1998-09-16 Cracovia - Wisłoka Dębica 1:1
Bramki: Djabong (29) - Tomanek (58)
Sędziował Geldner z Sanoka.
Widzów 500.
Cracovia: Kwiatkowski - Powroźnik, Walankiewicz, Siemieniec - Baster, Depa, Fudali, Hrapkowicz - Zegarek, Hermaniuk (81 Kmak), Djabong (65 Węgiel).
Wisłoka: Piątek - Stach, Gosek, Łukaczyński, Kułowski - Gromala, Tomanek, Kaczówka (77 Urban), Wolański - Stalec (61 Tchiekoura), Kasprzyk (88 Stawarz).
Opis meczu DP:
Cracovia wreszcie strzeliła gola, ale mimo to nie wygrała meczu. Punkt dla Wisłoki uratował rutynowany obrońca Krzysztof Tomanek. Już w I połowie w 33 min "huknął" potężnie z wolnego z ok. 35 m, ale piłka trafiła w słupek. W 58 min Tomanek znowu bardzo mocno uderzył z wolnego z ok. 25 m, Kwiatkowski usiłował odbić mokrą piłkę, ale uczynił to tak niefortunnie, że piłka przelobowała go i znalazła się w siatce. Ewidentny błąd bramkarza. W II połowie krakowianie egzekwowali kilka wolnych, ale nie mieli w swoich szeregach takiego strzelca jak Tomanek. - Pożyczyć na wolne Tomanka - żartował jeden z kibiców.
W I połowie âPasy" grały jeszcze jako tako. Częściej atakowały, rywal nastawił się na grę na kontrę. W 29 min Kameruńczyk Djabong wykorzystał błąd Łukaczyńskiego i strzałem z 12 m pokonał Piątka. W 42 min po centrze Depy, Hermaniuk (został kilka godzin przed meczem zatwierdzony do Cracovii) z 11 m strzelał z woleja, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Po przerwie goście zaatakowali, Cracovia cofnęła się do obrony. W 55 min Kwiatkowski wybił na róg liftowane uderzenie Kaczówki z wolnego. W 3 minuty później padło wyrównanie.
Od tego momentu znowu do ataku ruszyła Cracovia. Ale jej akcje były szalenie nieporadne, mało skuteczne. Nikt w linii środkowej nie umiał pokierować poczynaniami kolegów. Goście czyhali tylko na kontrę.
Mimo dużej przewagi Cracovia nie wypracowała wielu pozycji strzeleckich. Najlepszą zmarnowali w 67 min Hermaniuk i Baster, ten pierwszy źle trafił w piłkę po centrze Zegarka, dobitka Bastera do pustej bramki, poszła obok słupka. W 84 min po centrze Węgla, Zegarek strzelał zbyt słabo, Piątek złapał piłkę. W 90 min Cracovia egzekwowała jeszcze dwa rzuty rożne, bez rezultatu.
- Rywale przebili nas lepszą drugą linią. To nasza pięta achillesowa - mówił trener Cracovii Grzegorz Kmita. - Liczyłem na instynkt strzelecki Hermaniuka, widać jednak na nim dłuższą przerwę w grze.
- Nie przyjechaliśmy wcale grać na remis - mówił trener Wisłoki Ryszard Kuźma - uważam, że remis jest sprawiedliwy. Straciliśmy gola po ewidentnym błędzie naszego obrońcy, który podał piłkę Djabongowi.