1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1
|
Liga , 20 kolejka Wielkie Hajduki, niedziela, 17 listopada 1935
(1:1)
|
|
Skład: Tatuś Czempisz A. Rurański K. Dziwisz Badura Panchyrz Urban Giemsa Peterek Kubisz Wilimowski Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Alfons Raettig z Łodzi
|
Skład: W. Pawłowski Pająk Doniec Schmager Grünberg Bialik Góra Kossok S. Malczyk Kisieliński Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1935-11-17 Cracovia II - Garbarnia II Kraków 3:1 |
Znaczenie meczu
Ostatni mecz sezonu 1935 mający rozstrzygnąć dwie kluczowe kwestie: kto obok wcześniej zdegradowanej Polonii opuści extra-klasę oraz komu przypadnie mistrzowska korona? Przed spotkaniem Cracovia zajmowała 9. - bezpieczne - miejsce w lidze przed lokalnym rywalem - Garbarnią, mając tyle samo punktów (16) co zespół z Ludwinowa. Hajduczanie byli wiceliderem ligi za lwowską Pogonią; obie drużyny przed ostatnią kolejką miały po 25 punktów.
Remis oznaczał dla "Pasów" pierwszą w historii degradację, gdyż Garbarnia pokonała tego samego dnia fatalnie prezentującą się w końcówce sezonu Legię aż 8:0. Ruchowi remis wystarczył do sięgnięcia po mistrzostwo dzięki porażce Pogoni, mimo hat-tricku "Myszki" Matyasa, w wyjazdowym spotkaniu z poznańską Wartą 3:5.
Przegląd Sportowy na pierwszej stronie podsumował fakt opuszczenia przez Cracovię grona najlepszych w następujący sposób:
Tylko tragedją nazwać można spadek do klasy A - Cracovii! Ani jej piękne końcowe wyniki (pokonanie Warty 3:1 i remis z Ruchem 1:1), ani zupełnie niezła forma faktyczna zespołu, ani posiadanie paru wybitnych jednostek, ani suchy bilans bramkowy (34:34) - nie predystynowałyby takiej drużyny do wyłączenia jej z... naszej extra-klasy.
Ale stało się. Przepis jest przepisem i musi być uszanowany. Mamy zresztą wrażenie, że Cracovia da sobie doskonale radę w nowej roli klubu "pozaligowego". Gwarantują to jej wspaniałe tradycje i wyjątkowa popularność w Krakowie.
Wrażenie jak najbardziej słuszne, gdyż "karencja" Cracovii trwała tylko rok...
Źródło: Benedictus
Opis meczu
Raz Dwa Trzy
Po długotrwałych denerwujących walkach, zbliżyliśmy się w niedzielę wreszcie do kresu oczekiwań. Nadszedł dzień, który przyniósł tak długo oczekiwane rozstrzygnięcie. Otrzymaliśmy mistrza i równocześnie także i drugi zespół, wyeliminowany z szeregów elity piłkarstwa polskiego.
...
Charakterystyczną, a zarazem dodającą dramatyczności cechą spotkania w Wielkich Hajdukach był fakt, iż mecz ten decydował nietylko o prymacie w polskiem piłkarstwie, ale także o możliwości utrzymania się Cracovii w Lidze. Białoczerwoni walczyli dzielnie, ale musieli ulec, obcy, gorący teren śląski, nie mógł sprzyjać ich nerwowemu usposobieniu, zresztą sam remis był już znaczącym sukcesem. Ponieważ jednak równocześnie przyszło zwycięstwo Garbarni nad Legją, przez to obie te drużyny, zagrożone spadkiem, wysunęły się przed Cracovię, mając o jeden punkt więcej.
...
Tam, gdzie zapadła decyzja…
Ruch – Cracovia 1:1 (1:1)
Rok 1935 był szczęśliwy dla piłkarstwa śląskiego. Oto Ruch
zdobył poraz trzeci mistrzostwo Polski,
Śląsk ze Świętochłowic uplasował się na dobrem miejscu w lidze, a trzeci zespół K.S. Dąb z Katowic dostał się do grona elity polskiego piłkarstwa.
* * *
Wielkie Hajduki, 17 listopada (tel.). Składy drużyn: Ruch: Tatuś, Rurański, Czempisz, Panchyrz, Badura, Dziwisz, Włodarz, Kubisz, Peterek, Giemza, Urban. Cracovia: Pawłowski, Pająk, Doniec, Szmagier, Grünberg, Bialik, Góra, Kozok, Malczyk, Kisieliński, Zembaczyński.
Nigdy chyba jeszcze finał mistrzostw ligowych nie był tak ciekawy i zarówno
tak brzemienny w skutki,
jak właśnie w tym roku. Tak się bowiem złożyło, iż na boisku w Hajdukach spotkać się miał kandydat do tytułu mistrzowskiego, a mianowicie K.S. Ruch oraz kandydat do spadku z ligi K.S. Cracovia.
Nic więc dziwnego, iż na boisko przybyło 10.000 widzów do Wielkich Hajduk, aby być świadkami tego interesującego widowiska. Według sytuacji w tabeli
Ruch miał za wszelką cenę wygrać,
by na wypadek porażki Pogoni w Poznaniu sięgnąć spokojnie po raz trzeci po zaszczytny tytuł mistrza Polski.
Ten sam duch panował w zespole Cracovii, której ewentualne zwycięstwo odsuwało
widmo groźnego spadku z Ligi.
Stawka meczu była więc za poważna, by można go było zlekceważyć, to też łatwo sobie wyobrazić jak bojowy nastrój musiał panować w obu drużynach w czasie zawodów.
Tymczasem niezbadane losy pokierowały inaczej przebiegiem gry. Obaj przeciwnicy zadowolić się musieli wynikiem remisowym, który znowu dziwnym zbiegiem okoliczności
dał Ślązakom mistrzostwo,
a Cracovię wyeliminował z grona ekstraklasy piłkarstwa polskiego.
Przebieg meczu był niezwykle interesujący. Wystarczy powiedzieć, że dawno na Śląsku nie widziano zawodów, któryby dostarczyły tyle emocyj i wrażeń licznej widowni. Z jednej bowiem strony Cracovia, nie mając nic do stracenia, rzuciła na szalę wszystkie swe atuty w postaci techniki, ambicji i ofiarności, z drugiej zaś strony Ruch postanowił mecz wygrać za wszelką cenę, mając do tego handicap w postaci własnego boiska. Żałować tylko należy, że goście do swych cennych bezsprzecznie atutów dorzucili następnie moment gry ostrej, czem zrazili sobie życzliwą naogół publiczność śląską.
Cracovia wynik remisowy uważać może za zaszczytny, gdyż według przebiegu gry zwycięstwo przypaść powinno było Ślązakom i to w wysokim nawet stosunku. Niestety, gospodarzom brakło tego przysłowiowego „łuta szczęścia”, wskutek czego, mimo przygniatającej przewagi w drugiej połowie zadowolić się musieli wynikiem remisowym.
Cracovii doprawdy
nic nie można zarzucić.
Gracze jej dali z siebie wszystko, na co ich było stać. Za to Malczyk w grze ostrej przeszedł samego siebie, otrzymując równocześnie dwa upomnienia od sędziego. Poza tem, żal było patrzeć, że tak dobra drużyna jak Cracovia opuścić musi ligę, gdzie się jej miejsce
bezsprzecznie należy.
Najsilniejszemi linjami były obrona i atak, najsłabszą pomoc. Pawłowski w bramce grał chwilami wprost niezrozumiale i niepotrzebnemi dalekiemi wybiegami nietylko że pomógł Ślązakom wyrównać, ale ustawicznie stwarzał dla siebie groźne sytuacje pod bramką. Potem zrehabilitował się zupełnie.
Slabo, jak już wspomnieliśmy, wypadła linja pomocy. Reklamowany Grünberg zginął na boisku wobec świetnego Badury. Szmagier dawał sobie wprawdzie radę z otyłym Urbanem, ale przecież Urban był najsłabszym na boisku graczem Ruchu. Jedynie jeszcze Bialik, dzięki zdaje się cichemu porozumieniu z Pająkiem, stwarzał dla Ślązaków zaporę, chwilami naprawdę nie do przerwania.
Na wysokości zadania stanęła obrona.
Pająkowi udawało się prawie wszystko. Dzielnie sekundował mu Doniec, obaj zaś prześcigali się w grze głową, wygrywając wszystkie niemal pojedynki z napastnikami śląskimi.
Poza obroną ciężar gry spoczywał na ataku Cracovii. Przyznać trzeba objektywnie, że w pierwszych 30-tu minutach meczu
nacisk ataku Cracovii był wprost huraganowy.
Obaj skrzydłowi Zembaczyński i Góra zagrywali bez zarzutu. Część zaś pociągnięć Kisielińskiego na łączniku, najlepszego z początku gracza Cracovii, groziła zawsze bramką.
Ruchliwy Malczyk obdzielał doskonale swych kolegów piłkami. Nawet weteran Kossok udawał, że pali się do gry.
W tym okresie na boisku panowała niepodzielnie Cracovia, która też w 6-tej minucie
zdobywa nawet prowadzenie
przez Malczyka dzięki błędowi obrońcy Rurańskiego. Z każdą jednak dalszą minutą poczęło gościom brakować sił, to też ograniczać się zaczęli do defensywy. Teraz zkolei
inicjatywę przejęli Ślązacy,
którzy dzięki świetnej grze swej pomocy z Badurą na czele już do końca meczu zostali panami sytuacji.
Wyrównanie przyszło Ślązakom bardzo łatwo. Daleki wybieg Pawłowskiego, nieszczęśliwy pojedynek z Peterkiem, a Kubisz
strzela do pustej bramki.
Co się działo w drugiej połowie pod bramką Cracovii szkoda nawet opisywać. Nacisk Ślązaków na bramkę Cracovii i niezwykła chęć zwycięstwa, stworzyły przewagę wprost przygniatającą. Ośm kornerów nie wykorzystują gospodarze, nie mówiąc o tem, iż sędzia nie uznaje im jednej bramki, a sami nie trafili kilkakrotnie nawet do pustej bramki Pawłowskiego.
Pod koniec meczu dochodzi do
ostrej gry,
w następstwie której znoszą z boiska Urbana, a za chwilę Giemzę. Goście bronią się rozpaczliwie. Bramka dla Ruchu wisi wprost w powietrzu. W ostatniej jeszcze chwili dwa rzuty wolne z pola karnego broni mur graczy Cracovii. Wreszcie gwizdek sędziego kończy te denerwujące zawody.
U Ślązaków zawiódł naogół tym razem atak. Źle grał Urban, bardzo słabo wypadł Wodarz, którego zresztą umiejętnie pilnował Pająk. Obaj łącznicy Kubisz i Giemza zadużo kombinowali a zamało strzelali. Najlepiej wypadł Peterek, u którego widać coraz większe zrozumienie dla gry zespołowej. Jeden tylko popełnił błąd napad Ruchu, że pod bramką Cracovii grał przeważnie górą, wskutek czego dużego wzrostu obrońcy Doniec i Pająk wyłapywali głową wszystkie piłki.
Dzielnie spisała się pomoc Ruchu,
a zwłaszcza Badura i Panchyrz, podobnie jak i obrona oraz Tatuś w bramce.
Sędziował bardzo energicznie p. Rettig z Łodzi.
* * *
Po zawodach doszło do nadwyraz przykrych zajść, których ofiarami padli niektórzy gracze Cracovii, poturbowani przez grupę widzów. Najgorzej na tem wyszedł Góra, który doznał złamania żebra i po zaopatrzeniu go przez prymarjusza dra Schwarza z Krakowa, pozostał na Śląsku.
Ruch, który wiedział przecież o jaką stawkę w danym wypadku szło, mógł i powinien był postarać się o umożliwienie graczom Cracovii opuszczenia boiska bez takich przyjemności. Rzuca to bowiem cień na dobre imię publiczności śląskiej.
Przegląd Sportowy
o mistrzostwie Ruchu i spadku Cracovii z Ligi
Składy drużyn: Cracovia: Pawłowski; Pająk, Doniec; Bialik, Grünberg, Szmagier; Góra, Kossok, Malczyk, Kisieliński, Zembaczyński. Ruch: Tatuś; Rurański, Czempisz; Panhirsz, Badura, Dziwisz; Urban, Giemza, Peterek, Kubisz, Wodarz.
Na stadjonie w Wielkich Hajdukach o g. 13 rozstrzygnęły się losy tegorocznego mistrzostwa Polski. Dwie bramki, które padły w 6 i 9 minucie, a więc w odstępie bardzo krótkim, zadecydowału o zdobyciu poraz trzeci tytułu mistrza przez Ruch i ostatecznej już katastrofie Cracovii.
Różnica pomiędzy znaczeniem tych bramek dla Cracovii i Ruchu polegała na tem, że gdy o g. 15 oba zespoły schodziły z boiska, Cracovia była już prawie zupełnie przeświadczona o swym spadku i nie bardzo wierzyła w jedyną możliwość swego ratunku, porażkę Garbarni z Legją. Ruch natomiast nie wiedział zupełnie nic i przeżył okres nerwowego wyczekiwania na telefon z Poznania.
Olbrzymie podwórze zabudowań Huty Batorego roiło się od zdenerwowanych członków Ruchu, a i przed bramą stały tłumy sympatyków. Wszyscy ci ludzie nie wiedzieli narazie czy można się cieszyć z wyniku remisowego, czy też ten jeden ciężko zdobyty punkt na nic się już nie zdał. O g. 16 naczelnik Gettler odebrał umówiony telefon z Poznania i głośny krzyk radości, jaki rozległ się w gabinecie zarządu Ruchu wyjaśnił wszystko. Warta pokonała Pogoń 5:3. Ruch zdobył po raz trzeci tytuł mistrza Polski.
Dopiero teraz gracze przyszli do siebie. Zaczęły się wzajemne powinszowania i wśród wiwatów publiczności jedenastka mistrza Polski udała się wraz z zarządem na dobrze zasłużony posiłek.
Nieco inaczej opuszczała Hajduki Cracovia. I ona również czekała na pewien rezultat! 8:0 Garbarni z Legją wyjaśniło całą przykrą sytuację i przekreśliło za jednym zamachem wielki wysiłek, jaki białoczerwoni włożyli w ostatni występ ligowy.
„Dowidzenia z Ligi” – wołano im na ulicach Hajduk. Była to bez wątpienia wielka tragedja. Dobra gra w ostatnim meczu i remisowy wynik z mistrzem Polski na jego boisku może być dla Cracovii pociechą w nieszczęściu.
Ruch zdobył więc mistrzostwo poraz trzeci. Sam już jednak sposób zakończenia mistrzostwa, remisy w dwu ostatnich spotkaniach i to jeden z drużyną spadającą z Ligi i zdobycie mistrzostwa raczej dzięki złym wynikom Pogoni, aniżeli własnym zwycięstwom są najlepszem odzwierciedleniem nikłej w tym roku przewagi Ruchu nad pozostałemi zespołami polskiemi i słabego poziomu całego naszego piłkarstwa.
Obserwując Ruch w dwu kolejno po sobie następujących spotkaniach w Warszawie z Warszawianką i z Cracovią, trudno było dopatrzeć się w drużynie tej jakichkolwiek walorów, któreby stawiały ją wyżej od pozostałych naszych zespołów. Ruch stracił przedewszystkiem bojowość, atak jego bramkostrzelność, a więc to, co w latach poprzednich zapewniało mu świetny stosunek bramek i wysuwało go zdecydowanie na czoło tabeli, nie w ostatnią niedzielę, lecz już w pierwszej kolejce rozgrywek. Nawet atut własnego boiska nie zdołał wykrzesać z napastników Ruchu więcej energji i pędu na bramkę, niż w spotkaniu z Warszawianką.
Jeżeli zespół śląski przeważał w ciągu całej prawie drugiej połowy, czego wyrazem jest choćby stosunek kornerów 8:1, który do pauzy brzmiał 0:0 z rezultatu cyfrowego tej przewagi nie było, nie jest to tylko wyłączną zasługą bardzo dobrze dysponowanych Pająka i Dońca, ale przedewszystkiem winą nieudolności piątki napadu Ruchu. Peterek zmienił system prowadzenia ataku. Zaniechał dawnego podawania na skrzydła, raczej forsował prostopadłe wystawienia środkowej trójki. Pozatem przyjął za zasadę brać każdą piłkę na głowę, zapominał o strzelaniu i choć w sumie wypadł lepiej, niż w Warszawie, to jednak nie wniósł do gry wielu pierwiastków niebezpieczeństwa dla przeciwnika. Gemza nawet na gruncie śląskim nie imponował swemi legendarnemi strzałami. Tym razem znów przekonaliśmy się o przereklamowaniu jego wartości jako strzelca, a tylko potwierdził walory pracowitego łącznika, zasilającego swą grą tyły drużyny. Kubisz, znacznie lepszy od Loevego jest graczem bezwątpienia bardzo pożądanym w każdym zespole, reprezentuje jednak podobny sposób gry do Gemzy, pracuje cały mecz, cofa się, wytrzymuje tempo, ale też nie błyszczy strzałami. Tak on, jak i Gemza nadają się świetnie do drużyny, w której drugim łącznikiem będzie Wilimowski, ale żaden z nich nie zastąpi tego świetnego łącznika.
Jednym z nielicznych graczy Ruchu, który reprezentował dawną dobrą formę był Wodarz. Urban w dalszym ciągu słabszy, zresztą grano nim bardzo mało.
Pomoc spełniła swe zadanie. Panhirsz i Dziwisz ograniczali się do defensywy, Badura natomiast pracował z powodzeniem z tyłu i z przodu. Obrońcy zaczęli mecz bardzo źle, zwłaszcza Rurański. W ciągu gry jednak wyraźnie się poprawili i potem nie popełniali rażących błędów. Czempisz dawał nawet parokrotnie próbki niepowszedniej wartości. Tatuś interwenjował zawsze w porę i był jednym z lepszych graczy na boisku.
Cracovia dała z siebie wszystko. Nie było w szeregach jej ani jednego gracza, któryby walczył bez ambicji i rezygnował z walki. Zaczęła mecz serja ataków, uwieńczonych zdobyciem bramki. W trzy minuty potem Pawłowski popełnił ciężki błąd. Źle obliczył odbicie piłki, która przeskoczyła go przy wybiegu i… Ruch wyrównał. Cracovia potrafiła jednak nadal utrzymać otwartą grę i dopiero po przerwie ograniczyła się do obrony, przeplatanej sporadycznemi atakami. Wtedy to Pawłowski miał możność zrehabilitowania błędu z pierwszej połowy broniąc kilka strzałów, a przedewszystkiem niebezpieczny wolny rzut Peterka. W okresie tym ciężar gry spoczął też na parze Doniec – Pająk, bezwzględnie najlepszej formacji obu drużyn.
Obrońcy Cracovii wkraczali zawsze w samą porę, wstrzymywali większość ataków Ruchu i długiemi wykopami przenosili grę na drugą stronę boiska. Bardzo mała ilość błędów taktycznych i kiksów poprawiła opinję obu obrońców Cracovii.
Pomoc była już słabszą linją. Bialik nie mógł sobie dać rady z Wodarzem, Grunberg czasami tylko pomagał obrońcom w pracy destrukcyjnej, ale nie mogło być zupełnie mowy w współpracy w budowie akcyj napadu, a szczęściem Szmagiery było, zdaje się to, że jego przeciwnik Urban, jak to wspomnieliśmy, brał tylko minimalny udział w grze.
W ataku najlepszym i najpracowitszym był tym razem Malczyk. Kisielińskiemu było trochę za ciasno na łączniku, Zembaczyński zadowolił i był lepszy niż Góra. Kossok ruszał się szybciej i lepiej, niż zwykle, dzięki daleko zaawansowanej technice zużywał mniej energji niż inni. W każdym razie był jednym z cenniejszych punktów zespołu. Cała piątka ofensywna pracowała bardzo dobrze, kilkakrotnie przeprowadzała udane pociągnięcia, w stylu i pomyśle lepsze niż takie same akcje Ruchu.
To też mamy wrażenie, że Cracovia zapóźno zerwała się do finiszu i opuszcza ligę akurat w momencie, gdy cały zespół zaczął się konsolidować i dobrze pracować. Ten duch walki, jaki ożywiał Cracovię w ostatnich spotkaniach sprawia, że mimo spadku z ligi nie traci ona dobrej opinji.
Kiedy zreasumujemy ogólne zdania o obu drużynach i wrażenia ze spotkania, nie trudno jest dojść do wniosku, że z poziomu meczu nie można być zadowolonym. Brakło w nim ciekawych posunięć, ładnych strzałów, krótkich spięć podbramkowych, pokazu wysokiej umiejętności aktorów spotkania. Na dobro obu zespołów trzeba zapisać, że mimo wysokiej stawki walczono fair, a nieliczne wypadki ostrej gry były jedynie wynikiem zderzeń między graczami w walce o piłkę. To też dwa wypadki kontuzji w ostatnich minutach, wskutek których Ruch kończył mecz bez Giemzy i Urbana nie były spowodowane przez przeciwników. Urban przy zastopowaniu piłki poślizgnął się o nią i skręcił nogę, co jest rzeczą przypadku, a Giemza uległ kontuzji w zderzeniu z Pawłowskim bez jego winy. Niesłuszne więc były zarzuty widowni śląskiej przeciwko Cracovii i sędziemu. P. Rettig sędziował zupełnie dobrze. Zdajemy sobie sprawę z tego, że, wypowiadając to zdanie, narażamy się na konflikt z opinją śląską, ale trudno! Jedynie co można sędziemu zarzucić, to przesadne może przerywanie gry. Było to jednak potrzebne wobec obawy zbytniego zaostrzenia się jej.
Widownia śląska, która zachowywała się w czasie meczu bardzo spokojnie i kulturalnie, po meczu zdenerwowana wynikiem, nie wiedząc jeszcze o tem, że Ruch i tak został mistrzem zaczęła grozić sędziemu i Cracovii. W rezultacie musiano p. Rettiga wyprowadzić z boiska tylnem wejściem, a w czasie schodzenia Cracovii kilku jej graczy zostało zaczepionych przez widzów, a Góra nawet niestety dość poważnie uderzony. Zaszła nawet konieczność odwiezienia go do szpitala, na szczęście jednak kontuzja okazała się nie groźna, ale Ruch będzie musiał w przyszłości zabezpieczyć drużynom spokojny odwrót ze swego nowego boiska.
Ilość widzów przekroczyła 7 tys. Reklama więc o kolosalnem zainteresowaniu i zawrotnych ilościach tysięcy publiczności na Śląsku okazała się przesadzona.
Przebieg gry
Zaczyna Ruch, grając pod słońce. Cracovia odbiera piłkę i już w pierwszej minucie Pająk strzela wolnego, w chwilę potem Kisieliński bije wolny w aut. Ruch oddaje pierwszy strzał w 5-ej min. przez Giemzę w aut. W 6-ej Rurański kiksuje, piłka idzie do Malczyka, który spokojnie strzela w dolny prawy róg.
Ruch rewanżuje się strzałem Kubisza, obronionym przez Pawłowskiego, a w 9-ej bramkarz Cracovii znów wybija: piłka koziołkuje i nadbiegający Kubisz zdobywa wyrównanie.
Zaczyna się lekka przewaga Ruchu, co peszy nieco Cracovię. W 11-ej min. Wodarz mija Bialika, ale centruje w aut. W 17-ej znów przy głosie jest Cracovia. Tatuś rzuca się pod nogi Zembaczyńskiemu, który jednak nie traci piłki; Rurański przychodzi z pomocą Tatusiowi.
Sytuacje zmieniają się obecnie i piłka dostaje się z jednej bramki pod drugą. Raz Pawłowski piąstkuje, to znów Tatuś łapie strzał Kisielińskiego z woleja. W 25-ej centra Urbana idzie na bramkę - faul przerywa grę.
Ruch znów gniecie. Daleki strzał Peterka idzie w out. W 32-ej Kossok wystawia Malczyka, Tatuś wybiega do piłki i zderza się z napastnikiem Cracovii, ale piłka zostaje przy nim, mimo nieumyślnego faulu Malczyka. W 39-ej min. Pająk przerywa akcję Peterek - Giemza; za chwilę Pawłowski piąstkuje, a poprawkę posyła Giemza w out.
W 42-ej Pawłowski dość nieudolnie odbija strzał Giemzy ale nie pociąga to za sobą żadnych konsekwencyj. W 44-ej Kossok strzela obok bramki, a w 45 min. Góra przestrzeliwuje tuż nad poprzeczką. Połowa kończy się w chwili gdy Cracovia przeprowadza bardzo niebezpieczny atak.
Po przerwie Peterek zaczyna serję strzałów potężnym autem, a w 4-ej min. po centrze Urbana Wodarz strzela i Pawłowski broni na korner. W 7-ej Kubisz strzela obok pustej bramki a w 3 min. potem Giemza po zawiłej kombinacji oddaje strzał, który broni Pawłowski.
W 15-ej korner dla Cracovii: Tatuś broni strzał Malczyka. W 16-ej min. Kisieliński zostaje sfaulowany; Doniec strzela wolnego, Tatuś broni, piąstkując. W 17-ej Kossok oddaje piękny strzał z 18-tu metrów w poprzeczkę, a za chwilę Kisieliński strzela w aut.
W 21-ej po kornerze Urbana piłkę łapie na głowę Kubisz, podaje do Giemzy, ten głową strzela w słupek, odbitą piłkę Peterek posyła do bramki, ale Pawłowski broni. W 34-ej min. (24', czyli 69' - przyp. Benedictus) Peterek strzela, Pawłowski broni.
Zaczyna się okres wielkiej przewagi Ruchu, ale para Doniec - Pająk wstrzymuje wszelkie ataki. W 27-ej Szmagier głową kieruje piłkę do własnej bramki, szczęśliwie idzie ona jednak na korner.
W 30-ej Peterek strzela rzut wolny, przyczem Pawłowski paruje na korner. W 36-ej Kubisz posyła piłkę w out, a w 40-ej Malczyk pudłuje o centymetry.
W ciągu ostatnich 10-ciu minut zostaje zniesiony z boiska Urban, który przy wypadku doznaje kontuzji nogi, a następnie Giemza, kontuzjowany w zderzeniu z bramkarzem gości. Wreszcie wolny Peterka idzie w mur graczy Cracovii.Źródło: Przegląd Sportowy nr 126 (1134) z 18 listopada 1935 [1]
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Przyjmowano z góry, wbrew rozmaitym pogłoskom, że obie strony walczyć będą do upadłego i co do tego punktu właśnie nie omylono się. Oba zespoły grały przez półtorej godziny z dawno niewidzianą zaciętością. graniczącą z najbardziej posuniętą determinacją. Z tego też względu mecz niedzielny stał się niecodziennem widowiskiem sportowem, który utrzymywał do końcowego gwizdka w nieustannem naprężeniu zarówno, drużyny, jak też 12-tysięczną publiczność, zebraną na stadjonie w Wielkich Hajdukach.
Liczono się poważnie z wygraną Pogoni w jej spotkaniu z Wartą i z tego toż względu zdawano sobie sprawę, iż tylko zwycięstwo Ruchu może rozstrzygnąć kwestję tytułu mistrzowskiego na korzyść ślązaków. Mimo tego nastawienia Ruch zdołał zaledwie zremisować na własnem boisku z drużyną krakowską, jakkolwiek był on lepszy.
Bohaterska obrona Cracovii do końca meczu nie pozwoliła Ruchowi uwidocznić cyfrowo zdecydowanej przewagi, w szczególności w drugiej części meczu. Na przeszkodzie zwycięstwa drużynie śląskiej stanęła przedewszystkiem doskonale dysponowana para obrońców Pająk—Doniec, która zarówno wzrostem, jak i grą głową oraz doskonałymi wykopami ni© zezwalała na wytworzenie niebezpiecznej sytuacji pod własną bramką. Obaj obrońcy wkraczali w odpowiednim momencie i paraliżowali akcjo ofensywne ataku Ruchu, który na tej linji załamywał się, tem bardziej, iż nie był dysponowany strzałowo. Jedynie tylko Peterek i Gemza oddawali kilkakrotnie strzały, jednakowoż mało celne. Obrońcy krakowscy mieli jednak ułatwione zadanie, gdyż prócz trójki środkowej ataku Ruchu: Kubisza. Peterka i Gemzy, obaj skrzydłowi: Urban i Wodarz nie wykazali specjalnej formy, ani też serca do gry.
Najsłabsza częścią gości była pomoc, która nie umiała wspierać ani ataku, a w defensywie nie umiała również rozbijać ataków Ruchu.
Po przerwie Bialik poprawił się i pilnował znadznie lepiej Wodarza, natomiast Szmagier i Grűnberg niemal nie istnieli na boisku.
W linji ataku najniebezpieczniejszem był Malczyk, niezmordowany . do końca. Pchał on cały atak naprzód, jednakowoż grał bardzo nieczysto, wywołując reakcją nietylko u publiczności, ale również w drużynie Ruchu. Z jego powodu sędzia wkraczał kilkakrotnie. Zagrywał on dobrze z Zębaczyńskim, który wypadł znacznie lepiej, niż prawoskrzydłowy Góra. Kisieliński w pierwszej połowie bardzo niebezpieczny i skuteczny, popisywał się solowemi biegami, jednakowoż w drugiej części meczu osłabł na siłach, wykazując mimo tego dobre opanowanie techniczne.
Prawa strona ataku Cracovii znacznie słabsza. Współpracy miedzy Kossokiem i Górą nie było. Sam Kossok prócz jednego efektownego strzału wypadł zupełnie bezbarwnie i statystował niemal przez cały czas meczu. Jedyną jego zaletą były dobre podania do współpartnerów.
Bramkarz Pawłowski, który zawinił jedyną bramkę, był niepewny i wywoływał pod swą bramką zamieszanie. W drugiej jednak części meczu obronił z sercem wio¬le ostrych strzałów i naogół poprawił swoją reputację.
W drużynie Ruchu na czoło wybiła się lin ja pomocy z Dziwiszem i Panchyrzem, w której brawurował Badura, najlepszy może gracz na boisku. Niezmordowany do końca, był on wszędzie, tak w defensywie, jak i przy ataku, zasilając go niezliczonemi celnemi piłkami. W obronie Czempisz znacznie spokojniejszy, wypadł lepiej od Ruranskiego, z winy którego padła bramka dla Cracovii. Tatuś w bramce niezawodny.
Mecz rozpoczął się przy pięknej słonecznej pogodzie. Wchodzącą na boisko Cracovię powitano serdecznemi oklaskami. Rnch zaczyna grę pod słońce, jednakowoż inicjatywę przejmuje Cracovia, która z miejsca gra bardzo ambitnie i zaskakuje tem widocznie Ruch, która chaotycznie się broni.
W 6-tej minucie z winy kunktatorstwa Rurańskiego. Malczyk, odebrawszy piłkę, podprowadza ją pod bramkę i strzela z trzech metrów nieuchronnie.
Rewanż przychodzi w cztery minuty później. Sprawca jego jest Pawłowski, który odbija strzał Peterka pod nogi Kubisza.
Wyrównuje on przytomnie, strzelając do pustej bramki.
Od 15-tej minuty gra się nieco wyrównuje i Ruch przychodzi lekko do głosu, jednakowoż ataki Cracovii są bardzo niebezpieczne. Sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie, dając publiczności niezwykłą emocje.
W tym okresie Zębaczyński omal nie uzyskuje bramki po wygraniu pojedynku z Tatusiem. W 20-tej minucie pada bramka z podania Urbana, której sędzia jednak nie uznaje z powodu atakowania Pawłowskiego.
Za chwilę znowu Peterek wykłada pewnie Wodarzowi, Pawłowski jednak ratuje na róg. Cracovia rewanżuje się wypadem Malczyka, który likwiduje brawurowo Tatuś. Od 35-tej minuty Ruch dochodzi do głosu, jednak Cracovia broni się energicznie. Strzał Gemzy łapie niepewnie Pawłowski, obrona jednak wyjaśnia. Pod koniec Kossok strzela na aut. a Góra zaprzepaszcza stuprocentową sytuację, strzelając po rzucie rożnym ponad poprzeczkę.
Po przerwie wzrasta przewaga Ruchu który w miarę upływu gry coraz bardziej przesiaduje pod bramką Cracovii. broniącej się bohatersko do końca. W tym okresie Ruch uzyskuje siedem rzutów rożnych, jednakowoż wszelkie usiłowania ataku Ruchu pozostają niewyzyskane. Ruch z togo powodu deprymuje się widocznie i dopuszcza na dziesięć minut do głosu Cracovię.
Ku końcowi gra się zaostrza, przyczem Malczyk atakuje co chwile graczy śląskich. którzy nie pozostała dłużni. Przez ostatnie dziesięć minut Ruch oblega bramkę Cracovii, nie mogąc jednak wydusić lepszego rezultatu. W wyniku ostrej gry, a szczególnie wskutek ostrej obrony, znoszą z boiska Urbana, a za chwilę Gemzę.
Wywołuje to wśród publiczności wiele protestów. O jakiemkolwiek uzyskaniu zwycięstwa w tych warunkach mowy niema, gdyż Ruch gra. posiadając w linji ataku trzech graczy. W ostatniej minucie Cracovia ma jeszcze okazje do zwycięstwa, jednak sytuacje niebezpieczna wyjaśnia Tatuś. Bardzo dobrym sędzią był p. Rettig.
Na marginesie meczu niedzielnego, którego rezultat oczekiwany był na Śląsku z niesłabnącem zaciekawieniem, należy stwierdzić, że wszelkie plotki na temat jakiegokolwiek porozumienia się Ruchu ! Cracovia okazały się — lak wynika z prze biegu meczu — zupełnie fałszywe. — Obieg bowiem drużyny wydały z siebie maksimum wysiłku, aby wyjść zwycięsko z te go spotkania.
Cracovia swoja postawą musiała w zupełności zadowolić. W każdym razie należy zaznaczyć, że drużyna ta mimo pewnych braków i ustępująca niewątpliwą Ruchowi, swoim występem niedzielnym podkreśliła, że jednakowoż jest równorzędnvm przeciwnikiem dla innych zespołów.
W godzinach wieczornych, gdy na Śląsk dotarła wiadomość, iż Pogoń została pokonana w Poznaniu przez Warte oraz że Ruch został mistrzem Ligi, zapanował nienotowana radość, która zamanifestowała się publicznie. Drużyna Ruchu stała się przedmiotem serdecznych owacyj i gratulacyi.
Gracze Cracovii naogół niechętnie mówili o meczu
- Zrobiliśmy wszystko co można było, ale trudno, wyraźnie się nie wiodło.
Pająk zaś mówi:
- Według mnie zacznie się teraz dla Cracovii dobry okres. W A klasie będzie można wypróbować młodych graczy i rozpocząć spokojną pracę bez orki ligowej.
Wywiady po meczu
Wodarz: Wszystkie tegoroczne mecze ligowe były bardzo trudne. Rozgrywaliśmy się zwolna i wreszcie znów udało się zdobyć mistrzostwo.
Doniec: Zarzucają sędziemu, że nie odgwizdał pod sam koniec meczu mojej ręki. Tymczasem przewinienia tego nie popełniłem. Piłka dotknęła mnie w udo.
Kossok: Pracowało się strasznie. Wszystko na nic.
Kisieliński: Graliśmy ostatnio bardzo dobrze. Wygraliśmy z Wartą i dzisiaj dobrze szło do przerwy. Szkoda, że finisz przyszedł zapóźno.
Czempisz: Graliśmy lepiej, niż w Warszawie. W ataku zmiana Loewego na Kubisza wyszła na dobre, ale jeszcze grają słabo.
Tatuś: Cieszę się z mistrzostwa. Mecz był ciężki. Wogóle wszystkie nasze mecze były ciężkie, bo przeciwnicy grają ostro. Specjalnie dotyczy to zespołów warszawskich. Teraz chciałbym uzyskać miejsce w reprezentacji Polski. (marzenie ziściło się niespełna rok później, Eryk Tatuś zagrał bowiem 6 września 1936 r. swój jedyny mecz w reprezentacji przeciwko Łotwie - przyp. Benedictus)
Kierownicy Ruchu przypomnieli, że w 1929 roku Ruch zwycięstwem 1:0 nad Garbarnią zapewnił mistrzostwo Warcie, przed klubem krakowskiem. Obecnie Warta zrewanżowała się ślązakom. Badura przewidział wyniki spotkań. W sobotę oświadczył, że Ruch zremisuje z Cracovią, a Warta wygra z Pogonią różnicą trzech bramek.
Źródło: Przegląd Sportowy
1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0 Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2