Dariusz Pawlusiński

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Dariusz Pawlusiński

Dariusz Pawlusiński.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Dariusz Pawlusiński
Urodzony 24 listopada 1977, Będzin, Polska
Wiek 47 l.
Pozycja Pomocnik
Wzrost 175 cm cm
Waga 73 kg kg
Wychowanek Odra Wodzisław Śląski
Informacje klubowe
Obecny klub Cracovia
Numer 9
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
2005/06
2006/07
2007/08 (j)
23(3)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Kluby
Lata Klub Występy (gole)

1997/98 (w)
1998/99 (j)
1998/99 - 2000/01
2001/02 (j)
2001/02 (j)
2001/02 (w) - 2004/05
Odra Wodzisław Śląski
Rymer Niedobczyce
Odra II Wodzisław Śląski
Włókniarz Kietrz
Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski
Włókniarz Kietrz
GKS Bełchatów
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna



Informacja klubu

Darek Pawlusiński z nowym kontraktem!!! - Cracovia.pl 27.11.2007

Mamy kolejną świetną wiadomość dla kibiców Cracovii, ale tym razem tych piłki nożnej. Dariusz Pawlusiński przedłużył kontrakt z „Pasami”! Nowa umowa obowiązywała będzie do czerwca 2009 roku!

- Jestem bardzo zadowolony z przedłużenia kontraktu - przyznaje Dariusz Pawlusiński. - Wielokrotnie we wcześniejszych wywiadach mówiłem, że bardzo dobrze czuję się w Krakowie i że bardzo chcę tu zostać - dodaje popularny „Plastik”.

Nasze miasto podoba się również pozostałym Pawlusińskim, a więc żonie i dzieciom. - Syn Dawid i córeczka Oliwia chodzą do szkoły w Krakowie, Vanessa ma dopiero dwa miesiące, więc jest zbyt mała. Co więcej Dawid trenuje w Cracovii. Czujemy się tu bardzo dobrze - informuje Darek.

30-letni pomocnik „Pasów” (trzy dni temu obchodził urodziny) wierzy, że w przyszłym sezonie jego drużyna walczyła będzie o najwyższe cele. - Ten sezon jest dla nas porażką. Poza rozgrywkami Pucharu Ekstraklasy spisujemy się poniżej oczekiwań. Liczę, że w następnym będzie zupełnie inaczej i że będziemy w stanie rywalizować z najlepszymi. Przecież rok temu zajęliśmy czwarte miejsce - przypomina Pawlusiński.

Wywiady

Pawlusiński: Zrealizowałem marzenia - Gazeta Wyborcza 26.11.2007

- Karierę to zrobił Nikodem Dyzma (śmiech). Dla mnie to jest tylko przygoda z piłką - mówi Dariusz Pawlusiński, pomocnik Cracovii, który właśnie skończył 30 lat

Na poważnie w piłkę zaczął grać zaledwie 12 lat temu. W pierwszej lidze zadebiutował w wieku 24 lat. Marzenia piłkarskie zrealizował dopiero po przyjściu do Cracovii, gdzie stał się kluczowym zawodnikiem. W Krakowie znalazł przystań dla swojej rodziny.

Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec trójki dzieci, na boisku - ze względu na silne uderzenie - nazywany "polskim Roberto Carlosem". Dariusz Pawlusiński opowiada o kulisach swojej kariery.

Adrian Grałek: Jest Pan szczęśliwym człowiekiem?

Dariusz Pawlusiński: Mam kochającą żonę [Żanetę - przyp. red.], trójkę wspaniałych dzieci [Dawid (10 l.), Oliwia (7 l.), Vanessa (2 mies.) - przyp. red.], zdrowie również dopisuje. Tak, jestem szczęśliwym człowiekiem. Co prawda czasami zdarza mi się być niezadowolonym, pomarudzić, ale przeważnie chodzę uśmiechnięty i optymistycznie nastawiony do życia.

A piłkarsko?

Tu już nie do końca. Zacząłem bardzo późno grać w piłkę. Miałem 18 lat, kiedy trafiłem do trzeciej ligi. Zaczynałem w Rymerze Niedobczyce i kilka lat musiałem czekać na występy w pierwszej lidze.

Debiut w ekstraklasie dopiero w wieku 24 lat.

Długo grałem w drugiej lidze, we Włókniarzu Kietrz. W końcu zostałem wypożyczony do Groclinu Grodzisk Wielkopolski i faktycznie tam zadebiutowałem w ekstraklasie. Zagrałem dwa spotkania, o których chciałbym zapomnieć. To był zupełnie nieudany dla mnie okres. Mogłem trafić gdzie indziej, ale prezes Włókniarza Marian Konopka zdecydował inaczej. Byłem wypożyczony do Grodziska na pół roku, ale już po trzech miesiącach wróciłem do Kietrza.

Dopiero przejście do GKS-u Bełchatów pozwoliło Panu przekroczyć pewną barierę.

Początki były trudne, nie mogłem się odnaleźć w Bełchatowie. Długo nie grałem, myślałem nawet, żeby rzucić piłkę. Trener Mariusz Kuras przekonał mnie jednak, bym nie rezygnował i jeszcze raz spróbował. Dzisiaj mu za to bardzo dziękuję. Wszyscy mówią, że Pawlusiński to syn Kurasa. Zgadza się, to taki mój sportowy ojciec.

Z GKS-em awansował Pan do ekstraklasy. Dlaczego zdecydował się Pan przejść do Cracovii?

Chciałem coś zmienić w swoim życiu. Spędziłem w Bełchatowie 3,5 roku i pomyślałem, że spróbuję czegoś innego, gry w większym mieście, w większym klubie. Prezes Paweł Misior i trener Wojciech Stawowy bardzo chcieli mnie w Krakowie. Umowa z Cracovią obowiązywała od czerwca, ale podpisałem ją już pół roku wcześniej.

Nie żałuje Pan tej decyzji? Tuż po Pańskim odejściu do Bełchatowa przyszedł trener Orest Lenczyk i zbudował drużynę, która została wicemistrzem Polski.

Często dziennikarze zadają mi to pytanie. Zawsze odpowiadam: zdecydowanie nie. Nigdy nie żałowałem tej decyzji.

W Cracovii chyba liczył Pan na większe sukcesy?

Osobiście cieszę się, że w ogóle mogę grać dla tak wielkiego klubu jak Cracovia. Miałem kiedyś takie ciche marzenie, by zagrać w pierwszej lidze. Udało się to w Krakowie. W Cracovii zrealizowałem marzenie mojego życia. Jestem osobą rozpoznawalną na ulicach, ale staram się z tym nie obnosić. Nie muszę być na pierwszych stronach gazet.

Pracuje Pan już z czwartym trenerem w Cracovii.

Dużo zawdzięczam trenerowi Stawowemu. Sprowadził mnie do Cracovii i pozwolił zaistnieć w tej drużynie. Albina Mikulskiego oceniam raczej pozytywnie, może poza jednym meczem, kiedy wystawiał mnie na lewej obronie (śmiech). Z trenerem Stefanem Białasem pracowałem krótko, ale też nie było między nami żadnym sporów. Bardzo cenię sobie również Stefana Majewskiego.

Grał Pan na lewej pomocy, na prawej pomocy, aż w końcu trener Majewski zrobił z Pana napastnika.

Nie do końca czuję się napastnikiem. Nigdy nie byłem typowym snajperem. Większy ze mnie pożytek, kiedy gram z boku. Nie jestem wielkim wirtuozem piłki, potrzebuję przestrzeni, by się rozpędzić, wypracować miejsce do strzału lub podania. W polu karnym nie za bardzo potrafię się odnaleźć.

Przy ustawieniu trzema napastnikami pozycja na skrzydle chyba Panu odpowiada?

Tak. Dzięki temu nie mam za dużo zadań defensywnych. Nigdy nie byłem orłem w obronie, miałem tam epizod i skończył się fatalnie.

Kontuzje w Cracovii Pana nie omijały...

Miałem strasznego pecha, niemal przy każdym poślizgnięciu czy upadku doznawałem urazu. Najbardziej bolesna była kontuzja barku, to było jedno z bardziej przykrych doświadczeń. Ręka do dzisiaj nie jest w pełni sprawna, czasami przy zmianie pogody odczuwam jeszcze skutki tego urazu.

Silne uderzenie to Pana największy atut?

Wszyscy tak mówią. Czasami uda mi się mocno, precyzyjne strzelić. Dzięki zaufaniu kolegów z zespołu mogę sobie pozwolić na egzekwowanie rzutów wolnych.

Czuje się Pan liderem zespołu?

Nigdy nim nie byłem i nie będę. Nie mam takich predyspozycji, by kierować poczynaniami drużyny.

Ma Pan kontrakt z Cracovią do czerwca 2008 roku. Zostanie Pan dłużej?

Prowadzę już rozmowy w tej sprawie. Chcę zostać z rodziną w Krakowie. Syn i córka chodzą do szkoły i nie chcę komplikować im życia. Dawid trenuje w szkółce piłkarskiej w Cracovii. Jeśli będzie potrafił połączyć naukę ze sportem, to nie mam nic przeciwko temu.

Chciałby Pan zakończyć karierę piłkarską w Cracovii?

Karierę to zrobił Nikodem Dyzma (śmiech). Dla mnie to jest tylko przygoda z piłką. Chcę grać jak najdłużej w Cracovii, jak się uda, to nawet trzy lata. Po trzydziestce może Pan osiągnąć więcej niż do tej pory?

Chciałbym grać o jak najwyższe cele. Nigdy nie grałem w reprezentacji, ale nawet o tym nie myślałem. Lepiej niech zamkną pierwszoligowe rozgrywki, żeby tylko Pawlusiński nie grał w kadrze (śmiech).