1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 18:32, 16 kwi 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
pilka_ico
Liga , 2 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 14 kwietnia 1935, 16:00

Cracovia - ŁKS Łódź

5
:
1

(2:0)



Herb_ŁKS Łódź


Skład:
Szumiec
Pająk
Doniec
Żiżka
Chruściński
Mysiak
A. Zieliński
S. Malczyk
Korbas
Szeliga
Kisieliński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Oskar Kurzweil ze Lwowa
Widzów: 3 000

bramki Bramki
Korbas (19'-głową)
Strąk (35'-głową)

A. Zieliński (61')
Kisieliński (71')
Kisieliński (89')
1:0
2:0
2:1
3:1
4:1
5:1


Król (53'-głową)
Skład:
Frymarkiewicz
Karasiak
Flieger
Pegza
Welnitz
Tadeusiewicz
Wilner
Sowiak
Herbstreit
Kotecki
Król

Ustawienie:
2-3-5



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Piłkarze ŁKS schodzą na murawę
Pod bramką Cracovii, od lewej: Karczewski, Doniec (C), Król, Pająk (C)

Zdumiewająca zmiana formy Cracovii pozwala jej rozgromić Ł.K.S. 5:1 w Krakowie
Cracovia semper idem. Zawsze ta sama. Drużyna nieobliczalnych możliwości i najskrajniejszych niespodzianek, stanowiąca zagadkę dla najlepszych jej znawców, zmieniająca swe oblicze z minuty na minutę.
Zagra kilka meczów i przegra je zrzędu, wykazując spadek formy i załamanie ducha bojowego. A potem, za jednym zamachem zerwie się do boju, rzuci na szalę szaloną ambicję, zmiażdży przeciwnika, wygra w spotkaniu wszystkie atuty i strzeli 5 bramek nie wyzyskawszy jeszcze drugie tyle murowanych pozycyj. To jest właśnie Cracovia!
Wiosenne niepowodzenia i porażka z Wartą były niewesołą improwizacją kampanji mistrzowskiej. Chociaż pierwsze mecze nie są należytym sprawdzianem, nie spodziewano się jednak, alby ocknięcie nastąpiło tak szybko.
A jednak przyszło. Nie wiemy - na jak długo, nie wiemy co będzie za tydzień, czy za dwa. Ale narazie konstatujemy fakt, Cracovia zagrała najlepszy swój mecz w sezonie. Nie jest to jeszcze pełnia formy, ale jest poziom i kondycja, wystarczające, do stanięcia w szranki z każdym zespołem ligowym z pełnemi szansami na sukces.
Zapewnia je przedewszystkiem atak Cracovii, w którym wiele można spodziewać się po jego kierowniku Korbasie, graczu młodym, ruchliwym i zdradzającym implikacje do prowadzenia gry kombinacyjnej. Dobrze wypadają te zakusy w stosunku do Szeligi, łącznika wartościowego, bo zdradzającego duże zadatki techniczne. W połączeniu z Kisielińskim, będącym już teraz w pełni formy, ofenzywa Cracovii - idąc od środka ku lewej stronie - wykazuje dobre funkcjonowanie.
Słabiej natomiast wypada strona prawa. Malczyk zbyt cofa się do tyłu, i niepotrzebnie wózkuje wstrzymując grę i nie wykorzystując swego partnera Zielińskiego, którego biegi powinny przynosić więcej realnych korzyści. Pomoc Cracovii nie może również jeszcze zadowolić. O poprawie można znów mówić u Mysiaka, natomiast obaj jego koledzy Chruściński i Żiżka są słabsi.
Goście nie potrafili zresztą zmusić defenzywy gospodarzy do pełnego wysiłku, a temsamem okazania swych możliwości.
ŁKS zawiódł. Z reklamowanych jego możliwości potwierdziła się tylko jedna: ustawienie piątki napastników w literę W. Temu systemowi hołdują łodzianie, nie umiejąc natomiast wyciągnąć z niego korzyści. Zadowolił jedynie Herbstreich na środku ataku, Welnitz na środku pomocy oraz Karasiak w obronie. Poza kilkoma minutami w drugiej połowie, ŁKS nie umiał uchwycić w swe ręce inicjatywy i przeprowadzić skutecznie jakiejś akcji.
Tuż po gwizdku Kisieliński egzekwuje rzut wolny nie trafiając jednak do celu. Gra toczy się w błyskawicznym tempie. Publiczność żywo oklaskuje posunięcia obu drużyn. Nasuwa się tylko pytanie, na jak długo starczy sił. Jak się niebawem okazuje - tylko na 30 m. poczem akcje toczą się już w wolniejszym tempie. W tym okresie gry przewaga należy do Cracovii, której lewa strona demonstruje szereg groźnych posunięć.
Sesję bramek inauguruje Korbas w 19 m. chwytając piłkę na głowę i lokując ją w siatce. Podobnie główką podwyższa wynik Szeliga w 35 m.
Pierwsze chwile po przerwie przynoszą gościom bramkę z "główki" Króla w 8 minucie. Cracovia przejmuje wkrótce inicjatywę. Dwa rzuty wolne, egzekwowane z granicy pola karnego ŁKS, nie przynoszą rezultatu. Dopiero pomtem Zieliński wspaniałym wolejem umieszcza piłkę w rogu bramki.
Cracovia jest obecnie panem boiska, a napastnicy jej bombardują bramkę przeciwnika. Dwa jeszcze strzały znalazły do niej drogę. Autorem obu był Kisieliński w 26 i 44 m. Niewyzyskano natomiast rzutu karnego podyktowanego w 30 m. za faul na Korbasie. Zieliński strzelił obok słupka.
Sędzia p. Kurzweil spełniał swe zadanie zadowalająco, niepotrzebnie jednak gwiżdże przeciągle i kilkakrotnie po każdej swej decyzji.

Źródło: Przegląd Sportowy [1]

Raz Dwa Trzy

Wysoka porażka Cracovii w Poznaniu przed tygodniem pesymistycznie nastroiła Kraków, przypisując stanowczo więcej talentu białoczerwonym, niżby o tein mówił wynik poznański. Opinja ta okazała się słuszną już w następnem spotkaniu z ŁKS-em, który natrafił na przeciwnika wyraźnie dążącego do zrehabilitowania się. Udała się ona Cracovii w zupełności. Wysokocyfrowe zwycięstwo, oparte na dobrej, niespodziewanie dobrej grze gospodarzy, świadczy, że nietylko nie jest źle, ale przeciwnie wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej.

Już sam piękny, dla piłkarzy wymarzony dzień bez wiatru nawet, stwarzał warunki najlepsze. Jakby tern zachęceni, przeciwnicy rozpoczęli grę na dobrym poziomie, żywą, która rozanimowana publiczność, nie spodziewającą się tego. Gdy się potem okazało ponadto, że Cracovia prowadzi grę w calem tego słowa znaczeniu, zadowolenie i aplauz usunęły początkowe niedowierzanie.
Cracovia mile rozczarowała. Tak grającej ze sercem, pełnem zrozumieniem współgrania i co najważniejsze, wyzyskującej każdą okazję do strzału w drugiej połowic gry, dawno bardzo jej nie widzieliśmy. Zmiany w składzie przeprowadzone zrobiły swoje. Drużyna zyskała wiele. Nie wszystko jeszcze osiągnęło poziom; lepsza kondycja przydałaby się kilku jej zawodnikom, braki technicznego szlifu u młodszych są do usunięcia, a wówczas całość będzie zdolną do przy wrócenia drużynie jej pierwotnego stanowiska.
Najwięcej zadowolenia przyniosła gra ataku.
Każda akcja tej linji posiadała w sobie myśl, a tylko zbyt wolno ja czasem realizowano. Przyczyną tego jest niewątpliwie brak rutyny młodych zawodników, jakimi są Korbas i Szeliga. Obu nic brak talentu, jednakże uzupełnienia wymaga szybkość.
Środkowy ma warunki na tę pozycję, umie wyprowadzić partnerów, czyni to jednak wolno, tracąc cenny czas w decydujących momentach. Szeliga natomiast wykazuje skłonności do driblowania, w rezultacie czego hamuje akcję w najmniej odpowiednich momentach.
Trzecim w trójce był Malczyk, pracowity i dobrze obsługujący swego skrzydłowego. Mimo braku szczęścia w strzałach, należał do najczęściej strzelających. Zieliński był najlepszym zawodnikiem obu drużyn.
Brak wagi nie stanowił dla niego utrudnienia w grze, bo unikając walki ciałem, swą szybkością i zwrotnością, popartem i doskonałem opanowaniem piłki, sam szukał i brał piłkę i przecedził przez przeciwników świetnie. Skuteczność gry ataku byłaby jeszcze większa, gdyby napastnicy pod bramką nie wyczekiwali na piłkę oraz nie unikali walki o nią. Jedynym wyjątkiem pod tym względem był Kisieliński, strzelec dwu pięknych bramek, zawodnik, posiadający świetne warunki, które przy rutynowanym łączniku uczynią go najgroźniejszym napastnikiem.
Mocne oparcie miał atak w ofensywnych akcjach swej pomocy z Mysiakiem na czele. Chruściński i Żiżka byli mniej dokładni w tej czynności z chwilą, gdy zmęczenie poczęło się na nich ujawniać. Natomiast strona defensywna gry pomocy była w zupełności skuteczną, poza bardzo krótkim okresem tuż po przerwie.
W linji obrony grali Pająk i Doniec, popisujący się długiemi wykopami i pewnością ich wykonania z najtrudniejszych pozycyj. Za nimi stał Szumiec, zajęty stosunkowo rzadko. Drużyna łódzka jest widocznie w stadjum przebudowania i przeszkolenia.
Widać w mej pewne wartości gry zespołowej, planowość i pracowitość. To wszystko nie jest skrystalizowane. Wiele jeszcze brakuje, by powstała z tego całość, mogąca liczyć na sukcesy z przeciwnikiem, umiejącym tyle, co niedzielna Cracovia. Przez pewien czas odnosiło się wrażenie, że Łodzianie posiadają atak, zdolny do strzelania bramek z szybkich akcyj swych skrzydłowych, którzy od znajdujących się w tyle łączników otrzymywali piłki do „ucieczek". Podania trójkątami zdradzały także pewną szkołę. Gdy jednak Cracovia poczęła prowadzić swą grę, opartą na całości, kontakt linij ŁKS rozleciał się z tą chwilą atak łódzki opuścił się na pojedyncze akcje. W nich najwięcej do powiedzenia miał Miller, zwrotny i panujący nad piłką. Król mniej był szczęśliwy w pojedynkach z Żiżka, ale zawsze lepszy od całej trójki, w której Herbstreich raził powolnością, Łącznicy natomiast nie umieją jeszcze pogodzić konieczności nowoczesnego swego żądania pomagania w tyle i równoczesnego spełniania funkcyj napastnika w linji. Chwilowo to przerasta ich możliwości.
Środkowy Wełnie był najlepszym reprezentantem pomocy, spełniającym swe zadanie we wszystkich kierunkach zupełnie dobrze. Gorzej już przedstawiał się Tadeusiewicz, słabo Pegza.
Dużo pracy mieli obrońcy, na szczęście fizycznie przerastali napastników Cracovii — poza Kisielińskim, Karasiak dużo stracił, a tylko rutyna jest nadal cennym atutem jego gry fair, choć twardej. Tego nie można powiedzieć o jego partnerze, mniej zasobnym w umiejętności, natomiast nadużywającym siły i łokci. Rzut kurny on zawinił. Bramkarz Frymarkiewicz stał wobec trudnego zadania. W kilku momentach wykazał swe wartości.
Skład drużyn i przebieg gry:
Cracovia: Szumieć, Pająk, Doniec, Żiżka, Chruściński, Mysiak, Zieliński, Malczyk, Korbas, Szeliga, Kisieliński. — ŁKS: Frymarkiewicz, Karasiak. Fliegel, Pegza, Wełnie, Tadeusiewicz, Miller, Sowiak, Herbstreich, Koczewski, Król.
Pierwsze minuty żywej, dobrej gry nastroiły zaraz widownię i od tej pory bierze ona głośny udział w niej. Istotnie akcje na boisku są ładne, szybko prowadzone. Cracovia jest w nich lepsza, dokładniejsza i dzięki temu zagraża coraz częściej bramce Ł. K. S. Malczyk trafia z bliska we Frymarkiewicza, to znowu ten wybiega i tak ratuje.
Przewaga Cracovii rośnie, a tylko mała agresywność napastników nie dopuszcza do wyzyskania wielu sposobności. Zmianę przynosi dopiero wolny Dońca w’ 18 min„ kiedy to Szeliga piłkę skierowuje ku bramce, a Korbas umieszcza w siatce ŁKS-u. Jakby w odpowiedzi ŁKS uzyskuje dwa kornery, po których znowu Cracovia przejmuje inicjatywę i w 35 min. Szeliga* głową strzela drugą bramkę. Kilka pozycyj tracą gracze w końcowych minutach.
Po przerwie ŁKS wykorzystuje niezdecydowanie Cracovii i pod jej bramką jest groźny. W 3 minucie tylko szczęście ratuje Cracovię, która bronić się musi przy 3 kornerach. Okres przewagi kończy Król wyzyskaniem błędu obrony i skutecznym strzałem głową w 8 min. Na tem kończy Ł. K. S. swe sukcesy.
Cracovia uspokaja się i ponownie gra zespołowo coraz lepiej z każdą chwilą. W 16 min. po wolnym uzyskuje Zieliński voleyem w róg dalszy punkt, a czwarty pada w 26 min z bomby Kisielińskiego. Brzydki faul Fliegela na Korbasie przynosi rzut karny, przestrzelony przez Zielińskiego. W ostatniej minucie Malczyk trafia w słupek, a odbitą piłkę świetnym strzałem pakuje w siatkę Kisieliński.

Zawody prowadził b. dobrze p. Kurzweil, nie dopuszczając do ostrej gry. Widzów 3.000 osób.
Źródło: Raz Dwa Trzy nr 16 z 16 kwietnia 1935


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Wreszcie zwycięstwo i — trzeba to powiedzieć odrazu — zwycięstwo zasłużone. Co za dziwna i chimeryczna drużyna. Nie można bowiem chyba poprzednich porażek składać wyłącznie na karb początku sezonu. Cracovia miała tyleż przygotowania i treningu, a może i więcej, niż niejedna inna drużyna ligowa. A przecież nie szło i nie szło ani rusz.

Zaczarowany krąg został wreszcie przerwany. Cracovia zrzuciła z siebie, zdaje się już ostatecznie, ciążącą nad nią klątwę bezsiły i zademonstrowała wreszcie grę nietylko piękną i efektowną, ale i sku¬teczną. Nie wszystko jest jeszcze w porządku, obrona ma jeszcze duże saldo do odrobienia, pomoc detto, ale w każdym razie ruszono z miejsca, ruszono w dodatku pełnym gazem. Odnosi się to przedewszystkiem do linji napadu, która zaciekawiła ochotą do gry i strzelania. Na tym meczu strzelał zresztą każdy kto mógł i jak mógł. W tym turnieju strzeleckim brała niejednokrotnie z powodzeniem udział i pomoc, wyrównując w ten sposób przynajmniej inne laki.
Bo w pomocy, jak już wspomnieliśmy, niezawsze i niecałkiem szło wszystko jak po sznurku. Bez grzechu jest jedynie Mysiak, inteligentny, przytomny, szybki w refleksie i dużo mężniejszy, niż przedtem.
Goście z Łodzi właściwie nie grali. Bez złośliwości. Naprawdę. Czasami zdawało się nawet, że na tej drużynie znać pracę trenera, widać przemyślaną i wcale nieszablonową robotę, ale była to niestety pomyłka. Z tego materiału nawet najlepszy trener nie wyk rzęsa jakiejś iskry choćby.
Drużyna nic mająca polotu, zespól senny jakiś i nadający się najwyżej do gry na jedną bramką.
Nie bądźmy niesprawiedliwi. Być może, że zwycięstwo Cracovii przyćmiło wprost wszystkie dobre strony ŁKS-u. Być może, że z inną drużyna albo tylko z inną Cracovią nie byłoby tak źle. Tym razem był jednak przeciwnik zbyt silny, bramki padały zbyt gęsto — pierwsze w dodatku dość niespodziewanie — i ŁKS zniechęcił się, uległ depresji, poddał się w chwili, gdy może nic całkiem i nie wszystko było jeszcze straco¬ne.
W drużynie gości wyróżniamy bramkarza Frymarkiewicza — mimo wszystko — starego niezmordowanego Karasia w obronie, choć i to już jest tylko cień świetnego ongiś obrońcy, środkowego pomocnika Welnica, Millera w ataku i już. Koniec.
Składy drużyn: Cracovia: Szumieć. Pająk. Doniec, Ziżka, Chruściński, Mysia k. Zieliński, Malczyk. Korbas, Szeliga, Kisieliński. — ŁKS: Frymarkiewiez, Karasiak, Fligiel, Pegzn I, Wolnie, Tadeusiewicz, Miller, Sowiak, Herbstreich, Koczewski, Król.
Od samego początku gry niezwykłe tempo, które już z góry kazało się spodziewać, że za piękne chwile początkowych kilkudziesięciu minut zostaniemy uraczeni pod koniec ślamazarna nudą. Nic było nawet tak źle. ale już pod zmierzch pierwszej połowy namyślili się gracze i nie szafowali tak rozrzutnie swymi silami. Gra, pozostała mimo to ciekawą i zaszkodził jej najwięcej właściwie sędzia p. Kurzweil ze Lwowa. Swym gwizdkiem — w dodatku straszliwie przeraźliwym i donośnym — przerywał ją niezawsze potrzebnie i wogóle zbyt dużo i zbyt głośno odczuwaliśmy jego obecność. Sędziował poza toni ostatecznie nieźle, a nawet dobrze i dlatego tem większe o to mamy doń pretensje.

Bramki dla Cracovii uzyskali Szeliga. Korbas. Zieliński I Kisieliński (2). Dla ŁKS-u Król. Cracovia nie wykorzystała jednego rzutu karnego, podyktowanego zresztą zbyt pochopnie przez sędziego.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 106 z 16 kwietnia 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2