2005-04-23 Cracovia - Lech Poznań 2:0
Na boisku od pierwszej minuty gra była bardzo zacięta i ostra. Lechici wcale nie zamierzali się bronić i od pierwszej minuty zaatakowali. Po wybiciu piłki z linii obronnych przez Skrzyńskiego zdawało się, że ta padnie łupem obrońców Lecha. Zwłaszcza, że w przodzie był oprócz obrońców Lecha tylko jeden napastnik Cracovii, Bania. Źle ustawieni Lechici nie zdołali jednak dosięgnąć górnej piłki do której doskoczył Bania i w sytuacji sam na sam nie dał szansy Komorowskiemu na jakąkolwiek obronę. Wczesna utrata bramki przez gości spowodowała, że już do końca oglądaliśmy otwartą obustronnie grę, przez co pojedynek zyskał na widowiskowości. Co chwilę na bramkę Lecha i Cracovii ciągnęły ataki, a piłka często rozgrywana była na polu karnym, wykańczana strzałem lub dośrodkowaniem. W pierwszej połowie więcej z gry miała Cracovia, która jednak pomimo stworzonych sytuacji nie potrafiła wykończyć ich celnym strzałem (Przytuła, Nowak, Bojarski). Kilka dobrze zapowiadających się akcji zostało spartaczonych przez ich spowolnienie, lub niedokładne podanie. W tym okresie Lech starał się zatrudniać Cabaja strzałami z daleka (Świerczewski, Nawrocik, Reiss, Zakrzewski), jednak były one niecelne, lub zbyt łatwe, by mogły zaskoczyć Cabaja)
W II połowie gra się wyrównała; Kilkanaście pierwszych minut to nawet przewaga Lecha. W 50 minucie po zamieszaniu pod bramką Cabaja piłka uderzona główką przez napastnika Lecha trafia w poprzeczkę; była to najlepsza sytuacja Lechitów do wyrównania. Chwilę później akcja Cracovii po której faulowany był Bojarski i Baran; piłka trafia w końcu do Bani, który z 12 metrów nie trafia w światło bramki. Obustronna wymiana ciosów trwa, sytuacje po stronie Lechitów marnuje Reiss i Nawrocik. W Cracovii do sytuacji dochodzi dwukrotnie Bania, ale zbyt długo zwleka z oddaniem strzału. Dobry mecz rozgrywał Bojarski, który przeprowadzał akcje w szybkim tempie, nie dawał się powstrzymywać inaczej jak częstymi faulami. Gorąco było do ostatnich minut. W 90 minucie brzydki faul na zawodniku Cracovii na 22 metrze na wprost bramki. Wolnego egzekwuje Skrzyński, który precyzyjnym strzałem lokuje piłkę tuż przy lewym słupku bramki Lecha. Wkrótce sędzia kończy mecz.
Cracovia rozegrała może najlepszy mecz w tej rundzie, choć nie można pominąć błędów, które popełniła w tym meczu. O ile obrona popełniła niewiele błędów (bardzo dobry mecz Skrzyńskiego), to w przeprowadzaniu ataku nadal szwankuje ostatnie podanie. W dzisiejszym meczu Cracovia łatwo przechodziła do ataku, nareszcie mniej podań wszerz boiska, nadal jednak było zbyt dużo niedokładnych podań i chaosu w prostopadłych podaniach do wychodzących napastników. W linii pomocy nadal bryluje Baran i Bojarski. Martwi ciągły brak formy Gizy, który dziś był najsłabszym w zespole Cracovii. Niestety w ataku nie ma egzekutora; dobrze, że dziś w jednej sytuacji przypomniał się Bania. Może jest to zapowiedź powrotu Piotrka do formy z jesieni?
Lechici wracają do domu bez punktów. O ile linia pomocy i napad wygląda w poznańskiej drużynie dość dobrze, to o obronie nie można nic dobrego powiedzieć (fatalne zachowanie przy bramce Bani, kilka III-ligowych kiksów).
W następnych kolejkach najtrudniejsze sprawdziany ekipy Stawowego (Groclin i Wisła), które zweryfikują opinie o poprawie formy. Wciąż nadzieja na puchary jestâŚ
Źródło: Teraz Pasy!