1922-12-31 Servette Genewa - Cracovia 1:1
|
turniej w Paryżu Paryż, niedziela, 31 grudnia 1922, 14:30
(0:1)
|
|
Skład: Grosdidier Mantel Fehlmann Reyner Pichler Richard Charpillod Pache Klein Dietrich Bedouret Ustawienie: 2-3-5 |
|
Skład: Popiel Gintel Fryc Styczeń Cikowski Synowiec Mielech Reyman Kałuża Kogut Szperling Ustawienie: 2-3-5 |
Mecz następnego dnia: | ||
Mecz następnego dnia
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Wielki turniej międzynarodowy w Paryżu.
31 grudnia. Red Star- Racing Club de France 1:1 (1:0), Cracovia – Servette (Genewa) 1:1 (0:0). 1 stycznia. Servette – Racing Club 0:0, Red Star – Cracovia 5:2 (3:2).
Praga i Wiedeń na zachodzie, Zagrzeb na południu, Czerniowce na wschodzie, Stockholm na północy – oto najdalsze punkty, dokąd dotarły dotychczas nasze drużyny footballowi (reprezentacja polska, Cracovia, Wisła, Pogoń, Czarni). Po raz pierwszy zapuściła się Cracovia, na skutek zaszczytnego zaproszenia, do stolicy najbardziej zaprzyjaźnionego kraju, do pięknego i lekkiego Paryża, by wziąć udział w turnieju, nie mającym – jak podniosła jedna z gazet francuskich – precedensu we Francji, turnieju między czterema drużynami trzech krajów, w których szeregach grało aż 25 graczy reprezentacyjnych.
Na tę wielką próbę sił ruszyła drużyna krakowska w komplecie. Czternastu graczy z prezesem dr. Cetnarowskim oraz z dr. Wład. Jentysem z P.Z.P.N. udało się we czwartek 28 ub. m. o godz. 7 rano z Krakowa w daleką, pełną wrażeń i przygód podróż.
Odkładając opis podróży i pobytu w Paryżu, uwagi krytyczne itp. do następnych numerów, by zrobić miejsce przedstawieniu najważniejszej części wyprawy t. j. samych zawodów, podajemy tylko, że ekspedycja – bez Fryca i Stycznia, którzy wskutek różnych okoliczności „utknęli” w drodze i stanęli u celu o całą dobę później – przybyła na paryski dworzec wschodni w piątek 29 ub. m. o północy po 42-godz. ciągłej podróży, witana przez 3 członków Zarządu Red Staru oraz przez przedstawicieli poselstwa i konsulatu (sekretarzy poselstwa pp. Wielowiejskiego i Woźnickiego i konsula p. Lasockiego) oraz kolonji polskiej. W sobotę spacer przez wielkie bulwary i zwidzenie wieży Eiffla, w niedzielę przygotowania do zawodów. T.S.
Przebieg zawodów.
Turniej rozpoczął się o godz. 1 zawodami między Red Star i Racing. Zawody te, prowadzone w bardzo szybkiem tempie, nie wykazały wyraźnej przewagi żadnej strony. Przed pauzą obie strony uzyskały po jednej bramce. Po pauzie środek pomocy Red Staru zeszedł z boiska, obrażony na jednego ze swoich towarzyszy. Red Star, grając w dziesiątkę, nie mógł zaznaczyć swej wyższości i stosunek I : I utrzymał się do końca.
Bezpośrednio po skończeniu pierwszego matchu weszły na boisko, witane hucznymi oklaskami blizko 7000 widzów, Cracovia i Servette, mistrz Szwajcarji. Boisko Red Staru, tzw. stadjon paryski, położone na przedmieściu w Saint-Quen, równe, pokryte trawą, bardzo duże. – Całe boisko otoczone rowem i płotkiem. Trybuny niewielkie, mogą pomieścić około 1000 osób. Dla stojących naokoło boiska wysoki nasyp ziemny.
Powitalne okrzyki, gwizdek sędziego i Servette zaczyna pod słońce punktualnie o 2:30. Pierwsze chwile schodzą na wzajemnej próbie sił. Cracovia szybko otrząsa się i już w 3 min. Cikowski, po wyminięciu kilku przeciwników, oddaje daleki strzał na bramkę, lecz niestety przenosi. Następuje szereg ataków Servette, zakończonych kornerem. W 15 min. znowu niebezpieczny atak Cracovii, zaaranżowany przez Cikowskiego. W 18 min. Szperling sam podciąga i centruje, piłkę łapie Kałuża, usiłuje strzelać, lecz bramkarz broni wybiegiem, a odbitą piłkę Mielech przenosi, nie wyzyskując dobrej sytuacji. – Minutę później Popiel broni brawurowo w groźnej sytuacji. W następnej minucie Fryc przepuszcza piłkę, lecz Klein przestrzela z najbliższej odległości. W 24 min. Kogut marnuje dobrą pozycję, lecz już w następnej minucie Szperling wypracowuje ładną pozycję, podaje Kogutowi, ten centruje do Kałuży, który strzela nieuchronnie w siatkę. Burzą oklasków przyjęła publiczność ten sukces Cracovii.
W 27 min. Kałuża wypuszcza ładnie Reymanowi, lecz sędzia odgwizduje spalony. W 30 min. podobną sytuację na lewem skrzydle przerywa gwizdek sędziego z powodu offside Koguta, przeciw czemu publiczność protestuje.
Z kolei zaczyna Servette ostrzej atakować, lecz wszystkie jej usiłowania rozbijają się o świetnie usposobionego Popiela, którego często oklaskuje publiczność. Na szczególne wyróżnienie zasługuje wspaniała obrona silnej bomby w górny róg bramki. Servette, dzięki obronie Popiela, zakończyła serję swoich ataków jedynie kornerem na swą korzyść. – O godz. 3:10 odgwizduje sędzia pauzę ( z powodu krótkiego dnia mecz za obopólną zgodą trwał tylko 80 min.).
Po pauzie zrazu Servette atakuje, lecz Popiel jest na miejscu. W 4 min. niebezpieczny atak Cracovii zakończony kornerem. W zamieszaniu po kornerze Synowiec (sic!) oddaje z daleka bardzo silny, ziemny strzał w lewy róg bramki, który Grosdidier z trudem broni robinzonadą. Servette atakuje teraz coraz częściej, chcąc za wszelką cenę wyrównać. Ale i atak Cracovii nie spoczywa, przeciwnie wyrabia nawet bardzo groźne sytuacje, które mogły przynieść Cracovii bezwzględne zwycięstwo. I tak w 13 min. bramkarz Servette wylatuje, aby zatrzymać centrę Mielecha, rzucą się na piłkę, piłka jednak ześlizguje mu się z rąk, dostaje ją Kałuża, ale niestety kiksuje i piłka przechodzi obok słupka pustej bramki na out. W 2 minuty później Kogut dobrze podaje Kałuży na „vor”. Kałuża sam ma 5 kroków od bramki – zdaje się, że bramka musi siedzieć. Niestety gracz ten za bardzo sobie piłkę wypuścił przed strzałem, tak, że mu ją Grosdidier zabrał z pod samych nóg. – Jeszcze kilka wypadów Cracovii bez rezultatu – poczem następuje znaczna przewaga Servette. Popiel jednak nie kapituluje. W 23 min. strzelają napastnicy Servette trzy razy strzał po strzale z blizka w bramkę – bezskutecznie. Ostatni strzał wybił Popiel pięścią z samej linji bramkowej. Dopiero w 27 min. udaje się Servette wyrównać przez Dietricha. Strzału tego z bliskiej odległości Popiel nie mógł obronić.
Teraz gra zaostrza się jeszcze bardziej. Obie strony chcą uzyskać rozstrzygnięcie. W 29 min. korner dla Servette nie wyzyskany. Z kolei Cracovia nie wyzyskuje rzutu wolnego z pola karnego i kornera. Servette naciska coraz bardziej, owocem tego są jednak tylko dwa dalsze kornery. Jeszcze w ostatniej minucie Popiel broni niebezpieczny strzał prawego skrzydła i gwizd sędziego kończy tę do ostatniej chwili zajmującą grę.
Stosunek kornerów 6:2 dla Servette.
Bezstronnym i dobrym sędzią był p. Jandin.
Skład drużyn: Servette (czerwoni): Bramkarz: Grosdidier, obrona: Mantel, Fehlmann (kap., repr.), pomoc: Reyner, Pichler, Richard (repr.), napad: Charpillod, Pache (repr.), Klein, Dietrich, Bedouret (repr.). – Cracovia: Popiel, Gintel, Fryc, Styczeń, Cikowski, Synowiec, Mielech, Reyman, Kałuża, Kogut, Szperling.
Z przedstawionej powyżej gry widać, że Cracovia miała przewagę w pierwszej połowie gry, w drugiej zaś dominowała Servette. Servette jest drużyną silną, cechują ją gra ostra, kombinacyjna, wysoki poziom techniczny, szybka orientacja i dobre strzały jej napastników. Zarzucićby można Szwajcarom zbytnie posługiwanie się siłą fizyczną, dzięki jednak bezstronności sędziego, który umiał pohamować zbytni temperament poszczególnych graczy, gra miała przebieg normalny. Najlepszymi z Servette byli lewy obrońca Fehlmann, od kilku lat grający stale w reprezentacji Szwajcarii. Pache, Dietrich, oraz prawy skrzydłowy Charpillod, którego centry były zawsze bardzo niebezpieczne. Zadanie Cracovii też nie było łatwe, a wynik należy uważać za pomyślny. Jak z jednej strony Popiel wspaniałą obroną odparował kilka, zdawałoby się nieuchronnych strzałów, przyczyniając się walnie do tego zaszczytnego wyniku, tak z drugiej strony większa umiejętność strzałów napastników Cracovii przyniosłaby jej zwycięstwo. Cracovia w całości grała dobrze. Na szczególne wyróżnienie, jak to już kilkakrotnie zaznaczyłem, zasługuje Popiel. Rzadko kiedy ma się sposobność widzieć bramkarza tak świetnie broniącego swej bramki. Popiel bronił poprostu koncertowo. Obrona pracowała dobrze, ale nie wybijała się specjalnie, w pomocy Cikowski miał świetne momenty, które spotkały się z wielkiem uznaniem u publiczności. Synowiec celował w grze głową. Najlepszą częścią drużyny był atak, prowadzony doskonale przez środkowego. Ataki, przeprowadzone krótkiem, przyziemnem podawaniem, zagrażały często poważnie bramce przeciwnika. Chwilami atak chodził, jak za najlepszych czasów Cracovii. Stare wady jednak: hyperkombinacja i brak celnych strzałów, nie pozwoliły mu zaznaczyć swych umiejętności cyfrowo. W każdym razie Cracovia w pierwszy dzień pokazała grę piękną, wzbudzając zachwyt u zgromadzonych sportowców francuskich i licznej publiczności, która nie szczędziła oklasków za udałe akcje.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]
Nowości Ilustrowane
K.S. „Cracovia” w Paryżu
(Od własnego korespondenta)
Na zaproszenie wieloletniego mistrza Francyi piłki nożnej K.S. „Red Star’u” wyjechała „Cracovia” do Paryża w szesnastu ludzi pod osobistym kierownictwem prezesa P.Z.P.N., a zarazem prezesa Klubu p. dr. Cetnarowskiego. Po trzydziestokilkugodzinnej dość męczącej podróży przybyła „Cracovia” witana owacyjnie przez delegatów K.S. „Red Star’u”, ambasady polskiej, oraz przez liczną publiczność.
Po jednodniowym wypoczynku spotkała się „Cracovia” w Sylwestra z mistrzem Szwajcaryi „Servette” z Genewy wychodząc z wynikiem nierozstrzygniętym 1:1 (1:0 dla „Cracovii”).
W drugi dzień spotkanie z „Red Star’em” przyniosło znaczną, aczkolwiek niezasłużoną porażkę 5:2 (3:2). „Cracovia” grała bez Sperlinga i bez Stycznia.
Wielotysięczne tłumy witały nadzwyczaj owacyjnie pojawienie się drużyny polskiej na ziemi francuskiej i oklaskiwały przez cały przeciąg gry kombinacyjnie i precyzyjnie grającą „Cracovię”. Drużyna polska uległa bardzo brutalnej grze Francuzów.
W ciągu całego pięciodniowego pobytu zwiedzili gracze prawie cały Paryż, przyjmowani przez kolonię polską, przez Komitet francusko-polski i przez posła hr. Zamoyskiego, gdzie składano drużynie ciągłe powinszowania z powodu pięknej gry. Na bankiecie wydanym przez K.S. „Red Star” wręczył kapitan drużyny polskiej piękny proporzec o barwach klubowych drużynie francuskiej.
Z żalem wyjeżdżała „Cracovia” z Paryża, nie mogąc zadość uczynić zaproszeniom tak klubów francuskich, jak szwajcarskich, którym musiała odmówić z powodu niedyspozycji najlepszych graczy, jak również i z braku czasu, oświadczając, że chętnie na wiosnę powtórnie zmierzy się z tymi klubami w Genewie lub w Paryżu.
Zaznaczyć należy, że „Cracovia” jest jedynym klubem w Polsce, który potrafił nawiązać stosunki sportowe prawie ze wszystkimi krajami na kontynencie. Prawdopodobnie w czasie świąt Wielkanocnych „Cracovia” przyjmie udział w mityngach sportowych w Hiszpanii, dokąd zaproszoną została przez najlepsze kluby hiszpańskie, m. i. przez „Barcelonę”.
Źródło: Nowości Ilustrowane