1939-06-25 Cracovia - Ruch Chorzów 2:5

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 18:43, 17 kwi 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
pilka_ico
Liga , 10 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 25 czerwca 1939, 17:45

Cracovia - Ruch Chorzów

2
:
5

(1:4)



Herb_Ruch Chorzów

Trener:
Péter Szabó
Skład:
W. Pawłowski (41' Medvey)
Pachla
Pająk
E. Jabłoński
Grünberg
Góra
Bartyzel
Młynarek
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wawrzyniec Staliński z Poznania
Widzów: 6 000

bramki Bramki

Szeliga (18')



Zembaczyński (60')
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
2:4
2:5
Słota (6')

Słota (21' k.)
Wilimowski (35')
Wilimowski (39')

Słota (83')
Skład:
Brom (16' Tatuś)
Giemsa
K. Dziwisz
Mikunda
Skrzypiec
Fica
Jan Przecherka
Józef Przecherka
Słota
Wilimowski
E. Dziwisz

Ustawienie:
2-3-5



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Wszyscy czekają na piłkę po rzucie rożnym. Pawłowski jednak obronił.

"Prawdziwy pech!" -
Przegląd Sportowy

Prawdziwy pech!

Cracovia przegrywa po dobrej grze 2:5

Kraków, 25.6. - Tel. wł. - Ruch - Cracovia 5:2 (4:2). Bramki dla Ruchu strzelili: Słota 3, Wilimowski 2. Dla Cracovii - Szeliga i Zembaczyński. Sędzia p. Staliński. Publiczności 6 tys.

Ruch: Brom (Tatuś), Giemza, Dziwisz, Mikunda, Skrzypiec, Fica, Przycherka, Przycherka II, Słota, Wilimowski, Dziwisz II.

Cracovia: Pawłowski (Pokusa), Pachla, Pająk, Jabłoński, Grinberg, Góra, Bartyzel, Młynarek, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.

Po dniach niepowodzeń i klęsk, po ostatniej przegranej we Lwowie, zdawało się, że „słońce znów zaświeciło” i jest dobrze. Za jednym zamachem byliśmy gotowi zapomnieć wszystkie smętne przeżycia dni ostatnich. Przecieraliśmy oczy, my dziennikarze i ta reszta - 6.000 widzów, oklaskujących z zapałem każdą akcję gospodarzy. Bo Cracovia ukazała się nagle w pełni krasy, zagrała tak - jak odpowiada jej tradycji i jej przeszłości, jak życzyli sobie tego wszyscy. Nie było ślamazarnych podań, nic się nie rwało, nic nie szwankowało, wszystko szło dobrze. Atak za atakiem sunął na bramkę Ruchu, Brom był bohaterem. Dwoił się i troił, a strzały sypały się jak lawina.

Nikt nie wątpił w sukces Cracovii, jakkolwiek goście zaraz na wstępie uzyskali prowadzenie. Gdy zaś padła owa wyrównująca bramka, wyczuwało się, że lada chwila i Cracovia obejmie prowadzenie, zmiażdży przeciwnika. Tak wyglądała sytuacja przez pół godziny. Atak Cracovii był świetnie dysponowany, pomoc współpracował z nim na całej linji.

Aby jednak wygrać mecz, nie wystarczy mieć atak i pomoc. Trzeba mieć pełna jedenastkę, przede wszystkim bramkarza i obrońców. Tego niestety brakuje Cracovii od dłuższego czasu, tego zabrakło jej i dzisiaj i to ją zgubiło. Najpierw Pachla począł niepotrzebnie faulować i spowodował rzut karny, a później zawiódł Pawłowski. Raz, drugi i koniec. W przeciągu krótkiego okresu czasu Ruch stał się zdecydowanym faworytem. Prowadził już 4:1! Za starzy rutyniarze są Ślązacy, by w tej sytuacji można jeszcze myśleć o wyrównaniu. Mogła Cracovia ostatnim wysiłkiem zdobyć się jeszcze na jedną bramkę, mogła jeszcze mniej lub więcej atakować bramkę Ruchu, ale na tym koniec. Ruch zrewanżował się w końcu piątą bramką i tak powstał wynik.

Nie odzwierciedla on układu sił, jest jedynie wyrazem niedyspozycji formacji defenzywnej w drużynie Craccovii. Gdyby nie błędy Pachli i Pawłowskiego, gdyby nie wyczerpanie Pająka, - Cracovia opuściłaby boisko jako zwycięzca. Predystynowała ją do tego zarówno gra pomocy, gdzie Jabłoński jest wprost świetny. Jedynie wybryki Góry budzą wyrazy oburzenia na widowni. Również atak Cracovii zaczął bardzo dobrze. Korbas był pracowity, lewa strona grała bezbłędnie, a Młynarek na prawej umiał współpracować i wykorzystał Bartyzla. Wspomniane na wstępie wypadki zniweczyły jednak wszystko.

Ruch zaczął tak, jak ostatnio z Wisłą. Grał blado i bez wyrazu, ograniczając się do akcji obronnej, w której bohaterem był wspaniały Brom w bramce i niezawodny jak zwykle Giemza. Pomoc raczej przeciętna utrzymała się na tym poziomie do końca. Niebawem oblicze Ślązaków uległo poprawie. Uzyskane bramki poderwały ich ambicję działając szczególnie na młodych graczy - Przycherków - w ataku. Uwzględniwszy jeszcze, że para Słota Wilimowski spełniła swe zadanie, zrozumiemy jak powstało 5 strzelonych bramek.

Pierwszą z nich uzyskał Słota w 6 minucie, ale niebawem Szeliga wyrównał. Za chwilę Pachla fauluje Słotę. Rzut karny i Ruch znów prowadzi po strzale Słoty. Następują dwa błędy Pawłowskiego i Wilimowski dwukrotnie podwyższa wynik. Obie strony zmieniają bramkarzy. W Ruchu na skutek kontuzji Broma gra do przerwy Tatuś, w Cracovii - Pawłowskiego zastępuje Pokusa. Gra staje się coraz twardsza i brutalniejsza , szczególnie po bramce strzelonej przez Zembaczyńskiego - w 15 minucie drugiej połowy. Mimo przewagi Cracovii, tuż przed końcem Słota, po rzucie wolnym Giemzy ustala rezultat.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 51 z 26 czerwca 1939 [1]


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Ponowny występ mistrza Polaki w Krakowie wywołał wielkie zainteresowanie, ściągając około 7000 widzów na boisko Cracovii. I tym razem zdołał Ruch zwyciężyć i to w wyższym jeszcze stosunku, choć gra twoja na tak wielka różnicę bramkową nie zasługiwał.

Cracovia miała wprawdzie dużo z gry. okrasami nawet górowała nad swym przeciwnikiem. ale napastnikom jej brakło skuteczności. Do pola karnego dochodzili często i łatwo, ale tutaj rwały im się już wszelkie akcje, czy to na skutek braku startu i siły przebojowej, czy też nawet na skutek błędów taktycznych. Stąd też akcje białoczerwonych nie były groźne tak. jak Ruchu, który parł mocno i intensywnie na bramkę przeciwnika, wygrywał łatwo pojedynki w walce o piłkę i decydującym momentem dopisywał.
Nie przeszkadzało zupełnie gościom. iż wystąpili z odmłodzoną linją ataku bez Peterka. Kruka i Wodarza. Ich młodzi następcy. mimo braków technicznych, wnieśli tyle żywiołości i ambicji, li drużyna nie odczula ubytku starych asów.
Skład drużyn był nast.: Ruch: Brem (Tatuś), Giemza i Dziwisz, Mikunda, Skrzypiec i Fica, Przycherka I i II, Słota, Wilimowski i Dziwisz II. Cracovia: Pawłowski (Medwej), Pachla i Pająk, Jabłoński Gruenberg i Góra. Bartyzel. Młynarek. Korbas, Szeliga i Zembaczyński. Mecz rozpoczął się sensacyjnie, bo już w pierwszych minutach zaczęły padać bramki.
Większe szanse miał Ruch, który natrafił na bardzo słaby dzień bramkarza Cracovii Pawłowskiego, który dużą część winy ponosi w tak wysokiej kiesce. Pierwszego goala strzela nieobstawiony Wilimowski z bliskiej odległości, gdy doszła do niego piłka odbita od poprzeczki Cracovii, po strzale Przycherki.
Białoczerwoni nie deprymują się zupełnie tym sukcesem gości, atakują zawzięcie, ale ich strzały stają się łatwym łupem doskonale usposobionego Bronia.
Niedługo jednak nadchodzi wyrównanie ze strzału Szeligi, wprawdzie piłkę broni Brom, ale sędzia stwierdza, iż przeszła już ona linję bramkową i uznaje goala, mimo protestów zawodników śląskich. W dalszym ciągu zaznacza się przewaga Cracovii, która oddaje kilka strzałów przez Bartyzela i Młynarka, ale Brom jest zawsze na stanowisku. Przeboje sporadyczne ślązaków są jednak groźniejsze, jeden z nich zostaje przez młodego obrońcę Cracovii. Pachlę, nieprzepisowo wstrzymany, za co sędzią dyktuje rzut karny, który Słota pewnie zamienia w drugą bramkę dla Cracovii.
Następuje teraz serja dwóch bramek Wilimowskiego, który kolejno w SI i 40 min. wyzyskuje identycznie dwa błędy Pawłowskiego, wy¬puszczającego piłkę s rąk i dobija ją do siatki, międzyczasie jednak, w 35 min-. Brom opuszcza polo walki, kontuzjonowa- ny w zderzeniu się z Mynarkicm. Zastępuje go z powodzeniem Tatuś. Również i w 40 min. następuje zmiana w bramce Cracovii, gdyż zdeprymowany Pawłowski ustępuje miejsca rezerwowemu Medwejowi.
Po pauzie gra się zaostrza, dochodzi do zderzenia między Mikundą a Szeligą, przyczem ten ostatni opuszcza na chwilę boisko. Góra niepotrzebnie ucieka się miejscami do gry „faul”. reagując nn przekraczającą granicę ostrość niektórych Jednostek po stronie przeciwnika. Początkowo Cracovia nic rezygnuje z walki, ale dwa strzały Zembaczynskiego i Młynarka kończą się niecelnie względnie ostatni trafia do rogu bramki, lecz Brom (który wrócił po pauzie) wybija na róg. Dopiero kiedy popełnił on błąd, wypuszczając pił¬kę z rąk, Zembaczyński strzela drugą bramkę dla Cracovii.
Im bliżej końca zawodów, tom więcej znać na drużynach wyczerpanie tempem w pierwszym okresie gry. a upał dał się toż dotkliwie we znaki graczom. Mecz jest wprawdzie interesujący, bo trafiają się liczne sytuacje emocjonujące, jak rzuty wolne bite tuż z za pola karnego (przez Pająka. Korbasa czy Giemzę), ale tempo jest już znacznie słabsze. Lepiej przetrzymuje je Ruch, który pod koniec meczu jest częściej w ofensywie. Owocem jaj jest jęczę jedna bramka, strzelona przez Słotę w 40 min. który dobił do siatki piłkę odbitą nieudolnie przez Medweja z dalekiego rzutu wolnego Giemzy. Sędziował p. Staliński, który wyszedł obronną ręką z bardzo ciężkiego zadania, jakie mu nastręczył ten ostry mecz.
Na wyróżnienie z drużyny zwycięzców zasługuje w pierwszym rzędzie Wilimowski i Słota, choć pozostali młodzi napastnicy, walcząc ambitnie oddali cenne usługi całości zespołu. W pomocy najlepszy nieustępliwy w walce środkowy Skrzypiec. Trio obronne na wysokości zadania. Brom, poza jednym błędem, który kosztował drugą bramkę, doskonały.

W Cracovii najlepsza pomoc, choć Góra tym razem, zwłaszcza do pauzy, wypadł słabo. Trio obronne bardzo słabe. W ataku najlepszy Młynarek, choć spóźnia się ze strzałem. Korbas za miękki i powolny, skrzydłowi na średnim poziomie. Szeliga za powolny. Na ogół w drużynie białoczerwonych konieczną jest pewna wymiana, choćby czasowa niektórych zawodników.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 175 z 27 czerwca 1939


"Ruch zwycięża Cracovię 5:2 (4:1)" -
Nowy Dziennik

Ruch zwycięża Cracovię 5:2 (4:1)

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.1
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.2
Cracovia miała przez większą część zawodów przewagę w polu, chwilami nawet znaczną, lecz atak jej zawodził pod bramką, zbynio kombinując.

Mecz od pierwszych minut zapowiadał się b. ciekawie. Obie drużyny zademonstrowały początkowo grę na wysokim poziomie. Stopniowo poziom gry opadał i gra zamieniała się na twardą, miejscami zbyt brutalną walkę o punkty. Znaczna prze waga Cracovii w polu nie zapowiadała tak wysokiego zwycięstwa Ruchu, które jest niezasłużone w takim stosunku.
W 7-mej minucie po rzucie wolnym Giemzy przejął piłkę Przycherka, strzelając na bramkę. Odbitą od poprzeczki piłkę skierował przytomnie Słota do bramki, uzyskując prowadzenie. Cracovia dopingowana przez widzów, po kilku ładnych zagraniach, zdobyła wyrównanie w 13 min. ze strzału Szeligi, przy czym Ślązacy protestowali, że piłka nie przeszła przez linię bramkową. W 26 min. rezerwowy obrońcą Pachla ,(er.), .wytrzymuje ręką prawego łącznika Przycherkę w groźnej sytuacji, za co sędzia podyktował rzut karny. Egzekutorem był Słota. Ruch prowadzi 2:1. Cracovia nadal przeważa. 30 minuta zadecydowała o załamaniu się drużyny Cracovii i wyniku meczu. Serię kilku strzałów na bramkę Cracovii zakończył Wilimowski, zdobywając trzecią bramkę dla Ruchu z winy bramkarza Pawłowskiego, który fatalnie reagował. 40 min. przynosi dalszą bramkę dla Ślązaków. Prawoskrzydłowy Przycherka po solowej akcji strzelił na bramkę, lecz bramkarz odbił piłkę, którą następnie ulokował Wilimowski w siatce, ustalając wynik do przerwy — 4:1. Cracovia, speszona wysoką porażką, zmienia bramkarza. Rezerwowy Pokusa jest również niepewny. Podczas zderzenia z Młynarkiem Brom zostaje zniesiony z boiska. Zastępuje go Tatuś.
Po przerwie obraz gry jest nadal taki sam. Cracovia w polu przeważa, lecz zawodzi pod bramką. Świetny bramkarz śląski Brom znowu popisuje się wspaniałą grą. W 16 min. Brom wypuszcza piłkę i Zembaczyński zdobywa drugą bramkę dla Cracovii. Ślązacy grają już na utrzymanie wyniku lecz niespodziewanie w 40 min. po rzucie wolnym Gemzy z połowy boiska Słota strzela 5-tą ostatnią bramkę dnia.
Ruch grał bez Peterka, Wodarza i Kruka, mimo to był groźny w rezerwowej linii ataku. Wyróżnił się Słota, oraz rezerwowi bracia Przycherkowie. Wilimowski nie wysilał się zbytnio, lecz był motorem wszelkich zagrań ofensywnych. W obronie dobry był Gemza, oraz bramkarze Brom i Tatuś. Ruch dzięki temu zwycięstwu umocnił się na pozycji leadera ligi, zdobywając definitynwnie tytuł wiosennego mistrza.

Cracovia rozegrała jeden z najbardziej pechowych meczów tegorocznego sezonu. Brak obrońcy Lasoty, oraz fatalna forma bramkarza Pawłowskiego, oto główne przyczyny porażki. Poza tym linia ataku po początkowym okresie dyspozycji strzałowej powróciła do niepotrzebnego przetrzymywania piłki i niezdecydowania w momentach podbramkowych. Pomoc była najlepszą częścią drużyny. Sędziował p. Staliński z Poznania.
Źródło: Nowy Dziennik nr 173 wydanie poranne z 26 czerwca 1938


Mecze sezonu 1939