Edward Surdyka

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Edward Surdyka

Edward Surdyka.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Edward Surdyka
Kraj Polska
Urodzony(a) 24 marca 1930, Kraków, Polska
Zmarły 28 stycznia 2018
zdjęcie grobu w Krakowie
Rodzina Surdyków: Lidia, Edward, Beata, 1987 r.

Edward Surdyka, koszykarz Cracovii. Wybitny i niezwykle zasłużony trener piłki ręcznej, z Cracovią wielokrotnie zdobył tytuł Mistrza Polski w piłce ręcznej, 11-osobowej i 7-osobowej. Trener reprezentacji Polski w latach 1957-65, Członek Rady Seniorów od 2000 r.; odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Odznaką „Honoris Gratia”, Diamentową Odznaką ZPRP, Orderem „Cracovia Restituta” oraz licznymi odznaczeniami honorowymi.

Prowadził drużynę piłkarek ręcznych Cracovii w latach: 1954-1961, 1969-1977, 1981-1989 i 1993-1999, sięgnął po 10 tytułów mistrza Polski (w odmianie 11-osobowej w 1956, 1959 i 1961, w odmianie 7-osobowej w 1957, 1958 w hali, w 1958 na otwartym stadionie, 1961, 1985 i 1987).

Cracovia herb.png Pochowany na cmentarzu Rakowickim Kwatera: XXVII Rząd: 11 Miejsce: 18.

Wywiad

"Mądry trener, wielki zespół" -
dziennikpolski24.pl

Mądry trener, wielki zespół

Piłka ręczna. Trzy dekady temu Cracovia, po 18 latach oczekiwań, odzyskała upragniony tytuł mistrza Polski. I uczyniła to w pięknym stylu.

– Każdy zespół wpada w psychiczny dołek, ale mnie się udało tak przygotować podopieczne, że szybko zdobyły przewagę punktową w lidze. Na­wet, gdy przytrafiała się im niedys­pozycja, odbijało się to na ich grze, ale nie na wynikach – nie kryje satysfakcji trener Edward Surdyka, który w 1985 roku poprowadził piłkarki ręczne Cra­covii do jedynego w historii sekcji dubletu – mistrzos­twa kraju i Pucharu Polski.

Dziś, 30 lat po tamtych sukcesach, z nostalgią spogląda na zdję­cie swej drużyny. Cracovia po 18 latach przerwy znów była najlepsza w kraju. Tytuł zapewniła sobie na 4 kolejki przed zakończeniem sezonu.

85-letniego dziś Surdykę pamięć nie zawodzi. Cracovia po I rundzie – w której z 18 spotkań wygrała 15, a tylko dwa zremisowała i jedno przegrała – miała aż siedem punktów przewagi nad następ­nym zespołem w tabeli, czyli Skrą Warszawa.

Pierwszej porażki krakowianki w mistrzowskim sezonie doznały dopiero w 12. kolejce – w Szczecinie z Pogonią 21:24. Zwykle były bardzo dobrze przygotowane pod względem fizycznym, wtedy jednak zagrały słabiej i musiały uznać wyższość gospodyń.

– Nad kondycją pracowaliś­my głównie podczas letnich obozów, kiedy dziewczyny biegały w górach. Mieliśmy je w ośrodku Startu w Wiśle i COS w Zakopanem – wspomina Surdyka. I do­daje: – Dziś, gdy trenuje się rano i po południu, drużyny rozgrywają w weekendy po jednym meczu, a wtedy – choć były dwa lub trzy treningi tygodniowo, bo brakowało obiektów do zajęć, dziewczyny studiowały i uczyły się – grało się w sobotę i niedzielę. I piłkarki to wytrzymywały!

To właśnie dzięki żelaznej kondycji Cracovia potrafiła w 10. kolejce odrobić straty w stolicy w meczu „na szczycie” ze Skrą. Wygr­­a­ła 29:25, rewanżując się rywalkom za pechowy (strata gola na 23 sekundy przed końcem spotkania) remis 24:24 dzień wcześniej.

Zanim rozpoczęła się runda rewanżowa, Cracovia w styczniu 1985 roku zdobyła Puchar Polski. Wcześniej, w turnieju eliminacyjnym w Lublinie, grała bez... nominalnej bramkarki. Alicja Głów­czak i Bogusława Dąbrowska dostały bowiem powołanie do kadry, dlatego między słupkami stanęła... skrzydłowa Dorota Pawłowska. I poradziła sobie bardzo dobrze.

– Byłam bardzo zaskoczona, gdy trener Surdyka powiedział mi, że mam bronić. Jakoś sobie jednak poradziłam. Miałam dużo szczęścia, pomogły mi też koleżanki, które grały rewelacyjnie – wspomina Pawłowska.

W finałowym turnieju, który odbył się w hali Wawelu, Cracovia pokonała Start Elbląg 29:23, zremisowała z liderem II ligi Zgodą Bielszowice 19:19 i rozgromiła broniący trofeum Ruch Chorzów 22:16. W końcowej klasyfikacji wyp­rzedziła Zgodę lepszą różnicą bramek. Nie zaprezentowała wielkiej formy, ale – jak mówił Surd­yka – nie odbiło się to na uzyskanych przez nią wynikach.

Siłą Cracovii był bardzo mocny, wyrównany skład. Jego trzon tworzyło 12-13 zawodniczek.

– Gdy któraś zastępowała koleżankę, na bois­ku nie było widać różnicy w grze drużyny. Moje podopieczne były dobrze wyszkolone technicznie i taktycznie. Wtedy wzrost i siła nie odgrywały takiej roli jak teraz. Dziewczyna mierząca 180 centymetrów była uważana za wysoką. Starałem się jak najlepiej wykorzystać możliwości zespołu. Miałem dziewczyny bardzo sprawne, szybkie. No i miałem szczęście do bramkarek. Dążyliśmy więc do szybkiej gry, z kontry. Wykorzystywaliśmy rzuty z drugiej linii oraz ze skrzydeł – wylicza Surdyka.

Swoje boiskowe zalety Cra­covia potrafiła przekuwać na punkty także w drugiej rundzie ligowych rozgrywek, choć zaczęła ją od wpadki – porażki u siebie z przedostatnim w tabeli AZS Katowice 24:26 – a potem straciła szalejącą na skrzyd­le Zofię Figas (złamała nogę).

Cracovia uciekała przed pogonią Skry i... Pogoni Szczecin. Po 26 kolejkach miała już nad nimi odpowiednio 10 i 11 punktów przewagi. Potem w dwumeczu podejmowała Skrę. Najpierw uległa jej 22:29, a w rewanżu pokonała ją 26:25.

W wielu kolejkach poszczególne zawodniczki popisywały się koncertowymi, indywidualnymi występami. To też stanowiło o sile drużyny. W meczu ze Ślęzą we Wrocławiu Dąbrowska obroniła aż siedem, a Głów­czak dwa rzuty karne. W spotkaniach ze Startem w Elblągu i Ślęzą Wrocław u siebie Ka­zi­miera Tomaszewska zdobyła po tuzinie goli, w meczu z AZS Wrocław Figas dziesięć razy pokonała bramkarkę rywali, podobnie jak Tomaszewska i Beata Golik – także w Krakowie – w dwumeczu z Pogonią.

Team samograj? Pozornie tak, ale nie byłoby złota, gdyby drużyny nie trzymał w ryzach doświadczony szkoleniowiec. Umiał dotrzeć do psychiki dziewcząt, wydobyć z nich to co najlepsze, zbudować świetną atmosferę w drużynie.

– Mądrość trenera Surdyki polegała między innymi na tym, że nam ufał. Wiedział, kiedy może nas „przycisnąć” na zajęciach lub nam „odpuścić”, kiedy trzeba podnieść na nas głos lub przymk­nąć oko, gdy na przykład na obozie za długo sobie posiedziałyśmy wieczorem. I to się przekładało na naszą grę – mówi Beata Golik.

O świetną atmosferę dbały też same zawodniczki, tworząc, jak same przyznają, zgraną paczkę na parkiecie i poza nim.

– Po meczu nie ma mowy o kłótni, zwracamy sobie po prostu nawzajem uwagę. Nie ma podziału na zawodniczki młodsze i starsze. Jest jeden zespół – mówiła po zakończenie mis­trzowskiego sezonu Małgorzata Hołda, a jej opinie podzielają po latach koleżanki z drużyny.

– Myśmy się bardzo dobrze dobrały charakterologicznie. Lubiłyśmy się, urządzałyśmy sobie na przemian czwart­kowe obiady, chodziłyśmy razem do teat­ru – potwierdza Golik.

Wypracowanej przewagi krakowianki nie zmarnowały. Już w trakcie sezonu były pewne, że po 18-letniej przerwie odzyskają upragniony tytuł.

– Uwierzyłyśmy w mistrzos­two po zakończeniu rundy jesiennej. Wiedziałyśmy, że jeśli teraz nie wygramy, nie wygramy nigdy – zapewniała Hołda.

Finisz Cracovii był skuteczny. W 29. i 30. kolejce pokonała u siebie Pogoń 23:19 i 28:23. Potem pojechała do Chorzowa. W pierwszym meczu przegrała 25:35, ale dzień później wyg­rała z Ruchem 27:24, zapewniając sobie tytuł. Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek miała aż 10 punktów przewagi nad Skrą, która przeg­rała we Wrocławiu z AZS 18:27.

Następny dwumecz krakowianki grały u siebie z ustępującymi mistrzyniami kraju. Kwiaty, szampan, gratulacje chyba je rozkojarzyły, bo pierwszy mecz przegrały 23:24, ale dzień później pokazały, kto teraz rządzi w polskiej piłce ręcznej. Pewnie wygrały 32:26. Mist­rzowskie berło trafiło w bardzo dobre ręce.

Dwa lata później Cracovia, występując w niemal tym samym składzie, po raz ostatni zdobyła tytuł mist­rza Polski (ósmy w historii „siódemek”; cztery zdobyła w „jedenastkach”). Potem, niestety, nastały dla niej gorsze czasy. I trwają do dzisiaj.

„ZŁOTE” DZIEWCZYNY OKIEM EDWARDA SURDYKI

BOGUSŁAW DĄBROWSKA (bramkarka) – nie miała najlepszych warunków fizycznych, ale imponowała świetnym refleksem, grała widowiskowo. Pracuje w Szkocji.

ZOFIA FIGAS (skrzydłowa) – była bardzo szybka, miała urozmaicony rzut, była wówczas jedną z najlepszych skrzydłowych w polskiej lidze. Mieszka we Francji.

MAŁGORZATA HOŁDA (kołowa) – potrafiła ostro walczyć ze swoimi rywalkami, była dosyć skuteczna rzutowo. Jest przedstawicielką handlową w Krakowie.

ALICJA GŁÓWCZAK (bramkarka) – była wtedy najlepsza na swojej pozycji w Polsce, miała wielki talent i świetne warunki fizyczne. Mieszka w Danii.

BEATA GOLIK (rozgrywająca) – dys­ponowała dobrym rzutem z drugiej linii, miała dobry przegląd sytuacji. Jest nauczycielką wf w gimnazjum w Krakowie.

GENOWEFA GORZKOWSKA (rozgrywająca) – nie do końca wykorzys­tała swych możliwości, naturalnej swobody w grze, mocnego rzutu. Jest fizjo­terapeutką w Wiedniu.

ELŻBIETA MADEJ (kołowa) – była najmłodsza w zespole, mocna fizycznie, ale często przegrywała pojedynki. Pracuje w szkole podstawowej w Chrzanowie.

DOROTA PAWŁOWSKA (skrzydłowa) – była impulsywna w grze, przeżywała to, co się działo na boisku. Pracuje w Krakowie, zajmuje się ubezpieczeniami.

RENATA GARNCARZ (rozgrywająca) – była zmienniczką w zespole, rzadko występowała. Jest fizjo­terap­eut­ką w Krakowie.

JOLANTA RZĄSIECKA (skrzydłowa) – była jedną z rezerwowych zawo­dniczek. Jest dyrektorką Zespołu Szkół numer 2 w Chrzanowie.

ILONA SASNAL (skrzydłowa) – grała dynamicznie, czasami jako kołowa, prezentowała zmienną formę. Porwadzi dzialalność gospodarczą w Krakowie.

LIDIA SIODŁAK (rozgrywająca) – posiadała bardzo dużą siłę rzutu, była za mało bojowa na boisku, mogła być jeszcze bardziej skuteczna. Pracuje w Niemczech.

KAZIMIERA TOMASZEWSKA (rozgrywająca) – nie łapała kontuzji, sama także nie grała ostro, technicznie była bardzo dobra. Trenuje grupy młodzieżowe w Austrii.

JOLANTA WOJTOŃ (rozgrywająca) – miała mocną konkurencję w zespole na swej pozycji, stanowiła jego uzupełnienie. Mieszka w USA.

WANDA WÓJCIK (rozgrywająca) – miała dobrą technikę oraz rzut, potrafiła niekonwencjonalnie zagrać na boisku, była leworęczna. Zmarła w 2012 roku. (FIL)
Źródło: dziennikpolski24.pl 28 lutego 2015 [1]



  • Link do biogramu na Wikipedia [2]
  • nekrolog [3]

Informacja o śmierci Edwarda Surdyki

"Zmarł Edward Surdyka" -
Sportowe Tempo

Zmarł Edward Surdyka

W wieku niespełna 88 lat zmarł w niedzielę w Krakowie Edward Surdyka, legenda krakowskiego szczypiorniaka, twórca sukcesów żeńskiej drużyny Cracovii, były trener kobiecej reprezentacji kraju.

W młodości sam grał w piłkę ręczną i koszykówkę. Ukończył krakowską Wyższą Szkołę Wychowania Fizycznego. Przez wiele lat był nauczycielem akademickim. Szybko rozpoczął pracę szkoleniową i w zasadzie przez całe życie związany był z Cracovią.

Błyskawicznie zaczął odnosić ze swymi zawodniczkami sukcesy najpierw w piłce ręcznej 11-osobowej, a później w “siódemce”. To za jego przyczyną Cracovia stała się prawdziwym hegemonem żeńskiego szczypiorniaka w Polsce na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku.

W latach 1956-1967 Cracovia w obu odmianach szczypiorniaka zdobyła 10 tytułów mistrza Polski. Dorzucił do tej kolekcji jako trener ‘cracovianek’ dwa tytuły MP w latach 1985 i 1987. Wynik trudny do pobicia!

W latach 1960-1965 prowadził reprezentację Polski, m in. podczas trzech turniejów MŚ (1960, 1962, 1965).

Przez blisko 20 lat (1976-95) kierował Studium Wychowania Fizycznego Politechniki Krakowskiej. Za swoje dokonania został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i Diamentową Odznaką Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

zprp.pl
Źródło: Sportowe Tempo 29 stycznia 2018 [4]


Linki zewnętrzne


Poprzednik
Zdzisław Filipkiewicz
Pierwszy trener piłkarek ręcznych
1954 - 1961
Następca
Edward Zuba
Poprzednik
Andrzej Melnyczuk
Pierwszy trener piłkarek ręcznych
1970 - 1977
Następca
Bogdan Kulig
Poprzednik
Boguchwał Fulara
Pierwszy trener piłkarek ręcznych
1981 - 1989
Następca
Adam Krempl
Poprzednik
Boguchwał Fulara
Pierwszy trener piłkarek ręcznych
1993 - 1999
Następca
Boguchwał Fulara