2007-09-26 Znicz Pruszków - Cracovia 2:5
|
Puchar Polski, 1/16 finału Pruszków, środa, 26 września 2007, 15:30
(1:2)
|
|
Skład: Paśnik Lewczuk Kowalski Kokosiński Zaborowski Zawistowski Grzeszczyk Herman Rackiewicz (67' Kaczmarek) B.Wiśniewski (46' Lewandowski) Nwaogu (72' Łoszakiewicz) Ustawienie: 4-4-2 |
Sędzia: Hubert Siejewicz
|
Skład: Cabaj Kulig Skrzyński Radwański J. Wiśniewski (76' Wacek) Baran Szwajdych (65' Wojciechowski) Nowak Pawlusiński Witkowski (46' Dudzic) Szczoczarz Ustawienie: 3-4-3 |
Opis meczu Teraz Pasy
Piłkarze Cracovii znakomicie rozpoczęli pierwszy mecz w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Nim kibice zasiedli wygodnie na kameralnym stadionie w Pruszkowie Pasy prowadziły już 2:0.
Już w 2 minucie Dariusz Pawlusiński po sprytnie wykonanym rzucie rożnym oddał zaskakujący strzał z 16 metrów i piłka ugrzęzła w siatce. Trzy minuty później strzelec bramki wystąpił w roli asystenta i po jego podaniu Łukasz Szczoczarz zdobył drugą bramkę dla Cracovii.
Piłkarze z Pruszkowa po chwili otrząsnęli się i ambitnie ruszyli do odrabiania strat. W 12 minucie Lewczuk uderzył silnie z 10 metrów, ale Marcin Cabaj znakomicie obronił. W 19 minucie Przemysław Kulig próbował zatrzymać w polu karnym Charlesa Nwaogu, ale sędzia dopatrzył się faulu i podyktował rzut karny zamieniony na bramkę przez Pawła Zawistowskiego.
Pięć minut po zdobyciu kontaktowej bramki Znicz bliski był wyrównania, gdy potężny strzał Łukasza Grzeszczyka z ponad 25 metrów trafił w poprzeczkę.
W kolejnych minutach mecz się wyrównał i mimo prób żadnej z drużyn nie udało się do przerwy stworzyć klarownej sytuacji bramkowej.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem, ale w pierwszych minutach wymiernym efektem ich optycznej przewagi były tylko dwa rzuty rożne nie zakończone strzałami.
W 54 minucie Cracovia wyprowadziła groźną kontrę. Łukasz Szczoczarz posłał piłkę do Dariusza Pawlusińskiego, a ten po solowej akcji uderzył nad poprzeczką. Gospodarze zagrozili bramce Cracovii trzy minuty później po strzale z rzutu wolnego Zawistowskiego, który pewnie wyłapał Marcin Cabaj. Mecz był żywy, prowadzony w dobrym tempie ale nic nie zapowiadało, że wkrótce kibice będą świadkami ogromnych emocji.
W 67 minucie Zawistowski wykonywał rzut wolny z około 25 metrów â piłka trafiła na 10 metr do Lewczuka, który strzałem po ziemi nie dał szans Cabajowi. Od 0:2 do 2:2...
Gospodarze nieoczekiwanie odrobili dwubramkową stratę i niesieni euforią rzucili się do ataku, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wykorzystali to bardziej doświadczeni piłkarze Cracovii i po dwóch szybkich kontrach w ciągu dwóch minut zdobyli kolejne dwie bramki, które przesądziły o końcowym sukcesie.
W 72 minucie Arkadiusz Baran podał do Dariusza Pawlusińskiego, a ten po indywidualnym rajdzie pokonał bramkarza gości. Dwie minuty później doskonale zachował się Łukasz Szczoczarz, który ograł obrońcę i bramkarza Znicza i strzelił do pustej bramki.
Tak szybki rozwój sytuacji wyraźnie załamał gospodarzy i w 80 minucie Bartłomiej Dudzic zamienił na bramkę doskonałą akcję i podanie najlepszego na boisku Dariusza Pawlusińskiego.
- * *
Piłkarze Cracovii nie dali najmniejszych szans drugoligowej drużynie Znicza Pruszków i po efektownym zwycięstwie i emocjonującym meczu zasłużenie awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski.
Bardzo ofensywnie â z trójką napastników â ustawiony zespół Cracovii bardzo szybko zdobył dwie bramki i wydawało się, że losy awansu są przesądzone. Gospodarze nie dawali jednak za wygraną i w 67 minucie doprowadzili do wyrównania.
Ostatnie słowo należało jednak do doświadczonych piłkarzy Cracovii, którzy bezlitośnie skontrowali walczący ambitnie o zwycięstwo zespół Znicza strzelając w ciągu 10 minut kolejne trzy bramki.
Prasa
Podrażniona duma - Gazeta Krakowska 27.09.2007
1/16 finału Pucharu Polski: "Pasy" wypunktowały drugoligowca
Cracovia mogła mieć pewne obawy przed pucharową konfrontacją. W końcu w tym sezonie wybitnie nie układa się jej gra na wyjazdach, a przeciwnik to ambitna drużyna - dość sensacyjny wicelider, a przez dłuższy czas lider drugiej ligi. Jednak dość szybko wszelkie niepokoje zostały rozwiane.
Jeszcze dobrze kibice nie rozsiedli się na swoich miejscach, a już "Pasy" prowadziły 1:0. Piłka po rzucie rożnym trafiła do stojącego na 16 m Pawlusińskiego, który strzelił do siatki.
Gospodarze jeszcze nie otrząsnęli się po tym ciosie, a już przyjęli następny. Pawlusiński popędził bowiem lewą stroną, zagrał na 10 m do Szczoczarza, któremu pozostało już tylko skierować piłkę do bramki. Strzał nie był silny, ale bardzo precyzyjny - piłka wturlała się do bramki tuż przy słupku. A więc "po meczu"? Nic podobnego. Gospodarze szybko pozbierali się i przeszli do ataków. Bardzo groźnie strzelał Lewczuk, ale Cabaj wybronił na róg. W 19 min Grzeszczyk wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Kuliga. Z jedenastu metrów celnie uderzył Zawistowski i miejscowi uwierzyli, że nie wszystko jeszcze stracone. Zwłaszcza, że w 23 min atomowym strzałem pod poprzeczkę popisał się Grzeszyk. Cabaj w tej sytuacji pokazał cały swój kunszt.
Potem obie strony atakowały, akcje szybko przenosiły się spod jednej bramki pod drugą i kibice widzieli żywy mecz. Cracovia grała rutyną. Na braki kadrowe w środkowej linii (nieobecność Kłusa) trener Majewski znalazł sposób - zagrał trójką w ataku - na lewym skrzydle w tej formacji występował Pawlusiński.
I właśnie on mógł wpisać się na listę strzelców w 54 min, gdy popędził na bramkę Paśnika po znakomitym podaniu Szczoczarza. W sytuacji sam na sam z golkiperem posłał jednak piłkę obok bramki. Ze strony miejscowych w 58 min Herman uderzał z rzutu wolnego z 18 m, ale podał wprost piłkę Cabajowi. Następny rzut wolny był już skuteczniejszy.
Zawistowski posłał płaską piłkę w pole karne gości, a nadbiegający Lewczuk skierował ją do siatki. To dodało wiatru gospodarzom, ale odpowiedź I-ligowca była piorunująca - najpierw po zabójczej kontrze, w której faulowany był Baran, ale sędzia zastosował przywilej korzyści, Pawlusiński w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi, a po chwili Szczoczarza ograł golkipera i miał przed sobą już tylko pustą bramkę. W tzw. międzyczasie za faul na Baranie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Kowalski.
Osłabiony Znicz nie mógł nic zrobić, a Cracovia grała na dużym luzie. W 81 min Dudzic będąc w idealnej sytuacji posłał piłkę koło słupka. Po chwili, obsłużył go Pawlusiński, choć sam mógł strzelać i tym razem młody zawodnik "Pasów" nie pomylił się.
Gra Cracovii wreszcie mogła się podobać. Oczywiście trzeba brać poprawkę na rywala. Jednak widać, że zawodnicy jak ryba w wodzie czują się w ofensywie, a nie w kurczowej obronie. To zapewne czytelny sygnał dla trenera. Oby odważny wariant z grą na "tak" zastosował także w lidze...
Wywiady
Stefan Majewski (trener Cracovii)
Na początku meczu mieliśmy przewagę i szybko zdobyliśmy dwie bramki. Przy stanie 2:0 wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty i że możemy sobie pograć spokojnie, ale taka właśnie niepotrzebna pewność nieco nas zgubiła â gospodarze zdobyli dwa gole i zrobiło się 2:2. Na szczęście potrafiliśmy strzelić jeszcze trzy bramki i wygrać 5:2. Dziś zagraliśmy systemem 3-4-3. Przed meczem analizowaliśmy dokładnie grę Znicza i wiedzieliśmy, że wystawienie trzech napastników może im skomplikować sprawę. Czy w następnym meczu też zagramy takim systemem? Musimy przeanalizować sobie na spokojnie to spotkanie i wtedy podejmiemy decyzję.
Leszek Ojrzyński (trener Znicza)
Przede wszystkim chciałbym pogratulować trenerowi Majewskiemu oraz Cracovii zwycięstwa. Mam nadzieję, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy to wyeliminował nas Groclin, zresztą również w 1/16 finału, a potem sięgnął po trofeum. Teraz wyeliminowała nas Cracovia i miejmy nadzieję, że będzie podobnie. Chwała moim chłopakom za to, że przy stanie 0:2 nie poddali się i dalej walczyli, dzięki czemu zdołali wyrównać i mieli kolejne okazje. Później, gdy goście zdobyli bramkę na 3:2 postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę, co tak doświadczona drużyna jak Cracovia nie miała prawa nie wykorzystać. Taki mecz powinien zaprocentować w przyszłości.
Łukasz Szczoczarz
- Pierwszą bramkę zdobyłem po ładnej akcji zespołu, Darek Pawlusiński zagrał mi na siódmy metr, a ja uderzyłem po krótkim słupku i wpadło. A drugą? Po podaniu Arka Barana minąłem âna pełnym gazieâ bramkarza i wpakowałem piłkę do pustej bramki. W każdym meczu staram się udowodnić, że potrafię strzelać gole. Zdobyłem już w Młodej Ekstraklasie, zdobyłem w Pucharze Polski, ale brakuje mi wciąż w lidze. Mimo to wierzę, że bramki w Orange Ekstraklasie prędzej, czy później przyjdą.
Dariusz Pawlusiński
- Trenowaliśmy już kiedyś tego typu stałe fragmenty gry, gdy jeden przebiega nad piłką, a drugi uderza na bramkę. Tym razem to ja uderzałem i jeszcze po rykoszecie piłka wpadła do bramki. Drugiego gola zdobyłem po bardzo dobrej naszej kontrze. Koledzy z drużyny wielokrotnie śmieją się, że ze mnie byłby lepszy napastnik niż pomocnik. W meczu ze Zniczem zagrałem w ataku i myślę, że był to mój niezły występ. Bramki, a także wygrany mecz dedykuję całej mojej rodzinie: żonie oraz córeczkom.
Bartłomiej Dudzic
- Udało mi się zdobyć pierwszą bramkę w tym sezonie w pierwszej drużynie Cracovii i liczę, że teraz zacznę strzelać ich więcej, również w Orange Ekstraklasie. Najwyższa pora to uczynić, bo jakby nie było wystąpiłem już w czternastu meczach w lidze. W spotkaniu ze Zniczem Darek Pawlusiński zagrał mi idealną piłkę, przyjąłem ją sobie na dziewiątym metrze, uderzyłem koło słupka i wpadła do siatki. Mogłem już wcześniej zdobyć bramkę, ale pomyliłem się o kilka centymetrów. Przeszliśmy do następnego etapu i to nas najbardziej cieszy.