1913-11-09 Wisła Kraków - Cracovia 0:5
Pierwsze w historii zwycięstwo Cracovii na wyjeździe w oficjalnych rozgrywkach.
Najwyższe w historii zwycięstwo Cracovii w Mistrzostwach Galicji.
na stadionie Cracovii, gospodarzem Wisła
walkower (udział nieuprawnionych zawodników), na boisku 1:0 (0:0)
|
Mistrzostwa Galicji stadion Cracovii, niedziela, 9 listopada 1913, 14:00
|
|
Sędzia: Orest Dżułyński ze Lwowa
|
Skład: Popiel Pospiszil Fryc Traub II Ziemiański Synowiec Mielech Schneider Kałuża Dąbrowski I Prochowski Ustawienie: 2-3-5 |
Znaczenie meczu
Mecz decydujący, która z tych drużyn zdobędzie mistrzostwo Galicji.
Walkower
W meczu w drużynie Wisły wystąpiło pod fałszywymi nazwiskami trzech zawodników z Pragi (dwóch ze Sparty Praga, przynależność klubowa trzeciego nieznana). Mecz zweryfikowano jako walkower 5:0 dla Cracovii (niektórzy autorzy błędnie przyjmują wynik 3:0).
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.1
- Pierwsza zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.2
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Czas
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Czas
- Druga zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Czas
- Trzecia zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
- Czwarta zapowiedź meczu w dzienniku Czas cz.1
- Czwarta zapowiedź meczu w dzienniku Czas cz.2
Opis meczu
Gazeta Poniedziałkowa
Zawody piłka nożną o mistrzostwo polskie.
Na zakończenie jesiennego sezonu footballowego odbyły się wczoraj na boisku sportowem wobec około 1200 widzów zawody piłka nożną o mistrzostwo polskie między „Cracovią” a „Wisłą”. Zawody wczorajsze, zapowiadające się bardzo interesująco ze względu na ciągłą rywalizację obu pierwszych drużyn o przodownictwo w footbalu polskim, zawiodły jednak oczekiwania publiczności sportowej. Gra obu drużyn była bowiem bezładną i chaotyczną i miast widoku ładnego współzawodnictwa sportowego, dała raczej obraz brutalnego uganiania się za zdobyciem bramek i uzyskaniem sukcesu cyfrowego. Wynik zwycięski dla „Wisły” 1:0 nie jest też wykładnikiem stosunku sił obu drużyn, gdyż ulotną przewagę, wyrażoną zresztą liczbą kornerów 7:1 na korzyść „Cracovii”, mieli wczoraj biało-czerwoni. Zwłaszcza w pierwszej połowie gry atakowała silnie „Cracovia”, podchodząc bardzo często pod bramkę „Wisły”, gdzie jednak w decydującej chwili rozbijały się jej usiłowania uzyskania bramki o niezwykle silną obronę „Wisły” i dobrego bramkarza. Kilka udanych ataków „Cracovii” poszło na marne wskutek braku dobrych i zdecydowanych strzałów na bramkę. Po pauzie prowadzi grę „Wisła”, przypierając coraz silniej biało-czerwonych, którzy zaniedbują napad i koncentrują się ku obronie zagrożonej bramki. Mimo to, w 25 minucie strzela Przystawski z passe’u Olejaka bramkę, po której dalszy przebieg gry stanowi bezskuteczne usiłowanie „Cracovii” w kierunku wyrównania, a marudzenie graczy „Wisły”, zadowolonych uzyskaniem jednego goala, który zapewnił im tytuł „mistrzów polskiego footbalu”, nagrodę wędrowną, ufundowaną przez Polski Związek piłki nożnej i puhar srebrny.
Do zawodów mistrzowskich stawiała się „Wisła” w składzie wzmocnionym trzema graczami czeskimi (Kladno i Kolin – obrona, środek pomocy i środek napadu), z których szczególnie atletyczny obrońca siał postrach w szeregach niedość fizycznie tęgich napastników „Cracovii”. Biało-czerwoni wystawili swój zwykły skład.
Na wczorajszych zawodach obchodził jubileusz setnego z rzędu matchu kapitan „Cracovii” p. Synowiec, którego drużyna uczciła na pauzie wygłoszeniem przez jednego z członków pięknego przemówienia i wręczeniem na boisku upominku w postaci złotego zegarka.
E.W.
Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.
Źródło: Gazeta Poniedziałkowa
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Wczorajsze zawody wywarły niekorzystne wrażenie na licznie zebranej publiczności. Aby pielęgnować racyonalny rozwój naszego sportu, aby osiągnąć godziwą rywalizacyę sportową, trzeba, by kluby nasze miały odpowiednie kierownictwo, by na ich czele stali ludzie poważni, świadomi tego odpowiedzialnego zadania. Rozumiemy, iż zdobycie dla klubu mistrzostwa całego kraju jest rzeczą chlubną - jednak do osiągnięcia tegoż nie można używać środków bezwzględnych, nie licujących tak z moralnością, jak i godziwie pojętą rywalizacyą sportową. Istnieje cały szereg przepisów, które kluby obowiązują, którym też, wstępując do Związku polskiego ulegać powinny.
Wczoraj natomiast z wielkim zdziwieniem zauważyliśmy na boisku, w drużynie T.S. Wisła, ludzi tutaj zupełnie nieznanych, pochodzących z Pragi, których prawdopodobnie Czeski Swas wysłał w celu wprowadzenia niesnasek w polskim sporcie. Zaiste piękna to i moralna rywalizacya!!
Żywimy nadzieję, że nasz Związek footballowy zajmie w tej sprawie odpowiednie stanowisko i nie cofnie się przed użyciem jak najenergiczniejszych środków. Czas przecież, by wyplenić te chwast i nie dopuścić do demoralizacyi naszych klubów. Raz przecież należy ująć w karby te niespokojne duchy.
I jak pojęty sport przedstawili nam, zasilający na ten jeden match, drużynę Wisły, czescy "sportsmeni"? (wczoraj przyjechali i wczoraj do Pragi odjechali!). Cóż pokazali? Brutalność, zupełny brak poczucia dżentelmeństwa, świadome - celem uszkodzenia leżącego na ziemi bramkarza - kopanie, aroganckie i wyzywające zachowanie się wobec sędziego! To miało zaważyć o uzyskaniu polskiego mistrzostwa?
Według informacyi z wiarygodnych ust pochodzących p. A. O., kapitan Wisły, podał sędziemu panu Dżułyńskiemu niezgodne z prawdą nazwiska owych apostołów sportu ze złotej Pragi. I tak: niejakiego Peka z Pragi, znanego "kameleona" klubowego, nazwał Koprziwą, Spindlera z praskiej Sparty przedstawił Bęndę, Sikla, również ze Sparty, Polaczkiem!!! (Są to nazwiska znane w czeskiej Besedzie).
Jakąż więc wartość przedstawia kapitan drużyny, który sędziemu podaje fałszywe nazwiska graczy?
Pominiemy milczeniem stanowisko "zarządu" T.S. Wisła, wobec tych, nie licujących z godnością pierwszoklasowego (sic!) klubu, niespodzianek. To też oględność austr. Związku przy mianowaniu powyższego klubu do rzędu pierwszoklasowych, jest obecnie zupełnie wytłómaczona.
Apelujemy do rozsądniejszych członków T.S. Wisła, by przy najbliższych wyborach swego zarządu kierowali się chęcią utrzymania klubu.
Przebieg zawodów.
Grę rozpoczyna Cracovia. Mimo słońca i wiatru przenosi natychmiast piłkę pod bramkę Wisły. Tutaj jednak zgromadzona cała drużyna "zamurowując" bramkę, nie dopuszcza prawidłowej gry. Wobec czego z góry można było przewidzieć, iż gra w zupełności nie będzie interesująca.
I rzeczywiście tak było.
Ten trening na jedną bramkę nietylko nie dał spodziewanych zwolenników tego, tak efektownego sportu. Zarazem było do przewidzenia, iż ta szalona przewaga Cracovii nie da jej zwycięstwa, może nawet sprowadzić porażke; silniejsze kopnięcie piłki jednego z graczy oblęganej drużyny przeniosło piłke na zupełnie odkrytą bramkę Cracovii, a swobodnie stojący na linii środkowej napastnik Wisły z łatwością mógł zdobyć punkt decydujący dla swej drużyny. Z chwilą uzyskania tego punktu nie mogło być mowy o rozwinięciu jakiej takiej gry. Czerwoni ze wszech miar dążyli do utrzymania tego stanu zawodów, używając wszelakich środków do zyskania na czasie. To też ta taktyka Wisły ocaliła ją od niechybnej klęski. Sędziował p Dłużyński, dobrze.
Od Redakcyi. Sprawa przeznaczenia mistrzostwa i puharu naszej Redakcji rozstrzygnie Związek polski piłki nożnej.
Faktyczny stan rzeczy i regulamin Związku polskiego piłki nożnej wskazuje, iż mistrzostwo wraz z puharem "Ilustr. Kuryera Codziennego" przyznane zostanie "Cracovii" z powodu udziału w matchu niemeldowanych graczy w drużynie "Wisły".
Tu zaznaczamy, iż puhar ten jest nagroda wędrowną, a przypadnie na stałe temu klubowi, któremu go trzykrotnie przyzna Związek polski.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny
Czas
Niedzielne zawody piłki nożnej pomiędzy "Wisłą" a "Cracovią" zakończyły się wynikiem 1:0 na korzyść "Wisły".
Źródło: Czas