Zbigniew Maczugowski
Zbigniew Maczugowski | |||
| |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Zbigniew Maczugowski | ||
Urodzony | 7 marca 1951, Kraków, Polska | ||
Wiek | 73 l. | ||
Pozycja | pomocnik | ||
Wzrost | 164 cm | ||
Waga | 63 kg | ||
Wychowanek | Cracovia | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1969/70 1970/71 1973/74 1974/75 |
1L - 7 (0) 2L - 8 (0) 3L- ? (-?) 3L - ? (-?) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1963 - 1970 1970 - 1972 1972 - 1979 1979 - 1981 |
Cracovia Lublinianka Lublin Cracovia Royal Wawel Chicago |
||
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
j - jesień, w - wiosna |
Zbigniew Maczugowski Piłkarz, mechanik precyzyjny, instruktor piłki nożnej.
Brat Adama, drugi brat Andrzej w Koronie.
Rozegrał w Cracovii 7 meczów w I lidze (0 bramek).
Wywiad ze Zbigniewem Maczugowskim
dziennikpolski24.pl
Pochodzi z Podgórza i w jego młodzieńczych latach prawie wszyscy, którzy chcieli grać w piłkę, trafiali do Garbarni. Tymczasem on od razu znalazł się w Cracovii, do której również trafił jeden z jego trzech braci, Adam.
- Jestem chłopakiem z Matecznego i wokół byli sami garbarze, ale chodziłem do Szkoły Podstawowej 29 na Dębo-wskiego. Nauczycielem w niej był Władysław Radwański i całą gromadą zaprowadził nas do Cracovii - opowiada Zbigniew Maczugowski.
Z "Pasami" związał się na 16 lat - z dwuletnią przerwą na wojsko w Lubliniance - a w pierwszym zespole debiutował mając 17 lat, za czasów trenera Michała Matyasa. W sezonie 1969/70 występował z nimi w ekstraklasie. I jak wtedy bywało, po zakończeniu gry na rodzimych boiskach, wyjechał do polonijnego klubu do USA. Trafił do Royal Wawel Chicago, ale oczywiście nie pojechał tam tylko kopać w piłkę, ale pracować.
- Z zawodu jestem mechanikiem precyzyjnym, ale nigdy w tym fachu nie pracowałem, choć wtedy, tak jak i teraz, można było w Stanach zarobić na tym naprawdę bardzo dobre pieniądze. Jak zdecydowana większość piłkarzy, którzy tam przebywali, a byli między innymi Jurek Odsterczyl, Henryk Stroniarz, zatrudniony byłem w budownictwie. Po meczu w poniedziałek zawsze mieliśmy wolne - opowiada.
Wrócił jednak do kraju i zajął się trenerką. Pracował m.in. w Cracovii, w której był drugim trenerem, gdy prowadził ją Aleksander Hradecki i zajmował się też jej młodzieżą.
- Wśród chłopaków, których szkoliłem byli bracia Zegarkowie, Paweł i Piotr - przypomina.
Z Dalinem Myślenice awansował do III ligi, a z Karpatami Siepraw do klasy okręgowej. Była też Garbarnia, dokładniej jej rezerwy.
Po raz drugi znalazł się w USA w 1996 roku. - W Polsce nie było dużych zarobków i zdawałem sobie sprawę, że jako trener niewiele już zdołam osiągnąć - mówi Zbigniew Maczugowski - Zaraz po przyjeździe znalazła się praca w budownictwie. Rano wsiadam w auto i głównie rozwożę materiały. Z piłką jednak nie zerwałem, dalej w nią gram. Oczywiście jest to zabawa i pewna forma dbałości o zdrowie. Wciąż mam sylwetkę piłkarza, zaokrągleń niewiele.
Zaczął od trenowania Błyskawicy Chicago, ale dosyć szybko wrócił do dobrze mu znanego Royal Wawel. Wraz z jego zespołem oldbojów, którego jednocześnie jest trenerem, uczestniczy w ligowych rozgrywkach w kategorii - jest ich kilka - powyżej 55 lat. Przez cztery lata nie przegrali meczu.
Nie brakuje w nim byłych zawodników z klubów krakowskich i z regionu. Są w nim między innymi Zbigniew Macała, Antoni Madro, Kazimierz Setkowicz, Andrzej Turecki. - Jeździmy z rodzinami na mecze po całych Stanach, nawet na Hawaje trafiliśmy i tam graliśmy - opowiada. - Klub utrzymuje się ze składek, sami dbamy o boisko, obiekty, sprzęt.
Właśnie z kolegami z Royal Wawel przyjechał niedawno do Polski. Zagrali w Poznaniu z oldbojami Lecha, z Dalinem Myślenice, wystąpili w turnieju pod Tarnowem. - Ciągnie człowieka do kraju, tu są prawie wszyscy nasi bliscy, tu się wychowaliśmy - przyznaje Zbigniew Maczugowski. - Zawsze po przyjeździe do Krakowa od razu idę na Cmentarz Rakowicki, gdzie pochowani są moi rodzice i brat. Wraz z żoną Fryderyką zastanawiamy się nad tym, żeby po przejściu na emeryturę powrócić do Polski.
poro czasu podczas pobytu w Krakowie zajmują mu spotkania z kolegami i przyjaciółmi z Cracovii, jej byłymi piłkarzami jak również z hokeistami.
- Widziałem się z Andrzejem Mikołajczykiem, Wackiem Gujem. To właśnie Wacek kiedyś nazwał mnie z hiszpańska "Muchacho" i tak już zostało na lata - śmieje się Zbigniew Maczugowski.