1933-07-23 Garbarnia Kraków - Cracovia 4:2
|
![]() Kraków, niedziela, 23 lipca 1933
(0:2)
|
|
Sędzia: Arczyński
|
Mecz poprzedniego dnia: | ||
Informacje dodatkowe
Mecz finałowy turnieju piłkarskiego organizowanego przez Związek strzelecki, w przeciwieństwie do półfinałów w pełnym, 90-minutowym, wymiarze. Po zawodach wiceprezes Związku strzeleckiego, a zarazem wiceprezes Cracovii - Antoni Czerwiński wręczył zawodnikom okolicznościowy puhar.
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Mecz był konglomeratem kontrastowych wprost przejawów. W pierwszych 20 minutach Cracovia była panem na boisku, miała silną przewagę i nie dopuszczała przeciwnika do głosu. Trwało to jednak tylko 20 minut, przyszła kolej na Garbarnię, która nie tylko grę wyrównała, lecz uzyskała nawet przewagę po pauzie, a pod koniec gry robiła z przeciwnikiem co tylko chciała.
Prowadzenie uzyskał Malczyk w 10-ej minucie po centrze Zembaczyńskiego. Cracovia atakuje w dalszym ciągu i w trzeciej minucie Kubiński skośnym strzałem po przeboju podwyższa wynik.
Po pauzie w 13-ej minucie Pazurek po kombinacji ze Smoczkiem strzela pierwszą bramkę, wyrównuje Walicki w 17-ej minucie, przenosząc centrę Skwarczyńskiego, główką nad wybiegającym Malczykiem. Dalsza przewaga Garbarni przynosi dwie dalsze bramki i to w 21-ej minucie z zamieszania podbramkowego i w 31-ej minucie ze strzału Smoczka.
Sędzia p. Arczyński. Po zawodach viceprezes Związku strzeleckiego i vice-prezes Cracovii p. Antoni Czerwiński wręczył zwycięzcom puhar.
Raz,dwa,trzy
Sytuację pogarszał łatwy sukces Cracovii w pierwszych kilkunastu minutach gry. Od tej pory atak Cracovii nie wysilał się zupełnie, mając zaufanie do... ataku Garbarni, nie zdradzającego w tym czasie ani odrobiny zdolności strzelenia bramki.
Stało się inaczej niż przypuszczano nie dlatego, by atak Garbarni nagle odzyskał swą formę, lecz wyłącznie dzięki lekkomyślności zawodników Cracovii, którzy potraktowali sytuację nierealnie i w rezultacie sprawiedliwie całkiem przegrali.
Zwycięzcy wystąpili bez Konkiewicza. Braku nie dało się zauważyć wobec bierności ataku białoczerwonych. W całości więcej było słabych punktów niż filarów. Dziwnie słabo reprezentował się atak, mimo kompletu. Pazurek jak zwykle najwięcej pamiętał o sobie i wózkował, Skwarrzowski mniej myśli niż w pomocy, a Smoczek całą uwagę poświęcił złośliwym trickom.
Dodatnim punktem tej linji był Bator i Walicki, najrozumniej zespołowo grający. W pomocy Haliszka i Lesiak grali pewniej od Wilczkicwicza i Na graby. W obronie Joksz był pewnym punktem. Bramkarz Włodek lepszy niż zwykle.
Cracovia wystąpiła z rezerwowymi bez Offinowskiego, Dońca, Mysiaka, a potem jeszcze Kublńskiego też stać ją było na lepszą grę, świadczył szereg zagrań ataku w pierwszych kilkunastu minutach. Niestety powodzenie zbyt łatwe wykoleiło drużynę, która jednocześnie fizycznie zadaniu nie odpowiedziała.
Ani jeden napastnik nie osiągnął poziomu przeciętności poza okresem 20 minut. W pomocy niestrudzony Seichter i Ziżka nie mogli chwalić sobie gry swego ataku, nastręczającego im zbyt wiele pracy. Młody Bialik grał bardzo ambitnie. Również nieświetnie wypadła gra obrońców mimo wielu efektownych rzutów oswabadzających. Malczyk w bramce nie czuł się dobrze po dłuższej przerwie i braku zaprawy.
W czasie gry zmieniano dowolnie zawodników, których Garbarnia posiadała w sumie 14. a Cracovia 13.
Ospały początek gry odpowiadał zainteresowaniu nielicznej widowni. Ataki obu drużyn często wymieniają sobie podania źle adresowane i dlatego akcji ciągłych nie widziano. Dopiero kilka pomysłów trójki Cracovii przypominało, że grają utytułowane drużyny. Efektem krótkotrwałego wysiłku są dwie bramki, strzelone przez Malczyka w 11 i Rybińskiego w 13 min. Zadowolony sukcesem atak białoczerwonych gra od tej pory bez myśli o strzelaniu. a ponieważ atak Garbarni nie wykazuje również skłonności do poważnego zagrożenia bramce Cracovii, nudę przerywają tylko coraz częstsze złośliwości, w czem celuje Smoczek.
Ten sam obraz powtarza się po przerwie przy wzmożonej ostrości gry. Gdy jednak gra Cracovia wyraźnie staje się bierną, jej tyły coraz mniej przeszkadzają nieskoordynowanym poczynaniom ataku Garbarni, ten coprawda mało podwyższa poziom swej gry, lecz już i to wystarcza, by zapanować nad przeciwnikiem i naprzód w 13 oraz 17 min. wyrównać przez Pazurka i Walickiego, a potem strzelić dalsze bramki w 26 oraz 31 przez Batora i Smoczka.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 30 z 25 lipca 1933