1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4
|
mecz towarzyski Kraków, Stadion Cracovii, poniedziałek, 22 kwietnia 1935
(0:2)
|
|
Skład: Szumiec (Radwański) Lasota Pająk Góra Chruściński (Bialik) Żiżka Zieliński Malczyk Korbas Szeliga Kisieliński Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Heitner
|
Skład: Plaschka Schneider Pitrolf Hartl Zlatohlavek Cernic Welschütz Eckenhofer Weilinger Lanik Hassmann Ustawienie: 2-3-5 |
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Czwarta zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Oto krańcowo różne wyniki meczów krakowskich F. C. Wien z Garbarnią i Cracovią
A było to tak. Po meczu z Garbarnią zebrał kierownik klubu F. C. Wien wszystkich swych pupilów i palnąwszy im repremendę za lichą grę, zapowiedział obcięcie z gaży po 10 szyl. tytułem kary. Zrobiło to swoje. Może zresztą nie tylko to, ale i chęć rehabilitacji. Grunt jednak, że pomogło.
Przeciw Cracovii stanął już zupełnie inny zespół. Obok świetnego bramkarza, pewnych obrońców, mogliśmy podziwiać sprawnie pracującą linję pomocy, która hamowała wszelkie zakusy przeciwnika i dyrygowała wprost własnym atakiem.
Zrozumieliśmy dlaczego Zlatohlavek gra w drugim teamie austrjackim na środku pomocy a Hassmann – w pierwszym, przeciw Czechom. Przekonaliśmy się wreszcie, że również prawy skrzydłowy Walschütz jest wcale dobrym piłkarzem, że trójka środkowa potrafi zagrać celowo a prawy łącznik Eckenhofer wspaniale strzela. A przecież i tym razem nie pokazywali cudów, ale przeciętną solidną robotę piłkarską.
Zalety wiedeńczyków mogły się uwidocznić na tle słabej, a nawet bardzo słabej Cracovii, na tle jedenastki, która tylko w pierwszych kilkunastu minutach stawiała opór, by później oddać inicjatywę przeciwnikowi i po pauzie ograniczyć się do statystowania na boisku.
Kto tu dobrze gra? Chyba jeden Szumiec w bramce, jakkolwiek też trochę zawinił przy drugim punkcie. Słabi i niepewni obrońcy nie umieli hamować zapędów przeciwnika, a jeszcze w mniejszym stopniu czyniła to pomoc, która niemal przez pełnych 90 m. wogóle nie istniała na boisku. Był to chyba najsłabszy występ pomocy białoczerwonych w tym sezonie. Brak Mysiaka dał się poważnie we znaki, a nowy nabytek Góra, z Pogoni katowickiej, nie wykazał narazie żadnych walorów.
Atak Cracovii zapowiadał się początkowo nieźle, potem przypuchł naskutek inercji pomocy, zaś po pauzie wogóle nie funkcjonował. Od czasu do czasu tylko skrzydłowi, zwłaszcza Kisieliński, starali się wnieść trochę werwy do gry ale nie dawało to rezultatu. Trójka środkowa hyperkombinowała, ruszała się leniwo po boisku, nie startowała wogóle do piłek. Nic dziwnego, że na takiem tle goście potrafili wykazać swą przewagę.
F. C. Wien grał w składzie z dnia poprzedniego.
Cracovia: Szumiec, Lasota, Pająk, Góra, Chruściński, Żiżka, Zieliński, Malczyk, Korbas, „Szeliga”, Kisieliński.
Po pięknych strzałach Cracovii, które inaugurują spotkanie, goście dochodzą do głosu. Strzał Welschütza przechodzi tuż obok słupka. Za chwilę Zieliński jest pod bramką, nie trafia jednak celu. Następuje serja obustronnych ataków, znać jednak, iż goście są coraz groźniejsi, gdyż pomoc Cr. umożliwia im pracę. W 17 min. Welschütz po biegu solowym, podaje nieobstawionemu Eckenhoferowi, który podjeżdża i strzela nieuchronnie. Goście prowadza 1:0. Nie trwa to długo gdyż już w ? minucie Welschütz mija znów Pająka, przeszedłszy z piłką obok wybiegającego Szumca i strzela do pustej bramki. Przerwa - 2:0.
Po pauzie Cracovia stara się jeszcze wyrównać. W 5-ej minucie Malczyk przebija się ładnie i strzela jednak niecelnie. Wiedeńczycy natomiast są coraz lepsi i 20-ej minucie Eckenhofer wspaniałym wolejem uzyskuje trzeci punkt. Zamiast Szumca wchodzi na boisko Radwański. Mimo dobrej gry musi on jednak w 30-minucie skapitulować znowu przed wspaniałym wolejem tego samego Eckenhofera.
W Cracovii po pauzie zamiast Chruścińskiego grał Bialik. Młody sędzia p. Heitner popełnił kilka omyłek, jednak niegroźnych.Źródło: Przegląd Sportowy nr 36 (1044) z 23 kwietnia 1935 [1]
Raz Dwa Trzy
Istotnie też udało się im to z nawiązka i goście w sumie zakończyli święta dodatnim stosunkiem bramek. Niestety, szkoda było niedzieli z jej możliwościami, które mogły naprawić zło spotkania poniedziałkowego.
Cracovia przegrała bezapelacyjnie. Przejęła ona w tern spotkaniu rolę niedzielnego FC nawet razem z jego kolorami. Z takim przeciwnikiem nie było trudno opanować grę i wygrać. Byłoby niesprawiedliwością nie stwierdzić, że dzisiejszy FC Wien przewyższał o niebo swój niedzielny obraz. To wszystko jednakże nie mogło nam zaimponować, im pokaz tego rodzaju nie jest obcym wielu naszym drużynom ligowym, które umieją walczyć, potrafią spokojnie prowadzić swą celową grę. Zwycięstwo zatem gości jest w małej tylko mierze wynikiem ich klasy, a raczej skutkiem fatalnej gry białoczerwonych na całej linji. O Cracovii nic dodatniego powiedzieć nie można.
Drużyna, która przed tygodniem zadowoliła pracowitością, szybkością i myślą w grze, przeciw FC Wien wszystko to zgubiła. Jako całość nie istniała, a jednostki — bardzo nieliczne — zbyt rzadko przypominały dobre strony, by to miało wpływ na całość poczynań. Zasadniczym błędem była miękkość, która musiała ośmielić lękliwych wczoraj Wiedeńczyków. Potem znów jednostki przerzucały się do zbyt ostrej gry, a to już gości nic straszyło, gdy prowadzili 4:0.
O jakości gry mówi fakt, że w całej drużynie nie było jednego punktu, któryby zadowolił.
Dopiero rezerwowy bramkarz, wstawiony po przerwie, odpowiedział zadaniu, następnie także rezerwowy pomocnik. Najsłabszą linją była pomoc, grająca bez Mysiaka; nie lepiej przedstawiał się atak z uciekającymi przed przeciwnikami graczami. Bezsilni w walce, uciekali się do karygodnego driblowania i sztuczek, kończących się zawsze stratą piłki.
Daleką od przeciętności była też gra obrony. Niewątpliwie wzajemny wpływ poszczególnych linij przyczynił się do nieprawdopodobnego obniżenia poziomu. 2e wszyscy byli winni, nie ulega wątpliwości.
W F. C. Wien znikła ustępliwość wobec przeciwnika. Podobno kara pieniężna cuda działa, a 10 szylingów także piechotą nie chodzi. Może to ich zmieniło, ale napewno zmieniła ślamazarność Cracovii. Z tern przyszła lepsza gra, zespalająca wszystkie li uje, któremi dyrygował w tempie spaceru środkowy pomocy Zlatohlavek. Udawało się prawie wszystko wobec bierności kręcących się bez głowy przeciwników.
Do współpracy wciągał środkowy Cernica, mniej Hartla. Atak prowadził wygodne życie. Podpierany z tyłu, na froncie nie spotykał zorganizowanego oporu, a tylko dorywcze przeszkody. Dlatego też wrzało w nim życie, bez olśniewających wyczynów, ale z nastawieniem na wyzyskanie słabości przeciwnika. Wyzyskali też więcej niż Garbarnia. Pod tym względem dominował Eckenhofer, niepodobny do wczorajszego. Korzystna różnica widoczna była zresztą u całej reszty, ale i tak Hassmann klasy reprezentacyjnego gracza Austrii nie potwierdził.
Gra trójki obronnej była skuteczniejszą i to jest zrozumiałem. Plaschka.zaledwie kilka razy miał sposobność popisania się obroną.
Skład drużyn i przebieg gry.
FC Wien w składzie z niedzieli. — Cracovia: Szumieć (Radwański), Lasota. Pająk, Żiżka, Chruściński, Góra (Bialik), Zieliński, Malczyk, Korbas, Szeliga, Kisieliński.
Podobnie, jak w niedzielę, początek wygląda przyzwoicie. Cracovia już w 3 min. zatrudnia Plaschkę, który ratuje pewną bramkę dwukrotnie. Ataki Cracovii są zbyt miękkie i bez trudu dlatego parowane. W 15 min., po wolnym Kisieliński głową strzela, Plaschka świetnie broni. W dwie minuty potem pada pierwsza bramka ze strzału Eckenhofera.
Z tą chwilą następuje zmiana w nasi rojach drużyn. Podczas gdy Cracovia nerwowo usiłuje wiązać swe anemiczne akcje. Wien nabiera rozpędu. W 28 min. ucieczka Walschütza ku bramce Szumca przynosi drugi punkt nic bez winy bramkarza nie ryzykującego wybiegu. Do końca tej części gra toczy się na połowie Cracovii, broniącej się chaotycznie przy równoczesnej bierności swego ataku. , Po przerwie Chruścińskiego zastąpił Bialik, Szumca Radwański. Znowu Korbas w 3 min. marnuje pozycję, sam stojąc wobec Plaschki, Malczyk nie trafia z bliska, a Kisieliński trafia w ręce bramkarza. Krótko trwała gra Cracovii. Wiedeńczycy opanowują grę w zupełności. Eckenhofer pięknym voleyem w 20 min. uzyskuje trzeci punkt, a w 37 min. jego bomba czwarty raz znalazła się w siatce Cracovii, mimo wysiłku Radwańskiego. W tym czasie atak Cracovii daje znać o sobie jakimś biegom skrzydłowych. W środku natomiast każda piłka zostaje fatalnie zmarnotrawiona.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Co z tą drużyną się dzieje wiedzą bogi. Na boisku wlokło się jedenaście graczy bez inicjatywy, bojaźliwych, nie połączonych niczem i nikim tak, jakby powiedzieli so¬bie: nic nas to nie obchodzi.
Tak nie można naturalnie tych rzeczy ujmować. Trzeba będzie pomyśleć poważnie o tej wiosennej — chciejmy wierzyć, że wiosennej tylko — chorobie, znaleźć na nią jakieś lekarstwo i używać go aż do skutku.
Goście wiedeńscy zadziwili tym razem mile. Nawet ten skromny stosunkowo serwis, jaki zademonstrowali, musiał bowiem na szarem, ołowianem tle z niedzieli nabrać barw i blasków niecodziennych. Skądciś wzięli nagle i kombinacje króciutkie, przyziemne, trójkącikami, od nóżki do nóżki, bieg, strzał na bramkę i, co najważniejsze — bojowość. Tym razem była to twarda, ostra drużyna, która walczyła o
każdą piłkę, walczyła jednak w sposób przepisowy, choć nie zawsze wersalski.
Skoro już mowa o Wersalu: na meczu tym nie doszło omal do dyplomatycznego zatargu Kisielińskiego z sędzią autowym. Gracz Cracovii, zdenerwowany mylną — rzekomo — oceną sędziego (chodziło o aut) rzucił piłką w jednego z Wiedeńczyków. Sędzia rzucił na to chorągiewkę na ziemię i chciał odejść do domu. Jedno potrząśnięcie rąk naprawiło potem wprawdzie wszystko, ale na marginesie chcielibyśmy powiedzieć przecież tyle: tego nie wolno było robić obu — ani sędziemu ani Kisielińskiemu.
Mecz. W pierwszej połowie nie bardzo ciekawy, w drugiej już więcej. Najpiękniejsze momenty: dwie bramki prawego łącznika gości Eckhofera w drugiej połowie, dwie fantastyczne bomby wprost z powietrza. Dwie bramki z pierwszego okresu gry idą poważnie na konto Pająka, druga obciąża równocześnie jeszcze sumienie Lasoty.
1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0 Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2