1996-05-22 Cracovia - RKS Radomsko 4:0
Cracovia - RKS Radomsko 4-0
Bramki: Gruchała (58), Duda (61), Hajduk (82), Zegarek (88)
Sędziował A. Należnik z Katowic.
Widzów 700
Cracovia: Kwedyczenko, Łukasik, Mróz, Duda, Kowalik (46 min Węgiel), Wrześniak (83 min Siemieniec), Hajduk, Depa, Gruchała, Hrapkowicz, (46 min Kubik), Zegarek
Opis meczu w Tempo:
W tym sezonie futboliści Cracovii przywykli grać na swoim stadionie przy stosunkowo licznej - jak na drugą ligę - publiczności. Wczoraj jednakże trybuny były pustawe; zasiadło na nich nie więcej niż 700 osób. Oczywiście, miała pewne znaczenie dżdżysta pogoda, konkurencją był mecz Hutnika (o tej samej porze!), a także transmisja ze spotkania Legia - Widzew. Jednakże - co tu dużo mówić - główną przyczyną gwałtownego spadku frekwencji była nieszczególna postawa piłkarzy Cracovii w ostatnim okresie. I to postawa w najszerszym tego słowa znaczeniu...
Mecz z Radomskiem - w tym przypadku nawet dla najbardziej podejrzliwych nie było żadnych podtekstów - stanowił jednakże częściowo rehabilitację âPasów". Co więcej, na tę rehabilitację wystarczyły krakowianom trzy kwadranse.
W pierwszej połowie oglądaliśmy bowiem nijaki futbol, a spięć podbramkowych było jak na lekarstwo. Cracovia miała lekką przewagę w polu, ale nic z niej nie wynikało. W przerwie trener gospodarzy, Ireneusz Adamus, najwyraźniej podenerwowany nieporadnością Hrapkowicza, nie wystawił go już do gry, natomiast przesunął do ataku Gruchałę. Jak się okazało, było to świetne posunięcie. Gruchała - ruchliwy, bardzo bojowy - poderwał partnerów do takiej gry, jaką âPasy" prezentowały w jesieni. Krzyształowicz coraz częściej znajdował się w opałach, a po raz pierwszy wyciągał piłkę z siatki w 58. min po strzale właśnie Gruchały. Cracovia - mimo iż mecz po przerwie rozgrywany był w ulewnym deszczu - prezentowała grę z inwencją, atakowała z pasją, w bardzo dobrym, jak na takie warunki pogodowe - tempie. Zaprocentowało to kolejnymi trafieniami, przy czym bodaj najefektowniejszy w tym meczu był gol Zegarka. Ten niewielki wzrostem, ale dynamiczny napastnik znakomicie wyskoczył do ostrej centry i pokonał bramkarza efektowną âgłówką" pod poprzeczkę. Satysfakcję miał tym większą, iż rozgrywał właśnie setny mecz w pierwszej drużynie biało-czerwonych...