1982-05-23 Cracovia - Olimpia Elbląg 1:0
|
![]() niedziela, 23 maja 1982, 11:00
(1:0)
|
|
Skład: Koczwara Nazimek Dybczak Turecki Podsiadło Kuć Surowiec Karaś Gacek (75' Piskorz) Liszka (46' Błachno) Konieczny |
Sędzia: A. Ogorzewski z Łodzi
|
"Echo Krakowa" podało, że mecz oglądało ok 9 tysięcy widzów.
Mecze tego dnia: | ||
|
Opis meczu
Tempo
Sporo radości przysporzyli swym sympatykom piłkarze Cracovii w środę, rozgrywając dobry mecz i pokonując na wyjeździe Avię 2-0 w Świdniku. W niedzielę krakowianie wzbogacili się o kolejne 2 punkty, wygrywając z Olimpią Elbląg 1-0, jednak przed własną widownią nie zaprezentowali się z najlepszej strony. Mając wyraźną przewagę w polu, gubili się w sytuacjach podbramkowych, a w końcowych minutach po prostu opadli z sił, broniąc jedynie dostępu do własnej bramki.
Rozstrzygnięcie padło już w 9 min, gdy po rzucie wolnym, egzekwowanym przez Surowca, piłkę przejął na głowę Konieczny i skierował ją celnie do siatki. Ten sam zawodnik miał szansę podwyższyć na 2-0 w 17 min, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Okazji do uzyskania bramek było więcej, jednak gospodarze uparcie forsowali grę środkiem boiska, pragnąc "wjechać" z piłką do bramki przeciwników. Goście również stworzyli kilka groźnych sytuacji, a w 88 min. byli o krok od uzyskania remisu, gdy po strzale Radowskiego piłka odbiła się od słupka.
Gazeta Krakowska
Mecz z Olimpią rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, ich rywale zostali zepchnięci do rozpaczliwej obrony, wybijali piłkę jak najdalej od własnej bramki, faulowali, byle tylko wytrącić „pasiaków” z uderzenia. Ale taka właśnie gra nie dała im spodziewanych efektów. W 9 min Gacek zdobył piłkę, ograł Biangę, a ten złapał go za koszulkę i przewrócił na ziemię. Sędzia łagodnie potraktował incydent, odgwizdał faul, ale nie ukarał zawodnika Olimpii „żółtą kartką”. Rzut wolny egzekwował Surowiec, dokładnie dośrodkował na przedpole bramkowe Olimpii, tam doskoczył do piłki Konieczny i celnym strzałem głową posłał ją do siatki, Cracovia objęła prowadzenie i nadal atakowała, w 20 min po ładnej centrze Gacka, Konieczny był bliski uzyskania drugiej bramki, strzał jego odbił się jednak od słupka.
I to było właściwie wszystko co mogło się podobać we wczorajszej grze Cracovii. Z upływem czasu zawodnicy gospodarzy zaczęli grać coraz bardziej nonszalancko, fatalny mecz rozgrywał Gacek i trener zrobił mu sporą krzywdę, że go wcześniej nie wymienił. W chwili bowiem gdy zdecydował się na ten manewr kibice byli już tak zdegustowani grą tego piłkarza, iż pożegnali go gwizdami. Niepewnie bardzo grali obrońcy, z wyjątkiem najlepszego wczoraj w zespole gospodarzy - Dybczaka. Niepotrzebne „kiwania” defensorów krakowskich, kilka razy stworzyły świetne okazje zawodnikom elbląskim do zdobycia bramki (m. in. Spychalski był w 45 min sam na sam z Koczwarą), ale goście nie potrafili celnie strzelić do bramki.
W drugiej połowie obraz gry był taki sam, jak w ostatnich minutach przed przerwą. W prowadzenie na boisko T. Błachny, który z powodu rodzinnych uroczystości (komunia św. dziecka) spóźnił się na mecz, też niewiele dało (np.będąc sam na sam z bramkarzem Olimpii strzelił obok słupka). „Pasiaki” grały źle, nieskutecznie, mało bojowo i rywale poczęli coraz śmielej przeprowadzać akcje ofensywne. W 88 min. stadion zamarł, kiedy po strzale Badowskiego piłka toczyła się do pustej bramki Cracovii. Na szczęście dla gospodarzy uderzyła w słupek i wyszła w pole.
W sumie było to bardzo nieciekawe widowisko, w Cracovii najmniej zastrzeżeń można mieć do Koczwary, Dybczaka i Karasia, reszta wypadła źle, ale mimo wszystkich zastrzeżeń zdobycie 2 pkt zapisać trzeba na plus „pasiaków”. Zrealizowali cel, przybliżyli awans, a na finiszu rozgrywek trudno domagać się by każdy mecz im się udawał.
Echo Krakowa