1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1
|
Liga , 9 kolejka Warszawa, niedziela, 14 lipca 1935
(1:1)
|
|
Skład: Jachimek Ziemian Zwierzewski Sochan Sroczyński Makowski Pyszkowski Knioła Smoczek Święcki Pyrich Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Zygmunt Lange z Łodzi
|
Skład: A. Radwański Pająk Doniec Góra Grünberg Bialik A. Zieliński S. Malczyk Korbas Kossok Kisieliński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1935-07-14 Cracovia II - Nadwiślan 7:2 |
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Bramki dla Warszawianki zdobyli Knioła i Zwierz (z wolnego), dla Cracovii Malczyk.
Sędziował p. Lange z Łodzi, widzów ok. 1000.
Cracovia: Radwański; Pająk, Doniec; Góra, Grünberg, Bialik; Zieliński, Malczyk, Korbas, Kossok, Kisieliński.
Warszawianka: Jachimek; Zwierz, Ziemian; Sochan, Sroczyński, Makowski; Pyszkowski, Święcicki, Smoczek, Knioła, Pirych.
Zawody odbyły się na boisku, które przypominało wycinek z trzęsawisk poleskich. Na bokach zieleniła się wprawdzie ponętnie ruń, jednak na środku i pod bramkami czekały strudzonego gracza zdradliwe bajora i bajorka, w których gubił się bezpowrotnie, tracąc siły, ochotę i cały koncept. Najpiękniej pomyślane passingi kończyły się na pół krótko. Groźne bomby, nie ujrzawszy nigdy celu, eksplodowały niesławnie w ćwierćbiegu. Jedyną szkodą jaką wyrządziły były conajwyżej zabrudzone spodenki i twarze pechowców, którzy przypadkowo znaleźli się w bliskiem ich promieniu.
Na tego rodzaju terenie nie mogło naturalnie być mowy o jakiejś kombinacyjnej grze, toteż największym grzechem krakowian, był upór, z jakim starano się, szczególnie w pierwszej połowie, przeprowadzać misterne sieci trójkowe, unikając podnoszenia piłki i lokowania ją długiem podaniem możliwie najdalej. Grzeszył w tem przedewszystkiem atak, odpowiedzialny za metodę ofenzywy, a w niemniejszym stopniu obarczył swe sumienie środkowy pomocnik Grünberg, który nie wiedział zdaje się zupełnie o istnieniu skrzydeł i z chorobliwem wprost manjactwem starał się piłkę plasować możliwie dokładnie w środku, gdzie nie było żadnej możliwości rozwinięcia normalnej gry.
Cracovia czuła się wogóle niedobrze na grząskim terenie. Dopiero po przerwie jako tako się zaaklimatyzowano, nie umiejąc jednak i w tym okresie zastosować najwłaściwszej w danym wypadku metody t.j. kick and rush.
Goście wystąpili w składzie wzmocnionym o Kossoka. Wstawiono go w momencie najmniej właściwym. Kossok w najlepszych swych czasach nie czuł się zbyt swojsko na miękkim boisku, a cóż dopiero dzisiaj, po długiej przerwie, to też nie wniósł poważniejszych walorów do meczu, który wymagał przedewszystkiem wielkiej ruchliwości i zwrotności. Miał ją w znacznej mierze Malczyk, w niedzielę bodajże najlepszy napastnik Cracovii, który walczył ambitnie, cofając się często do tyłu. Na konto niesympatycznych przewinień zapisujemy mu jednak wyraźną chęć ostrego sfoulowania Makowskiego (pod koniec drugiej połowy) kiedyto wzbudziły się atawistyczne wspomnienia tradycyjnych walk Cracovia – Wisła.
Korbas nie był specjalnie zły, ani też niczem się szczególnie nie wyróżniał. Kisieliński nie wypadł tak dobrze jak na meczu z Polonią, w czem wina była w znacznej mierze trójki środkowej, która nie zaopatrywała skrzydła w odpowiednią ilość piłek. Zieliński był pod tym względem w lepszej sytuacji, gdyż Malczyk starał się o utrzymanie z nim kontaktu. Prawoskrzydłowy „Cracovii” technicznie niezły ma zbyt lekką wagę, dzięki czemu energiczniejsi przeciwnicy łatwo oddzielają go od piłki. Pod koniec meczu został on sfoulowany i zniesiono go z boiska.
Grünberg był wyraźnie słaby. Obok wspomnianych na wstępie wad, nie spełniał należycie zadań destrukcyjnych.
Z bocznych zawiódł ponownie Bialik, Góra również nie czuł się dobrze na błotnistem boisku, pozatem zapominał o dalekich strzałach, które w danych warunkach byłyby bardziej wskazane, niż w swoim czasie na suchem boisku stadjonu W.P.
Fatalnie spisywała się obrona. Jeśli nawet znaczny procent błędów zapiszemy na konto śliskiego boiska i piłki, to zawsze jeszcze pozostaje tak bogaty rejestr przewinień i niedociągnięć, że w żadnym wypadku nie możemy jej dać nawet noty dostatecznej. Złe ustawianie się, niezdecydowanie, słaba orjentacja – wszystko to razem stwarzało pod bramką Cracovii wiele groźnych momentów.
Radwański naogół zadowolił, mimo bramki puszczonej z rzutu wolnego.
Zwycięstwo Warszawianki było o tyle zasłużone, że umiała się ona dostosować do warunków i przez cały czas była drużyną groźniejszą. Każdy atak gospodarzy nosił w sobie zarodki bramki. Smoczek i Knioła długo nie marudzili. Szybko przerzucali piłki, wypuszczali dobrze skrzydła, i sami w porę wysuwali się do przodu. W drugiej połowie brakło im wprawdzie okresami tchu, jednak nie było to na szczęście szkodliwe. Święcicki specjalnie się nie wyróżniał. Poza ambicją i energją, która cechowała zresztą całą drużynę warszawską, skrzydłowi mieli wiele pola do popisu, nie przekroczyli jednak przeciętności.
W pomocy dwoił się i troił Sroczyński. Rzucił on z miejsca na szalę wszystkie siły. Zdystansował też przez to przeciwników, jednak pod koniec meczu wyraźnie już nie nadążał. Bardzo dobrze spisywał się Makowski, grając przez cały czas równo, produktywnie na tyłach jak i w ofenzywie. Sochan się nie wyróżnił.
Zwierz był najlepszy ze wszystkich czterech obrońców. Zdobywał się, mimo trudnych piłek, na względnie dobre wykopy, pozatem dobrze się ustawiał. Ziemian grał na wzór obrońców Cracovii i stwarzał wiele niemiłych sytuacyj.
Jachimek odpowiedział zadaniu.
O grze niema co pisać. Należałoby bowiem rejestrować piłki, gubiące się raz poraz w kałużach. Pierwszą bramkę zdobyła już w 2-ej min. Warszawianka przytomnym strzałem Knioły, w 13-ej wyrównuje Cracovia, po skomplikowanej kombinacji, strzałem Malczyka. Decydująca bramka padła w 35 min. z rzutu wolnego strzelonego ładnie przez Zwierza. Radwański usiłuje piłkę złapać, jednak przechodzi mu ona ponad palcami.
Ostatnie minuty przynoszą ostrą grę zdenerwowanej Cracovii i w rezultacie wędruje Kisieliński za boisko.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 72 (1080) z 15 lipca 1935 [1]
Raz Dwa Trzy
Warszawianka przełamała pecha, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tegorocznych zawodach ligowych. Jak zwykle, tak i tym razem wystąpiła w innym składzie. Nowymi ludźmi w jej drużynie byli Ziemian i Pyszkowski. Drugi wystąp Ziemiana w drużynie Warszawianki wypadł dobrze, aczkolwek jest on daleki od tej formy, w jakiej zakończył swą karjerę sportową w Legji, natomiast Pyszkowski miał tylko niewiele dobrych zagrań.
Obie drużyny posiadały po jednym wartościowym zawodniku.
Cracovia miała Malczyka, a Warszawianka Zwierza. U tego ostatniego obserwujemy obecnie renesans jego formy. Z młodymi zawodnikami Cracovii dawał on sobie lekko radę, górując nad nimi startem i szybkością. Reszta drużyny Warszawianki grała przeciętnie lub nawet mniej niż przeciętnie. Słabszym, niż zwykle, był Święcki, a mało widocznym Sroczyński. Skrzydłowi grali gorzej, niż trójka środkowa. Jednak i ta słaba forma Warszawianki wystarczyła na pokonanie Cracovii, choć ona na remis w zupełności zasłużyła.
Jak wspomniałem, Cracovia miała jednego, pełnowartościowego zawodnika w Malczyku. On je den szedł na piłkę, to też nic dziwnego, iż był strzelcem honorowej bramki.
Udział Kossoka bynajmniej nie wzmocnił drużyny. Parę dowcipnych „wózków", parę dobrych podań — to cały dodatni bilans jego działalności.
Nie oddal on dosłownie ani jednego strzału, a to przebieranie nogami, które zaprodukował na boisku — już dawno przestało być biegiem.
Korbas nie wyrobił sobie pozycji do strzału. Skrzydłowi mieli pozycyj poddostatkiem, lecz nie potrafili ich wykorzystać. Zieliński nie umie centrować, nie uznaje przepisów o „spalonym", w strzałach fatalnie zawodził, należałoby go przeto skwalifikować jako najsłabszego zawodnika swego ataku. Kisieliński grał o klasę gorzej, niż na ostatnim meczu Cracovii w Warszawie, mimo iż w Makowskim nie mai zbyt groźnego przeć wnika. Dużo dobrych pozycyj psuł dzięki temu, że nie pilnował swego miejsca na skrzydle, lech pchał się do środka boiska.
Pomoc biało-czerwonych gorzej dawała sobie radę ze śliska piłka i zabłoconem boiskiem, niż z przeciwnikami. Przewagę w polu, jaka Cracovia wykazała w ciągu gry, może jednak pomoc zapisać na swoje konto.
Śliskie boisko wykazało również braki techniczne obrońców, którzy kiksowali niemiłosiernie. Po przerwie jednak Pająk przystosował się jakoś do warunków terenowych i pokazał grę na dobrym poziomie.
Radwański mógł obronić pierwszą, a powinien drugą bramkę.
Sędzia p. Lange dokuczył graczom i publiczności drobiazgowością i urojonemi „faulami". Niemniej jednak był objektywny, nie schlebiał galerji, a pod koniec zawodów, kiedy temperamenty się rozegrały, wydawał właściwe zarządzenia i opanował sytuację.
Przebieg zawodów,
Już w 3 min. Warszawianka zdobywa bramkę. Po rzucie wolnym Knioła oddaje ostry strzał, Radwański odbija mu piłkę pod nogi, wobec czego Knioła poprawia skutecznie i lokuje pitkę w siatce.
Cracovia przejmuje teraz inicjatywę. Mimo, iż stan boiska uniemożliwił normalna grę, nie brakło ładnych momentów. Tempo zawodów jest żywe. Kossok pokazuje swoje sztuczki i rozdziela piłki. W 12 min. kombinacja Góra— Zieliński kończy się podaniem do Malczyka, który celnym strzałem w róg zdobywa wyrównująca bramkę.
Blisko przez pół godziny trwa ofensywa Cracovii. W 13 min. Kisieliński, przedostawszy się z piłka poza obrońców, marnuje doskonała sposobność do zdobycia bramki, strzelając bramkarzowi w ręce. Warszawianka jest jednak groźna w przeciwieństwie do Cracovii i atakuje trójka środkowa. W 28 min. dobry strzał Święckiego odbija Radwański na korner. To był najważniejszy moment z ofensywy Warszawianki.
Po przerwie Cracovia przystępuje do ataku. Widocznem już jest, iż atak Warszawianki nie ma już nic do powiedzenia, a szło o to, czy obrona Warszawianki wytrzyma napór biało-czerwonych. Dzięki Zwierzowi udało się Warszawiance przetrzymać okres ofensywy gości bez straty punktu. Cracovii nie brakło sytuacyj do strzelenia goala. Najlepsze pozycjo mieli: Malczyk (14 min.) z podania Kossoka, Kisieliński (20 min.), który z odległości 4 m. wolno toczącą się piłką trafia w słupek bramki.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Mimo niepogody, na trybunach na boisku Warszawianki zebrało się sporo widzów, zainteresowanych walką o... przedostatnie miejsce w tabeli pierwszej rundy rozgrywek ligowych miedzy dwoma maruderami. Cracovia stawiła się niemal w normalnym składzie (tylko Kossok zastąpił Szeligę). natomiast Warszawianka zrobiła dwa eksperymenty, wstawiając po dłuższej przerwie Ziemiana na obronie, zamiast Krysińskiego, zaś Pyszkowskiego (zamiast Sonntaga) na prawem skrzydle.
Mecz toczył się podczas deszczu na bardzo ciężkim terenie , zwłaszcza pośrodku boisko pokryte było kałużami wody. Wobec takich warunków, trudno mówić o normalnej kombinacji, gdyż piłka podawana przez gracza, grzęzła najczęściej w wodzie.
„Warszawianka” okazała więcej szybkości od przeciwnika, ale wynik remisowy byłby najodpowiedniejszy. Napady obu drużyn wypadłby najsłabiej ze wszystkich linji, nie mogąc sobie dać rady z terenem i grały za dużo środkiem, zapominając o skrzydłowych.
W drużynie „Warszawianki* na czoło wybiły się linja pomocy, grająca wprawdzie dość defenzywnie, lecz za to bardzo produktywnie.
W obronie doskonale spisał się Zwierz natomiast Ziemian szwankował w wykopach.
W linji napadu najlepszym był Knioła, zaś Smoczek i Świecki zbytnio bawili się piłką.
W Cracovii obrona stanęła na wysokości zadania. Z pomocy najlepszym był Bialik, a w napadzie Malczyk. Kossok okazał się za ciężki na tak trudny teren. Obaj skrzydłowi lepsi, niż w Warszawiance. Pierwszą bramkę zdobywa w 3 min. Knioła, następnie w 14 min. Malczyk wyrównuje. Warszawianka ma lekką przewagę i Radwański jest często zatrudniony.
Po przerwie Cracovia zaczyna grać le¬piej, zwłaszcza w polu, a nawet ma pewną przewagę. Napad jej nie potrafi jednak zdobyć się na wyrobienie sobie pozycji do strzału. W 35 min. pada zwycięska dla Warszawianki bramka, a mianowicie piłka, uderzona z rzutu wolnego przez Zwierza, wpada do bramki w zamieszkaniu podbramkowem. Warszawianka zaczyna grać „na czas”. Na kilka minut przed końcem zostaje z boiska zniesiony Zieliński.
1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0 Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2