2010-03-19 Arka Gdynia - Cracovia 2:0
|
Ekstraklasa , 21 kolejka Gdynia, piątek, 19 marca 2010, 17:45
(0:0)
|
|
Skład: Witkowski Kowalski Szmatiuk Ulanowski Bednarek Budziński Mrowiec Ława Božok (86' Burkhardt) Tshibamba (90' Czoska) Trytko (74' Labukas) Ustawienie: 4-4-2 |
Sędzia: Piotr Siedlecki z Warszawy
|
Skład: Merda Mierzejewski Tupalski Wasiluk Sasin Pawlusiński (76' Sacha) Baran Klich Szeliga Moskała (46' Goliński) Matusiak (76' Ovseannicov) Ustawienie: 4-4-2 |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Cracovia nie ma szczęścia w meczach z Arką w Gdyni
Krakowianie przystępowali natomiast podbudowani po wygranej z Koroną. Przez pierwsze minuty mecz był bardzo wyrównany, z tym że z obu stron było widać sporo niedokładności i nerwowości. Cracovia nie forsowała tempa, oddając pole gospodarzom, bo to im przede wszystkim powinno zależeć na wygranej. "Pasy" czekały na swoją szansę i miały takową w 22 min. Na lewym skrzydle piłkę wywalczył Sasin i podał idealnie do Klicha, który jednak spudłował z 11 metrów. Na kolejną szansę trzeba było czekać 10 minut. Wtedy to świetnie do prostopadłego podania wybiegł Matusiak, ale został uprzedzony przez Witkowskiego.
Gdynianie atakowali chaotycznie, nie dochodząc do sytuacji strzeleckich. Brzemienna w skutki okazała się 43 minuta. Wtedy to Klich za kopnięcie Bednarka w twarz otrzymał czerwoną kartkę. Była to skrajna nieodpowiedzialność młodego krakowianina, bo faulował zupełnie niepotrzebnie, przy linii bocznej boiska, ale na jego usprawiedliwienie można dodać, że było to w ferworze walki. Krakowianom zostawała więc cała połowa na granie w osłabieniu. A do tej pory mecz był raczej czysty, choć nieco częściej faulowali gospodarze. Ta połowa rozczarowała, niewiele się działo, a strony oddały po jednym niecelnym strzale.
Po przerwie w Cracovii nastąpiła jedna zmiana - w miejsce Moskały pojawił się Goliński i przez kilka minut zrobił więcej niż jego poprzednik. Gospodarze znakomicie zaczęli drugą połowę. Po katastrofalnym błędzie Tupalskiego, który zostawił rywala bez krycia, w sytuacji sam na sam znalazł się Tshibamba i strzałem z kąta posłał piłkę do siatki między nogami Merdy. Był to pierwszy celny strzał w tym meczu. W tym momencie sytuacja Cracovii stała się beznadziejna. Krakowianie pierwszy celny strzał oddali za sprawą Golińskiego, który wykonał rzut wolny, ale Witkowski nie miał kłopotów z obroną. Podobnie jak Merda w 67 min, gdy obronił uderzenie Kowalskiego z rzutu wolnego.
Czas jednak uciekał, a "Pasy" niewiele mogły zdziałać w przodzie. Matusiak nie mógł wygrać pojedynków z przeważającymi siłami przeciwnika. Kwadrans przed końcem Lenczyk już nie kalkulował, dokonując podwójnej zmiany. W siedemdziesiątej ósmej minucie siły się wyrównały - Mrowiec otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Ale po chwili Arka przesądziła o wygranej. Po rzucie rożnym głową strzelił Labukas (nie upilnował go Wasiluk) i było po meczu. Po raz kolejny okazało się, że Arka potrafi u siebie grać z Cracovią...Jacek Żukowski
Źródło: Gazeta Krakowska z 21 kwietnia 2010 [1]