Zapowiedź meczu
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Piłkarze Cracovii przegrali na własnym boisku z Resovią 1-2. Początek spotkania nie zapowiadał porażki gospodarzy. Zdobyli oni przewagę w polu, przeprowadzając raz po raz szybkie akcje ofensywne. Kończyły się one jednak z reguły niecelnymi strzałami. Dopiero w 24 min w zamieszaniu podbramkowym Bujak silnym strzałem zdobył gola dla Cracovii. W kilka minut później ten sam zawodnik miał doskonałą okazję do podwyższenia wyniku: znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, jednakże przegrał ten pojedynek.
W 32 min było już 1:1. Sędzia podyktował rzut wolny dla Resovii z linii pola karnego. Domarski znalazł lukę w murze obrońców gospodarzy i posłał piłkę do siatki. Michalak był tak zaskoczony, że zupełnie nie zareagował. Tuż po przerwie w 56 min goście zdobyli drugą bramkę. Padwiński uciekł Wójtowiczowi i z ostrego kąta strzelił w krótki róg. Michalak znów nie popisał się i Resovia objęła prowadzenie, którego już nie oddała do końca spotkania.
W drugiej części meczu Cracovia zagrała bardzo słabo, wiele było niedokładnych podań i nieprzemyślanych akcji. Krakowianie stworzyli w tym okresie tylko jedną groźną sytuację podbramkową, ale Błachno strzelił w słupek. Znacznie bardziej niebezpieczne były kontrataki rzeszowian, którzy mogli zdobyć więcej bramek. Najpierw piłka po strzale Skorwidera trafiła w poprzeczkę, a Lewandowski przestrzelił z najbliższej odległości. Zwycięstwo gości w pełni zasłużone.
Źródło: Gazeta Krakowska
"Po błędach bramkarza porażka "pasiaków"" -
Echo Krakowa
Po błędach bramkarza porażka "pasiaków"
Kryzys piłkarzy Cracovii trwa nadal. Wczoraj mimo atutu własnego boiska stracili kolejne punkty w pojedynku z Resovią. Chaotyczne atak i mnóstwo niecelnych podań, znikoma ilość akcji ofensywnych - oto czym „uraczyli” kibiców piłkarze Cracovii. Na ich tle rzeszowianie wypadli pozytywnie. Zdobywali teren przy pomocy długich podań (najczęściej w wykonaniu „staruszka” 34-letniego Jana Domarskiego i Siekeryna), przy każdej nadarzającej się okazji próbowali zaskoczyć nie najlepiej wczoraj usposobionego Michalaka. Tylko w ciągu pierwszych 25 min. pozwolili gospodarzom dyktować warunki gry. W tym właśnie okresie dokładnie w 24min. meczu krakowianie zdobyli prowadzenie. Po wolnym egzekwowanym przez Tureckiego piłkę otrzymał na linii końcowej Surowiec, podał ją na środek pola karnego do Bujaka, a ten z „półwoleja” celnie strzelił w lewy dolny róg bramki rzeszowian. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo.W 31min. Domarski wykonywał wolnego z 16 metrów, strzelił lekko ponad murem niemal w środek bramki, Michalak zachował się jak „nowicjusz” (zupełnie nie interweniował) i tym samym goście wyrównali stan meczu. W II połowie, w 56, min.znów przy biernej postawie Michalaka, a wcześniej po błędzie Wójtowicza Padwiński szybki rajd lewą stroną uwieńczył zdobyciem drugiego gola dla Resovii strzelając precyzyjnie z kilku metmetrów w tzw. krótki róg bramki Cracovii. Nieco później w 77 min. Skorwider trafił w krawędź poprzeczki, w 81 min. Lewandowski przestrzelił z 2 metrów, a w 83 min. piłka kopnięta przez Błachnę uderzyła w słupek.
To były najciekawsze momenty spotkania. Na dobrą sprawę nikt w szeregach Cracovii nie zasłużył na wyróżnienie, natomiast u gości pierwszoplanową postacią był eks-reprezentant kraju Domarski.
Źródło: Echo Krakowa nr 237 z 3 listopada 1980
Nowiny Rzeszowskie (dodatek Stadion)
Rzeszowianie w pełni wykorzystali słabszą dyspozycję krakowian i zainkasowali dwa punkty po grze, która mogła się podobać. Zwycięstwo Resovii mogło być znacznie wyższe, ale na przeszkodzie w jego uzyskaniu stanął brak zdecydowania w sytuacjach podbramkowych.
W niedzielnym spotkaniu goście grając długimi podaniami na skrzydła, raz po raz przedzierali się na pole karne gospodarzy. I aczkolwiek pierwszą bramkę w 22 min. zdobył Bujak, to jednak nie wpłynęła ona deprymująco na piłkarzy Resovii, którzy w dalszym ciągu prowadzili składną i szybką grę. W 32 min. po rzucie wolnym bitym przez Domarskiego, piłka minęła mur i wpadła do siatki.
W drugiej odsłonie stroną dyktującą tempo gry byli nadal rzeszowianie. Cracovia nieudolnie próbowała rozbijać ich ataki. W 59 min. piłkę z głębi pola przejął Padwiński, wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i będąc sam na sam z bramkarzem nie zaprzepaścił szansy, ustalając wynik.
Źródło: Nowiny Rzeszowskie (dodatek Stadion) nr 44 z 3 listopada 1980