2008-03-29 Cracovia - Widzew Łódź 1:0
|
Orange Ekstraklasa , 23 kolejka Kraków, sobota, 29 marca 2008, 16:00
(0:0)
|
|
Skład: Cabaj Kulig Polczak Tupalski Radwański Pawlusiński Baran (59â Kostrubała) Kłus Nowak Dudzic (67â Majoros) Moskała (72â Gregorek) Ustawienie: 4-4-2 |
Sędzia: Marcin Szulc (Mazowiecki ZPN)
|
Skład: Fabiniak Ukah Kłos Szeliga (66â Ł.Broź) Juszkiewicz Mierzejewski (71â Kuklis) Napoleoni Masłowski (85â Grzelczak) Budka Lisowski Panka |
Opis meczu
Cracovia przedłużyła dobrą passę w rundzie wiosennej. ,,Pasy" wiosną nie przegrały jeszcze meczu i straciły zaledwie jedną bramkę. Mecz z Widzewem rozstrzygnęło trafienie Dariusza Pawlusińskiego w 81. minucie.
Dwa tygodnie temu miny wsiadających do autokaru piłkarzy Górnika Zabrze zdradzały, że w żadnym wypadku nie spodziewali się od Cracovii takiego lania. Krakowianie zapewniali, że efektowna gra nie była dziełem przypadku i teraz rozpocznie się ich pościg za czołówką. Póki co "Pasy" rozpędzają się bardzo powoli, a w blokach długo przytrzymywał ich słabiutki Widzew Łodź.
Widać było aż nadto wyraźnie, że na boisku mierzą się dwie drużyny z dołu tabeli. Drużyny które razem mają mniej punktów niż trzeci w tabeli Groclin. Gospodarze tradycyjnie już w pierwszej połowie kompletnie nie mieli pomysłu na jakiekolwiek rozegranie akcji. Bartosz Fabiniak wynudził się setnie, a interweniować musiał tylko raz, kiedy piłkę do własnej siatki próbował wbić Ugochukwu Ukah. O ile jednak w przerwie ostatniego meczu z Górnikiem w szatni musiały paść mądre słowa, bo piłkarze wzięli się do roboty, to w sobotę trener Stefan Majewski chyba tylko życzył im powodzenia.
Kiedy już wydawało się, że skończy się na nudnym bezbramkowym remisie, w niegroźnej sytuacji Ukah powalił przed polem karnym Karola Gregorka, z rzutu wolnego w środek bramki wypalił Dariusz Pawlusiński, piłka odbiła się od ramienia Bartosza Fabiniaka i wpadła do siatki. Był to dopiero drugi celny strzał Cracovii, o ile liczyć lekkie uderzenie Karola Kostrubały. W ostatnim meczu nie kryjący swych wysokich ambicji zabrzanie nawet się nie zająknęli, kiedy Pawlusiński z Pawłem Nowakiem bezlitośnie ich punktowali. W sobotę Widzew momentami był od gospodarzy zespołem lepszym. Łodzianom do wywalczenia choćby punktu na pewno nie zabrakło umiejętności, a szczęścia. W ostatniej minucie po dośrodkowaniu Tomasza Lisowskiego piłka zakotłowała się między nogami obrońców Cracovii, a rozpaczliwie próbującemu wcisnąć ją do siatki Napoleoniemu zabrakło kilku centymetrów. - Przegraliśmy kolejny mecz po indywidualnym błędzie - nie ukrywał rozżalenia trener łodzian Marek Zub. - Graliśmy z Cracovią jak równy z równym i nie zasłużyliśmy na porażkę.
Jak zwykle konkretny był Stefan Majewski: - Celem było zwycięstwo, które udało się odnieść, więc należą się nam gratulacje. Dziękuję. To, że bramka padła po kiksie bramkarza nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Źródło: Gazeta.pl