1995-10-29 Cracovia - Polonia Warszawa 3:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 14:19, 26 maj 2005 autorstwa Dinth (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Opis meczu w Tempo

Przyjacielskie stosunki, jakie od lat łączą obydwa kluby – znalazły wyraz w gościnnym przyjęciu, jakie działacze “Pasów” zgotowali “Czarnym Koszulom”. Sfraternizowały się także grupy młodocianych kibiców Cracovii i Polonii, było zatem - i na trybunach, i na boiskowej płycie – przyjaźnie i kulturalnie, jak mało kiedy i mało gdzie... W początkowych minutach bardziej ofensywna była Polonia, ale – jako pierwszy – przeegzaminowany został nie Kwedyczenko, ale strzegący stołecznej bramki Kwiatkowski (12 minuta, Wrześniak). W 26 minucie sympatycy Cracovii struchleli: zza obrońców w znakomitym tempie wybiegł Prokop, przejął podanie i znalazł się oko w oko z Kwedyczenką, który zażegnał niebezpieczeństwo świetną interwencją po wybiegu poza pole karne. Od tego mniej więcej momentu zaczęła się uwidaczniać utrzymująca się już do przerwy przewaga swobodniej i bardziej ofensywnie grającej Cracovii. Pod bramką Polonii kilkakrotnie się kotłowało, m. in. w 30 minucie – w kilkusekundowym odstępie – Kwiatkowski dwukrotnie udanie interweniował po strzałach Wrześniaka i Gruchały. Na 5 minut przed przerwą miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja meczu. Kowalik sprytnie wyskoczył zza obrońców, znalazł się sam na sam z bramkarzem, a po jego strzale piłka wpadła do bramki. Arbiter – w pierwszej chwili na trybunach zapanowała konsternacja – gola nie uznał, za moment natomiast wskazał na punkt „jedenastki”, a bramkarza Polonii ukarał czerwoną kartką. Sędzia notabene generalnie dobrze sobie wczoraj radzący, odgwizdał faul Kwiatkowskiego na Kowaliku (a doszło do takiego) przed – w swoim przekonaniu – wpadnięciem piłki do bramki. Niektórzy zaś uznali, że Kowalik został zaatakowany, zresztą niegroźnie i niezłośliwie, kiedy piłka była już w siatce... Ale tak czy inaczej – golkiperowi Polonii przyszło opuścić boisko, a między słupkami warszawskiej bramki stanął Muszyński. Do drugiej części gry Cracovia przystąpiła zatem w sytuacji bardzo korzystnej – nie tylko prowadziła po wspomnianym karnym, pewnie wykorzystanym przez Wrześniaka, ale miała przewagę liczebną. Początkowo jednak „Pasy” nie kwapiły się do ataków, najwyraźniej czyhając na okazje do kontr, stanowiących ich mocną broń. Ale w miarę upływu czasu – kiedy Polonia, walcząca z desperacją, ale mało skutecznie – zaczęła słabnąć, coraz częściej atakowali miejscowi. W 66 minucie Kowalik, po „wrzutce” Wrześniaka z rzutu wolnego, efektownie strzelił na 2-0. Niespełna 5 minut później znakomitej okazji nie wykorzystał Hajduk, wkrótce po tym „Pasy” – na ogół po dobrych, oskrzydlających akcjach – miały kolejne sytuacje do podwyższenia wyniku. Po raz trzeci trafił Zegarek (85 minuta), po raz czwarty na listę strzelców powinien się wpisać Mróz, ale w 88 minucie – egzekwując „jedenastkę” – trafił w poprzeczkę. Drugiego karnego arbiter podyktował za ewidentny faul Przybylińskiego na szarżującym Hrapkowiczu, a że był to faul od tyłu – ukarał polonistę czerwonym kartonikiem. Generalnie oceniając, ciekawe widowisko, na dobrym drugoligowym poziomie. A byłoby zapewne jeszcze ciekawiej, gdyby „Czarne Koszule” – nie grając od 41 minuty w osłabieniu – postawiły Cracovii wyższe wymagania. Inna rzecz, że Cracovii w tym dniu dobrze dysponowanej...