Cracovia w literaturze
Fragmenty utworów literackich, w których pojawia się nazwa Cracovii.
Krzysztof Ciesielski i Zdzisław Pogoda "Diamenty matematyki"
(fragment rozdziału 8 Wyciągamy sznurki z pudełka czyli twierdzenie retraktorowe Ważewskiego)
Przypuśćmy, że na stadionie rozgrywa się mecz, który zgromadził wielu kibiców, tak że zapełniony jest cały stadion i z góry (z lecącego wysoko helikoptera) kibice wyglądają jak wielka, kolorowa plama (w jednym kawałku). Może to być na przykład mecz Cracovii; doświadczenia pokazują, że na jej stadion często przychodzi więcej widzów niż na niejeden mecz reprezentacji Polski, i to niezależnie od tego, czy Cracovia jest aktualnie w lidze pierwszej, czy czwartej.
Ferdynand Goetel "Nasz wielki mecz"
Ferdynand Goetel âNasz wielki meczâ. Zobacz więcej w osobnym artykule:
Tomasz Konatkowski "Przystanek śmierć"
- Ta sekcja jest zalążkiem. Jeśli możesz, rozbuduj ją.
Jalu Kurek "Mój Kraków"
Jako chłopiec grałem w piłkę nożną na Błoniach w tym samym miejscu, gdzie mieści się stadion Cracovii. Tam właśnie trenowała w prymitywnych warunkach gromadka graczy Cracovii. Jednym z pierwszych zawodników tego klubu był dr Lustgarten, świetny bramkarz. Należałem wtedy do ochotniczych, nie zarejestrowanych juniorków Cracovii i stąd mój sentyment do biało-czerwonych piłkarzy. Uczuciowo jestem zaangażowany po ich stronie w wielkim pojedynku między dwoma lokalnymi rywalami klubowymi, który to pojedynek roznamiętnia po dziś dzień każdego krakowianina. Znałem wszystkich wybitniejszych graczy mojej drużyny, oni byli bożyszczami młodzieży. Takie nazwiska, jak: Kałuża, Poznański, Gintel, Fryc, Cikowski, Szperling, Synowiec, Kotapka - pamięta się całymi latami.
Marek Oramus "Kankan na wulkanie"
(powieść publikowana w odcinkach w Dzienniku Polskim)
- Tak więc sprawiedliwości stało się zadość! Można było odnieść wrażenie, że polskie sądy mielą powoli, ale było ono ze wszech miar mylne! Oddaję głos przewodniczącemu Klubu Kibica Cracovii Kraków, panu? - nazwisko utonęło w jazgocie pospólstwa, wyrażającego rykiem i gwizdami zarówno aprobatę, jak i dezaprobatę wobec wydarzenia, które rozgrywało się w ich przytomności.
Przewodniczący Klubu Kibica miał na sobie klubową koszulkę, białą w czerwone pasy, a przez szyję pomimo wysokiej temperatury przewieszony szalik klubowy. Wykonał w stronę swoich zwolenników rytualne gesty, dla mnie kompletnie nieczytelne, po czym z trzymanego pliku papierów jął odczytywać z wyraźną satysfakcją:
- Niżej wymienieni kibice Wisły Kraków, ujęci na gorącym uczynku demolowania stadionu Cracovii Kraków, jak również wszczynania burd na mieście, niszczenia mienia prywatnego i państwowego, nadużywania alkoholu w miejscach publicznych, znieważania słownego i atakowania czynnego funkcjonariuszy policji, et cetera et cetera, zostali skazani na karę publicznej chłosty po batów dziesięć w mieście Krakowie, w najbliższym dogodnym terminie. Tylko jeden ze skazanych, Antoni Kicha, wybrał zastępczą karę w postaci półrocznej służby w jednostce wojskowej w Afganistanie. Z tego więc powodu pozostaje nieobecny wśród skazanych.
Kamera zjechała na grupkę szamoczących się we wnykach, to jest, chciałem powiedzieć, skutych kajdankami młodziaków. Gdy tylko spostrzegli, że są filmowani, zaczęli pokazywać nieprzyzwoite gesty środkowym palcem.
- Seweryn Kicha! - ryknął przewodniczący Klubu Kibica z entuzjazmem, jakby chodziło co najmniej o odbieranie Nagrody Nobla. Ponury typ ostrzyżony do skóry z ociąganiem wystąpił z grupy.
Teraz do mikrofonu przedarł się znowu mistrz ceremonii.
- Szanownej publiczności i obywatelom królewskiego miasta Krakowa - darł się z emfazą - należy się wyjaśnienie, że skazani mieli do wyboru chłostę na plecy gołe lub odziane w specjalną koszulkę z tworzywa, które uniemożliwia uszkodzenie skóry. Jak widać, większość wybrała ten drugi wariant. Panie Sewerynie, prosimy do nas. Co pan czuje w tej historycznej bądź co bądź chwili? Jest pan wszak pierwszym Europejczykiem potraktowanym w ten sposób. Można rzec, że toruje pan drogę - za panem pójdą inni.
- Wisi mi to - odburknął niegrzecznie Seweryn Kicha.
- Ha, co ma wisieć, nie utonie! - rozradował się mistrz ceremonii. - Kacie, czyń swą powinność.
Z zaplecza wyłonił się osobnik w masce pszczelarza na twarzy. Czerwone rajstopy obciskały jego potężne łydy, a ramiona zdobiły liczne tatuaże. W muskularnej ręce ściskał solidnie wyglądający skórzany bizun, którego koniec wlókł się za nim po deskach proscenium.
- Ponieważ impreza dzisiejsza jest pierwszą w Polsce i zarazem w Europie, organizatorom nie udało się dopiąć wszystkiego na ostatni guzik i w przygotowania wkradły się pewne elementy improwizacji. Mam nadzieję, że państwo przy telewizorach, a także szanowni zebrani, okażą nam wyrozumiałość. Karę po sąsiedzku wymierzy przedstawiciel klubu Korona Kielce, na którego wyrazili zgodę zarówno przedstawiciele Cracovii, jak Wisły. - Mistrz ceremonii zaczerpnął tchu. - Czyń, kacie, swoją powinność, jak już rzekłem.
Kat ujął skazanego Kichę za kajdanki, zgrabnym ruchem przytroczył do haka w ścianie. Trochę mu w tym pomagali kibice Cracovii w klubowych koszulkach, ale niewiele. Kat zamachnął się, bizun chlasnął o wyprężone plecy, skazany Kicha zawył, a tłum rozpoczął chóralne odliczanie: - Jeden! Dwa! Trzy! - i tak po kolei aż do dziesięciu. Po ostatnim uderzeniu Kichę, lekko tylko słaniającego się na nogach, odprowadzono na bok, zdjęto mu wnyki, a lekarz przystąpił do badania jego spostponowanych pleców.
Kamera ukazała przez moment blade i załzawione oblicze kibica Kichy. Nie było wątpliwości, że odcierpiał swą winę i solidnie żałował za swe czyny.
- Tak z nimi trzeba! - entuzjazmował się z boku starszy pan z torbą na zakupy. - Wypalimy chamstwo na zdrowym ciele społeczeństwa!
- Bo ja wiem - zastanawiał się inny. - Czy to nie za okrutne? Przecież to mogą oglądać dzieci!
- A gwałtów i mordów w filmach to niby nie mogą? - skontrował go z miejsca grubas w przepoconej koszuli.
- Boże, Boże, do czego to doszło - jęczała jakaś babina.
- W przyszłym tygodniu będzie tak i u nas. Kibice Polonii będą batożyć tych z Legii. Już wiszą afisze - poinformował rzeczowo młodzian w bejsbolówce.
Zacząłem przeciskać się przez tłum, choć na telebimie i w Krakowie impreza trwała w najlepsze. Wymierzanie kary, trzeba przyznać, postępowało bardzo sprawnie. Po pięciu kibicach Wisły przyszła kolej na pięciu z Cracovii, przedzielonych dla urozmaicenia kibicem Hutnika Nowa Huta. O ile mogłem się zorientować, byłem jedynym, który opuszczał zgromadzenie.
Stanisław Pagaczewski "Misja profesora Gąbki"
(fragmenty rozdziału IV Przykra niespodzianka)
- Zamykam Was na klucz, i idę do siebie, bo jest mecz w telewizji.
- Kto dziś gra? - zainteresował sie pan Mżawka, ucieszony perspektywą niezwykle długiej kąpieli.
- Miodunka z Cracovią. Od wyniku zależy wejście do Ligi.
- E, Cracovia dziady - skrzywił sie Mżawka.
- Co ty tam wiesz.. w ataku mają takiego asa jak Wyrwidąb z Podłęża, bo Mortadela w zeszłym tygodniu zwichnął nogę. Zwycięstwo murowane.
- Ja tez kiedyś grałem w piłkę - pochwalił sie Mżawka - Ale w wodną, na największym basenie w Kibi-Kibi. Byłem jednym z najlepszych bramkarzy KS Tajniak.
- Co sie stało? - zawołał książę. - Jak ty wyglądasz?
- Deszczowcy uciekli!
- Co? Kiedy?
- Zmiłuj sie nade mną, panie - jęknął przez łzy dozorca. -Byli w łaźni, bo dziś sobota. Zamknąłem ich na klucz. A oni oderwali kratę od basenu, i wskoczyli do kanału. O, ja nieszczęsny! To przeze mnie, bo zamiast ich pilnować, poszedłem oglądać mecz Miodunki z Cracovią.
- Jaki wynik, mów!
- Dwa zero dla Miodunki
- Patałachy - mruknął książę pod nosem - ale to teraz nieważne. Zarządzam natychmiastowy alarm dla floty wiślanej! Wszystkie statki i łodzie maja być gotowe za dziesięć minut! Popłyniesz ze mną na kajaku. A swoja droga Cracovia mogłaby sie podciągnąć. Nawet Wyrwidąb im nie pomógł...
Henryk Vogler "Wyznanie mojżeszowe"
(fragmenty rozdziału I Bóg i piłka nożna)
(...) kimże innym bowiem jak nie mitycznymi herosami z "Iliady" byli piłkarze, zwłaszcza piłkarze "Cracovii"?
(...) i wreszcie największą świętość, koszulkę w biało-czerwone pasy (...)
Poza ubóstwieniem "Cracovii" - która jako idol najwyższy stała ponad wszelkimi innymi przyziemnymi związkami sportowymi - byłem w ramach rywalizacji "Jutrzenka"-"Makkabi" zdeklarowanym zwolennikiem tej pierwszej.
- Ta sekcja jest zalążkiem. Jeśli możesz, rozbuduj ją.
Inne
Jeśli znasz jakieś inne pozycje - uzupełnij ten wykaz lub poinformuj nas o nich.