2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 2:6

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Dawid Kroczek
pilka_ico
PKO Ekstraklasa , 13 kolejka
Kraków, ul. Kałuży 1, sobota, 26 października 2024, 14:45

Cracovia - Motor Lublin

6
:
2

(2:2)



Herb_Motor Lublin

Trener:
Niels Frederiksen
Skład:
Ravas
Kakabadze
Hoskonen
Ghiță
Rózga
Sokołowski (70' Atanasov)
Maigaard (79' Al-Ammari)
Ólafsson (65' Biedrzycki)
Hasić (65' Bochnak)
Källman
van Buren

Sędzia: Marcin Kochanek (główny) oraz Kamil Wójcik i Maciej Kosarzewski (asystenci)
Widzów: 10 007

bramki Bramki

Ólafsson (6')

Ólafsson (44')
Ólafsson (72')
Källman (77')
Källman (79')
Bochnak (86')
0:1
1:1
1:2
2:2
3:2
4:2
5:2
6:2
Stolarski (2')

Scalet (8')
zolte_kartki Żółte kartki
Kakabadze (15')
Ghiță (22')
Murawski (23')
Milić (38')
Sousa (44')
Skład:
Mrozek
Pereira
Salamon (74' Pingot)
Milić
Gurgul
Hotić (46' Fiabema)
Murawski
Kozubal (90'+1 Gholizadeh)
Sousa (71' Jagiełło)
Wålemark (71' Ba Loua)
Ishak
Mecze tego dnia:

2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 2:6
2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 6:2




Zapowiedź meczu

"Hit jesieni w Krakowie, Cracovia zagra z liderem i sama może nim być" -
gazetakrakowska.pl

Hit jesieni w Krakowie, Cracovia zagra z liderem i sama może nim być

Stawka sobotniego (godz. 20.15) meczu Cracovii z Lechem Poznań jest niebagatelna. Poznaniacy są na 1. miejscu w tabeli z dorobkiem 25 punktów, a „Pasy” zajmują trzecia pozycję, mając dwa „oczka” mniej.

Najskuteczniejsi w ekstraklasie W przypadku zwycięstwa Cracovia wskoczy na fotel lidera. A czy się na nim utrzyma? To już zależy od niedzielnej konfrontacji Rakowa Częstochowa z Pogonią Szczecin. Jeśli podopieczni trenera Marka Papszuna nie wygrają (są na 2. miejscu) w tabeli, wtedy pozycja przodownika pozostanie w Krakowie.

Są podstawy do takiego myślenia. Cracovia prezentuje się rewelacyjnie. Wygrała 7 z 11 meczów, 2 zremisowała, a tylko w dwóch poniosła porażki. „Kolejorz” jest o jedno zwycięstwo lepszy, ma jeden remis i tyle samo co „Pasy” porażek. Podopieczni trenera Dawida Kroczka to w tej chwili najskuteczniejszy zespół ekstraklasy – 22 gole. Za nimi podąża Lech – 21 goli.

Oba zespoły mają podobne dokonania ofensywne, natomiast zdecydowanie lepszy w obronie jest Lech – tylko 7 straconych goli (2. miejsce w lidze) wobec 15 krakowian.

Trener Kroczek będzie musiał przemeblować obronę z uwagi na kontuzję Jakuba Jugasa. Piłkarz nie zagra od 4 do 6 tygodni, doznał urazu kolana, naderwał więzadła w meczu ze Śląskiem Wrocław. Kłopoty miał Flip Rózga, który nie zagrał w ostatnim meczu reprezentacji do lat 19.

- Wszyscy widzieliśmy, jak była skomplikowana sytuacja z zawodnikiem i pojawił się problem – mówi trener Cracovii o Jugasie. - Co do reszty zawodników, to zobaczymy do ostatniego dnia przed meczem, jakie będzie zestawienie jedenastki.

Cracovia w przerwie miała ośmiu zawodników na zgrupowaniach różnych reprezentacji.

- Duża grupa zagrała, co nas cieszy, mieli mniejszy lub większy udział w tych spotkaniach – mówi Kroczek. - Od czwartku cały zespół mam do dyspozycji. Mecz na pewno będzie bardzo ciekawy od strony kibicowskiej i sportowej, będzie nas czekało dobre widowisko.

Komplet na trybunach Na ten mecz zostały sprzedane wszystkie bilety - 13 337. Sektor gości jest wyłączony ze sprzedaży, na czas remontu. Zapowiada się na pojedynek snajperów – Benjamina Kallmana (5 goli) z liderem Lecha – Mikaelem Ishakiem (6).

- Benjamin Kallman to najlepszy napastnik ekstraklasy – twierdzi opiekun Cracovii.

- Miło słyszeć takie słowa trenera – mówi zawodnik. - Sam nie mogę tego powiedzieć, to jest subiektywne, kto jest najlepszy. Wierzę w siebie, wiele zależy od specyfiki danej drużyny, czego potrzebuje od napastnika.

W ubiegłym sezonie Kallman miał 9 goli i 6 asyst, teraz 5 bramek i 6 decydujących podań.

- Cieszę się z tego, że również mam dużo asyst – mówi napastnik. - W mojej karierze nie byłem tylko strzelcem. Fajnie, że mogę pomóc zespołowi. Nie zrobiłem nic szczególnego, by poprawić statystyki, moją rolę widzę w ten sposób, że jest nią nie tylko strzelanie, ale i podania.

„Pasy” są mocne pod względem mentalnym, ostatnio, że Śląskiem Wrocław przegrywały 0:2, by wygrać 4:2. Kilka razy w tym sezonie odwracały losy meczów. Czy to zasługa psychologa?

- To jest rola nas wszystkich – mówi szkoleniowiec. - To wiara moja i zawodników, że możemy wygrać każdy mecz, niezależnie od tego z kim się mierzymy nigdy nie gramy na remis. Nie współpracujemy z żadnym psychologiem, to moja rola i sztabu, by były dobre rezultaty. Odrobienie straty we Wrocławiu bardzo nas cieszy, to dobry prognostyk na przyszłość. Nie zawsze przegrywając 0:1 czy 0:2 da się wygrać. Musimy być skoncentrowani od początku, liczę że teraz tak będzie.

Ważne relacje

Kroczek jest młodym trenerem, ale już zyskał sobie autorytet u piłkarzy.

- Zarządzanie drużyną, wszelkie relacje, także te nie związane ze sprawami treningowymi są bardzo istotne – mówi Kroczek. - Każdy zawodnik jest inny i powinien być inaczej bodźcowany, jest w innej sytuacji i trzeba działać bardzo mądrze. Nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli, nie zawsze jest progres, nie zawsze osiągamy cele, są lepsze i gorsze momenty, ale musimy umieć zareagować. Muszę wierzyć w siebie i zawodników, to obserwują kibice, począwszy od tego momentu, w którym się utrzymaliśmy w lidze. Zwracam na te sprawy uwagę - budowanie relacji jest istotne w kontekście stworzenia silnej drużyny. W wielu przypadkach głowa odgrywa kluczową rolę.

Kroczek ma wielu ofensywnych piłkarzy do dyspozycji, ale napastników tylko dwóch. Ostatnio wyszedł na mecz ze Śląskiem tylko z jednym.

- Plan na mecz ze Śląskiem był jasny, mówiłem do Micka (Van Burena – przyp.), że nie wyjdzie w podstawowym składzie. I ten plan się sprawdził, a zawodnik dał dobrą zmianę. Kacper Śmiglewski trenuje z pełnym obciążeniem, coraz bliżej jest tego, by uczestniczyć w meczach II zespołu. Przyspieszenie jego powrotu np. o tydzień nic nie da, jak będzie zdrowy, to będzie to wartość dodana. To profil napastnika, który preferujemy.

Lech jest mocny Lech ma mocną kadrę, nie przypadkowo lideruje w tabeli.

- To zespół z najwyższego poziomu w ekstraklasie – potwierdza Kroczek. - To sukcesywnie budowana drużyna, która potrafi zdobywać mistrzostwo Polski, grać w pucharach. Ale nie ma zespołu, z którym nie da się wygrać. Wiemy, jakie są silne strony Lecha, ale chcemy skupiać się na sobie, jesteśmy w stanie grać o komplet punktów, jesteśmy bardzo mocno zdeterminowani.

Czy to najważniejszy mecz dla szkoleniowca podczas jego pobytu w Cracovii?

- Najważniejszy, to był z Rakowem w ubiegłym sezonie – przypomina. - To było spotkanie po którym się utrzymaliśmy, dało nam spokój. Spotkanie z Lechem powinno być bardzo ciekawe, bo grają zespoły, które są wysoko w tabeli, będzie komplet na trybunach, mecz przyjaźni, spore wyzwanie. Wszyscy czekamy na takie spotkania.

Nowy kontrakt Kallmana? Cisza... Czy to jest ostatni sezon Kallmana w Cracovii. Po sezonie kończy mu się kontrakt, a nie został on jeszcze przedłużony. Sam piłkarz nie rozwiewa wątpliwości: - To nie jest czas na myślenie o tym – mówi. - Jestem skoncentrowany na meczu, dlatego nie jestem w stanie na to odpowiedzieć.

Kallman jak również Arttu Hoskonen mieli okazję ostatnio zagrać w Lidze Narodów przeciwko Anglii (1:3, Hoskonen strzelił gola).

- Wszyscy wiedzą, że to bardzo dobry team, w Finlandii nie oczekiwano więc naszego zwycięstwa – mówi Kallman. - Oczywiście, że każdy by się cieszył z wygranej, ale w ogóle gra dla zespołu narodowego jest zawsze ekscytująca i chętnie to robię.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 17 października 2024 [1]


Opis meczu

"Cracovia przegrała z Lechem Poznań. Hitowy mecz jesieni na stadionie przy ul. Kałuży rozczarował" -
gazetakrakowska.pl

Cracovia przegrała z Lechem Poznań. Hitowy mecz jesieni na stadionie przy ul. Kałuży rozczarował

Cracovia - Lech Poznań 0:2 w meczu 12. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Poprzednio Lech wygrał w Krakowie 15 lipca 2020 -2:1. Na wygraną na stadionie Cracovii czekał więc ponad 4 lata „Pasy” przegrały trzeci mecz w sezonie, a drugi u siebie.

Cracovia miała ogromny kłopot, bo z powodu kontuzji wypadli jej dwaj podstawowi obrońcy – Jakub Jugas (uraz kolana – naderwane więzadła w meczu ze Śląskiem Wrocław) i Kamil Glik (podejrzenie zerwania więzadeł w kolanie – kontuzji podczas treningu). Trener Kroczek powołał do formacji obronnej dawno nie widzianego Arttu Hoskonena, a Davida Olafssona przesunął z pozycji skrzydłowego. W porównaniu z ostatnim meczem ze Śląskiem w wyjściowym składzie „Pasów” nastąpiły trzy zmiany. Oprócz tych w obronie także ta – za Bartosza Biedrzyckiego zagrał Mick van Buren.

W sprawie Glika trener w stacji Canal + mówił tak: - Czekamy na ostateczne wyniki, jak pojawią się w przyszłym tygodniu, wtedy będziemy wiedzieć, co jest na sto procent. Kamil jest bardzo ważna postacią zespołu.

Ze względów zdrowotnych w meczowej „20” nie było też Michała Rakoczego.

Obrona została przemeblowana – prawą jej stronę zajął Otar Kakabadze, Hosonen srodek, a Virgil Ghita lewą. Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć byłego kierownika Lecha Mirosława Jankowskiego.

W 2 min z dystansu strzelał Dino Hotić i Henrich Ravas wybił piłkę na róg. „Pasy” od razu odpowiedziały, przedostając się pod bramkę Lecha. Mecz stał się bardzo energetyczny.

W 8 min zaskakująco uderzał z wolnego z 30 metrów Ajdin Hasić – i trafił w spojenie! Bartosz Mrozek nie zdążyłby z interwencją, gdyby piłka zmierzała do siatki. W miarę upływu czasu mecz się zaostrzył – obie strony nie przebierały w środkach. Po 22 min już dwóch obrońców „Pasów” miało na koncie kartki – Kakabadze i Ghita, co z pewnością utrudniało im zadanie.

Kibice odpalili race i mecz został przerwany. Po 5 min gra została wznowiona. Z dystansu uderzał Patryk Sokołowski, ale Mrozek obronił. Okazji brakowało, za to walki było co niemiara.

Lech zaczął drugą część gry od sytuacji Bartosza Salamona po rzucie rożnym – jego główkę obronił Henrich Ravas. Po chwili okazje miał Mikael Ishak, ale uderzył wysoko nad spojeniem. Ale chwile później było już 1:0 dla Lecha – po dograniu Afonso Sousy – najlepiej w polu karnym znalazł się Ishak, który strzałem głową skierował piłkę do siatki mimo asysty Ghity i Olafssona.

Cracovia jeszcze nie otrząsnęła się po tej akcji, a już przerywała 0:2 – Ishak tym razem podawał do Patrika Walemarka, który z czystej pozycji strzelił do siatki. Lech się rozkręcił, grał ze swobodą. Gra Cracovii mimo zmian nie polepszała się.

„Pasy” straciły motywację, zwłaszcza, że nie potrafiły dojść do pozycji strzeleckich. Po tej porażce Cracovia spadła na 4. miejsce w tabeli.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 19 października 2024 [2]


"PKO BP Ekstraklasa: Lider lepszy w meczu przyjaźni" -
cracovia.pl

PKO BP Ekstraklasa: Lider lepszy w meczu przyjaźni

Cracovia przegrała 0:2 z Lechem Poznań w meczu 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy, gole dla Kolejorza zdobywali Mikael Ishak i Patrik Walemark.

Lech postanowił już od początku pokazać, że ma przy Kałuży ochotę narzucić swój styl gry. Dino Hotić spróbował zaskoczyć Henricha Ravasa kąśliwym strzałem sprzed pola karnego, nasz golkiper bardzo czujnie sparował jednak piłkę na korner. To był początek i zarazem tak naprawdę koniec dogodnych szans Kolejorza przed przerwą, bo defensywa Pasów była przez całą pierwszą połową bardzo zwarta, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł ofensywnej sile lidera naszej ligi.

Zespół Dawida Kroczka w znany już dla siebie sposób groźnie kąsał po szybkich atakach, brakowało w nich jednak być może nieco więcej spokoju przy polu karnym rywali, dwukrotnie było też blisko zamknięcia dobrych dośrodkowań z bocznych sektorów. Świetną okazję miał David Olafsson, ale zabrakło mu centymetrów by zamknąć dośrodkowanie Ajdina Hasicia.

Bośniak po raz kolejny pokazywał wielką chęć do gry. Już na początku pokusił się o bardzo odważną próbę zaskoczenia Mrozka z rzutu wolnego z bardzo dalekiego dystansu, pokazując swoją świetnie ułożoną lewą nogę. Wszyscy spodziewali się dośrodkowania, a Ajdin na tyle umiejętnie zakręcił futbolówką, że ta o mały włos nie wpadła do siatki, ocierając się o słupek. Z dystansu spróbował także Patryk Sokołowski, jego strzał na rzut rożny odbił bramkarz Lecha. Ostatecznie do przerwy było dużo dobrej, zgodowej zabawy na trybunach, goli jednak nie oglądaliśmy.

Gole obejrzeliśmy szybko po przerwie, niestety oba w wykonaniu Lecha. Najpierw celną główką popisał się Mikael Ishak, który po kilku minutach dołożył do tego trafienia asystę, idealnie w tempo zagrywając do Patrika Walemarka, który płaskim strzałem pokonał Ravasa.

Przez dalszą część meczu Lech pokazał dużą klasę, odpowiedzialnie kontrolując tempo spotkania i pilnując, by dzisiaj żadna krzywda przy Kałuży mu się nie stała. Pasom bardzo trudno było przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę gości, a gdy Kolejorz miał piłkę, to bardzo trudno było mu ją odebrać. W efekcie mecz zakończył się wygraną Lecha, który umocnił się na pozycji lidera naszej elity.

Zespół Dawida Kroczka powrotu na zwycięską ścieżkę poszuka już za tydzień, kiedy do Krakowa przyjedzie Motor Lublin.
Źródło: cracovia.pl 19 października 2024 [3]


"[SKRÓT] Liga: Cracovia - Lech Poznań 0:2 (0:0) - Lekcja Lecha" -
terazpasy.pl

[SKRÓT] Liga: Cracovia - Lech Poznań 0:2 (0:0) - Lekcja Lecha

Lekcja Lecha

W meczu 12. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Cracovia uległa na własnym boisku poznańskiemu Lechowi 0:2 (0:0). O ile w pierwszej połowie "Pasy" podeszły do rywala bez zbędnego respektu i w pełni dotrzymywały kroku faworytowi, o tyle sytuacja zasadniczo zmieniła się po przerwie, kiedy to zespół "Kolejorza" w ciągu pięciu minut zdobył dwa gole i do samego końca w pełni kontrolował mecz.

Cracovia przystępowała do spotkania z liderem w roli pretendenta - zarówno pretendenta do przejęcia prowadzenia w tabeli ligowej, jak i pretendenta do realnej walki o mistrzowski tytuł. Te zapędy, choć początkowo rozbudzone obiecującą pierwszą połową, w drugich czterdziestu pięciu minutach zostały bardzo szybko i brutalnie powstrzymane. Przynajmniej na razie nie ma więc wątpliwości, że Cracovii do jakości Lecha i głębi jego składu w tej chwili sporo jeszcze brakuje.

W porównaniu z meczem sprzed dwóch tygodni we Wrocławiu w wyjściowym składzie Cracovii nastąpiły trzy zmiany. Miejsce Biedrzyckiego i kontuzjowanych Jugasa i Glika zajęli Hoskonen, Olafsson i Van Buren. Ponadto w meczowej kadrze zabrakło kontuzjowanego Rakoczego.

Mecz rozpoczął się bez zbędnych "podchodów": już na początku groźnie było pod jedną, a potem pod drugą bramką. W 2. minucie Hotić z 17. metrów uderzył mocno i zaskakująco, lecz Ravas był czujny i wybił piłkę na rzut rożny. O odpowiedź ze strony Cracovii pokusił się inny zawodnik z Bałkanów, a mianowicie Hasić, który po chwili z rzutu wolnego, po którym można by się było raczej spodziewać dośrodkowania z pełną premedytacją zmajstrował strzał. Pomocnik "Pasów" pomylił się nieznacznie - jego kapitalne uderzenie spadło od góry na spojenie słupka z poprzeczką.

Z minuty na minutę pierwszej połowy konkrety pod bramką jednak się rozmywały: można jeszcze odnotować jeden groźny strzał Ishaka, czy jedno uderzenie Sokołowskiego z dystansu sparowane z trudem przez Mrozka. Dużo było natomiast sytuacji, w których brakowało (zwłaszcza Cracovii) "kropki nad i" - nawet nie jeśli chodzi o celny strzał, ale o całą fazę finalizacji.

Wspomnieć wypada między innymi akcję Rózgi, którego świetne dośrodkowanie na "długi" słupek powinien był zamknąć Ólafsson, lecz Islandczyk nie sięgnął piłki - bardziej wyglądało to jak brak odpowiedniej decyzji, niż fizyczny brak możliwości. Kilkukrotnie w polu karnym szarżowali też Hasić, van Buren, czy Maigaard, szukając dogrania na środek pola karnego - dogrania udawało im się nawet i posyłać, zawsze jednak były one finalnie źle zaadresowane.

Wreszcie szarpiący na wszystkie strony formacjami Rózga nie tylko nie bał się pojedynków, lecz wręcz czasami z nimi przesadzał, jak w sytuacji, w której kiwnął trzech, czy czterech rywali w polu karnym po to tylko, by przebiec przez "szesnastkę" wszerz nie próbując nawet ostatecznie oddać strzału.

Nie można pominąć faktu, że oba zespoły imponowały intensywnością gry i wymiennością pozycji. Oba też chętnie zakładały na siebie wzajemnie wysoki pressing i oba, momentami popisowo, spod owego pressingu wychodziły. Bardzo dużo w pierwszej połowie było więc piłkarskich popisów taktyczno-technicznych, tyle tylko, że z każdą minutą tej pierwszej odsłony popisy te coraz mniej wróżyły zdobywanie bramek.

Ostatecznie forma i to, w jaki sposób Cracovia chciała grać naprawdę mogło się podobać - problemem był jednak przerost owej formy nad treścią.

W przypadku Lecha z kolei odnosić można było wrażenie, że zespół w pierwszej połowie został zaskoczony przez sposób grania Cracovii. "Kolejorz" na pewno wyglądał w pierwszych trzech kwadransach mało przekonująco i nie sposób stwierdzić, że był stroną dominującą.

Tak się jednak złożyło, że w drugiej połowie Lech zdecydowanie zrekapitulował swoje stanowisko i wrzucił "Pasy" na prawdziwą piłkarską "karuzelę" ze swoimi Szwedami. Jako pierwszy tę "karuzelą" pokręcił jednak już dwie minuty po przerwie Salamon, który po rzucie rożnym wygrał główkę z Ólafssonem - Ravas wykazał się jednak po raz kolejny tego dnia sporymi umiejętnościami i wybił futbolówkę na róg. W drugiej takiej sytuacji golkiper był już bezradny, kiedy główkę z obrońcami Cracovii wygrał Ishak i zrobił to co potrafi najlepiej: wbił piłkę do bramki.

Z kolei pięć minut później obrona "Pasów" popełniła kolejny fatalny błąd i piłkę w sytuacji sam na sam otrzymał Wålemark - także i on nie pomylił się i prowadzenie Lecha w przeciągu pierwszego kwadransa drugiej połowy urosło do rozmiarów komfortowych.

Także i pozostałą częścią meczu podopieczni trenera Frederiksena w pełni udowodnili, dlaczego wymieniani są jako pierwszorzędny kandydat na kolejnego Mistrza Polski: pozostałe pół godziny z okładem spędzili oni głównie na rozgrywaniu piłki, starając się trzymać od niej możliwie jak najdalej piłkarzy Cracovii. Osiągnęli zresztą w tym aspekcie całkowity sukces.

Podopieczni trenera Kroczka - w pierwszej połowie dzielnie i bez kompleksów stawiający opór Lechowi - w przekroju całego spotkania muszą więc uznać wyższość lidera tabeli, który na trzy punkty w Krakowie po prostu sobie zasłużył.

W efekcie przynajmniej na razie Cracovia nie tylko musi obejść się smakiem jeśli chodzi o najwyższe miejsce w tabeli, ale także musi przyjąć do wiadomości, że najbliższy tydzień spędzi poza podium.
Paweł Mazur "depesz"
Źródło: terazpasy.pl 19 października 2024 [4]


Trenerzy po meczu

Dawid Kroczek, trener Cracovii

W I części spotkania nasza gra zasługiwała na dobre słowo, zrobiliśmy wszystko, by strzelić bramkę, potem Lech był zespołem lepszym i wygrał zasłużenie. Byliśmy w stanie pokazać to, że wierzymy, że potrafimy wygrać. W tym dniu było to za mało. Nie mogę mieć pretensji do zawodników, że nie wygraliśmy, po prostu wygrał zespół lepszy. Musimy wyciągnąć wnioski, traktować to jako lekcję.

Kamil (Glik - przyp.) podczas jednego z ostatnich treningów przed meczem wykonał dośrodkowanie i źle postawił nogę, doznał urazu kolana. Rokowania? Musimy poczekać na ostateczną diagnozę w przyszłym tygodniu.

Miał pełnić role ofensywnego zawodnika (Filip Rózga - przyp.). Nie żałuje tej decyzji, przetrenowaliśmy to w tygodniu. Jego działania przynosiły wiele korzyści, a co najmniej jedno dośrodkowanie mogło się zakończyć bramką.

Naszym podstawowym DNA jest gra pressingiem, odzyskiwanie piłki za wszelką cenę. Tego nam zabrakło. Goniliśmy wynik, a to kosztuje dużo wysiłku. Lech dobrze zarządzał meczem, ale samo utrzymanie się przy piłce nie doprowadziło do straty goli.

To jest dla nas bardzo wymagająca sytuacja. Musimy się zastanowić, jak zareagować, by było lepiej w kolejnym spotkaniu. Nie chcę się usprawiedliwiać. Jest grupa, która zastępuje tych piłkarzy. Chcemy być kompleksowi, realizować plan, brać odpowiedzialność. Żaden trener nie byłby zadowolony, w sytuacji, w której nie może korzystać z dwóch zawodników. A jeszcze to się tyczy Rakoczego. Kiedy trzeba gonić wynik, wtedy można byłoby z niego skorzystać. W jego przypadku też musimy czekać na diagnozę do przyszłego tygodnia. Nie będę jednak szukał wymówek. Musimy być przygotowani na kolejny mecz, w którym musimy zdobyć trzy punkty. Musimy wrócić na zwycięska ścieżkę.

Potrzebujemy obejrzeć ten mecz z całym sztabem, zobaczyć, które rzeczy zadecydowały, że nie wygraliśmy. W I połowie odbieraliśmy piłkę, potrafiliśmy stworzyć zagrożenie. Gdy Lech grał w niskiej obronie, wtedy było nam ciężko. W II części byliśmy za pasywni w działaniach ofensywnych. Mocno dyskutowaliśmy przed meczem na temat pozycjonowania Ishaka w polu karnym i... straciliśmy gola. Podsumowując – wobec takiej porażki nie mamy się czego wstydzić, ale musimy wyciągnąc wnioski.

Niels Frederiksen, trener Lecha

Jesteśmy szczęśliwi z kolejnego zwycięstwa, wracamy na zwycięską ścieżkę, zachowujemy czyste konto. Pierwsza połowa była wyrównana, Cracovia zagrała dobrze, w drugiej my byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na wygraną. Pierwsze 15 minut było niezłe z naszej strony, potem straciliśmy kontrolę, nie byliśmy wystarczająco agresywni. Mieliśmy problemy, gdy nie posiadaliśmy piłki. Grając z takim zespołem jak Cracovia musisz dawać z siebie wszystko, bo inaczej może się to nie udać.

Potrzebowaliśmy go (Bartosza Salamona - przyp.) przy stałych fragmentach gry – tłumaczył szkoleniowiec. - Wiedzieliśmy, że to mocna broń Cracovii. Dokonałem zmiany, bo łapały go skurcze, a nie jest rozsądne, by mieć kogoś, kogo łapią skurcze, na środku obrony. Wyglądał nieźle, wcześniej 90 minut zagrał w sparingu, ale to nie to samo.

Źródło: gazetakrakowska.pl [5]

Skrót meczu

CRACOVIA - LECH | SKRÓT | SZWEDZI ZAPEWNILI LIDERA! ISHAK SHOW! |Ekstraklasa 24/25 | 12. KOLEJKA

Skrót meczu 2

KAPITAN W ROLI GŁÓWNEJ, KOLEJORZ WRACA NA WŁAŚCIWE TORY! CRACOVIA - LECH, SKRÓT MECZU

Piłkarze po meczu

"NAJTRUDNIEJSZY MECZ W SEZONIE" | Henrich Ravas po meczu z Lechem | WYWIAD

Kulisy meczu

MECZ PRZYJAŹNI BEZ PUNKTÓW | Cracovia - Lech Poznań | 12. kolejka Ekstraklasy | KULISY


Linki zewnętrzne