1938-05-08 Cracovia - Śmigły Wilno 3:0
|
Liga , 4 kolejka Kraków, niedziela, 8 maja 1938
(0:0)
|
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk Góra Grünberg K. Majeran Z. Skalski Roczniak Korbas Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Kosek
|
Skład: Jachimowicz Zawieja Grządziel Puzyna Bukowski Fujarski Marzec Ballosek Pawłowski Hajdul Biok Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1938-05-08 Cracovia - Śmigły Wilno 3:0 |
Opis meczu
Śmigły przegrał ale... zdobył Kraków
Kierownik drużyny wileńskiej winien z uczuciem zadowolenia wsiąść do pociągu i nie brać sobie absolutnie do serca trzech bramek, którymi drużyna obciążyła swój bilans. Równie dobrze mogło tych bramek być mniej, ale nie to jest istotne. Bardziej istotnym jest fakt, że 7.000 krakowian, którzy oglądali futbol w niejednym wykonaniu, opuszczało boisko z korzystnym dla gości nastroju. Jednym słowem: Śmigły zdobył Kraków.
Jeśli zaczynamy od pochwał, to nie znaczy to, by Wilnianie mogli wzbić się w dumę i wierzyć w swą wielką klasę. Do tego jeszcze droga bardzo daleko. Faktem jednak jest, że możliwości te istnieją i jest z czego stworzyć drużynę! Na razie są dwie rzeczy: kondycja i szybkość. Umieli goście do ostatniej chwili atakować, szybko, nie było ani jednego, który słaniałby się po nogach i nie potrafił podążyć za piłką. Czego im brak, to opanowania piłki i systemu. Nie można wygrać meczu żywiołowym ciągiem i strzałem bez zastanowienia. Trzeba w grę wnieść więcej myśli, trzeba opracować plan a wówczas wszystko pójdzie. Środki do tego są wystarczające.
Wyróżnić należałoby przede wszystkim bramkarza, który zagrał w wielkim stylu i jest zawodnikiem wartościowym. Można bez przesady powiedzieć, że uratował drużynę od klęski. Twardy orzech stanowi para obrońców, chłopów na schwał o silnym wykopie i zdecydowanej interwencji.
W pomocy mamy starego znajomego Fujarskiego z Wisły, ale nie on jest tutaj najlepszy, raczej środkowy Bukowski jest najbardziej wartościowym pomocnikiem. Atakowi wileńskiemu brak planowości, spokoju, orientacji podbramkowej. Przereklamowany jest Pawłowski, od kŧórego lepiej wypadli obaj skrzydłowi i lewy łącznik Hajdul.
Cracovia nie potrafiła rozkręcić się do pauzy. Przeciwnik jej wyraźnie "nie leżał". Goście startowali ostro, twardo wygrywali pojedynki, a słabsza fizycznie Cracovia nie mogła im sprostać. Mogła pokonać przeciwnika narzuceniem mu gry przyziemnej, ale tutaj znów szwankowała dyspozycja ataku w której jedynie Skalski i do pewnego stopnia rekonwalescent Zembaczyński i Korbas stali na wysokości. Dopiero po przerwie rzucili gospodarze na szale swe całą ambicję i w decydujących momentach rozstrzygnęli spotkanie. 17 rogów bitych przez Cracovię w ciągu meczu daje obraz zmagań pod bramką przeciwnika, które dały w sumie trzy bramki. Poza atakiem należało by wyróżnić grę pomocników po przerwie oraz obu obrońców i Pawłowskiego. Za zlikwidowanie dwóch strzałów w ostatnich minutach.
Do przerwy gra na ogół równa, napastnicy Cracovii marnują w tym okresie dwie pewne szanse. Prowadzenie uzyskuje Cracovia w 60-ej minucie, gdy na faul na Szelidze dyktuje sędzia karnego. Egzekwuje go Korbas. Później goście przechodzą do kontr ofenzywy, pod koniec Cracovia jest jednak znów przy głosie i ustala rezultat przez Zembaczyńskiego w 37-ej minucie i Górę w 40-ej minucie.
Sędzia u. Kossek mylił się dość często, a Wilnianie mieli powód do utyskiwań.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]