Leon Sperling
Leon Sperling | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Leon Sperling | ||
Kraj | Polska | ||
Urodzony | 7 sierpnia 1900, Kraków, Galicja | ||
Zmarły | 18 grudnia 1941, lwowskie getto | ||
Pseudonim | Munio | ||
Pozycja | lewoskrzydłowy | ||
Wzrost | 164 cm | ||
Waga | 66 kg | ||
Wychowanek | Jutrzenka Kraków | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1917 1918 1920 1921 1922 1923 1924 1925 1926 1927 1928 1929 1930 1931 1932 1933 1934 |
tow - 14 (6) tow - 11 (0) - MP - 7 (0), KA - 5 (0) MP - 6 (3), KA - 10 (2) KA - 7 (5) KA - 10 (2) tow - 32 (14) MP - 2 (0), KA - 10 (1) KA - b.d. 1L - 17 (1) 1L - 20 (4) 1L - 18 (0) 1L - 12 (0) 1L - 17 (2) - - | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Debiut | 1917-06-03 Cracovia - Pogoń Lwów 1:1 | ||
Ostatni mecz | 1934-07-29 Cracovia - Grzegórzecki Kraków 4:0 | ||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1914-16 1917-18 1918-20 1920-34 |
Jutrzenka Kraków Cracovia Jutrzenka Kraków Cracovia |
99 (10) | |
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
Reprezentacja narodowa | |||
1921-30 | Polska | 16 (2) | |
Kariera trenerska | |||
Lata | Klub | ||
Piszczewik Lwów | |||
j - jesień, w - wiosna |
Mistrz Polski 1921 |
Brązowy medalista MP 1922 |
Mistrz Polski 1930 |
Mistrz Polski 1932 |
Leon Sperling - urodził się 7 sierpnia 1900 w Krakowie. Absolwent liceum handlowego, urzędnik bankowy[1]. Jeden z najlepszych napastników okresu międzywojennego. Wychowanek Jutrzenki Kraków, od 1916 – przez całą karierę – do 1934 związany z Cracovia. Rozegrał w niej 381 meczów. Trzykrotny mistrz Polski (1921, 1930, 1932). Klubowy rekordzista w liczbie występów w reprezentacji – miał ich 21. Olimpijczyk (Paryż 1924) "Znakomity lewoskrzydłowy, technik najwyższej klasy, wielki indywidualista. Zbliżony w stylu gry całkowicie do Mielecha - pisał o Sperlingu Józef Kałuża - ustępował mu w szybkości, bił go natomiast zwrotnością ruchów i jakością strzału". "Maleńki lewoskrzydłowy Sperling, wołany "Muniu", umiejący tak sprytnie wymanewrować dryblingiem przeciwników, że cała widownia rechotała ze śmiechu" – dodawał Vogler. Po zakończeniu kariery urzędnik bankowy ( również podczas gry w Cracovii [2] .
). Po wybuchu II wojny wyjechał do Lwowa, gdzie był trenerem klubu „Piszczewik” pod okupacją radziecką
Rozegrał w ekstraklasie 84 mecze zdobywając w nich 7 goli.
Rozstrzelany w getcie we Lwowie 18 grudnia 1941.
Występy w Reprezentacji narodowej - mecze oficjalne
- Węgry - Polska 1:0, Budapeszt 18.12.1921 (90')
- Polska - Węgry 0:3, Kraków 14.05.1922 (90')
- Szwecja - Polska 1:2, Sztokholm 28.05.1922 (90')
- Rumunia - Polska 1:1, Czerniowce 03.09.1922 (90')
- Jugosławia - Polska 1:3, Zagrzeb 01.10.1922 (90')
- Polska - Jugosławia 2:1, Kraków 03.06.1923 (90')
- Polska - Rumunia 1:1, Lwów 02.09.1923 (90')
- Szwecja - Polska 5:1, Sztokholm 18.05.1924 (90')
- Węgry - Polska 5:0, Paryż 26.05.1924 (90')
- Finlandia - Polska 2:2, Helsink 30.08.1925 (90')
- Estonia - Polska 2:2, Tallin 02.09.1925 (90')
- Turcja - Polska 1:2, Stambuł 02.10.1925 (90') (gol)
- Polska - Szwecja 2:6, Kraków 01.11.1925 (90') (gol)
- Finlandia - Szwecja 7:1, Poznań 08.08.1926 (90')
- Węgry - Polska 4:1, Budapeszt 20.08.1926 (90')
- Szwecja - Polska 0:3, Sztokholm, 28.09.1930 (90')
źródło: [3]
O Synowcu w Hiszpanji
Przegląd Sportowy
Takimi są oni poza swemi „Fachowemi" zajęciami, specjalnie wtedy gdy test ich większa gromada, a czasu na zbijanie bąków dosyć. Chwile takie to wszystkie wyjazdy, im dłuższe leni lepsze.
Pierwszy mecz reprezentacji Polski w Budapeszcie. Gromada graczy i dygnitarzy P. Z. P. N-u czeka w nocy pociąg w Żylinie na Słowacczyźnie. Między dygnitarzami jest prof. dr. N. znany z twardość; dłoni i głowy, któremi to częściami ciała porozbijał wszystkie szafy w swem mieszkaniu. demonstrując próbo wytrzymałości. Żyłka ta nie opuszcza go i tu. Stanąwszy pod parkanem proponuje graczom konkurs (o czekoladę) na najmocniejsze uderzenie głową w parkan. Do zawodów stanął Sperling. Serie uderzeń rozpoczyna dr. N. N. potężnym uderzeniem głowy w parkan, lecz ze zdziwieniem stwierdza w następnej chwili, że uderzenie Sperlinga ma też swą moc. Ponawia wiec uderzenie, aż parkan jęknął: po chwili Sperling rodnia ma odpowiada. Następuje decydujący moment: dr. N. N. cala potęgą swego ważkiego ciała uderza po raz trzeci głową w parkan ku ogólnej uciesze całej „paki", która spostrzegła trick Sperlinga. Ten naśladując doskonale ruch głowy w kierunku parkanu walił w deski kola¬nem .. Słodka woń czekolady zalatywała go coraz mocniej — niestety śmiech widzów zdemaskował starego wygę.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 4 z 7 stycznia 1928
Wywiad ze Sperlingiem po spadku Cracovii w 1935 r. z Ligii
Przegląd Sportowy
Leon Sperling
Spośród wszystkich uczestników naszej ankiety piłkarskiej w najbardziej specyficznej sytuacji znalazł tlę p. Leon Sperling, świetny ongiś lewo- skrzydłowy „Cracovii”. W chwili gdy mówił o poglądach na różnicę dwu pokoleń, gdy porównywał dwie epoki naszego piłkarstwa, przed oczyma miał świeży obraz smutnego ciosu, jaki właśnie dotknął jego klub macierzysty.
DAWNIEJ WYSIŁEK MYŚLI DUŻY WYSIŁEK NÓG.
Przyczyna i zasadnicza różnica w piłkarstwie dwu pokoleń dla p. Sperlinga, to przedewszystkiem kwestja dwu systemów, diametralnie różnych. Dawny football — to wyczucie sytuacji, jaka ma zaistnieć w polu, odpowiednie ustawienie się, a przedewszystkiem — wysiłek myśli. System obecny, technice nie ustępujący może dawnemu po¬ziomowi, hołduje osiągnięciu celu sposobami prymitywnemi, dającemi się łatwo zaszachować.
— A przygotowanie gracza — wywodzi nasz rozmówca — dawniej było bardziej staranne aniżeli dzisiaj, począwszy od zaprawy zimowej, aż do życia prywatnego, które było zawsze nastawione sportowo. Większe było również współżycie w drużynie, co mia;o wpływ na harmonijną współpracę jedenastki na boisku.
— Schodziliśmy się nieraz i długiemi godzinami kreśliliśmy na kartkach papieru plany czekającej nas kampanji. Odbywało się dokładne przygotowanie myślowe,, które następnie przemienia, no w fakty na boisku.
GRZECHY GŁÓWNE DZISIEJSZYCH PIŁKARZY
— Chodząc na mecze widzę nieraz pomocnika, pilnującego bezmyślnie mego skrzydłowego, jakkolwiek ten nie wykazuje żadnej inicjatywy. Natomiast obok pracuje bez przeszkody przeciwny łącznik, którego pomocnik wet nie tknie. Środkowi napastnicy zamało zwracają uwagi na zmianę kierunku gry: otrzymawszy piłkę z jednej strony, nie pamiętają o tem, aby ją szybko przerzucić na drugą. Łącznicy rzadko grają na przeciwnego łącznika.
— Skrzydłowi myślą przedewszystkiem, aby po biegu solowym rzucić pił kę do środka i wtedy uważają już czyn wić swą za skończoną. Nie zwracają uwagi, jaka sytuacja jest w środku, czy pikę podać górą czy dołem, a w większości wypadków strzelają do bramki, jakkolwiek ich ustawienie się nie daje żadnych szans na uzyskanie punktu.
— Co sądzi pan o poziomie ówczesnym z dzisiejszej perspektywy? Czy np. ówczesna Cracovia mogłaby spaść z Ligi?
— To jest absurdalne. Cracovia z ro ku 1921-go zdobyłaby obecnie zupełnie łatwo mistrzostwo Polski. To nie ulega żadnej wątpliwości. Gdyby zespół, który wówczas zremisował z M. T. K. 0:0, wystawić przeciw którejkolwiek z czołowych obecnie drużyn ligowych, kwestja pięciu czy sześciu bramek byłaby do pomyślenia, a wynik dwucyfrowy nie należałby do rzadkości.
— Uważa więc pan, że jest zdecydowana różnica w klasie graczy?
— Bezsprzecznie.
GINTEL CZY MARTYNA
— Jak sklasyfikowałby pan np. różnicę poziomu Gintel — Martyna?
Nasz rozmówca macha ręką. — Szkoda gadać. Niema wogóle porównania Przecież taki Gintel, to był gracz, który myślał. Jego wykop pod bramką Cracovii umożliwiał naszemu ataków przejęcie piłki i rozpoczęcie akcji Małe jest podać, trzeba podać dobrze. Martyna, to przecież tylko wykop i figura, budząca pewien respekt. Ale minięcie go nic przedstawiałoby dla skrzydłowego z naszych czasów żadnych trudności.
— Kogo uważałby pan za następcę Kałuży?
— Jeden jest gracz w Polsce, najbardziej zbliżony do jego typu, któryby mógłby powtórzyć historię Kałuży. Żeby tylko kondycja i warunki fizyczne były u niego inne. Jest to Smoczek.
— A Nawrot?
— U Nawrota technika jest wyższa, niż u Smoczka, ustępuje jednak tamtemu w bojowości w szybkości orjentacji.
KLASYFIKACJA OBECNYCH DRUŻYN LIGOWYCH.
Uczęszczając na mecze ligowe nasz rozmówca orjentuje się w umiejętnościach poszczególnych drużyn i uważa, że tabela oficjalna nie jest wykładnikiem właściwych sił. Toteż w prywatnem zestawieniu tabelę tę ukształtowałby następująco: Ruch, Pogoń, Wisła, Cracovia. Warto, Garbarnia, Warszawianka, ŁKS, Legja, Śląsk, Polonia.
Jak widać, p. Sperling podziela zdanie ogółu, iż Cracovia nie zasługuje na degradację. Wychowanek biało - czerwonych, jakkolwiek ze smutkiem mówi o losie swej drużyny, to jednak znajduje pociechę w rozmyśliwaniu nad przeszłością. z czasów swej karjery sportowej w latach 1916 — 1933.
Wspomina o wielkich okresach biało czerwonych, kiedy to Cracovia rozsławiała imię sportu polskiego po całej Europie.
Ale wówczas inne było nastawienie graczy. Gdyby tak dzisiaj widzieć starszego już wiekiem zawodnika., kiedy zdenerwowany wychodził na boisko dla którego mecz był kwestją życia moźnaby przypuszczać, iż jest to stremowany nowicjusz.
Informacje na temat Sperlinga z Lwowskiego Sportu - facebook
Leon Sperling (ur. 1900 w Krakowie, zm. około 15 grudnia 1941 we Lwowie), wybitny polski piłkarz narodowości żydowskiej, reprezentant Polski, olimpijczyk , trzykrotny Mistrz Polski z Cracovią.
Skończył liceum handlowe, po zakończeniu kariery pracował jako urzędnik bankowy.
Jeden z najlepszych polskich napastników okresu międzywojennego.
Wychowanek Jutrzenki Kraków, od 1920 - przez całą karierę - do 1934 związany z Cracovią. Rozegrał 381 meczów.
Klubowy rekordzista w liczbie występów w reprezentacji - miał ich 21.
W barwach Cracovii zdobył trzykrotnie tytuły mistrza Polski (1921, 1930, 1932).
Debiutował w pierwszym meczu rozegranym przez polską reprezentację 18 grudnia 1921 w Budapeszcie z Węgrami (przegrana 0:1).
W 1924 wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
Sperling piłkarzem był bardzo dobrym, by nie powiedzieć - świetnym. Nazywano "czarodziejem piłki", bo potrafił z nią zrobić praktycznie wszystko. Według przedwojennych gazet był "technicznie niezrównany". Z łatwością potrafił ograć czterech przeciwników i oddać skuteczny strzał na bramkę przeciwnika.
Poza boiskiem nie rzucał się w oczy, mając zaledwie 164 cm wzrostu.
Tak pisał o Sperlingu słynny piłkarz Cracovii Józef Kałuża: "Znakomity lewoskrzydłowy, technik najwyższej klasy, wielki indywidualista. Zbliżony w stylu gry całkowicie do Mielecha - ustępował mu w szybkości, bił go natomiast zwrotnością ruchów i jakością strzału".
Henryk Vogler dodawał: "Maleńki lewoskrzydłowy Sperling, wołany Muniu, umiejący tak sprytnie wymanewrować dryblingiem przeciwników, że cała widownia rechotała ze śmiechu.
W 1934 roku zdecydował się ostatecznie skończyć z graniem. Niedługo później pojął za żonę Sarę Perlę i przeniósł się do Lwowa. Tam próbował swoich sił jeszcze jako trener - prawdopodobnie miejscowej Hasmonei lub innego klubu.
Jego świat wywrócił się do góry nogami, gdy nastała wojna. Podobnie jak inni Żydzi trafił do getta, gdzie zginął.
Został zastrzelony na lwowskiej ulicy między 15 a 20 grudnia 1941 przez pijanego gestapowca.
Dziś uważany jest nie tylko za ofiarę Holokaustu. W Izraelu jest bohaterem, który nigdy nie wyrzekł się swojej wiary i pochodzenia.
Leon Sperling pozostanie również jedną z legend międzywojennej Cracovii ,klubu ,który w przeciwieństwie do rywalki z drugiej strony Błoń - Wisły zawsze był otwarty na sportowców żydowskiego pochodzenia.
O Sperlingu w terazpasy.pl
terazpasy.pl
Urodzony w 1900 roku Sperling występował w barwach Cracovii przez długich 14 lat – od 1920 do 1934 roku. Miał też wcześniejszy epizod, kiedy to w latach wojennych przywdział na jakiś czas barwy Pasów (grając w drużynie rezerw), lecz potem wrócił do Jutrzenki, której był wychowankiem i w której grał od 1914 do 1920 roku.
Przy drugim podejściu do Cracovii, w 1920 roku, utalentowany 20-latek zwany "Muniem" z miejsca wywalczył sobie jednak plac w drużynie złożonej z gwiazd o ugruntowanej już pozycji. Przez wszystkie kolejne lata występów rozegrał w barwach Pasów 381 meczów, w tym 131 ligowych, zdobywając z klubem trzykrotnie tytuły Mistrza Polski – w roku 1921, 1930 i 1932.
Z kolei w reprezentacji, w której też oczywiście dane było mu grać – jak większości Pasiaków z tamtego okresu – zagrał w 16 meczach oficjalnych (między innymi podczas Igrzysk Olimpijskich) i dodatkowo w 5 nieoficjalnych, strzelając dla kadry 2 gole. Tym samym Sperling do dnia dzisiejszego dzierży klubowy rekord gier reprezentacyjnych (choć jeśli brać pod uwagę wyłącznie mecze oficjalne to rekordzistą z 20 występami jest Tadeusz Parpan). Technik, drybler, indywidualista
- Znakomity lewoskrzydłowy, technik najwyższej klasy, wielki indywidualista. Zbliżony w stylu gry całkowicie do Mielecha - ustępował mu w szybkości, bił go natomiast zwrotnością ruchów i jakością strzału – taką recenzję koledze z boiska wystawiał Kałuża. - Maleńki lewoskrzydłowy Sperling, wołany Muniu, umiejący tak sprytnie wymanewrować dryblingiem przeciwników, że cała widownia rechotała ze śmiechu – pisał o grze lewoskrzydłowego bardziej anegdotycznie Henryk Vogler.
Sperling lubił też dokazywać poza boiskiem – nie był może pierwszym żartownisiem zespołu, ale...
Oddajmy ponownie głos Józefowi Kałuży, który tak wspominał podróż na historyczny, pierwszy mecz reprezentacji Polski do Budapesztu: Gromada graczy i dygnitarzy P. Z. P. N-u czeka w nocy pociąg w Żylinie na Słowacczyźnie. Między dygnitarzami jest prof. dr. N. znany z twardość; dłoni i głowy, któremi to częściami ciała porozbijał wszystkie szafy w swem mieszkaniu. demonstrując próbo wytrzymałości. Żyłka ta nie opuszcza go i tu. Stanąwszy pod parkanem proponuje graczom konkurs (o czekoladę) na najmocniejsze uderzenie głową w parkan. Do zawodów stanął Sperling. Serie uderzeń rozpoczyna dr. N. N. potężnym uderzeniem głowy w parkan, lecz ze zdziwieniem stwierdza w następnej chwili, że uderzenie Sperlinga ma też swą moc. Ponawia wiec uderzenie, aż parkan jęknął: po chwili Sperling godnie mu odpowiada. Następuje decydujący moment: dr. N. N. cala potęgą swego ważkiego ciała uderza po raz trzeci głową w parkan ku ogólnej uciesze całej „paki", która spostrzegła trick Sperlinga. Ten naśladując doskonale ruch głowy w kierunku parkanu walił w deski kolanem .. Słodka woń czekolady zalatywała go coraz mocniej – niestety śmiech widzów zdemaskował starego wygę.
Z tym "starym wygą" to jednak Kałuża trochę przesadzał: Sperling miał wówczas 21 lat – i już w tym wieku grał w reprezentacji.
Zaczarowana dorożka
"Munio" szybko zyskał sobie miano "czarodzieja piłki" i był oczywiście ulubieńcem kibiców. Najczęściej grał jako lewoskrzydłowy, czasami też jako napastnik, lecz co podkreślały wcześniejsze opinie kolegi z boiska – Kałuży i kibica – Voglera, ceniony był nie tylko za swą skuteczność, lecz w pierwszej kolejności: za efektowność swej gry, pomysłowość i technikę użytkową, którą zachwycał. Był też – i jest nim nadal – bohaterem społeczności żydowskiej, ponieważ mimo zdecydowanie asymilacyjnego nastawienia pozostał Żydem głęboko wierzącym i praktykującym.
Niewątpliwie więc tym bardziej epickie było wyjątkowe spotkanie z owym "czarodziejem", jakiego doświadczył Żyd Henryk Vogeler w latach dwudziestych. Spotkanie, które Vogler opisał w tak ujmujący sposób, że nie godzi się go nie zacytować praktycznie w całości.
Z tym oto Sperlingiem, jednym z (...) wspaniałych bohaterów marzeń i gorączkowych fantazji dziesięciolatka — mogłem się teraz zetknąć osobiście. I to w jakich niezwykłych okolicznościach!
Była wtedy niedziela, na którą wyznaczono ważny, choć towarzyski — ale wtedy każde spotkanie tych drużyn z sobą było ważne, ba, święte — mecz „Cracovia" — „Wisła". Modły w bożniczce przedłużały się i Sperling był spóźniony. Modlący się obok niego kolega, mój wuj, brat matki, Romek Berwald (...) – pobiegł po dorożkę. Był to najszybszy środek lokomocji po mieście, aut, w szczególności taksówek, się nie widywało (...) Do dorożki wsiadł pospiesznie Sperling razem z moim wujem, który zabrał mnie z sobą, zalecając dorożkarzowi jechać galopem na boisko „Wisły", gdzie miał się odbyć mecz.
I tu, w tej dorożce, stałem się świadkiem prawdziwego cudu, świętej ceremonii Przeistoczenia. Tylko raz – w bardzo wiele lat później, naturalnie już po wojnie – miałem ujrzeć podobne zjawisko.
Było to w teatrze w Paryżu, gdzie oglądałem występujący gościnnie Berliner Ensemble Bertolta Brechta. Grano Żywot Galileusza tegoż autora. W pamięci pozostała mi z niezmierną wyrazistością jedna scena. Scena ubierania papieża w strój liturgiczny, można rzec: koronacyjny. Papieża grał aktor nazwiskiem Fuhrmann, niepozorny fizycznie, wątły, o chudych, zapadłych ramionach i trochę jakby zdeformowanej łysej czaszce. I oto zaczęła dziać się sprawa niezwykła, prawie tajemnicza. W miarę nakładania na tę mizerną postać przepisowych szat pontyfikalnych przekształcała się ona i rosła. A kiedy na ostatek nałożono jej uroczyście na głowę tiarę — nagle ukazała się zupełnie inna istota, ktoś potężny, olśniewający urodą, wielkością i boskością. Nastąpił Cud Przemienienia.
Właśnie coś w tym rodzaju dokonało się w dorożce między bożnicą a boiskiem piłkarskim. Sperling zdejmował poszczególne części swego cywilnego ubrania, spodnie, marynarkę, bieliznę, i wkładał na siebie w nerwowym pośpiechu podawane mu przez mego wuja i przeze mnie elementy stroju sportowego, wydobywane z przygotowanej walizeczki: pończochy, buty futbolowe z kołkami, białe spodenki i wreszcie największą świętość, koszulkę w biało-czerwone pasy. Godzina rozpoczęcia meczu mijała, należało być gotowym i dorożkarz, popędzany nawoływaniami, a także świadom ważności swej misji – mknął co koń wyskoczy.
Tak oto na moich oczach zwykły, mały Żydek przeobraził się w gigantyczną postać w homeryckiej niemal zbroi, kimże innym bowiem jak nie mitycznymi herosami z Iliady byli piłkarze, zwłaszcza piłkarze „Cracovii"? Wpadliśmy na stadion już w parę minut po rozpoczęciu meczu, drużyna „Cracovii" wyszła do gry w dziesiątkę, bez swego lewoskrzydłowego, toteż kibice tej drużyny powitali radosnym krzykiem wbiegającego na boisko, choć tak spóźnionego. Teraz prawdziwych piłkarzy już nie ma...
Czarodziej piłki Leon "Munio" Sperling zakończył karierę piłkarską w roku 1934; w zasadzie na samym początku swej futbolowej przygody zadbał o swe wykształcenie, kończąc liceum handlowe i podejmując pracę jako kasjer Banku Małopolskiego w Krakowie.
Wkrótce po tym, jak zabrakło na boisku Sperlinga Cracovia spadła z ligi, a dawny znakomity lewoskrzydłowy udzielił stosunkowo długiego wywiady "Przeglądowi Sportowemu". Gorzko analizował w nim powody upadku drużyny "Biało-Czerwonych"i jednocześnie obniżenie się ogólnego poziomu polskiej piłki. Wywiad ten mówi również wiele o samym Sperlingu jako piłkarzu i o atmosferze panującej w Cracovii z lat dwudziestych.
Dawny football – to wyczucie sytuacji, jaka ma zaistnieć w polu, odpowiednie ustawienie się, a przedewszystkiem – wysiłek myśli. – przekonywał Sperling – System obecny, technice nie ustępujący może dawnemu poziomowi, hołduje osiągnięciu celu sposobami prymitywnemi, dającemi się łatwo zaszachować. Jak twierdził Munio, także (...) przygotowanie gracza (...) dawniej było bardziej staranne aniżeli dzisiaj, począwszy od zaprawy zimowej, aż do życia prywatnego, które było zawsze nastawione sportowo. Większe było również współżycie w drużynie, co miało wpływ na harmonijną współpracę jedenastki na boisku. (...) Schodziliśmy się nieraz i długiemi godzinami kreśliliśmy na kartkach papieru plany czekającej nas kampanji. Odbywało się dokładne przygotowanie myślowe, które następnie przemieniano w fakty na boisku.
Na szczęście gorycz spadku z Pasów z Ekstraklasy dość szybko zamieniła się w radość po awansie i zdobyciu Mistrzostwa Polski. Na nieszczęście wkrótce nadejść miały dużo gorsze czasy – tragiczne dla Polski, polskiej piłki, Cracovii i dla samego Sperlinga. W okupowanym przez Sowietów Lwowie
Po wybuchu II Wojny Światowej "Munio" odnalazł się we Lwowie.
Istnieją przynajmniej dwie wersje co do tego, kiedy do owej przeprowadzki doszło: pierwsza mówi, że trafił do Lwowa już przed wojną. W lutym 1935 roku Leon ożenił się z pochodzącą z Rosji Żydówką, Sarą Perl i małżeństwo to miało być w jakimś sensie powodem ich wspólnego wyjazdu na wschód. Według tej wersji jeszcze przed rokiem 1939 Sperling trenować miał któryś z lwowskich klubów żydowskich (najczęściej wskazuje się tu na Hasmoneę).
Druga wersja głosi, że "Munio" trafił do Lwowa już po wybuchu wojny, tak jak wielu innych byłych i wciąż czynnych piłkarzy żydowskiego pochodzenia z Krakowa oraz całej Małopolski. Wszyscy oni, o ile tylko pozostawało to jeszcze możliwe, starali się umknąć przed nazistami z terenów utworzonego w październiku 1939 roku Generalnego Gubernatorstwa. Obok Sperlinga do Lwowa trafił na przykład także Roman Grünberg – inny znakomity gracz Cracovii, Mistrz Polski z 1937 roku.
W zajętym przez Armię Czerwoną Lwowie Sperling był trenerem radzieckiego klubu Piszczewik Lwów. Trzeba zaznaczyć dla niezorientowanych w ówczesnych realiach, że po wkroczeniu Sowietów na kresy wschodnie kluby polskie przestały istnieć i w ich miejsce powstały komunistyczne twory. Pozwolenie na grę w niemieckich klubach funkcjonujących na Górnym Śląsku i w klubach sowieckich, utworzonych na kresach dało zresztą polskie Państwo Podziemne, a na poziomie organizacji sportowej – Józef Kałuża, wieloletni kapitan związkowy i autorytet moralny, człowiek-instytucja polskiej piłki.
Zresztą fakty były takie, że jak weszli do nas z tą swoją reorganizacją, to nie było wyboru i trzeba było grać tam, gdzie kazali. Piszczewik był klubem z branży spożywczej, Spartak ze spółdzielczej, a Dynamo wiadomo, wojsko i milicja – wyjaśniał 100-letni Stefan Żywotko, prawdopodobnie najstarszy żyjący piłkarz z tamtego okresu.
Sam Żywotko występował w założonym przez Sowietów Spartku Lwów – w tym samym klubie grał wówczas także Kazimierz Górski.
- Tam była cała lwowska, a raczej krakowska elita. „Munio” Sperling spokojny człowiek, który do pomocy miał wielu piłkarzy, którzy razem z nim uciekli do Lwowa. On instruował, prowadził treningi, a grało się wtedy normalne mistrzowskie mecze. „Munio” Sperling był duchem całej tej grupy uchodźców. Potem, jak do Lwowa wkroczyli Niemcy pod koniec czerwca 1941 roku, to nie wszystkim udało się uciec do Rosji. Zdarzyło się, że część z nich została wyłapana – tak mówił o legendarnym Pasiaku Żywotko, który także był podopiecznym Sperlinga we Lwowie. Plötzlich Kämmen Die Germanen
Faktycznie, tym razem "Muniowi" nie udało się umknąć przed nazistami. Wkrótce trafił do getta, w którym zginął pomiędzy 15. a 20. grudnia 1941 roku – dokładna data do dziś nie została ustalona – zastrzelony przez pijanego gestapowca.
Sperling, jak i cała jego rodzina, nie mieli tyle szczęścia co familia kolegi z boiska, Ludwika Gintela: matka Leona, Rachela Bakman-Sperling, została zamordowana w bocheńskim gettcie w lipcu 1942 roku, podobnie jak przynajmniej dwójka jego rodzeństwa: siostra Helena zginęła w Bochni wraz z matką, zaś brat Henryk stracił życie w gettcie krakowskim w tym samym roku.
Z kolei informację o tym jak i kiedy (mniej więcej) zginął sam "Munio" znamy tylko dzięki relacjom brata Bernarda Dov i bratanicy Miriam (córki Henryka) – jednych z nielicznych Sperlingów, którym udało się przeżyć Holokaust.
Paweł Mazur "depesz"Źródło: terazpasy.pl 6 października 2021 [4]
Instytut Pamięci Narodowej - Rzecz o Leonie Sperlingu
Spotkanie z cyklu „Archiwalna środa” na Przystanku Historia #IPN w Krakowie – rzecz o Leonie Sperlingu, piłkarzu Cracovii, reprezentancie kraju. Opowieść Marka Węgrzyna z Oddziałowego Archiwum IPN w Krakowie. Gospodarzem spotkania był Rafał Dyrcz, naczelnik Archiwum.
Linki zewnętrzne
- dodatkowe informacje [5].
- Henryk Vogler "Wyznanie mojżeszowe"
- Reprezentant Polski bohaterem Izraela [6]
- Józef Kałuża, Epizody z epopei hiszpańskiej "Cracovii" - Przegląd Sportowy, 07-01-1928
- O Sperlingu w 1929 r. tygodnik Przegląd Sportowy
- [7]