1939-05-18 Cracovia - Polonia Warszawa 2:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
pilka_ico
Liga , 7 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, czwartek, 18 maja 1939, 17:15

Cracovia - Polonia Warszawa

2
:
1

(1:0)



Herb_Polonia Warszawa

Trener:
Karol Kossok
Skład:
W. Pawłowski
Lasota
Pająk
E. Jabłoński
Grünberg
Góra
Z. Skalski
Młynarek
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Jan Laband z Załęża
Widzów: 4 000

bramki Bramki
Korbas (34')
Korbas (70' k.)
1:0
2:0
2:1


Dziekański (78')
Skład:
Strauch
Szczepaniak
Z. Lewandowski
E. Brzozowski
Nyc
Wolańczyk
Dziekański
A. Przybysz
Jaźnicki
Gosk
W. Kisieliński

Ustawienie:
2-3-5



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Fragment meczu. W akcji bramkarz Cracovii Władysław Pawłowski(C) (z piłką). W głębi widoczne reklamy. , "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [1]
Fragment meczu. W akcji Józef Korbas (C) (kopie piłkę) i Władysław Szczepaniak. , "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [2]

"Liga: Cracovia - Polonia 2:1" -
Przegląd Sportowy

Liga: Cracovia - Polonia 2:1

KRAKÓW, 18.5. - Tel. wł. - Cracovia - Polonia 2:1 (1:0). Obie bramki dla Cracovii uzyskał Korbas; dla Polonii Dziekański. Sędzia p. Laband. Publiczności 4 tys.

Cracovia: Pawłowski; Lasota, Pająk; Jabłoński, Grünberg, Góra; Skalski, Młynarek, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.

Polonia: Strauch; Szczepaniak, Lewandowski; Brzozowski, Nyc, Wolańczyk; Dziekański, Justynowicz, Jaźnicki, Wilek, Kisieliński.

Po serii porażek i niepowodzeń nareszcie zwycięstwo. Wprawdzie nieznaczne i ciężko wywalczone, ale dwa punkty zapisane będą na koncie Cracovii. Nasuwa się tylko pytanie, czy dzisiejsza wygrana stanowić będzie punkt przełomowy w korowodzie klęsk, czy jest jedynie sporadycznym sukcesem, nie pozwalającym jeszcze na wyciągnięcie wniosków.

Naszym zdaniem zachodzi raczej ta pierwsza ewentualność. Mecz z Polonią może stanowić punkt zwrotny. Przede wszystkim dlatego, że po smutnych doświadczeniach dni minionych i po obserwacjach dzisiejszego meczu dwa fakty są bezsporne. W obronie Cracovii musi pozostać Lasota, który w obecnej chwili stanowi z Pająkiem najlepszy duet defenzywny, na jaki stać biało-czerwonych. A dzisiaj był on nawet lepszy od Pająka, ustępując mu jedynie wykopem.

Nie ulega również wątpliwości, że mimo błędów Pawłowski jest obecnie najlepszym bramkarzem, jakiego Cracovia posiada. To trio było dzisiaj pewne i funkcjonowało raczej dobrze. Linia pomocy pozostanie chyba także w obecnym układzie. Znaczy to, że nie zobaczymy w najbliższym czasie Góry w ataku, gdyż nie stać „biało-czerwonych” na taki luksus osłabiania pomocy. Grünberg wykazuje równą formę, szwankuje tylko kondycja. Wreszcie Jabłoński jest coraz lepszy i można go tylko pochwalić.

Na tym jednak koniec. Teraz zaczynają się słabe punkty drużyny, wymagające bardzo poważnego zastanowienia i pewnych zmian. Przede wszystkim uderza więc w ataku słaba gra Szeligi, bezwzględnie najsłabszego w całej linii. Daleki od formy jest jego sąsiad Zembaczyński. Korbas na środku powolny, orientuje się fatalnie w sytuacjach podbramkowych i razem z Młynarskim [!] tworzy trójkę środkową pozbawioną celowych poczynań i tworzącą lukę w drużynie.

O piątym napastniku Skalskim trudno coś napisać. Zadebiutował bowiem po dłuższej przerwie. Tak więc atak Cracovii stanowi jej piętę Achillesową. Duże nadzieje pokłada się w fakcie, że w najbliższym czasie zasilić ma atak „biało-czerwonych”, były gracz Bratislavy i Polonii karwińskiej, Stanowski, który przebywa w Krakowie.

Polonia pokazała trzy nowe twarze. Są to: Brzozowski, Dziekański i Wilek - trzej juniorzy, chowu p. Kosoka, którzy mu absolutnie wstydu nie przyniosą. Szczególnie wiele spodziewać się można po Dziekańskim, który był najgroźniejszym napastnikiem w drużynie „czarnych koszul”. Chybki i obrotny, przedzierał się groźnie pod bramkę i dysponuje ostrym strzałem. Nyc na środku pomocy utykał na nogę, skarżąc się na dolegliwości mięśniowe, co wpływa na jego ruchliwość. Wolańczyk chyba najlepszy z pomocy. Atak warszawski szybki i nieźle strzelający.

Mecz stał na przeciętnym poziomie i obfitował w ostrzejsze momenty. Sędzia miał bardzo kiepski dzień i robił nieraz fatalne błędy. Na szczęście skończyło się wszystko spokojnie. Cracovia miała już w pierwszej połowie przewagę i uzyskała prowadzenie w 34 min., gdy Korbas wyzyskał odbicie piłki przez Straucha.

Po przerwie biało-czerwoni zwiększyli przewagę z karnego, podyktowanego za faul na Młynarku. Korbas podwyższył wynik. Groźny przebój Dziekańskiego przyniósł Polonii bramkę. Cracovia, a szczególnie Szeliga miał wspaniałe pozycje, których nie wyzyskał.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 40 z 19 maja 1939 [3]


"Jedyne zawody ligowe" -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Jedyne zawody ligowe

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
We czwartek odbyt się tylko jeden mecz ligowy, w którym drużyna Cracovii pokonała warszawską Polonie w stosunku 2:1 (1:0). Białoczerwoni mieli naogół więcej z gry. częściej atakowali, ale pod bramka nie byli skuteczniejsi od swego przeciwni¬ka. Poprawy formy jeszcze nie widać, zwłaszcza w linji napadu, który nadal jest najsłabszą formacją zespołu.

Polonja wystąpiła w składzie osłabionym, głównie w linji napadu, gdzie brakło jej najlepszych strzelców Kuli i Odrowąża. Przedstawiała się ona, jako bardzo słaby zespół, nie górujący nad Union-Touringiem. Właściwie jest tam trzech dobrych graczy: Szczepaniak, Nyc i Strauch.
Reszta to może dopiero maetrjał na zawodników, z którymi dobry trener miałby pole do pracy.
Cracovia wystąpiła w starym składzie: Pawłowski, Lasota i Pniak, Jabłoński. Grűnberg i Góra, Skalski, Młynarek. Kor- bas, Szeliga i Zembaczyński. Polonja: Strauch. Lewandowski i Szczepaniak. Brzozowski, Nyc i Wolańczyk, Dziekański, Justynowicz, Jaźnicki. Wilek i Kisieliński. Jak widzimy, w składzie białoczerwonych wystąpił po raz pierwszy no dłuższej przerwie (spowodowanej leczeniem kontuzji) Skalski, który jednak był najsłabszym graczem drużyny. Powodem jest widocznie jeszcze lęk przed zetknięciem z przeciwnika. Już do przerwy dała, się zaznaczyć lekka przewaga Cracovii, której lin je ofensywne nie umiały sobie poradzić z defensywą gości. Wielokrotnie w najłatwiejszych sytuacjach napastnicy gospodarzy nie trafiają do bramki, względnie oddają lekki strzał w ręce bramkarzowi. Strauchowi, który broni dość szczęśliwie. Raz Korbas, to znowu Szeliga zaprzepaszczają najdogodniejsze sytuacje podbramkowe, a Młynarek zawsze za późno startuje, względnie daje sobie łatwo piłkę odebrać z powodu za małej zwrotności i szybkości.
Do słabej gry obu linji napadu dostraja się sędzia, który nie zauważa takich „ofsidów”, na których wyznaje się nawet przeciętny widz. Błędy jego stwarzają groźna sytuacje podbramkowe, które jednak wobec słabości napastników obu drużyn nie zostają wykorzystane. Bramka pada dopiero w 32 min, przyczem winowajca jest Strauch, który wypuścił piłkę z rąk po dalekim strzale Szeligi, a nadlatujący Korbas dobił ją do siatki.
Zdawało się, iż Cracovia podniecona tym sukcesem zdoła podwyższyć szybko wynik, ale znowu na przeszkodzie stanęła słaba forma jej napadu. Nawet Góra nie potrafił wyzyskać rzutu wolnego tuż z poza pola karnego, zaś po drugiej stronie napastnicy warszawscy również strzelają niecelnie.
Sytuacja nie wiele się zmienia w stosunku do tego obrazu gry, który obserwować się dało w pierwszej części zawodów. Znowu lekka przewaga jest po stronie biało- czerwonych, którzy nie umieją jej cyfrowo zaznaczyć. Wolny rzut Pająka, bity z odległości 20 m. broni z powodzeniem Strauch, zaś decyzja przychodzi w 21 min. po przyznaniu rzutu karnego za nieco wątpliwy „faul” wobec Młynarka. Egzekutorem jest Korbas. 2:0 dla Cracovii.
W 28 mm. Polonia zdobywa po pięknym przeboju swoją jedyną bramkę przez Dziekańskiego, który wyzyskał uprzednie błąd Pająka. W 31 min. Szeliga marnuje niebywałą wprost sposobność do zrobienia bramki. Polonia atakuje dość energicznie pod koniec, przyczem Janicki i Kisieliński zamieniają się pozycjami.
Na wyróżnienie z Cracovii zasługuje linia pomocy, która była najlepszą formacją. W trio obronnem najlepszy Lasota. O ataku już wspominaliśmy. W Polonii wybijali się ponad poziom Szczepaniak, Nyc, Dziekański i Strauch. Sędzia p. Laband był najsłabszym punktem zawodów. Lepiej dla piłkarstwa będzie, jeśli prze¬stanie odwiedzać w roli arbitra boiska ligowe. Widzów 3.000.
♦ ♦ *

Dzięki zwycięstwu nad Polonją, Cracovia wysunęła się na czwarte miejsce w Lidze (po Ruchu. Wiśle i Warcie) z 8 punktami i stosunkiem bramek 10:16. Polonja nadal zajmuje ostatnią pozycję w tabeli.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 138 z 20 maja 1939


"Cracovia zwycięża Polonię warszawską 2:1 (1:0)" -
Nowy Dziennik

Cracovia zwycięża Polonię warszawską 2:1 (1:0)

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Czasami niewidoczne dla laika przyczyny decydują o przebiegu i poziomie zawodów piłkarskich. We wczorajszym meczu były nimi: niezwykle parne powietrze, zła piłka i nieskoszona trawa na boisku. Ostatnie dwa momenty są już pewnym zaniedbaniem technicznym. One wpłynęły wybitnie na zupełny brak kontroli i precyzji w opanowaniu piłki, oraz na wielką niedyspozycję strzałową. Z tego też powodu moc sytuacji stuprocentowych nie zostało wykorzystanych, a niespodziewane zupełnie — dały efekty golowe.

Białoczerwoni wyszli ze Szklarskim na prawym skrzydle, Korbasem na centrze ataku, Górą na lewej pomocy i Lasotą na prawej obronie, a więc we wzmocnionym składzie. Toteż formacje defensywne były silniejsze, jak w naszej recenzji ubiegłego tygodnia wyłuszczyliśmy. Atak tak prędko do siebie nic przyjdzie bo nie ma tam obecnie żadnego rasowego napastnika.
Także Polonia wyszła z nowym, nieco odmłodzonym zespołem. Brakło Kuli i Odrowąża w ataku. Kwartet obronny: Strauch — Szczepaniak — Lewandowski — Nytz, spełnił należycie swe zadanie. Napad był ruchliwy i szybki ale nie niebezpieczny.
Mimo zdecydowanej przewagi przez cały prawie czas meczu Cracovia z trudem i nie przekonywująco zwyciężyła Polonię zdobywając dwa cenne punkty.. Bohaterem dnia był mimo porażki znakomity i niezwykle intuicyjny bramkarz Strauch, którego interwencje i wyloty były klasyczne. Walka między napadem Cracovii, a Strauchem, wypadła raczej na korzyćć bramkarza warszawskiego. Bronił on wszystko, co się tylko dało obronić. Prawdziwy pech umożliwił jedynie Korbasowi dobicie z kroku piłki wypsniętej z rąk Straucha po strzale Szeligi w 34 min. pierwszej połowy. Nie bardzo przekonywujący rzut karny, zarządzony w 23 min. po przerwie zamienił Korbas w drugiego gola. Może sfoulowany został Młynarek, ale na ziemi leżał back Polonii. W 28 min. Dziekański z przeboju osłabił wynik na 2:1. Obie drużyny nie wykorzystały wielu sytuacyj podbramkowych. Białoczerwoni mieli ich bardzo wiele.

Sędzia p. Laband ze Śląska bardzo się pocił, ale wcale się nie mszał. Oczywiście tusza mu na to nie pozwalała. Ale przynajmniej widzieć mógł, co się na boisku dzieje. Of-side’y dla niego nie istniały’. Całe szczęście, że z tych sytuacyj nie padły bramki. I dlatego obeszło się bez protestów i awantur. Ktoś tam dowcipny, czy złośliwy, na trybunie wyraził się, że sam prezes śląskiego kollegium sędziowskiego we własnej osobie reprezentuje faktyczny poziom naszych arbitrów. Może to zbyt surowy wyrok i zbyt generalny w każdymi razie, ale charakterystyczny i poniekąd trafny on jest.
Źródło: Nowy Dziennik nr 136 z 19 maja 1939


Mecze sezonu 1939