Karnet albo nic - 13 sierpnia 2007
Na najważniejszych meczach będzie 2500 kibiców
W rundzie jesiennej kibice "Pasów", którzy nie posiadają karnetów zostaną wpuszczeni jedynie na trzy mecze: z Groclinem, Zagłębiem Lubin i PCE GKS Bełchatów. Pozostałe mecze zobaczą tylko "karnetowcy".
Zarząd Cracovii tłumaczy, że wziął się na poważnie za robienie porządków na swoim obiekcie i kosztem ograniczenia frekwencji, chce wykorzenić chuligaństwo ze stadionu przy ul. Kałuży. Dlatego w rundzie jesiennej kibice "Pasów" muszą liczyć się z utrudnieniami. Tymczasem fani nie rozumieją decyzji klubu i ostro protestują...
Tylko dwa tysiące
Pozostałe spotkania tej rundy (z Jagiellonią Białystok, ŁKS, Zagłębiem Sosnowiec, Wisłą Kraków i Legią Warszawa) - decyzją prezydenta Krakowa - zostały zakwalifikowane jako imprezy masowe o podwyższonym stopniu ryzyka. Oznacza to że Cracovia nie będzie prowadzić sprzedaży biletów! Zobaczą je tylko posiadacze karnetów, których - jak się dowiedzieliśmy - będzie około dwa tysiące. Czyli jesienne derby Krakowa obejrzy zaledwie garstka widzów. Tak niskiej widowni na "Świętej wojnie" dawno nie było.
- Klub nie miał żadnego wpływu na decyzję prezydenta. W tej sprawie Cracovia nie była ani za, ani przeciw - próbuje tłumaczy prezes Janusz Filipiak.
- To kpina odpowiadają oburzeni kibice, krakowskiej drużyny. - Nawet, gdybyśmy zdobyli mistrza, to przy trzech tysiącach widzów na trybunach nie byłbym szczęśliwy. Bo to my, kibice tworzymy widowisko - napisał jeden z internautów na forum sympatyków Cracovii.
Z ograniczeniami nie może się też pogodzić grupa kibiców, zajmująca się organizowaniem opraw meczowych. Z tego też powodu zawiesiła swoją działalność... - Nie ma biletów, nie będzie widowisk - argumentują członkowie grupy zwanej "Opravcy".
Nie ulega jednak wątpliwości, że decyzja prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego nie była przypadkowa. Wpisała się w strategię walki z chuligaństwem, jaką Cracovia prowadzi już od dłuższego czasu. A że dotychczasowe działania krakowskiego klubu nie przynosiły pozytywnych efektów, zdecydowano się na ekstremalne rozwiązania.
Wynagrodzą fanom
Przypomnijmy, że piłkarze Cracovii zainaugurowali ten sezon na własnym stadionie bez udziału publiczności w związku z karą nałożoną za rozróby, do jakich doszło podczas majowych derbów. W klubie liczą, że po ostatnich decyzjach wyplenianie chuligaństwa powinno być łatwiejsze.
- Chcemy zmienić wizerunek klubu i nie będziemy wpuszczać na stadion chuliganów, oni odstraszają prawdziwych kibiców - mówi prezes Cracovii i wcale nie przejmuje się niską frekwencją. Uważa, że dzięki temu kibice wreszcie będą mogli się czuć bezpiecznie na stadionie przy ul. Kałuży.
- Co mi z tego, że młodociani chuligani zapłacą parę złotych za bilet i przyjdą na mecz, skoro potem klub ma przez to kłopoty i musi płacić kary finansowe - uzasadnia Filipiak, który za zaistniałą sytuację obwinia wyłącznie pseudokibiców. - Klub nie jest niczemu winien - zaznacza.
Klub chce jednak choć trochę wynagrodzić fanom utrudnienia. Jeszcze w trakcie rundy jesiennej uruchomiona ma być sprzedaż kart chipowych z numerem identyfikacyjnym właściciela (w cenie 10-20 zł), dzięki którym będzie można kupować pojedyncze bilety na wybrane mecze krakowskiej drużyny.
Wojciech Lubiński - Przegląd Sportowy