1923-09-16 FC Barcelona - Cracovia 7:1
Najwyższa w historii porażka Cracovii na wyjeździe w meczach międzynarodowych.
|
mecz towarzyski Barcelona, niedziela, 16 września 1923
(2:1)
|
|
Skład: Platko Martiner-Suroccha Conrado Torrnalba Sancho Garullia Tierra Marti Sanietiera Alcantara Sagi-Barba |
Sędzia: Vela
|
Skład: Popiel Gintel (18' Alfus, 46' Łańko ) Fryc Strycharz Cikowski Synowiec Zimowski Reyman Kałuża Chruściński Ciszewski |
Mecze poprzedniego dnia: | Mecze tego dnia: | |
1923-09-15 FC Barcelona - Cracovia 1:1 |
1923-09-16 FC Barcelona - Cracovia 7:1 |
Mecz poprzedniego dnia
Opis meczu
Drugi dzień zawodów zakończył się dla zmęczonej drużyny Cracovii dotkliwą porażką. Gra naogół otwarta, prowadzona pod znakiem brutalnych często ataków Barcelony, których ofiarą pada zaraz z początku Gintel, który musi zejść z boiska, co wprowadza konieczność przestawienia drużyny i w ślad za tem anarchię w jej szeregach. Najlepszy z drużyny Cracovii Popiel, gorąco oklaskiwany za swą wspaniałą, pełną poświęcenia i brawury grę. Ani jeden ze strzałów bramkowych nie był możliwy do zatrzymania. Barcelona miała wyjątkowo siny "dzień". Piłka bez "stoppingu" uderzana z powietrza szła od gracza do gracza błyskawicznie. Gra głową fenomenalna. Dzień gry - pochmurno, deszcz zaczyna nieco rosić, do czego Hiszpanie nie mają zbytniego zamiłowania. Na boisko wbiega Cracovia, witana burzą oklasków 10.000 widzów, za nią ulubieńcy publiczności F. C. Barcelona. Deszczyk przechodzi w ulewę - publiczność masowo ucieka, by za chwilę, gdy pokaże się słońce, wrócić z rykami i gwizdaniem na trybunę. Przed sędzią Velą ustawiają się drużyny: (...) Wśród niebywałego podniecenia tłumów, ryków i ogłuszających gwizdów rozpoczyna się gra, kilka zmiennych ataków i Popiel brawurowo interwenjuje. Za chwilę Gintel kuleje. Korner jeden i drugi po gorących chwilach pod bramką Cracovii, pozostają niewyzyskane, drużyna białoczerwonych przechodzi do ataku i Kałuża kilkakrotnie strzela - ale Plattko jest na miejscu. Wreszcie w 9 minucie wśród wycia publiczności, z pięknej centry Ciszewskiego strzela Kałuża pierwszego goala dla Cracovii powitanego oklaskami i nie mniejszą porcją gwizdów. Barcelona zrywa się do ostrych ataków i zaczyna grać brutalnie. Znowu dwa niewyzyskane kornery dla Barcelony (z tego dwa bez powodu). Publiczność stale wyje. Ofiarą brutalnej gry padł Chruściński leżący długą chwilę bez przytomności. Gintel nie może biegać. Hiszpanie osiągają z powodu unieruchomienia Gintla, który statystuje znów trzy dalsze kornery nie wyzyskane. W 18 minucie Gintel schodzi z boiska zastępuje go Alfus. Barcelona atakuje coraz potężniej, oddając przez Alcantarę dwa piękne rzuty głową nad poprzeczkę. Barcelona gniecie. Cikowski przechodzi na obronę, Alfus na prawą pomoc, a Strycharz do środka. Drużyna traci wnet przez to poczucie całości. Przebój Kałuży załatwia Plattko i za chwilę Popiel dwukrotnie broni wywołując ryk zachwytu na widowni. Strycharz leży zemdlony - co nie przeszkadza sędziemu prowadzić gry dalej. W tej części gry Fryc gra bardzo skutecznie. Nowy korner przeciw Cracovii nie przynosi jeszcze Barcelonie oczekiwanego punktu. Barcelona dąży do tego za wszelką cenę i gra coraz ostrzej "trupy padają". Wreszcie z centry prawoskrzydłowego osiąga Sancho w 31 minucie pierwszego goala dla Barcelony. Mimo dezorjentacji w szeregach białoczerwonych, obie drużyny dążą do zwycięstwa. Ataki obustronne mieniają się jak w kinematografie, tempo szalenie szybkie. Popiel raz po raz trzyma nieprawdopodobne strzały wśród iście hiszpańskiego koncertu publiczności. W końcu i on pada ofiarą brutalnej gry i leży "utrącony", co wykorzystuje Alcantara strzelając drugą bramkę w 45 minucie. Publiczność osiągnąwszy na razie zwycięstwo ucisza się i oklaskuje żywo Popiela. Pauza 2:1 dla Barcelony. Schodzącego z boiska Popiela darzy publiczność długą owacją. Po pauzie obraz gry się zmienia. Przemęczona drużyna białoczerwonych, atakowana brutalnie i ostro, zdezorientowana w swych wszystkich linjach bo za "utraconego" Alfusa gra Chruściński a na jego miejsce wchodzi Łańko, nie może sprostać naporowi Barcelony i ostatecznie ulega. Zdobywa się jednak Cracovia ciągle na piękną i ostrą grę, trzymającą w naprężeniu ustawicznem namiętną publiczność hiszpańską. Gra po pauzie: Popiel chwyta ostry strzał Sanitery, który w chwilę potem inscenizuje piękny atak głowami. Pomoc Cracovii słaba. Za chwilę Reyman zmusza do trudnej robinzonady Platkę, piłka przenosi się pod bramkę Cracovii gdzie w trudnej sytuacji ratuje Cikowski, co pozwala wmieszać się publiczności, która wygwizduje przeraźliwie sędziego. Ciągłe ataki Cracovii, raz po raz strzela Zimowski i Łańko, który gra dobrze. Kilka urojonych spalonych przeciw Cracovii zarządza zdezorjentowany sędzia. Synowiec broni wspaniale w beznadziejnej zdawałoby się sytuacji, jednakże za chwilę w 15 minucie strzela Alcantara nieuchronnie trzecią bramkę. Zaczyna padać deszcz i boisko robi się śliskie. Znowu zaczyna przychodzić do głosu Synowiec, grający świetnie. Atak Cracovii, z ogromnym trudem wyjaśnia Platko, oddaje piłkę do swego ataku, gdzie z podania Sanchy i centry lewego skrzydła bije w 25 minucie rzadko widziany "rzut głową" Sanitiera do bramki Cracovii, uzyskując czwarty, absolutnie nie do obrony, punkt dla Barcelony. W ślad za nim w 29 minucie Alcantara z przeboju po długim biegu strzela piątą a w 32 minucie Sanitiera głową podwyższa rezultat do 6 bramek. W tym ostatnim wypadku zawinił Cikowski, gdyż przeszkodził Popielowi zabrać pewną piłkę. Drużyna białoczerwonych otrząsa się na chwilę i Kałuża inscenizuje prześliczny atak. Gra toczy się na środku. Barcelona gra coraz ostrzej. W 39 minucie ma Popiel najpiękniejszy moment broniąc przepyszny strzał Sancha, ale w chwilę potem wykorzystując błąd pomocy Cracovii ustanawia Sanitiera nieuchronnym strzałem ostateczny rezultat dla Barcelony. Kilka urojonych spalonych przeciwko Cracovii, kilka wspaniałych obronnych momentów Popiela i jeden obroniony przez Platkę piękny strzał Łańki, kończą zawody wśród grzmotu oklasków i długotrwałej burzy radości zachwyconej gromady widzów. Przed szatniami graczy, tłumy publiczności długo nie rozchodziły się. Alcantarę z żoną odprowadzono wśród okrzyków do automobilu. W mieście prawdziwe święto z powodu zwycięstwa Barcelony. Mimo wysokiej porażki gra naszej drużyny spotkała się z ogromnym uznaniem i szacunkiem. Po meczu byliśmy gośćmi Gampery, prezesa Barcelony, a potem Durektorjatu Barcelony, co jeszcze podobno żadnej obcej drużynie nie zdarzyło się.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]