2001-08-18 Korona Kielce - Cracovia 2:2
3 kolejka 18-19 VIII 01
Korona Kielce - Cracovia 2-2
Bramki: Orzeł (6), Gołąbek (49) - Zegarek (23), Ziółkowski (53 k.)
Sędziował Mariusz Złotek z Gorzyc. Żółte kartki: Cieślikowski, Orzeł - Hrapkowicz, Ziółkowski.
Widzów 500.
Korona: Majcherczyk, Stemplewski, Pierścionek, Cieślikowski, Miśkiewicz (75 Pawłowski), Heinrich, Gołąbek, Kozak, Bujak (46 W. Ziółkowski), Lipski (69 Bąk), Orzeł (80 Ruszkowski).
Cracovia: Paluch, Wacek, Kowalik, Duda, Morawski (77 Rosiek), Kopyść (60 Bagnicki), Ziółkowski, Hrapkowicz (86 Baran), Baster, Zegarek, Bania (72 Stachurski).
Opis DP:
Ten mecz nie układał się po myśli Cracovii. Gospodarze dwukrotnie prowadzili, âPasy" musiały więc odrabiać straty. Ostatecznie skończyło się na wyniku remisowym, choć w 90 minucie bliski szczęścia był bardzo aktywny tego dnia Zegarek, który mógł centrę Rośka zamienić na bramkę. Trochę jednak źle przyjął piłkę, ta odskoczyła mu od nogi i rywale zażegnali niebezpieczeństwo.
Początek był pomyślny dla Korony. W 6 minucie obrońcy krakowscy nie zablokowali dośrodkowania z prawej strony i Orzeł (były gracz Okocimskiego) posłał piłkę do siatki.
Cracovia ruszyła do ataku, przejęła inicjatywę. W 23 min, po mocno bitym wolnym przez Morawskiego, na polu bramkowym Korony powstało duże zamieszanie, najwięcej sprytu wykazał Paweł Zegarek i było 1-1.
W tej połowie Cracovia miała jeszcze trzy okazje, Baster przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, potem Bania strzelił tuż obok słupka. Pod koniec I połowy po dokładnym podaniu z głębi pola na czystą pozycję wybiegli Wacek i Bania, obaj składali się do strzału i w ferworze... zderzyli się ze sobą. W pierwszych 45 minutach Korona pozycji do zdobycia goli już nie miała.
Także 2. połowa zaczęła się źle dla krakowian, wyszli na boisko jacyś zdekoncentrowani i zostali szybko ukarani. Po rzucie rożnym obrońcy nie pokryli stojącego na drugim słupku Gołąbka i Korona prowadziła 2-1.
Znowu goście musieli odrabiać straty. Mecz stał się ciekawy. âPasy" atakowały, gospodarze groźnie kontrowali. W 53 min po podaniu bramkarza Palucha, Morawski zdecydował się na 60- metrowy rajd, wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany. Ziółkowski pewnie wykorzystał jedenastkę i znowu był remis 2-2.
Dobrze broniący Paluch popełnił poważny błąd, zaczął się kiwać w polu karnym stracił piłkę, ale za moment zrehabilitował się, broniąc w ostatniej chwili strzału Orła. Potem groźnie było pod bramką Cracovii po dośrodkowaniu, ale sytuacje uratował bramkarz. Jeszcze raz groźnie zaatakowali gospodarze, na szczęście dla krakowian po wrzutce na pole karne, żaden z napastników gospodarzy nie doszedł do piłki.
I nadeszła wspomniana 90 minuta i nie wykorzystana pozycja Zegarka.
Grzegorz Kmita, trener Cracovii: - Trzeba się cieszyć z tego co jest. Dwa razy prowadzili gospodarze, tym większe słowa uznania dla naszych piłkarzy, którzy z ambicją walczyli o odrobienie strat. Potrafili to doceniać nasi kibice, którzy brawami pożegnali piłkarzy. Szkoda prostych błędów na początku I i II połowy. Już w piątek gramy z Lewartem w Krakowie.