"Dziennik Polski" podał, że mecz oglądało 8 tysięcy widzów.
Zapowiedź meczu
"Wawel z A. Migdałem" -
Echo Krakowa
Wawel z A. Migdałem
W NAJBLIŻSZĄ niedzielę piłkarze III ligi rozegrają 3. kolejkę spotkań. Po ubiegłotygodniowym pojedynku pomiędzy Garbarnią, a Wawelem w Krakowie będziemy świadkami kolejnych derbów. Tym razem wojskowi zmierzą się z liderującą w VIII grupie Cracovią. Dodatkową atrakcją będą skoki spadochronowe.
W zespole gospodarzy wystąpi najprawdopodobniej pozyskany z Hutnika Adam Migdał. A Co słychać w Cracovii? Rozmawiamy na ten temat z trenerem Antonim Szymanowskim.
Źródło: Echo Krakowa nr 159 z 16 sierpnia 1985
Trener przed meczem
Mecz z Wawelem nie będzie łatwy. Widziałem wojskowych dwukrotnie w tymsezonie i uważam, że jest to zespół solidny, dobrze przygotowany kondycyjnie. Jeśli chodzi o moją drużynę to mam zamiar dokonać dwóch zmian w składzie, wolałbym jednak ze względu na niedzielnego przeciwnika nie ujawniać nazwisk. Dodam, że wszyscy zawodnicy są zdrowi.
Opis meczu
Tempo
Mimo, że stawką meczu były punkty III-ligowe, na stadion Wawelu przybyły tłumy ludzi. Takiego zainteresowania na tym obiekcie nie było od kilkunastu lat. Od pierwszego gwizdka sędziego - notabene nie najlepiej dysponowanego - rywale nastawili się na wzmocnioną defensywę, pozostawiając w przodzie po dwóch piłkarzy. Taka taktyka spowodowała, że gra toczyła się w środkowych rejonach boiska. Oczywiście miało to wpływ na atrakcyjność widowiska, w którym zabrakło rzeczy podstawowej - sytuacji podbramkowych. Cracovia nie oddała w ciągu 90 minut ani jednego strzału w światło bramki Bulka. Z kolei "wojskowi" dokonali tej sztuki 2-krotnie, zdobywając zarazem zwycięskiego gola.
Źródło: Tempo
Gazeta Krakowska
Wydarzeniem kolejki trzeciej ligi były bez wątpienia krakowskie derby pomiędzy Wawelem i Cracovią. Znalazło to odbicie we frekwencji, nie notowanej na obiekcie przy ul.Bronowickiej od wielu lat. 5 tys. kibiców nie zobaczyło jednak futbolu na najwyższym poziomie. Przez większą część spotkania gra toczyła się w środkowych rejonach boiska, a jeśli już któremuś z zawodników udało się przedostać na pole karne przeciwnika, brakowało wykończenia. Celnych strzałów oglądaliśmy jak na lekarstwo, a przecież na to kibice głównie czekają. „Pasiaki” ani razu nie potrafiły skierować piłki w światło bramki bezrobotnego Bulka. To się zemściło i w 81 min. b. zawodnik Hutnika Migdał zdobył gola na wagę 2 punktów. Tak więc „wojskowi” zanotowali drugie, jakże cenne zwycięstwo w tych rozgrywkach. Wawel - Cracovia 1:0 (0:0).
Źródło: Gazeta Krakowska nr 192 z 19 sierpnia 1985
"Gol okupiony kontuzją" -
Echo Krakowa
Gol okupiony kontuzją
Tabela i wyniki po 3 kolejce
W ciągu 90 minut gry piłkarze Cracovii nie oddali choćby jednego strzału w światło bramki. Natomiast gospodarze dokonali tej sztuki zaledwie dwa razy. Lecz tuż przed końcem wczorajszego III-ligowego pojedynku derbowego zdobyli zwycięskiego gola. Pozyskany kilka dni wcześniej z Hutnika
Adam Migdał otrzymał piłkę na linii pola karnego i mimo, że miał kłopoty z jej opanowaniem, udało mu się ograć Baligę i zaskoczyć Holochera. Doznał jednak kontuzji i chwilę później opuścił boisko.
Poziom meczu, rozgrywanego przy ciągle padającym deszczu nie mógł, niestety, zadowolić kilku tysięcy kibiców (tak na marginesie, wielu z nich dotarło na trybuny z dużym opóźnieniem, ponieważ stali w długich kolejkach po bilety, uruchomiono bowiem za mało kas). Podobać się mogło tylko kilka akcji.
M. in. w 41 min.
Wiącek popisał się mocnym strzałem z wolnego z ok 30 metrów, a w 75 min. doskonałej okazji nie wykorzystał
Słowik. Zawodnicy i kibice Cracovii mieli z kolei słuszne pretensje do słabo spisującego się sędziego, że w 43 min, nie podyktował karnego za faul Słowika na Tyrce.
Źródło: Echo Krakowa nr 160 z 19 sierpnia 1985
"Frekwencja cieszy - gra mniej" -
Dziennik Polski
Frekwencja cieszy - gra mniej
WAWEL CRACOVIA 1:0 (0:0).
Bramkę strzelił Migdał w 81 min. Już na godzinę przed meczem tłumy ludzi szturmowały kasy. Mimo padającego deszczu aż 8 tys. kibiców przybyło na ul. Bronowicką, aby zobaczyć III-ligowe derby Krakowa. Nie wypadły one jednak zbyt okazale. Oba zespoły czując przed sobą respekt, z góry nastawiły się na wzmocnienie szyków obronnych, na czym straciło widowisko. O ile nie można mieć zastrzeżeh do gry w polu, to trzeba zarzucić piłkarzom brak strzałów na bramkę. Udało się to jedynie gospodarzom, a drugie ich celne trafienie w światło świątyni Holochera przyniosło zwycięskiego gola. Debiutujący Migdał wykorzystał niezdecydowanie Baligi i z bliska wepchnął piłkę do slatki. W sumie zasłużone zwycięstwo „Wojskowych", którzy w przekroju całego meczu pozostawili lepsze wrażenie. Na marginesie trzeba podkreślić słaby dzień arbitra Zakowicza z Opola. Nie uznawał przywileju korzyści, a kilka innych decyzji wywoływało salwy śmiechu na trybunach.
Źródło: Dziennik Polski nr 192 z 19 sierpnia 1985