1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1
|
Liga , 10 kolejka Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 21 lipca 1935, 17.30
(0:0)
|
|
Skład: A. Radwański Pająk Doniec Góra Grünberg Bialik Kopacz S. Malczyk Korbas Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Gruszka
|
Skład: Keller Sobczak Szczotkowski Schaller Kubera H. Przeździecki Gburzyński W. Przeździecki Nawrot Łysakowski Wypijewski Ustawienie: 2-3-5 |
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Niespodziewanie wysokie zwycięstwo krakowian na własnem boisku
Cracovia: Radwański; Doniec, Pająk; Góra, Grünberg, Bialik; Kopacz, Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.
Legja: Keller; Sobczak, Szczotkowski; Szaller, Kubera, Przeździecki II; Gburzyński, Przeździecki I, Nawrot, Łysakowski, Wypijewski.
Po dłuższej przerwie wystąpiła Cracovia przed własną widownią. Widzów przyszło niewielu, wskutek pełni sezonu letniskowego. Pozatem forma obu drużyn nie zapowiadała zbyt silnych wrażeń.
Ci co przyszli szukali przedewszystkiem odpowiedzi na pytanie: co jest przyczyną klęsk i co zepchnęło słynny ongiś zespół Cracovii na szary koniec?
Przebieg meczu dał niedwuznaczną odpowiedź: składa się na to w dużej mierze kryzys formy, a w mniejszej już dozie brak szczęścia i ducha bojowego. Te trzy czynniki zadecydowały o dotychczasowej pozycji Cracovii. Wystarczyło wyeliminować jeden z nich, wystarczyło w ostatnim kwadransie zagrać z wiarą we własne siły i walczyć ambitnie, a już wszystko się odmieniło i padły gole. Nie znaczy to jednak, aby poprzednie momenty zostały przez to zniwelowane. Musimy bowiem otwarcie powiedzieć: Cracovia była lepszą od Legji, ale daleko jej do formy, którą określić można mianem „dobra”.
Poza parą obrońców i pomocnikami, zagrywającymi chwilami nieźle, a chwilami całkiem słabo, trudno doszukać się wartościowych graczy. Nie tworzą ich ani środek ataku a obu łącznikami, aniteż łącznicy ze skrzydłami. Pięciu indywidualistów gra na własną rękę, przyczem najlepiej wypada to stosunkowo u Korbasa, a najsłabiej u skrzydłowych, z których Zembaczyński rozegrał się dopiero w ostatnich minutach, prawy natomiast nie istniał wogóle na boisku.
Legja jakkolwiek mniej zasobna w pozycje podbramkowe i słabsza w polu, robiła momentami wrażenie zespołu groźniejszego. I ona przechodzi kryzys formy. Pomimo to ma w sobie jednak czynnik zespołowości i współpracy, występujący w zbiorowisku graczy rutynowanych. To też przy nerwowej grze młodych graczy Cracovii odbijała się korzystnie spokojna praca przeciwnika.
Zespół warszawski oparł się przedewszystkiem na dobrze grającym bramkarzu, niezłej destrukcyjnej obronie oraz pracowitej pomocy, w której wybijał się środkowy Kubera. Napad zapowiadał się początkowo groźnie. Nawrot z Łysakowskim i Wypijewskim potrafili wykorzystać kilka mądrych akcyj. Środkowy Legji rozleniwił się jednak wkrótce, czem zaraził też swych sąsiadów, tak, iż akcje ataku Legji zawiązywały się tylko sporadycznie.
Do przerwy Cracovia gra z wiatrem i przeważa. Pod bramką warszawian powstają liczne pozycje, nie przynoszą jednak rezultatu. Z przeciwnej strony wybija się Wypijewski: kilka jego akcyj jest wcale groźnych dla bramkarza krakowskiego. Dwa rzuty wolne egzekwuje niedaleko bramki warszawskiej Pająk. Wszystko jednak bez efektu!
W drugiej połowie gra jest żywsza. Cracovia przechodzi do ofenzywy, oddaje jednak niebawem inicjatywę przeciwnikowi, który zupełnie niespodziewanie z rzutu wolnego uzyskuje w 12 minucie prowadzenie przez Szallera. Wynik nie utrzymuje się długo. Wśród dość problematycznych okoliczności sędzia dyktuje w 3 min. później rzut karny do Legji. Egzekwuje go Góra uzyskując wyrównanie. Legja nie daje za wygraną i dalej atakuje. Gdy jednak Szaller z powodu skręcenia nogi statystuje jako półinwalida, siła ofenzywy warszawian słabnie. Cracovia jest znów przy głosie i w 35 min. z akcji Zembaczyńskiego uzyskuje prowadzenie. Dopingowani przez widownię gospodarze opanowują teren i z dwu strzałów Korbasa w 37 i 41 m. ustalają wynik dnia.
Sędzia p. Gruszka z początku wcale dobry, potem rozstrzygał niekoniecznie trafnie.Źródło: Przegląd Sportowy nr 75 (1083) z 22 lipca 1935 [1]
Raz,dwa,trzy
Jakże inaczej przedstawia się to dziś. W tabeli zajmują obie drużyny lokaty mizerne, a nawet fatalne, o ile idzie o Cracovię. Legja, dawniej stale u góry uplasowana, Cracovia, trzykrotny mistrz Polski, mogły nawet w pewnych okresach obniżyć górne loty tabeli, a przecież zawsze zatrzymały swą markę drużyn o czołowej klasie gry. Nie tabela, ale gra stanowiła o wartości.
W ogólnym spadku poziomu te drużyny zajęły bardzo wyraźna rolę. Ktoś, kto widział je przed laty, a w niedzielę znowu je oglądał, nic poznałby nic poza kolorami. Istotnie tak mało pozostało tych wartości, które kiedyś znamionowały najbardziej stylowe drużyny w Polsce.
Drużyna warszawska zjechała, jako faworyt. Beznadziejna wprost lokata Cracovii przy jej nieszczęśliwej grze, nic wróżyła — rzecz jasna — i tym razem sukcesu, tern więcej, że w ataku miało zabraknąć Kisielińskiego i Zielińskiego.
Wbrew przewidywaniom, Cracovia potrafiła uzyskać zwycięstwo, strzelając 4 bramki przeciwnikowi, który już prowadził 1:0. O ile było to prawdziwą niespodzianką, to z drugiej strony przyznać należy, że białoczerwoni umieli doskonale wyzyskać sposobność, jaką było osłabienie Legji brakiem Szallera. Uzyskawszy zaś następnie „prowadzenie", zmienili gruntownie swe bojaźliwe niezdecydowane nastawienie i nabrawszy właściwej bojowoski, akcjom swym, zawsze dotąd dobrym w polu, ale fatalnym pod bramką, nadali realne formy. Nietylko bowiem ładnie atakowano, ale i strzelano. To dało im zasłużone zwycięstwo nad przeciwnikiem, który miał lepszy technicznie atak, ale nastawiony na bawienie się z piłką i przeciwnikiem, a nic na strzelanie.
Cracovia miała dwa okresy diametralnie różne.
Pierwszy — długi, bo az do chwili uzyskania prowadzenia 2:1 — zaznaczał się nerwowemi wysiłkami zawodników, pełnych ambicji i poświęcenia. Przy tern jednakże poszczególni gracze wykazywali jakiś lęk przed energiczniejszem pójściem do piłki właśnie wędy, gdy trafiały się im najlepsze okazje do strzelenia. Każde natomiast bardziej zdecydowane wmieszanie się w akcję graczy Legji, jeszcze bardziej lękliwie usposabiały młodych napastników Cracovii. Podnięta w formie strzelonej bramki zamieniła tych samych ludzi w graczy pełnych animuszu, odwagi i zdecydowanego działania pod bramką Legji. Nie ulega więc wątpliwości, że czynnik depresji, został tern przełamany i stąd wynikła zmiana. Świadczy to, że w drużynie tkwią wartości, widoczne zresztą w poprzednich spotkaniach, a tylko poprawa stanu psychicznego, lepsza wytrzymałość nerwowa młodych graczy są potrzebne, by zmienić skuteczność gry, a z nią wyniki.
Atak Cracovii zjawił się bez skrzydłowych.
Zawieszony Kisieliński i kontuzjowany Zieliński osłabili ofensywę, w której rolę dyrygenta objął Malczyk. Zrazu na pozycji łącznika, potem lepiej na środku, był on faktycznym autorem sukcesu, dzięki swej nadzwyczajnej pracowitości, pomysłowym podaniom, z których partnerzy strzelali bramki. Pełnowartościowym towarzyszem jego był Zembaczyński. Po długiej przerwie pojawił się na lewem skrzydło z grą, o której tylko najlepiej mówić należy. On też był strzelcem decydującej bramki. Szeliga i Korbas przystosowali się do nich dopiero po bramce Zembaczyńskiego. Od tej chwili zademonstrowali wiele bardzo ładnych akcyj, dowodząc talentu, tłumionego przedtem bojaźliwością. Rezerwowy Kopacz miał dobre momenty.
Przy miękkim ataku Cracovii pomoc miała bardzo ciężkie zadanie ustawicznego pchania go przed siebie. Szybki, fizycznie silny Góra, dawał sobie z tern lepiej radę, niż słaby fizycznie Bialik i powolny Grünberg, który natomiast lepiej i dokładniej współgrał. Gdy jednakże ten sam atak wziął się energicznie do rzeczy, linja pomocy podskoczyła momentalnie w jakości gry, którą zaszachowała atak przeciwnika, a pomogła swemu do tak skutecznej gry.
Trio obronne miało chwile górne i chmurne. Radwański ponosi częściowo winę puszczonej z wolnego bramki Legji, zresztą bronił dobrze. Obrońcy o pięknym, długim wykopie, wpadali w błędy taktyczne przy kryciu, a także start nie zawsze dopisywał.
W Legji piętno grze nadał Nawrot.
Ten wielki kiedyś niewątpliwie talent, jak nikt inny, umie prowadzić akcje ofensywne. Pomysłowe niespodzianki w wyrobieniu pozycji, doskonała gra techniczna są bezsprzecznie wartościami rzadkiemi dziś na naszyem boiskach. Cóż z tego, kiedy przy tych wielu cennych zaletach Nawrot „nie pali" się do gry, nie wkłada w nią ani części lej ambicji, na jaką stać go było kiedyś, gdy sam wygrywał spotkania. To też, choć atak Legji miał więcej zespołowości w sobie, gracze nie tchórzyli pod bramką, ale szli odważnie, skuteczności brakło, gdyż nie było jej w grze Nawrota, rozciągającego ją wszerz. A szkoda, bo szybki Wypijewski zdradzał więcej, niż zwykle, ochoty do gry, mi ino, że Góra twardo walczył z nim o każdą piłkę. Na drągiem skrzydle mniej dobrego widziano u Gburzyńskiego, choć Bialik nic przedstawiał klasy Góry. Większość pomysłów koncentrował Nawrot na łącznikach, doorze chodzących do tyłu dla kontaktu z pomocą. Skuteczność w podaniach trójki między sobą kończyła się jednakże przed polem karnem i stąd strzałów było bardzo niewiele.
Pomoc Legji. chwaliła sobie miękkość napastników Cracovii. Jedynie Zembaczyński i Malczyk sprawiali jej kłopoty. W tych warunkach powolny Kubera mógł dominować, a energiczni skrajni zdobyli sobie respekt u przeciwników. Przesadna agresywność Szallera doprowadziła do kontuzji, w rezultacie której grał potem na skrzydle, a wkońcu opuścił boisko.
Najsłabszą częścią była obrona.
Przy ślamazarnej grze ataku Cracovii nie było tego widać. Dopiero ze zmiany nastroju wystąpiły braki tak wielkie, że nawet lepsza, niż niedzielna gra Kellera w bramce nie zdołałaby uratować sytuacji.
Skład drużyn i przebieg gry.
Cracovia: Radwański, Pająk, Doniec, Bialik, Grünberg, Góra, Kopacz. Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński. — Legja: Keller, Sobczak, Szczotkowski, Szaller, Kubera, Przeździecki II, Gburzyński, Przeździecki I. Nawrot, Łysakowski, Wypijewski.
Wiatr jest mocnym sprzymierzeńcem Cracovii. która rozpoczyna dobrym atakiem. Legja odpowiada prawą stroną, gdzie Bialik gra słabo. Po pierwszym kornerze Legji uzyskuje Cracovia dwa i w obu wypadkach strzały idą ponad bramkę. Doskonałą pozycje ma Korbas w 22 min. po rzucie wolnym, ale powolność napastnika pozwala uratować sytuacje Sobczakowi. Po chwili „kiks*4 Góry grozi Radwańskiemu. Przewaga Cracovii nie daje jej nic, wskutek indolencji pod bramką. Legja odgryza się wypadami, przy których Wypijewski bezkarnie wychodzi z pozycji „spalonej*4. W gorączce gry trafiają się ręce, których sędzia nie widzi, gwizdże natomiast nastrzelone.
Pod wiatr rozpoczęła Cracovia ofensywę po przerwie. Malczyk ze środka poczyna też strzelać. W 6 min. Korbas marnuje świetną pozycję — sam stojąc przed Kellerem, zaraz potem Zembaczyński przenosi. Szczęśliwsza się Legja, która w 14 min. z rzutu wolnego uzyskuje przez Szallera bramkę. Dobry atak Cracovii zatrzymuje w 15 minucie Sobczak „faulem" w polu karnem. Góra egzekwuje rzut karny pewnie. Szaller po rozmowie z sędzią staje się za agresywny, co odczuwa Zembaczyński. Ataki Cracovii idą lewą stroną. W pewnym momencie Szeliga dochodzi sam do Kellera i strzela w niego z kilku kroków.
U gości motorem jest Wypijewski.
Do bramki dochodzi raz Nawrot strzałem głową. W 23 min. Szaller atakuje Bialika i w rezultacie schodzi z boiska na chwilę, poczem zajmuje pozycje skrzydłowego na miejscu Gburzyńskiego. W 26 min. ma nawet doskonałą pozycję, ale strzela w bok siatki. Po chwili opuszcza boisko.
Decydujący moment przyszedł w 36 min. Malczyk wyprowadza Zembaczyńskiego, który mimo ataku Sobczaka strzela, ponad Kellerem do bramki. Sukces ten podnieca zawodników Cracovii, którzy mają teraz ładne pociągnięcia, wykończane bardzo dobrze. W 37 min. po kombinacji trójki strzela Korbas trzecią bramkę, a ostatnia pada także przez Korbasa z voleya w 42 min.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Drużyny wystąpiły w nast. składach: Cracovia — Radwański, Pająk, Doniec, Góra. Gruenberg. Bialik, Kopacz. Malczyk, Korbas, Szeliga i Zembaczyński. Legja: Keller, Sobczak, Szczotkowskl, Szaller, Ku¬bera, Przeździecki II, Gburzyński. Przeździecki I Nawrot Łysakowski i Wypijewski.
Pierwsza połowa nie zapowiada bynajmniej tak przekonywującego zwycięstwa Cracovii, która mimo iż ma wiatr za sobą, nie umie skonsolidować sic w linji napadu. Lepiej prezentuje się w tej części Legja, której gracze dobrze zbudowani fizycznie budzą respekt przed sobą. Obustronnie nie zostały wyzyskane dość dobre sytuacje podbramkowe.
Po pauzie gra przybiera jeszcze bardziej interesujący przebieg, zwłaszcza gdy w 11 min. Legja zdobywa bramką z rzutu wolnego, bitego bardzo Radnie przez Szallera W chwilą potem gracz ten schodzi z powodu kontuzji s Dolska później jeszcze wraca, lecz po ponownym wypadku wycofuje się już zupełnie. W tym okresie nastąpiło dla Cracovii wyrównanie z rzutu karnego, który egzekwuje przytomnie Góra,
W miarę, jak gra się zbliża ku końcowi. Legja wyczemuje się coraz bardziej, a natomiast do głosu dochodzą coraz bardziej białoczerwoni, którzy ujmują fali daty we w swe ręce. Pod koniec meczu padaja trzy bramki, z któyrch pierwszą zdobywa Zembaczyńska, nie bez błędu Kellera, który wybiegł niepotrzebnie z bramki. Goal ten deprymuje zupełnie Legio, której strzela w dalszym ciągu dwa goale Korbas.
Ogólne wrażenie, jakie pozostawiła Cracovia było korzystne. Zasługa to jej niezwykle ambitnej gry w ostatnich minutach, kiedy wyzyskała brak w tyłach przeciwnika doskonałego pomocnika, kontu- zjonowanego Szaiłera. W ogólności można powiedzieć, iż wszyscy zawodnicy grali niezwykle ambitnie i równo, ponad poziom specjalnie nikt nie wyrastał, ale też nikt nie grał słabo. Uderzało, iż brak skrzydłowych Kisielińskiego i Zielińskiego nie uwydatnił się, zastępcy ich, właściwie Zembaczyński, dopisali.
Legja po pauzie, a właściwie od kontuzji Szallera i uzyskania wyrównującego goala przez Cracovię z rzutu karnego, zmieniła swe oblicze. Znikła pracowitość, ambicja, a wkoócu ogarnęła ją depresja. Z jej graczy podobać się mogli Przeździeccy, Wypijewski i Kubera, a także i Szaller, potem raził brak ambicji i fakt załamania po strzeleniu wyrównującego goala. Naisłabszym graczem okazał się przereklamowany łącznik Łysakowski. Bramkarz Keller wypadł nierówno.
1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0 Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2