1923-09-22 Real Madryt - Cracovia 4:0
(Przekierowano z 1923-09-22 Real Madryd - Cracovia 4:0)
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
|
![]() Madryt, sobota, 22 września 1923
(1:0)
|
|
Skład: Martinez Manranedo Zuesada Meia M. de Miguel Sialia Lamban Ferez Valderrama Uteda Del Campo Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Nieto |
Skład: Przeworski Gintel Fryc Strycharz Chruściński Alfus Zimowski Łańko Reyman Styczeń Ciszewski Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze następnego dnia: | ||
|
Skład zespołu Cracovii
Skład zespołu z kronik klubowych Cracovii.
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
- Druga zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
- Zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Skład: Przeworski, Gintel, Fryc, Strycharz, Chruściński, Alfus, Zimowski, Łańko, Reyman, Styczeń, Ciszewski. Beznadziejna gra naszego napadu, u którego przejawia się przemęczenie. Boją się do tego stopnia, że aż przykro patrzeć, uciekają poprostu przed przeciwnikiem, który przypadkowo grał fair, jak na tutejsze stosunki, elegancko. Tyły, które już i tak są porozbijane, nie potrafiły utrzymać napadu przeciwnego, idącego z werwą na każdą piłkę. Drużyna nasza nieszczęśliwie złożona.
Źródło: Tygodnik Sportowy nr 36 z 2 października 1923
Przegląd Sportowy
Cracovia występuje bez Kałuży, Cikowskiego i Synowca, ze Styczniem na łączniku. Atak ospale kombinuje, nie mogąc zdobyć się na planową akcję. Przez cały czas gry utrzymuje się jednak na połowie miejscowych, mogąc przy dobrej grze ataku osiągnąć bardzo dobry wynik, niestety ani strzelców ani prowadzącego rozumnie atak nie było. Z początku Cracovia przygniatała, miejscowi od czasu tylko do czasu przychodzą do głosu przypuszczając sporadyczne nie mniej jednak groźne ataki. Z przeboju takiego już w 10 m. prawy łącznik uzyskuje z centry lewego skrzydła jedyny przed pauzą punkt dla Real Clubu. Gra toczy się pod znakiem przewagi białoczerwonych, którzy często zmuszają Martineza do interwencji. W ataku jednak idzie słabo - gracze mało się ruszają jedynie Styczeń utrzymuje się na wyżynie. Gracze są w depresji moralnej po uprzednich grach i po prostu boją się dosłownie walczyć o piłkę. Kombinacje ciągną się bez końca, a w decydującym momencie zawodzi... odwaga.
Pauza 1:0 dla Real Clubu.
Po pauzie obraz gry nie zmienia się. Napastnicy białoczerwonych popisują się wprost swą bezprzykładną obawą zderzenia się z przeciwnikiem. Ustawiczne podawania i kombinacje, w grze natomiast ani odrobiny ducha i ambicji. Wykorzystują to miejscowi, uzyskując łatwo w 7, 12 i 13 min. z najbliższej odległości, przez centra i lewego łącznika trzy bramki, ostateczny rezultat. Gintel przechodzi do ataku, który poczyna zupełnie gnieść miejscowych i uzyskuje kilka bezskutecznych rogów. Wszystko jednak spełza na niczem i mimo przewagi Cracovii, gra kończy się jej porażką. Drużyna grała słabo - wiele zapewnie można położyć na karb zmęczenia, ale brak ambicji i tchórzostwo, były poprostu uderzającemi. Niektórzy gracze w ataku poprostu statystowali. Widzów zebrało się do 3000; zawody prowadził sędzia Nieto.Źródło: Przegląd Sportowy nr 40 z 3 października 1923 [1]
Fotogaleria