1914-03-29 Cracovia - Diana Katowice 3:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 00:48, 5 lip 2010 autorstwa FortArt (Dyskusja | edycje) (Wycofanie wersji 142443 utworzonej przez FortArt (dyskusja))
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia


pilka_ico
mecz towarzyski
Kraków, niedziela, 29 marca 1914

Cracovia - Diana Katowice

3
:
1

(0:0)



Herb_Diana Katowice


Skład:
Woyna
Dąbrowski II
Fryc
Traub II
Weyssenhoff
Synowiec
Mielech
Augenblick
Kałuża
Dąbrowski I
Prochowski

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Józef Lustgarten z Krakowa

bramki Bramki
Prochowski
Prochowski

Dąbrowski I (89')
1:0
2:0
2:1
3:1


(88')


Zapowiedź meczu

Opis meczu

Czas

Relacja z meczu w dzienniku Czas
Pomimo niepomyślnej pogody ściągnął wczorajszy match footballowy „Cracovii” z katowicką „Dianą” liczny zastęp publiczności. Jak dotychczas, tak i wczoraj wykazała „Cracovia”, że z drużynami państwa niemieckiego niełatwo może wygrać, gdyż typowy cick and rush uprawiany przez Niemców, odczuwa drużyna krakowska nieswojsko. Wczoraj gra, pomimo wcale interesującego przebiegu, prowadzona była chaotycznie. Chwilami można było sądzić, że „biało-czerwoni” przejmują od przeciwnika jego system, że zapominają, że siła ich leży w wyższości – technicznej i niskiej kombinacyi. Być może, że na drużynie odbił się skład, gdyż trzej gracze z rezerwy, którzy wczoraj grali w „pierwszej” nie potrafili zastąpić brakujących graczy. Ale i reszta, która zwykle stanowi podporę drużyny, pracowała wczoraj nie tak, jak zwykle. Akcya była zanadto nerwowa, aby być dokładną. W szczególności w drugiej połowie, gdy szanse ważyły się na obie strony, ogarnęło graczy podniecenie i chwilami grali, zupełnie bez planu. Natomiast podnieść należy, że cała drużyna wytrzymała nadzwyczaj szybkie tempo aż do samego końca, a ostatnie piętnaście minut grali „biało-czerwoni”, jak za najlepszych czasów.
Przebieg matchu był następujący: „Cracovia” gra z wiatrem i natychmiast przenosi grę pod bramkę Ślązaków. Tu jednak udaremnia wszystkie ataki bardzo dobry prawy back i pracujący chwilami z brawurą bramkarz. Parę dobrych pozycyj nie wyzyskuje „Cracovia”. Katowiczanom tylko chwilami udaje się przerwać łańcuch oblegających, przyczem pomaga im środkowy pomocnik i backi „Cracovii”, nie stojący na wysokości zadania. Pauza 0:0. Po pauzie gra toczy się po obu stronach, pod obu bramkami zachodzą krytyczne sytuacye. Ma się wrażenie, jakoby match miał się skończyć bez rezultatu, gdy w przeciągu 3 minut, po pięknych atakach udaje się zdobyć lewemu skrajnemu „biało-czerwonych” prześlicznymi strzałami dwa punkty. Na dwie minuty przed końcem gry zdobywa „Diana” po wolnym rzucie jeden punkt, lecz w tejże minucie odpowiada „Cracovia” trzecim goalem, uzyskanym przez lewego łącznika. Ostateczny rezultat 3:1 dla „Cracovii”.

n.
Źródło: Czas nr 106 z 30 marca 1914


Nowa Reforma

Relacja z meczu w dzienniku Nowa Reforma
      Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.

Źródło: Nowa Reforma nr 106 z 30 marca 1914


Gazeta Poniedziałkowa

Relacja z meczu w Gazecie Poniedziałkowej cz.1
Relacja z meczu w Gazecie Poniedziałkowej cz.2
W kronice sportowych wydarzeń Krakowa stanowić będą wczorajsze zawody białoczerwonych z drużyną katowicką ustęp niezwykle ciekawy; był to bowiem pierwszy match footballowy, którego dość pokaźny cyfrowy wynik rozegrał się dopiero w niespełna 10 minutach przed zakończeniem zawodów.

Matchem wczorajszym rozpoczęła "Cracovia" swój właściwy sezon wiosenny, pod niezbyt jednak pomyślnemi auspicyami, bo w słotny dzień i na rozmokłem boisku. Niepomyślne warunki atmosferyczne nie wpłynęły - rzecz naturalna - dodatnio na przebieg zawodów, niemniej jednak w grze białoczerwonych, zauważyć się dała widoczna zupełnie zmiana na gorsze, pewne zdeklasowanie formy, nie usposabiające zbyt optymistycznie co do przyszłych spotkań "Cracovii" z takiemi drużynami jak "Bielitz-Bialaer", "Törekves" i inne. To niesympatyczne wrażenie, jakie odniósł widz-sportsmen na wczorajszych zawodach, patrząc na obraz gry chaotycznej, bezplanowej i w opieszałem prowadzonej tempie, łagodzić może jedynie uwzględnienie tej okoliczności, że po bezczynności w czasie miesięcy zimowych, każda drużyna footballowa wychodzi z treningu i formy, do której wraca dopiero po paru spotkaniach z równymi sobie klubami footballowymi i po 2-3 tygodniach sumiennego, codziennie uprawianego treningu.

"Diana" katowicka okazała się wczoraj drużyną wcale dobrą, a nierzadko nawet w pewnych momentach dość dla "Cracovii" niebezpieczną. "Cracovia" jednak miała nad swym przeciwnikiem widoczną przewagę i była częściej stroną atakującą, aniżeli "Diana". Przewagi swej atoli nie umiała odpowiednio wyzyskać, wskutek braku zdecydowanych strzałów i dezorganizacyi pod bramką. Aż żal było patrzeć jak kilka bardzo dobrych szans poszło na marne. "Diana" sporadycznie podprowadza piłkę również pod bramkę białoczerwonych, zawsze jednak bez skutku. Blizko pięć kwadransy trwało bezowocne zmaganie się obu drużyn, bez wyniku cyfrowego. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach postanawia "Cracovia" ratować honor swoich barw, nabiera rozpędu i żywszego tempa i atakuje groźnie bramkę "Diany". Chwalebne jej wysiłki wieńczy wkrótce pomyślny skutek: pięknie scentrowaną i podaną na prawe skrzydło piłkę chwyta Prochowski i silnym strzałem wpędza w siatkę. Gromki aplauz z trybun dodaje otuchy białoczerwonym. W niespełna 2 minuty po pierwszej bramce powtarzają podobny manewr i znowu "bohater dnia" Prochowski strzela w bramkę i zdobywa drugiego goala. Wzajemnie i "Diana" stara się zrehabilitować i przeprowadza atak na bramkę "Cracovii", gdzie też przez nieuwagę jednego z białoczerwonych zdobywa goala. Wreszcie, chcąc dopełnić miary swego tryumfu, podprowadza "Cracovia" w ostatniej minucie piłkę pod bramkę "Diany" i tu p. Dąbrowski celnym strzałem zdobywa dla swej drużyny trzecią bramkę. Bezpośrednio po tym incydencie ozwał się gwizdek sędziego. Dobrze sędziował p. Lustgarten.

E. W.
Źródło: Gazeta Poniedziałkowa nr 13 z 30 marca 1914


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
Wczorajsze zawody Cracovii z katowicką Dianą sprawiły wielki zawód sportsmenom krakowskim. Spodziewano się, iż Cracovia mając stosunkowo słabego przeciwnika, zaznaczy swą siłę i powagę klubu pierwszoklasowego, jeżeli nie pokaźną cyfrą bramek to w każdym razie piękną i celową grą. Niestety było inaczej.

Wczorajszą grę Cracovii w pierwszym rzędzie należy usprawiedliwić błędem zestawienia drużyny. Cracovia, jakby z rozmysłu chciała swój zespół osłabić, - mając wielu młodych i doskonałych graczy - wstawiła ludzi, którzy nigdy gwiazdami footbalowemi nie byli, a których umiejętność kwalifikuje się do drużyn mniej niż... trzeciorzędnych.

Rzeczywiście - wpłynęło to poniekąd na całość gry, jednak winę w równej mierze ponosi większość drużyny. Żaden z graczy nie pilnuje sumiennie swego posterunku; środkowy napadu - w pogoni za goalem - samowolnie zmienia swe stanowisko, już to gra na łączniku już bez skutku zapędza się pod swą bramkę. Jedyną treścią jego gry (o ile nie zdoła zdobyć goala), to krzyk, terroryzowanie swych kolegów i zarzucanie im błędów, których w rzeczywistości nie popełnili. Te wady - na ogół jednak bardzo dobrego gracza - odwracają od niego sympatyę publiczności.

Przeciwnik Cracovii Diana, okazała się drużyną słabą, jednak ambitną i karną. Nie wystarcza to jednak dla widza żądnego silnych emocyi sportowych.

Gra cała prowadzona była w tempie opieszałem i bez planu. Dopiero na kilka minut przed końcem ratuje Cracovia swój honor i w krótkich odstępach czasu strzela 3 goale, Diana natomiast zdobyła 1 bramkę.

Sędziował p. Lustgarten dobrze.

W. S.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 75 z 31 marca 1914


Naprzód

Relacja z meczu w dzienniku Naprzód
      Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.

Źródło: Naprzód nr 73 z 31 marca 1914


Ilustrowany Tygodnik Sportowy

Relacja z meczu w Ilustrowanym Tygodniku Sportowym
Drugie z rzędu zawody rozegrali biało-czerwoni z K. S. Diana z Katowic. (biali).

Klub ten znany już z dawniejszych występów w Krakowie na ogół przedstawia się blado. Mimo kilku lepszych cokolwiek graczy, całość robi wrażenie prowincyonalnego klubu. Ataki przeprowadzane są przeważnie w pojedynkę, a rzadkie są udane „centry”. Pomoc podaje piłkę słabo, obrona strzela stale „auty”.

Klub ten rozegrał ostatnio zawody w Opawie z D. S. V. gdzie przegrał w stosunku 6:1.

Drużyna biało-czerwonych, czy to z powodu czasu iście marcowego (deszcz, śnieg, zimno), czy też z powodu wstawienia trzech graczy z rezerwy grała słabo. Nie widać było ani żadnej kombinacyi, a nawet znani, dobrzy gracze, nie potrafili dotrzymać placu słabszemu od siebie, pod względem techniki, przeciwnikowi.

Gra, szczególniej w pierwszej połowie była nudną. Brak inicyatywy u biało-czerwonych, pozwolił na przeprowadzenie kilku ataków białych, choć niewykorzystanych.

Gracze poruszali się powoli, nieraz bezradnie. I już wydawało się, że zawody zostaną nierozegrane. Lecz w ostatnim prawie kwadransie robi lewe skrzydło Borowski pierwszą bramkę, a gracze tem podnieceni przybierają żywsze tempo. W następnej minucie drugą bramkę robi również lewe skrzydło. Chwilowo gra przenosi się pod bramkę biało-czerwonych. Z powodu błędu obrońcy biało-czerwonych, następuje rzut wolny, podyktowany przez sędziego, z którego podania robi środkowy napastnik białych jedyną bramkę. Na minutę przed zakończeniem strzela. lewy łącznik Dąbrowski trzecią bramkę. Na tem gra została zakończoną.

Sędziował p. Lustgarten.

Publiczności, z powodu niepogody zebrało się niewiele.

Źródło: Ilustrowany Tygodnik Sportowy nr 1 z 4 kwietnia 1914