1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1
|
Liga , 8 kolejka Warszawa, stadion Legii, sobota, 29 czerwca 1935
(1:0)
|
|
Skład: Kornijewski Szczepaniak J. Bułanow B. Seichter Jelski Pieniążek E. Kruk Kula Puchniarz Ciszewski Biedrzycki Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Oskar Kurzweil ze Lwowa
|
Skład: A. Radwański Pająk Doniec Góra Grünberg Bialik A. Zieliński S. Malczyk Korbas Szeliga Kisieliński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecz następnego dnia: | ||
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Cracovia gra – Polonia wygrywa
Sędzia dobry w polu, zawodzi natomiast pod bramką
Bramki dla Polonii zdobyli Puchniarz i Ciszewski, dla Cracovii z karnego Szeliga.
Sędziował p. Kurzweil ze Lwowa, widzów ok. 2000.
Cracovia: Radwański, Pająk, Doniec; Góra, Grünberg, Bialik; Kisieliński, „Szeliga”, Korbas, Malczyk, Zieliński.
Polonia: Korniejewski; Szczepaniak, Bułanow; Seichter, Jelski, Odrowąż; Kruk, Kula, Puchniarz, Ciszewski, Biedrzycki.
Co się działo na boisku przez pierwszych piętnaście minut, tego niestety nie widzieliśmy, ponieważ zawody zaczęto wcześniej, niż zapowiedziano, a pozatem conajmniej pięć minut straciliśmy na pertraktacjach, by dostać się na boisko. Portierzy Polonii nie byli dostatecznie poinformowani, jakie obowiązują bilety prasowe, a gdy przypadkiem zjawił się jeden z „miarodajnych panów” trzeba było znów czas tracić na tłómaczenie, że nie pogoń za „atrakcją” lecz obowiązek zawodowy zmusza niestety do odwiedzenia w świąteczną sobotę stadjonu W.P.
Wedle informacyj widzów w pierwszych 15-stu minutach miała Polonia grać bardzo sprawnie, czego niestety nie mogliśmy dostrzec w dalszym ciągu zawodów. Do końca pierwszej połowy gra była conajwyżej otwarta, z niebezpieczniejszemi zrywami gospodarzy, po przerwie na boisku panowała Cracovia.
Wszystko to jednak nie starczyło, by gościom zapewnić dwa punkty, i – jak to się w piłce nożnej często zdarza – pokonana zeszła z boiska drużyna zapewne nie gorsza od przeciwnika!
Krakowianie sprawili nam nawet niespodziankę. Spodziewaliśmy się ujrzeć drużynę pełną luk i wad, na podobieństwo wszystkich innych maruderów ligowych, a nawet wielu zespołów środka, tymczasem w Cracovii tkwi wciąż jeszcze tradycyjny kult dla stylu i techniki, którą b. znacznie przewyższała Polonię.
Akcje „białoczerwonych” prezentowały się optycznie wcale ładnie, umiano też zgrabnie przedriblować czy zmylić przeciwnika ciałem – wszystko to jednak nie zdało się na nic z chwilą, gdy napadowi brakło zupełnie dyspozycji strzałowej, gdy starano się piłkę podprowadzić możliwie aż pod samą bramkę i tam stracić ją bezproduktywnie wskutek kunktatorstwa, czy zbytniej nerwowości! W tej niezaradności podbramkowej ataku, grającego zresztą w polu zupełnie przyzwoicie, tkwi też, zdaje się, tajemnica niepowodzeń Krakowian, tembardziej, że w defenzywie jest już sporo braków i utraconej ewentualnie dość łatwo, bramki, niema kto nadrobić.
Pozatem zarzucilibyśmy jeszcze brak należytej orjentacji, inaczej trudno byłoby sobie bowiem wytłumaczyć zupełne zaniedbywanie po przerwie Kisielińskiego, który był właściwie jedynym niebezpiecznym, ostro i stosunkowo celnie strzelającym napastnikiem. Przesunięcie go w ostatnich 15-stu min. na pozycję lewego łącznika, było pociągnięciem conajmniej spóźnionem.
Lewa strona napadu Cracovii była lepszą od prawej. „Szeliga” orjentował się wcale dobrze, technicznie dawał sobie radę, pamiętał w porę o wybieganiu na pozycję jednak… do strzału nie dochodził! Korbas również technicznie dobry, kierował sprawnie atakiem, w drugiej połowie z manjackim uporem forsował prawą stronę, gdzie Malczykowi brakło zwrotności i szybkiej decyzji. Zieliński wykazał, jak na skrzydłowego, słaby bieg, pozatem żal mu było rozstawać się z piłką. Zamiast centrować podjeżdżał aż pod samą bramkę, a w chwili, gdy należało już oddać strzał, decydował się na podanie jej do środka, gdzie partnerzy nie przygotowani na taki obrót sprawy albo nie byli na miejscu albo też tracili głowę. W ten sposób zmarnowano trzy stuprocentowe pozycje.
Pomoc grała początkowo specjalnym systemem. Boczni trzymali się z tyłu tuż przy obronie, środkowy wysuwał się daleko do przodu, później zdecydowano się utrzymać linję i Grünberg zasilał napad piłkami już z większej odległości. Wywiązał on się naogół zadowalająco ze swej roli, szczególnie gdy chodzi o współpracę ofenzywną, w rozbijaniu ataków przeciwnika był mniej skuteczny. Z bocznych lewy Bialik zupełnie słaby, prawy Góra dawał sobie dobrze radę, a pozatem zdobył się na kilka ostrych, płaskich strzałów ze znacznego dystansu, co u pomocników naszych należy do rzadkości.
W obronie rozczarował nas Doniec. Słyszeliśmy o nim wiele dobrego, tymczasem poza błędami taktycznemi niedomagały też wykopy. Dwa kiksy przy piłce toczącej się wprost na niego i to bez żadnego nacisku przeciwnika – to jak na kandydata do reprezentacji jednak za wiele!
Głównym atutem Pająka była zawsze szybkość, a gdy dzisiaj ją stracił wychodzą na jaw niedomagania techniczne i taktyczne. Kilka zrywów w ciągu 90-ciu minut nie wystarcza. Radwański nie był zbytnio zatrudniony, winy nie ponosił, a pozatem interwencje jego były zupełnie dobre.
Polonia wystąpiła w zmienionym składzie. Mimo zwycięstwa nie zdołała wzbudzić zbyt wielkiego zaufania. Gra jej oparta była, jak dawniej, tylko na przypadkowości, akcje napadu, o ile do takich dochodziło, prymitywne złożone przeważnie z dwu ciągów i to albo prawą albo lewą stroną. O współpracy całej piątki nie było mowy.
Puchniarz na środku technicznie surowy, miał ten walor, że szedł energicznie na bramkę względnie ustawiał się daleko z przodu często gęsto na pozycji spalonej, z której padła też pierwsza bramka. Prawa strona Kruk, Kula prezentowała się znacznie lepiej od lewej i parokrotnie stwarzała nieprzyjemne sytuacje pod bramką Cracovii.
Ciszewski, nie mając partnerów do gry kombinacyjnej, stosunkowo szybko stracił dech i po przerwie wyraźnie opadł na siłach. Główka, która przyniosła efektowną drugą bramkę była marki starej, dobrej szkoły. Biedrzycki poza zapałem nic nie wniósł poważniejszego.
W pomocy debiutował na środku Jelski, który nadaje się bardzo dobrze do t. zw. „systemu bezpieczeństwa” czyli inaczej mówiąc „trzech obrońców”. Podania do napadu były niecelne a pozatem zbyt ostre i wysokie, jak na beka przystało. W grze sobotniej, kiedy po zdobyciu bramki chodziło właściwie o utrzymanie wyniku tego rodzaju metoda była nawet skuteczną, w normalnych warunkach może okazać się niewystarczająca. Z bocznych lepszy był Seichter; przez dobre ustawianie się wyłapywał w porę piłki, przeznaczone dla kogo innego. Odrowąż pracowity słabą technikę nadrabiał wagą ciała, którą znacznie górował nad Zielińskim.
W obronie Bułanow, jak zwykle, szybki i energiczny, miał przy niezdecydowanych napastnikach Cracovii pole do popisu. Szczepaniak dostatecznie rutynowany dawał sobie na ogół radę, jednak były też momenty w których zapominał o bliskości własnej bramki. Na myśli mamy kilka „prostopadłych główek” w sytuacjach, które bynajmniej nie wymagały tego rodzaju interwencji.
Korniejewski grał wyjątkowo pewnie. Tym razem piłki nie uciekały z rąk, co w znacznej mierze przyczyniło się do utrzymania sukcesu.
Gra była wcale żywa, okresami nawet ciekawa, Polonia bardziej żywiołowa, Cracovia lepiej skoordynowana. Ataki początkowo się zmieniają, przyczem Krakowianie, szczególnie Kisieliński, parokrotnie poważnie zagrażają. Z drugiej strony agresywnością wyróżnia się Kula. W 30-ej min. Puchniarz stojąc wyraźnie na pozycji spalonej otrzymuje piłkę od Kuli i zdobywa prowadzenie. W kilka minut później Cracovia wyrównuje przez Zielińskiego, jednak sędzia odgwizduje offsaid. Polonia jest teraz więcej w ataku, jednak bez rezultatu. Po przerwie sytuacja się zmienia. Cracovia przebywa ustawicznie na polu przeciwnika, atak raz poraz dochodzi pod bramkę, na tem jednak kończą się jego umiejętności. Szereg rogów jest jedynym rezultatem długotrwałej ofenzywy Krakowian. Wyrównanie wisi w powietrzu, tymczasem jednak w 41-ej min. po rzucie wolnym bitym ładnie przez Seichtera Ciszewski efektowną główką zapewnia drużynie swej zwycięstwo. Na minutę przed końcem dyktuje sędzia rzut karny za rękę, której wogóle nie było, i Szeliga zdobywa punkt honorowy dla swych barw.
Sędziował p. Kurzweil. Chciałoby się powiedzieć: „w polu niezły, pod bramką fatalnie zawodził”. Uznanie pierwszej bramki Polonii, zdobytej z pozycji spalonej, jakoteż przyznanie Cracovii rzutu karnego za przewinienie, które nie istniało – to były zbyt poważne i decydujące błędy, by można przejść nad niemi do porządku dziennego.
N.S.
Źródło: 'Przegląd Sportowy nr 66 (1074) z 1 lipca 1935 (str. 2) [1]
1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0 Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2