Jakub Lubowiecki
Jakub Lubowiecki | |||
| |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Jakub Lubowiecki | ||
Kraj | Polska | ||
Urodzony(a) | 17? 7? 1909?, Kraków? | ||
Zmarły | 9? 1995?, Sao Paulo? |
Jakub Lubowiecki, zawodnik Gier Sportowych KS Cracovia, reprezentant Polski 1935 r..
We wrześniu 1939 r. jako dowódca plutonu brał udział w kampani wrześniowej- bateria artylerii, 6 pułk artylerii lekkiej z Krakowa.
W czasie okupacji w 1940 r. przedostał się z Krakowa do Francji. Uczestniczył w walkach wojsk polskich na zachodzie. Nauczyciel WF w III Gimnazjum. Po zakończeniu wojny zamieszkał w Brazylii.
Prawdopobnie zmarł w Sao Paulo w 1995 roku.
Rozmowa z Jakubowskim
Przegląd Sportowy
— Korzystam z gościnnych łamów „Przeglądu” — mówi Lubowiecki — by poruszyć pewne rzeczy aktualne, na które nie zwraca może w miarodajnych w sferach dostatecznej uwagi. Chodzi mi mianowicie o nierównomierne traktowanie pewnych gier i upośledzania ich na rzecz innych, o ile chodzi o spotkania międzynarodowe.
Nie mieliśmy zupełnie dotychczas spotkań międzypaństwowych w koszykówce męskiej ani w szczypiorniaku. A szanse mamy całkiem niezłe. Z trzech meczów międzynarodowych koszykówki rozegranych w r. b. 1 wygraliśmy, 2 przegraliśmy, przyczem dwie przegrane zawdzięczamy nieznajomości przepisów międzynarodowych a wygrana, nieznajomości przepisów polskich u Łotyszów. Jednem słowem szanse wyrównane: na terenie międzynarodowym możemy walczyć z honorem.
W koszykówce kobiecej mieliśmy w roku bieżącym poważne szanse na mistrzostwo Europy, jeśli nie świata. Zostały one jednak zaprzepaszczone tak wskutek fatalnego rozlosowania, jak przedewszystkiem przez zaniedbanie treningu miedzy meczem ze Szwecją a wyjazdem do Strasburga, tudzież niefortunne zestawienie reprezentacji.
Co do drużyny Cracovii w której gram, mamy jedna bolączkę: brak przeciwników. Dość powiedzieć, że od dwu lat nie przegraliśmy ani jednego meczu, a tylko trzy razy musieliśmy wygrywać w dogrywce.
Mimo to granty dużo lepiej niż w zeszłorocznych mistrzostwach Polski. Nie byłoby to zresztą dużo, gdyż wtedy kleciliśmy drużynę w ostatniej chwili w graliśmy niesłychanie nerwowo. Od tego czasu zdołaliśmy opracować system podań, strzelamy dużo celniej, no i mamy za sobą zwycięstwa nad natsilniejszemi drużynami Polski co daje nam pewną dozę zaufania we własne siły.