2002-08-25 Siarka Tarnobrzeg - Cracovia 0:0
4 kolejka 24-25 VIII 2002
Siarka Tarnobrzeg - Cracovia 0-0
Bramki: -
Sędziował Dariusz Sachajko z Lublina. Żółte kartki: Kozłowski, Rybkiewicz, Wtorek, Piątkowski - Wacek, Ziółkowski, Bania.
Widzów 1 200.
Siarka: Paciorkowski, Chmura, Stochla, Tęcza, Kozłowski, Włoch, Hynowski (54 Antkiewicz), Cheda (80 Piątkowski), Wtorek, Rybkiewicz (70 Stalec), Podlasek (76 Gielarek).
Cracovia: Skrzypek, Wacek (80 Siemieniec), Ziółkowski, Skrzyński, Radwański, Piszczek (66 Dudziński), Hajduk, Giza (71 Szwajdych), Nowak, Bania, Ankowski (80 Hermaniuk).
Opis meczu DP:
Piłkarze Cracovii pojechali do Tarnobrzega grać o trzy punkty. Od początku meczu przejęli inicjatywę, zepchnęli rywala do defensywy. Krakowianie mieli mnóstwo sytuacji strzeleckich, ale w końcówce niewiele brakowało, by stracili nawet jeden punkt.
Zaczęło się od ataków gości, już w 1 min Piszczek z 8 metrów trafił piłką w bramkarza. Potem była bardzo kontrowersyjna sytuacja: w 6 min po zagraniu Nowaka piłka trafiła w rękę obrońcę Siarki, sędzia jednak nie zareagował. Po meczu tłumaczył się bardzo dziwnie, że nie mógł na początku meczu odgwizdać karnego, bo dostałby niską ocenę od kwalifikatora...
Krakowianie nadal mieli inicjatywę, strzelali z dystansu Giza, Nowak obok słupka. Pecha miał Bania, po którego strzale piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Dobrej okazji nie wykorzystał Ankowski, po dograniu piłki uderzył z 8-9 merów wprost w bramkarza. Pod koniec I połowy groźnie zrobiło się pod bramką gości, strzelał obrońca Chmura, w samo "okienko", ale interwencja Skrzypka była znakomita.
Druga połowa miała podobny przebieg, naciskała Cracovia, gospodarze grali na kontrę. Niezwykle ciekawy był ostatni kwadrans gry. Cracovia postawiła wszystko na jedną kartę, widać było, że chce koniecznie wygrać, że nie zadowala jej remis. Ale Siarka 2-3 razy bardzo groźnie skontrowała i w 90 minucie słupek uratował Skrzypka od utraty gola.
Już w przedłużonym czasie gry, w 92 min, Hajduk uderzał z 14 metrów, wydawało się, że gol jest nieunikniony, ale spisujący się znakomicie w całym meczu Paciorkowski instynktownie wybił piłkę na róg.
Drugi mecz Cracovii bez bramki. Nie wystarczy dobra gra w polu, pozycje. Trzeba strzelać gole. Inaczej traci się punkty, a tych "Pasy" posiały w Kielcach i Tarnobrzegu cztery.
Zdaniem trenera
Wojciech Stawowy, Cracovia:
- Czuję po tym meczu wielki niedosyt. Nasza przewaga była jeszcze większa niż tydzień temu w Kielcach. Graliśmy w polu naprawdę bardzo dobrze, zepchnęliśmy rywala do defensywy. Było wiele okazji do zdobycia gola. Ale w końcówce mogliśmy nawet przegrać to spotkanie. Wydaje mi się, że w grze naszej drużyny jest jakaś nerwowość, chłopcy za bardzo chcą, są spięci pod bramką rywala. Potrzeba nam więcej wyrachowania, zimnej krwi. Będę na ten temat rozmawiał z piłkarzami. W środę już kolejny mecz z Unią Tarnów w Krakowie, będę miał już do dyspozycji napastnika Artura Czerwca, który już normalnie trenuje po artroskopii kolana.
Trzy pytania do Piotra Bani
- W pierwszych dwóch meczach zdobyliście 9 goli, w dwóch ostatnich ani jednego. Dlaczego?
- Coś nas zablokowało. Mamy pozycje, strzelamy, ale piłka nie chce wpaść do siatki. Gramy bez szczęścia.
- W Kielcach i Tarnobrzegu straciliście 4 punkty...
- Dwa punkty też się liczą, choć mieliśmy większe ambicje. Pamiętajmy, że na cztery mecze trzy razy graliśmy na wyjazdach.
- Teraz w środę gracie w Krakowie z Unią Tarnów...
- Musimy się odblokować i wygrać ten mecz. Trzeba gonić rewelacyjnego beniaminka - Stal Rzeszów.