Cebulak, którzy przeszli ostatnio z Legji. Goicie ustępowali pod każdym niemal względem białoczerwonym,w szczególności w starcie i kombinacji pod bramkowej, napad ich szedł dobrze tylko do pola karnego, tutaj w obawie przed obrońcami Cracovii (głównie przed Pająkiem) nawracał do tyłu, kombinował wszerz, co oczywiście efektu dać nie mogło.
Martyna zawiódł oczekiwania, ustępując znacznie Pająkowi podobnie było też i z drugą gwiazdą Warszawianki, Rudnickim, który parę bramek ma na sumieniu.
Przebieg gry rozpoczął się sensacyjnie, albowiem już w 5 min. po rzucie rożnym przeciw Warszawiance, następuje pod jej bramką zamieszanie, które wykorzystuje Szeliga 1 z odległości paru metrów kopie piłkę do siatki gości. W niespełna sześć minut polem następuje piękny przebój Malczyka, który dostaje się na pole karne Warszawianki, skąd z odległości 15 m pięknym strzałem w róg podwyższa wynik na 2:0. Rudnicki, myśląc, iż piłka idzie na aut, nie próbował robinsonady.
Ten nagły sukces białoczerwonych zdeprymował gości, co wykorzystuje Cracovia i w dalszym ciągu jest stroną groźnie atakującą. Piękne jej kombinacje nie dają jednak rezultatu. Przewaga białoczerwonych jest bezsporna. W 31 min. piękny przebój Korbasa, wstrzymuje Martyna na polu karnem dość nieprawidłowo, ale sędzia nie reaguje nn to. W 35 min. na skutek błędu obrońcy Cracovii omal nie pada bramka dla Warszawianki, ale w ostatniej chwili broni Pa¬włowski, poczem pomocnik Cracovii poprawia sobie ręką na linji pola karnego. Sędzia przyznaje rzut wolny gościom, z którego Pirych przenosi ponad poprzeczką. Pod koniec przychodzi do głosu Warszawianka, lecz nic może cyfrowo tego zaznaczyć.
Po pauzie spodziewano się, iż Cracovia znuży się narzuconem przez siebie do pauzy tempem. Tymczasem jednak wyczerpała się Warszawianka, która po przerwie w jeszcze wyższej mierze ustępuje Cracovii, aniżeli do pauzy. Już w 10 min. pada trzeci goal dla Cracovii z rzutu karnego, podyktowany za „faul” Sroczyńskiego na polu karnem. Egzekutorem jest Żiżka.
Przewaga gospodarzy występuje teraz w całej pełni. Bombardowanie w pewnym momencie bramki przez Cracovię. a to na skutek strzałów Góry i Zembaczyńskiego kończy się w ostatnich momentach skuteczną interwencją Rudnickiego. W 25 min. Szeliga po ładnej kombinacji całego niemal napadu zdobywa bramkę, której jednak sędzia nie uznając z powodu rzekomego „spalonego”.
W 3 minuty jednak potem Szeliga podwyższa wynik na 4:0, a w 35 min. Zembaczyński, po rzucie rożnym dostaje znowu odbitą piłkę od przeciwnika i strzela tuż obok nóg bramkarza Warszawianki, który dużo tu winy ponosi. Od tej pory Cracovia już więcej nic wysila się, podczas gdy Warszawianka dąży do zdobycia choćby honorowego goala. Inicjatorem ataków jest przeważnie Smoczek. Piękny strzał jednak Święckiego zostaje obroniony przez Pawłowskiego.
Krakowski Kurier Wieczorny
Nowy Dziennik
Już w ciągu pierwszych kilku minut uzyskała Cracovia dwie bramki przez najlepszego gracza ataku Szeligę i Malczyka. Tylko do pauzy była jeszcze Warszawianka poniekąd równorzędnym przeciwnikiem, ale wszelkie jej akcje kończyły się na linji pola karnego, gdzie rozbijały się o świetną obronę białoczerwonych Pająk — Lasota. Natomiast obrona gości Martyna — Joksz nie mogła sobie zupełnie poradzić z krótką przyziemną i szybką kombinacją ataku białoczerwonych, a reprezentatywny bramkarz Rudnicki nie wykazał wcale swej wysokiej formy z Paryża i za¬winił wiele w utracie bramek, szczególnie w II kiedy to Cracovia zdobyła jeszcze dalsze trzy bramki, mając przygniatającą przewagę. Cracovia prezentuje obecnie młodą, ale skonsolidowaną już drużynę, która powoli uzyskuje, względnie odzyskuje swój dawny styl i bojowość. Warszawianka natomiast jest zlepkiem różnych stylów, nadanych jej przez pozyskanych przyemigrowanych graczy z różnych klubów jak Garbarnia, Warta, Legia etc. Nic więc dziwnego, że podczas gdy gracze Cracovii rozumieją się coraz lepiej, to gracze Warszawianki, mimo dobrej fizycznej kondycji i bezsprzecznej rutyny znanych dobrych zresztą indywidualnie za wodników, nie wykazali dostatecznego wzajemnego zrozumienia się. Asy i primadonny zwyciężone zostały gładko przez ambitnych i utalentowanych piłkarzy, który mają jeszcze przed sobą możliwości dalszego rozwoju i przywrócenia swemu klubowi tej marki i sławy, jaką ongiś Cracovia posiadała.
Bramki w II połowie zdobyli w 10-tej min. Żiżka z rzutu karnego, w 28-ej minucie Szeliga zbliska i w 35 min. Zembaczyński, przyczem zdeprymowany bramkarz Rudnicki wcale nie interweniował, choć bramki te możliwe były do obrony. Szereg nielicznych strzałów Warszawianki obronił w dobrym stylu bramkarz gospodarzy Pawłowski.
W drużynie białoczerwonych wyróżnić należy specjalnie Pająka w obronie, Grűnberga w pomocy i Szeligę w ataku. Zaznaczyć jednak należy, że cała drużyna grała bardzo dobrze, a tylko prawa strona ataku Malczyk-Góra ustępowała nieco pod względem planowości i skuteczności reszcie napadu. Kierownik napadu Korbas, mimo niedyspozycji wyraźnej, jest jednak dobrym dyrygentem ataku i jeśli tylko wyzbędzie się jeszcze maniery popisywania się sztuczkami indywidualnymi na korzyść altruistycznej gry zespołowej, stanie się niewątpliwie motorem i sprężyną akcyj ofenzywnych i efektów zwycięskich. Podnieść należy wybitną klasę środkowego pomocnika Grűnberga, którego system gry znamionuje wielki spokój i opanowanie, celowość i precyzję podawania tak, że jest on obecnie główną podporą drużyny w defenzywie jak i ofenzywie.
1937-02-14 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:1 1937-02-21 Cracovia - Wawel Kraków 4:4 1937-02-28 Cracovia - Naprzód Katowice 6:2 1937-03-07 Cracovia - Policyjny Katowice 8:0 1937-03-28 Cracovia - FC Wien 1:2 1937-03-29 Cracovia - FC Wien 1:3 1937-04-04 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1937-04-11 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:2 1937-04-18 Cracovia - ŁKS Łódź 5:0 1937-04-25 AKS Chorzów - Cracovia 2:1 1937-05-02 Cracovia - Pogoń Lwów 5:1 1937-05-03 Cracovia - Floridsdorfer Wiedeń 4:1 1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0 1937-05-17 Wysokie Tatry Zakopane - Cracovia 2:6 1937-05-23 Cracovia - Warta Poznań 2:0 1937-05-27 Wisła Kraków - Cracovia 1:1 1937-05-30 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1937-06-04 Cracovia - Bocskay Debreczyn 4:2 1937-06-06 Cracovia - Admira Wiedeń 0:1 1937-06-15 Cracovia - Szegedi AC 2:3 1937-06-29 Cracovia - Garbarnia Kraków 4:0 1937-07-11 Cracovia - AKS Chorzów 1:1 Plik:KS Wolbrom herb.png 1937-07-25 KS Wolbrom - Cracovia 3:7 1937-08-08 Hasmonea Lwów - Cracovia 1:4 1937-08-09 WKS Lublin - Cracovia 0:6 1937-08-15 Wawel Nowa Wieś - Cracovia 4:2 1937-08-22 Cracovia - Flota Gdynia 9:0 1937-08-29 Warta Poznań - Cracovia 3:3 1937-09-05 Cracovia - Wisła Kraków 1:0 1937-09-19 Cracovia - Wawel Nowa Wieś 3:1 1937-10-03 Garbarnia Kraków - Cracovia 0:1 1937-10-17 Pogoń Lwów - Cracovia 2:0 1937-10-24 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 4:2 1937-11-11 Unia Sosnowiec - Cracovia 2:4 1937-11-21 Cracovia - AKS Chorzów 0:7 1937-11-28 AKS Chorzów - Cracovia 5:1
1937 Cracovia - Dąb Katowice 3:0 1937 Dąb Katowice - Cracovia 0:3