Cracovia - Kolporter/Ambit Kielce 25-25 (13-12)
Cracovia: Charłamowa - Pełka 4. Gawłowicz 7, Putek 3. Wieczorek 1, Bielecka 8, Samat 1, Machlowska 0, Braś 1, Zięba 0. Najwięcej dla Kolportera Rolak 9. Pochorembyak 6. Sędziowali: J. Gajos i J. Roszkowski. Kary: 4 i 6 min. Widzów 100.
Niesamowite emocje przeżywali kibice w hali Wawelu, bo tez mecz był szalenie wyrównany, a jego końcówka wręcz pasjonująca. Niestety, nie wszyscy wytrzymali nerwowo, a najbardziej oberwało się arbitrom, z pracy których nikt nie był zadowolony.
Od początku spotkania obydwa zespoły nie potrafiły uzyskać wyraźniejszej przewagi. W 14 min notowano remis 6-6, a potem już do końca pierwszej połowy Cracovia obejmowała jednobramkowe prowadzenie, które kielczanki natychmiast likwidowały. W 24 min przewaga Cracovii wzrosła do dwóch goli - 15-13. ale po niespełna minucie był remis po 15 i powrócono do typowego dla lego meczu scenariusza - gol za gol. Walka była bardzo zacięta i brutalna; na przykład Gawłowicz upadła tak niefortunnie, że obiła sobie prawy bark i opiekun medyczny Cracovii długo zraszał obolałe miejsce zamrażaczem. Potem łuk brwiowy zraniła sobie Zięba.
Szansa na wygraną Cracovii zaczęła się zarysowywać pomiędzy 23 a 26 minutą. Wówczas to krakowianki zdobyły trzy kolejne gole, a Charłamowa obroniła trzy strzały rywalek. W 56 min było więc 25-22 dla Cracovii i wydawało się, że losy meczu zostały rozstrzygnięte. Innego zdania były jednak kielczanki, które szybko rzuciły dwa gole i na 2 minuty i 35 sekund przed końcem było 25-24. Wówczas do rzutu wyskoczyła Bielecka. Nie zdołała pokonać bramkarki rywalek, ale zdaniem wielu została sfaulowana. Rzeczywiście zawodniczka dość długo leżała na parkiecie, a udzielający jej pomocy opiekun medyczny Cracovii, zamiast całą uwagę poświęcić kontuzjowanej Bieleckiej, zaczął obrażać arbitrów. Ci nałożyli na Cracovię 2-minutową karę. Rywalki wykorzystały osłabienie liczebne i na 62 sekundy przed końcem doprawadziły do remisu po 25. Ale to nie był koniec emocji. Teraz jednak w głównych rolach wystąpiły obydwie bramkarki. które w finałowej minucie popisały się obroną czterech celnych strzałów. Charłamowa zblokowała rzuty Stokłosy i Kulik, a kielczanka nie dała się pokonać Sarnat i tuż przed końcową syreną Gawłowicz.
Tym więc sposobem mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Cracovia grała osłabiona brakiem Wiktorii Tiemczenko, która wyjechała na pogrzeb ojca.