1939-05-14 Cracovia - Warta Poznań 1:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 18:41, 17 kwi 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia


pilka_ico
Liga , 6 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 14 maja 1939, 17:15

Cracovia - Warta Poznań

1
:
3

(0:3)



Herb_Warta Poznań


Skład:
Pokusa (38' W. Pawłowski)
Pachla
Pająk
E. Jabłoński
Grünberg
Hiżyk
Góra
Młynarek
Bartyzel
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Władysław Chomyszyniec ze Stryja
Widzów: 4 000

bramki Bramki



Pająk (62')
0:1
0:2
0:3
1:3
Scherfke (24')
Nawrat (25')
Twórz (35')
Skład:
Jankowiak
Zarzycki
Twórz
Lis
Danielak
Baltes
Schwartz
Gendera
F.Scherfke
Nawrat
Orłowski

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1939-05-14 Cracovia - Warta Poznań 1:3
1939-05-14 Cracovia II - Krowodrza Kraków 2:1



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Pokusa w akcji. Młodego bramkarza Cracovii atakuje Scherfke, a chroni Pachla.

"Warta wygrywa w Krakowie." -
Przegląd Sportowy

Warta wygrywa w Krakowie.

Kraków. 14.5. - Tel. wł. - Warta - Cracovia 3:1 (3:0). Bramki dla Warty strzelili: Scherfke, Nawrat i Twórz; dla Cracovii - Pająk. Sędzia inż. Chomyszyniec ze Stryja. Publiczności 4 tysiące.

Warta: Jankowiak; Zarzycki, Twórz; Lis, Danielak, Baltes; Sch[w]arz, Gendera, Scherfke, Nawrat, Orłowski.

Cracovia: Pokusa (Pawłowski); Pająk; Jabłoński, Grünberg, Hiżyk; Góra, Młynek, Bartyzel, Szeliga, Zembaczyński.

Jeszcze jeden mecz przegrany i jeszcze dwa stracone punkty. W nagrodę gwizdy kibiców, którzy jeszcze przed trzema tygodniami gotowi byli znieść drużynę na rękach z boiska i uczynią to niechybnie przy pierwszej sposobności, gdy Cracovia będzie zwycięzcą. Ale na razie tłum jest nie wdzięczny, żąda stale sukcesów. Cracovia przegrywa niewątpliwie z powodu słabej formy, niektóre pozycje w drużynie wymagają zmian, ale przede wszystkim drużyna musi otrząsnąć się z dziwnej apatii, w którą popadła od pewnego czasu. Zespół, który na własnym boisku umiał wykrzesać z siebie tyle animuszu i nadrabiać tym wszelkie braki, teraz jest przybity i gra bez wiary w własne siły. Praca nad zmianą nastawienia drużyny jest możliwa i konieczna.

Przegrana z Wartą jest oczywiście wynikiem kryzysu formy, ale było w tym wiele przypadkowości. Śliski teren, młody bramkarz i brak szczęścia dały się gospodarzom wybitnie we znaki. Nie zmieni to faktu, że Warta była lepsza w okresie kiedy zdobyła pod rząd trzy bramki i zapewniła sobie zwycięstwo.

Strzeliwszy pierwszą bramkę zieloni nabrali rozpędu i zagrali o klasę lepiej, aniżeli na wstępie. Mimo rozmokłego i śliskiego boiska, prowadzili krótko piłkę, przy czym Scherfke nie zapominał o wysyłaniu w bój skrzydłowych, co w tych warunkach miało decydujące znaczenie. Przez 20 min. Warta była jednolitą maszyną, pozbawioną luk, a dobrze dysponowany Jankowiak w bramce, Twórz w obronie, oraz Scherfke i Gendera w ataku stnowili trzon jeden[a]stki.

Po pauzie zmieniło się to, gdyż Cracovia była bardziej przy głosie, z drugiej jednak strony poznaniacy grali bardziej defenzywnie, mając zwycięstwo prawie że w kieszeni.

Cracovia jest na razie cieniem dawnej drużyny, a luki widoczne są zarówno w defenzywie jak i w napadzie. Przede wszystkim brak biało-czerwonym bramkarza. Po ostatnim występie Pawłowskiego na meczu z Wisłą wstawiono dziś młodego Pokusę, który znalazł się w nader ciężkich warunkach, gdyż przyszło mu bronić na śliskim boisku, gdzie każdy rzut był niebezpieczny. Młodzieniec speszony i stremowany nie wytrzymał nerwowo debiutu, co jednak nie może świadczyć źle o jego umiejętnościach. Przy stanie 3:0 zastąpił go Pawłowski, który miał już później mało do roboty.

Podobnie w obronie Pachla wypadł bardzo słabo i stanowił dotkliwą lukę. W tej sytuacji znaczny ciężar defenzywy spadł na linię pomocy, gdzie tylko Grünberg sprostał zadaniu. Atak jest zbiorem graczy nierozumiejących się, grających słabo, a chwilami fatalnie. Jedynie Góra przedstawia wartości realne.

Prowadzenie dla Warty uzyskał Scherfke, który po rzucie rożnym [s]kierował piłkę głową do siatki. Było to w 24 minucie, a już w minutę później Nawrat dalekim strzałem podwyższył wynik. Zupełnie niespodziewanie w 10 min. później wolny Twórza bity z 70 metrów znalazł drogę do siatki. Cracovia miała po przerwie masę pozycyj, ale jedynie Pająk rzutem wolnym z poza połowy boiska uzyskał punkt honorowy. Debiut sędziego Ch[o]myszyńca wypadł zupełnie dobrze.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 39 z 15 maja 1939 [1]


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Cracovia przechodzi wyraźny kryzys. Cześć graczy się postarzała, zaś w rezerwach nie wiele widać talentów. Stad też zmiany, jakie ostatnio poczyniono w składzie ligowej drużyny, nie dały korzystne¬go rezultatu i w następstwie tego kieska nowa, tem dotkliwsza, że na własnem boisku. Mecz rozstrzygnięty został już w pierwszej połowie, kiedy poicie uzyskali trzy bramki, nie bez winy defensywnego tria, w którem wystąpiło dwu młodych jeszcze nierutynowanym graczy. Po pauzie Warta usiłuje tylko utrzymać zwycięstwo, co się jej zresztą udaje.

Drużyny wystąpiły do meczu w nasL składach: Warta — Jackowiak, Zarzycki i Twórz, Lis, Danielak i Baltes, Szwarc, Gendera. Szerfke. Nawrat i Orłowski Cracovia: Pokusa (Pawłowski), Pachla i Pająk, Jabłoński, Grűnberg i Hiżyk. Góra, Młynarek, Burtyzel, Szeliga i Zembaczyński Już pierwsze minuty gry prowadzonej na śliskiego ciężki cm boisku w czasie padającego deszczu zapowiadają przewagę Warty, która szybko opanowuje teren i zbliża się raz po raz pod bramkę gospodarzy. Szczęście dopisuje początkowo młodemu bramkarzowi Cracovii mimo błędów obrońców. Broni on też z powodzeniem w kilku groźnych sytuacjach, wyłapując groźne strzały Nawrata i Szerfkego. Nacisk trwa niedługo, gdyż i Cracovia dochodzi do głosu, ale slaby strzał Zembaczyńskiego broni Jankowiak.
Sytuacja zmienia się całkowicie z momentem, kiedy pada pierwsza bramka dla Warty w 25 min. po rzucie rożnym zdobyta przez Szerfkego. W minutą później pada drugi goal dla Warty, strzelony przez Nawrata, nie bez winy trójki defensywnej. Załamanie w drużynie gospodarzy, a zarazem rozstrzygniecie meczu następu¬je w 35 min, kiedy Pokusa przepuszcza daleki strzał obrońcy Warty, Twórza. Nie obliczył on dobrze kozła piłki, która ponad jego głową wpada do siatki odbiwszy się przedtem o słupek.
Do bramki wchodzi teraz Pawłowski, który jednak aż do końca meczu nie ma specjalnie ciężkiego zadania. Cracovia ma jeszcze możność poprawienia wyniku w 37 min. kiedy Jankowiak wybija piłkę w pole, ale nadbiegający Zembaczyński strzela w aut.
Po pauzie gra staje się mało ciekawą, gdyż goście ograniczają się do defensywy, toteż Cracovię widzimy w tym okresie gry niemal cały czas w przewadze. Na jaw wychodzi jednak brak zgrania i startu w szczególności w linji napadu, która zaprzepaszcza wicie nawet „murowanych" pozycyj podbramkowych. Słaba gra napadu. a przytem i brak szczęścia powoduje, iż wynik niezmieniony utrzymuje się przez dłuższy czas, przyczem raz trafia Zembaczyński w słupek (5 min.), a innym razem broni doskonale Jankowiak.
Atak biało-czerwonych nie jest w stanie zmienić wyniku i dopiero z pomocą przychodzi mu obrońca Pająk i bramkarz Warty, który przepuszcza daleki rzut wolny w identyczny sposób, jak w pierwszej połowie Pokusa przy trzecim goalu.
Goal zdobyty przez Pająka wpływa na zaostrzenie gry. Warta, czując się nieco zagrożona, przechodzi do ofensywy, która jednak nie daje wyniku. Kiedy zaś widzi, iż do końca meczu pozostaję jeszcze kilkanaście minut, gra wyraźnie „na czas” byle tylko nadszedł upragniony koniec zawodów i dwa zwycięskie przypadły jej punkty.
Jeszcze w 30 min. ma Cracovia możność polepszenia wyniku, lecz wolny rzut, bity przez Pająka tuż z za pola karnego, koń¬czy się autem. Pomimo dopingu publiczności końcowe ataki gospodarzy zostają dość łatwo likwidowane przez obronę Warty, zwłaszcza jej najlepszego gracza Twórza.
Na wyróżnienie z drużyny zwycięskiej zasługuje przedewszystkiem wspomniany obrońca Twórz, bezsprzecznie najlepszy gracz na boisku, pozatem dopisali w zupełności Nawrat, Danielak i Lis. Reszta grała słabiej od wymienionych. ale w każdym razie ambitnie i ofiarnie. W Cracovii najlepsi Jabłoński I Góra (choć już wypadł gorzej, niż na meczu z Wisłą).

Sędziował p. Chomyszyniec, który nie nadaje się do prowadzenia zawodów ligowych. Publiczności około 3.500 osób.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 134 z 16 maja 1939


"Piłkarze Warty poznańskiej zwyciężają Cracovię 3:1 (3:0)" -
Nowy Dziennik

Piłkarze Warty poznańskiej zwyciężają Cracovię 3:1 (3:0)

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.1
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.2
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.3
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.4
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.5
Do powyższych zawodów ligowych wystąpiła Cracovia w odmłodzonym nieco składzie bez Korbasa i Lasoty, a także w bramce debiutował Pokusa w pierwszej połowie. Zwycięstwu Warty było spodziewane. Niezrozumiałe więc było rozczarowanie widowni, która dała upust swemu niezadowoleniu rozmaitymi niesłusznymi okrzykami. Kryzys w Cracovii i odświeżenie, oraz zmontowanie zespołu wymagają czasu i cierpliwości. To nic da się załatwić z meczu na mecz. W każdym razie trzeba stwierdzić mimo utraty trzech goli w I. części, że białoczerwoni grali i walczyli znacznie lepiej, niż na dotychczasowych zawodach ligowych i byli nawet w tym okresie przeciwnikiem równorzędnym i niezwykle ambitnym, a po przerwie przeszli do rozpaczliwej kontrofensywy, zmuszając i spychając Wartę do defensywy, podczas której niejednokrotnie mieli znakomitą sposobność zaznaczenia cyfrowo swej przewagi i tylko skutkiem wybitnego pecha, jako też wspaniałej obrony gości, nie zdołali uzyskać lepszego wyniku.

Naturalnie, że trenowana przez takiego rutyniarza jak Fogl Warta, dysponując silnymi fizycznie formacjami obronnymi, a lotnym i technicznie wysoko postawionym atakiem, musiała wykazać zespołowo i taktycznie w polu przewagę, a zdobycie 1 ramek ułatwiła jej trema debiutującego młodego bramkarza Cracovii, który zresztą nieraz doskonale się sprawił na trudnym rozmokłym i grząskim terenie. Pierwsze dwie bramki padły przecież w ciągu dwóch minut w 24 i 25.tej przez Scherfkego główką po rogu Schwarza i ze strzału Nawrata, a trzecia w 36-tej min. z dalekiego rzutu znakomitego reprezentacyjnego backa Twórza, gdy bramkarz białoczerwonych nie obliczył kozła". Taką samą jednak bramkę zdobył w 20-tej min. drugiej połowy Pająk z dalekiego rzutu wolnego również z kozła, rewanżując się bramkarzowi Warty i osłabiając wynik cyfrowy.
Należy przecież zrozumieć i wytłumaczyć, że w Cracovii faktycznie tylko trzej gracze mogą jeszcze aspirować do klasy „asów", tj. Góra, Pająk i Grűnberg, który dał ze siebie wszystko. Jest problematyczną kwestia, czy taki znakcmity pomocnik jak Góra, w sytuacji tak ciężkiej dla Cracovii powinien być postawiony na pozycji skrzydłowej, gdy cała linia napastnicza jest słabą i gracz ten nie ma dla kogo pracować, a zdany jest wyłącznie prawie na swoje indywidualne wyczyny. Szkoda poprostu takiej siły na tak stosunkowo nieproduktywnej pozycji.
Białoczerwoni muszą w okresie słabości przede wszystkim dążyć do utrzymania swego ligowego stanu posiadania i zatem wzmocnić swą defensywę, a powoli dążyć do uformowania linii ofensywnej, która pod względem współgrania i rozumienia się będzie jeszcze przez dłuższy okres czasu wykazywała luki i niedociągnięcia. Nie można się tu szablonowo trzymać przysłowiowej zasady, że „dobry atak jest najlepszą obroną, bo tutaj produkcję napadu zniweczy słaba defensywa. Korbas potrafi na skrzydle napewno nie źle pracować, na tej pozycji bowiem debiutował zanim stał się dyrygentem napadu, a Góra w pomocy jest opoką tak defensywną jak i ofensywną, a przecież w reprezentacji Polski gra zawsze w pomocy. Czemuż więc osłabiać i gracza i drużynę, skoro można z niego wydobyć stuprocentową energię i talent właśnie na jego stałej pozycji pomocniczej.
Że publiczność jest często niesprawiedliwa. o tym już nieraz można się było przekonać. Widownia domaga się sukcesów bez względu na możliwości. Tak samo, jak krzyczy i woła nieraz „sam” w sytuacji, gdzie gracz winien właśnie piłkę oddać współpartnerowi, tak samo nie może się po¬godzić z myślą, ze jej pupil może, a nawet musi, przegrać, bo w tym okresie nic może pokonać silniejszego przeciwnika. Zapomina widownia, że ta sama Cracovia przez lata całe dzierżyła prymat w polskim piłkarstwie, że wychowała i wyszkoliła cale kadry piłkarzy nie tylko dla przodującego grodu podwawelskiego, ale dla całej Polski, że wyszlifowała i nadała styl klasyczny całym generacjom piłkarskim, prezentowała i reprezentowała przez długie lata w kraju i za granicą znakomity futboli, który wsławił markę polskiego piłkarstwa na rynkach zagranicznych.
Trudno, nie zawsze dysponuje się talentami i gwiazdami, nie zawsze żmudna praca klubowa zdoła wytworzyć i wydobyć z wielkego rezerwoaru narybka młodzieżowego taką jedenastkę, która w rywalizacji i walce z innymi, równocześnie dążącymi przecież do tego samego celu i poziomu. a mogącymi wszak przypadkowo, czy też na skutek specyficznych lepszych stosunków i warunków klubowy i czy lokalnych, uzyskać siłę i wyniki, które w danym okresie wybijają się ponad inne zespoły.
Historia polskiego piłkarstwa wykazuje przecież wyraźnie takie piękne okresy i wzloty u rozmaitych klubów, jak Pogoń, Czarni, Wisła, Cracovia, Ruch,, Legia swego czasu, Warta, Garbarnia, u których poziom i klasa zmieniały się i wykazywały linię i tendencję rozwojową graficznie najrozmaitszą. Należy więc zrozumieć także spadek poziomu i umieć go przetrwać i przeboleć, a nic odrazu kamieniem potępienia rzucać na byłego faworyta tylko dlatego, że teraz chwilowo, czy nawet przez dłuższy czas, nie może reprezentować tradycyjnego swego stanowiska. Notujemy przecież nawet całkowite upadki ongiś silnych klubów i drużyn, które nie mogą wydobyć się z powrotem na poprzednie wyżyny, czasami nawet wbrew swej prawdziwej wartości i możliwości i nieraz na skutek niesłusznych i niesprawiedliwych intryg oraz „machlojek", wbrew kardynalnym interesom ruchu sportowe¬go. Ale i to musi się umieć przeboleć i przetrwać.
Jeszcze pragniemy tylko dla „porządku" wspomnieć o nieporządku na Aleji Focha. W taki dzień deszczowy np. jak wczorajszej niedzieli, pojazdy i auta suną w stronę boiska Cracovii po trasie „powodziowej". Takie zdjęcia widzieliśmy w okresie wielkich powodzi na błoniach. Ale przecież kluby sportowe mają chyba prawo domagać się od Zarządu Miejskiego szybszego i dostatecznego naprawienia i zbudowania ulicy, jeśli dostarczają kasie miejskiej rocznie setki tysięcy złotych tytułem podatku widowiskowego od imprez sportowych. Apelujemy do Zarządów klubów sportowych i do miarodajnych czy uników, które przecież zawsze odwiedzają nasze boiska, aby trochę zaopiekowały się także dostępami do tych boisk w publicznym interesie.

Sędziował p. Chomyszyniec ze Stryja, jak na debiutanta ligowego wcale znośnie. Zarządów klubów sportowych i do miarodajnych czy uników, które przecież zawsze odwiedzają nasze boiska, aby trochę zaopiekowały się także dostępami do tych boisk w publicznym interesie.
Źródło: Nowy Dziennik nr 132 z 15 maja 1939


Mecze sezonu 1939