1922-08-27 Pogoń Lwów - Cracovia 3:2
Pierwsza w historii porażka Cracovii na wyjeździe w oficjalnych rozgrywkach.
Pierwsza w historii porażka Cracovii w Mistrzostwach Polski.
|
Mistrzostwa Polski grupa południowa , 5 kolejka niedziela, 27 sierpnia 1922
(1:1)
|
|
Skład: Haczewski Olearczyk Ignarowicz Schneider Wójcicki Gulicz Juras Batsch W. Kuchar Garbień Słonecki Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Rosenfeld
|
Skład: Popiel Gintel Fryc Strycharz Cikowski Synowiec Mielech Reyman Chruściński Zimowski Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Opis meczu
Najważniejsze może spotkanie w rozgrywkach o mistrzostwo Polski przyniosło zwycięstwo lwowskiej Pogoni, która z szaloną ambicją o nie walczyła. Mecz całym swoim przebiegiem dawał do poznania, że walka jest decydująca. Wprawdzie rewanżowa gra w Krakowie może przynieść dwa punkty Cracovii, lecz stosunek bramek wróży raczej Pogoni zwycięstwo. Mecz, który wywołał wielkie zainteresowanie, odbył się niestety na rozmokłem boisku, częściowo w deszczu. Mimo tych warunków atmosferycznych, publiczności zebrało się około 5000 - cyfra na Lwów rekordowa. W pierwszej połowie Pogoń broni się na terenie zupełnie błotnistym, w drugiej połowie Cracovia.
(...) Grę prowadził p. Rosenfeld bardzo spokojnie i z wielką rutyną. Okrzyki publiczności pod jego adresem były zupełnie nieuzasadnione i najwyższy czas by publiczność pozostawiła sędziemu prowadzenie zawodów.
Zaczyna Pogoń i otrzymuje w posiadanie piłkę. Strzały idą obok słupków. Wacek strzela na out z pewnej pozycji. Powoli Cracovia zyskuje spokój i gra staje się otwartą, zyskuje na tempie. Ładną centrę Mielecha broni Olearczyk głową. Ataki krakowian coraz częstsze, strzały niepewne na out. Piłka przenosi się z jednego pola na drugie, ataki obustronne, Pogoń często nieuważa na spalone. Cracovia dobrze wyzyskuje system jednego obrońcy. Ostry strzał Garbienia broni ładnie Popiel, wolny do Pogoni ratuje Ignarowicz. Tempo ostre. Przewaga Cracovii. Popiel kilkakrotnie broni wybiegając z bramki - zbyt ryzykownie. Ostry strzał Chruścińskiego - róg, niewyzyskany w 23 min. Bacz przedziela się z piłką, Popiel wylatuje - niepotrzebnie - piłka wyślizguje mu się z rąk - Bacz strzela w pustą bramkę. Pogoń prowadzi 1:0 w 27 min. Wolne dla Pogoni następują zbyt często. Za przytrzymanie gracza przez Wójcickiego - wolny rzut, obroniony przez Haczewskiego. Mielech mija pomoc, centruje, Chruściński z kilku metrów pewnie strzela. 1:1, (34 minuta). W chwilę potem ciekawa walka pod bramką Cracovii. Gracze Pogoni kilka razy strzelają na oślep - piłka odbija się od obrony, aż nareszcie Gintel wyjaśnia sytuację. Mielech wskutek nadwyrężenia nogi schodzi i Cracovia gra ostatnie 5 min. tej połowy i z początkiem drugiej bez niego.
Po pauzie znowu Pogoń naciska. Sędzia napomina Gulicza za niesportowe zachowanie się. Rzut sędziowski, piłkę dostaje Schneider, podaje Jurasowi i ten w 4 min. ładnie górą strzela. Popiel wywraca się i Pogoń zdobywa drugą bramkę. Gra w następnych momentach w ostrem tempie, z dużą przewagą Pogoni prowadzona. U Cracovii widać jakby zniechęcenie lub zmęczenie, Pogoń brawuruje. Liczne strzały, przeważnie Garbienia i Bacza unicestwia obrona Cracovii. Fryc odbija piłkę na róg w 13 min. Moment b. groźny, sytuację ratuje Strycharz. W chwilę potem Słonecki ucieka, centruje, piłka mija Wacka, obrońcę Cracovii i Bacz pewnie strzela. 15 minuta 3:1! Publiczność podniecona, daje temu wyraz coraz częstrzemi okrzykami. Gracze krakowscy nie pracują tak jak w pierwszej połowie, Pogoń wytęża wszystkie siły. Strzał Jurasa łapie Popiel, Reyman bije na out. Po zderzeniu pod bramką Pogoni sędzia napomina Szperlinga. Gra przenosi się powoli na środek placu, Cracovia próbuje wyrównać. Następują strzały ostre i dalekie, które łapie Haczewski. Kilka razy nawet Fryc strzela na bramkę. W 31 min. Reyman z podania Mielecha uzyskuje drugą bramkę. Dwa rogi dla Pogoni i Cracovii niewyzyskane. Wacek startuje do podanej naprzód piłki i wpada na Popiela, który broni robinzonadą. Wskutek tego zdarzenia i rozbicia Popiela gra zostaje na kilka minut przerwana. Do końca pozostaje jeszcze 8 minut, które obie strony starają się za wszelką cenę wyzyskać - jednak napróżno. Mimo ostrych ataków, obrony tak Pogoni jak i Cracovii nie dopuszczają do zmiany wyniku. Minutę przed końcem róg do Pogoni - sytuacja niepewna, wyjaśniona przez Kuchara. Strzał Mielecha tuż obok słupka, i gwizd sędziego. Stosunek rogów 3:3, wolnych 30:1! na korzyść Cracovii. Wielka liczba wolnych przeciw Pogoni powstała z powodu spalonych, ale i zbyt częste foule graczy Pogonii do tego się przyczyniły.
W Cracovii doskonale bronił Gintel, back ten jest rzeczywiście bezkonkurencyjnym. Cikowski pracował ponad siły, Synowiec rutyną wyjaśnił wiele sytuacyj. Ci trzej też uniemożliwili dobremu atakowi Pogoni wiele pewnych pozycyj. Fryc dobry, lecz często niepewny. Popiel za daleko wybiega przez to bardzo się naraża i zbyt wiele ryzykuje. Atak nie rozwinął tej siły przebojowej, co dawny napad Cracovii. Najlepszym był Szperling, lecz obstawiany pilnie. Mielech jeszcze nie gra tak jak w zeszłym roku. Środkowa trójka nie zastąpiła Kałuży, śp. Kotapki i Koguta. Najlepszy Reyman. W całości drużyna krakowska górowała i to znacznie techniką i rutyną nad przeciwnikiem. Brak jej jednak energji. Napad będący dawniej duszą Cracovii dziś zawodzi. Całość chwilami bardzo dobra, w niektórych momentach rozlatuje się i tworzy chaos.
Pogoń zwyciężyła dzięki szalonej ambicji, górowała fizycznie i była szybsza. Technika nie jest tak wyrobiona, jednak widać w całości wielką poprawę. Praca trenera Fiszera przynosi dobre rezultaty. Najlepiej grał napad i to cały. bez egoizmu wszyscy razem pracowali. Duszą napadu i drużyny był Garbień. Bacz pewniejszy, również Juras się poprawił. W pomocy dobry Schneider, Gulicz i Wójcicki pracują wiele, zbyt często niepotrzebnie robią foule. W obronie bardzo dobry Olearczyk, Ignarowicz jeszcze czasem niepewny. Haczewski spokojny, nabiera coraz więcej rutyny. Mimo zwycięstwa odniesionego, wiele pracy i energji będą musieli włożyć, by wyjść zwycięsko w Krakowie na boisku przeciwnika.
Mecz ten nasuwa jednak znowa refleksje co do organizacji mistrzostw w Polsce. Konieczność rozgrywania z drużynami znacznie słabszemi odbija się na tych najlepszych. Klasa gry się nie podnosi, o ile co groźniejsze, nie upada. Drużyny przeważnie zajęte meczami o mistrzostwo, nie mają czasu na mecze przyjacielskie z równymi przeciwnikami z innych okręgów i na spotkania międzynarodowe. O tournée zagranicą nie ma co marzyć. Wskutek tego odnosi się często zwycięstwa nawet dwucyfrowe, które drużynę w istocie osłabiają. Mistrz Polski musi conajmniej 18 terminów w roku poświęcić mistrzostwom, z tego 50% gier ze znacznie słabszymi przeciwnikami. Najwyższy też czas by P. Z. P. N. zmienił organizację rozgrywek. Będzie to z korzyścią dla silnych i słabych.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]