2001-08-11 Cracovia - Górnik Wieliczka 1:0
data kolejki
|
III liga grupa IV , 2 kolejka Kraków, sobota, 11 sierpnia 2001
(0:0)
|
|
Skład: Paluch Wacek Kowalik (79' Grodzicki) Duda Bania (70' Stachurski) Morawski (88' Bagnicki) Ziółkowski Baran (46' Kopyść) Hrapkowicz Zegarek Baster |
Sędzia: Zbigniew Miś z Wadowic
|
Skład: Felsch Kutaj Mróz Włodarz Harłacz (46' Krauz) Kusia Dąbrowski Musiał Filipczak (67' Szczepański) Gruszka Kąpski (76' Kolański) |
Opis meczu
Kibice "Pasów" szli na ten mecz pełni niepokoju. Zawirowania wokół klubu, fatalny występ w pierwszym meczu przeciwko Wisłoce, na 3 dni przed meczem zmiana trenera. Faworytem wydawał się Górnik mający stabilny skład, za sobą zwycięstwo w 1. kolejce ligowej.
Nowy trener Cracovii Grzegorz Kmita zmienił całkowicie ustawienie drużyny, wrócił do systemu 3-5-2, desygnował do gry, na obronie, mających ostatnio dłuższą przerwę Dudę (grał po raz ostatni jesienią ub. roku) i Kowalika, przesunął Ziółkowskiego po II linii, a w ataku partnerem Zegarka był Baster. - Zagrałem va banque - mówił po meczu szkoleniowiec Cracovii. W Górniku, w ataku, pojawił się do niedawna piłkarz Cracovii - Gruszka.
Pierwsze minuty potwierdzały przedmeczowe prognozy. Inicjatywa należała do Górnika, w 6 min, po rzucie rożnym, Gruszka, z kąta, z 7 m, strzelił 2 metry obok słupka.
Po 15 minutach gra wyrównała się, piłkarze Cracovii zaczęli grać bardziej agresywnie, zdecydowanie w strefie środkowej. I coraz częściej atakować. Górnicy jakby byli zaskoczeni postawą gospodarzy i już do końca I połowy ani razu nie zagrozili bramce Palucha. Cracovia też nie miała "setek", ale dwukrotnie groźnie strzelali z dystansu, w 37 min Hrapkowicz i 45 min Zegarek (tuż nad poprzeczką).
Po przerwie trener Kmita znowu przemeblował skład, do ataku przeszedł Bania, rolę skrajnych pomocników przejęli Morawski i Baster, Kopyść zmienił Barana. Trener Policht postawił na tę samą jedenastkę co w 1. połowie.
W 2. połowie trwała wciąż zacięta, twarda walka o każdy metr boiska, ale sytuacji podbramkowych nadal było niewiele. W 57 min źle złożył się do strzału Filipczak i z kilku metrów (z kąta) strzelił daleko obok słupka. Po przeciwnej stronie gorąco było w 64 min. Po rzucie rożnym główkował wzdłuż linii bramkowej Duda, a obrońcy Górnika w ostatniej chwili zablokowali składającego się do strzału Ziółkowskiego. Akcje Górnika były przejrzyste, czytelne dla obrońców Cracovii. Tylko raz w 68 min nieco swobody miał Dąbrowski, ale jego mocne uderzenie z 20 m poszybowało pół metra nad poprzeczką.
W 76 min ponad 20 m od bramki Górnika faulowany był Hrapkowicz. Piłkę ustawił Robert Ziółkowski. Przymierzył i mimo "muru" złożonego z kilku graczy, uderzył mocno i precyzyjnie w sam róg bramki. Interwencja Felscha była spóźniona. Ziółkowski ma sposób na Felscha, tak samo strzelił mu gola w poprzedniej rundzie.
Ostatnie minuty byłe nerwowe, częściej atakował Górnik, ale bez żadnych efektów. W 85 min strzałem z 30 m usiłował zaskoczyć Palucha obrońca Włodarz, ale bramkarz wyłapał piłkę. Pod sam koniec 2- krotnie groźnie zaatakowali gospodarze, w 90 min świetną okazję miał Bagnicki, ale z 11 m strzelił wprost w Felscha. Za moment zamykający akcję prawą stroną Wacek "huknął" z kilku metrów obok słupka.
Koniec meczu, wielka, spontaniczna radość piłkarzy Cracovii. Wygrali bardzo trudny mecz. Wygrali zasłużenie, co przyznał trener gości Tadeusz Policht. Dobrze grała w nowym ustawieniu obrona "Pasów", obawy o formę i kondycję Kowalika i Dudy okazały się płonne, obaj grali chwilami jak piłkarscy profesorowie. Dobrym pociągnięciem było wystawienie Ziółkowskiego do pomocy, aktywny był Hrapkowicz. Od 70 min na boisku pojawił się debiutant, 19-letni Łukasz Stachurski, ściągnięty ze szkolnego klubu Olimpic.
Górnik sprawił zawód. Zawodnicy wyszli chyba na boisko zbyt pewni siebie, a kiedy okazało się, że rywal gra twardo, bezkompromisowo, nie znaleźli recepty na taki styl gry. Zawiodła druga linia, zupełnie niewidoczni byli napastnicy Kępski i Gruszka.
Strzelec zwycięskiego gola Robert Ziółkowski mówił po meczu: - Na treningach ćwiczę bardzo często strzały z wolnego. Tym razem uderzenie było precyzyjne i myślę, że Felsch nie miał prawa tej piłki obronić. Mam szczęście do tego bramkarza, przed rokiem strzeliłem mu także gola z wolnego. Każdy z nas grał w tym meczu na maksa, chcieliśmy odzyskać zaufanie kibiców. I choć jeszcze nie wszystko w grze się idealnie układało, pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem. Chcieliśmy też udowodnić poprzedniemu trenerowi, że nie miał racji, kiedy mówił: Z Cracovii pozostała tylko nazwa, bo drużyny nie ma...
Grzegorz Kmita, trener Cracovii: - Poziom spotkania był przeciętny, ale dla nas najważniejsze
były punkty. Graliśmy pod olbrzymią presją. Zagrałem w tym meczu va banque. Zresztą cóż mi innego pozostawało? Objąłem zespół na 3 dni przed meczem. Stąd takie zestawianie obrony, która w pełni zdała egzamin. Dlatego zdecydowałem się w 70 min na wprowadzenie żółtodzioba Łukasza Stachurskiego, który w sparingu z drugim zespołem Hutnika strzelił 2 gole. Kowalik opuścił boisko w 79 min, bo zaczęła mu dokuczać kontuzjowana noga. Dziękuję całemu zespołowi za ambicję, waleczność. Te punkty są dla nas bardzo ważne, to są punkty nadziei.
Tadeusz Policht, trener Górnika: - Na pewno nie było to dla kibiców zbyt ciekawe widowisko, sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo. Moja drużyna przyjechała na mecz zbytnio rozluźniona psychicznie, tyle mówiło się i pisało, że Cracovia grała źle z Wisłoką, że ma kłopoty ze składem, problemy finansowe. Przestrzegałem przed lekceważeniem rywala. Jak widać to nie pomogło. Drużyna w trakcie meczu nie potrafiła się już odblokować psychicznie. Zagraliśmy słabo, Cracovia wygrała zasłużenie. Gospodarze byli od nas bardziej agresywni, zadziorni, zwłaszcza w strefie środkowej. U nas zawiodła druga linia, która w przedmeczowych prognozach miała być zdecydowanie lepsza. Ale te papierowe kalkulacje zweryfikowało boisko.
Źródło: Dziennik Polski