Paweł Jaskiernia
Paweł Jaskiernia | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Paweł Jaskiernia | ||
Kraj | Polska | ||
Urodzony | 13 stycznia 1964, Polska | ||
Wiek | 60 l. | ||
Pozycja | bramkarz | ||
Sezony w Cracovii | |||
Sezon | W/G/A | ||
1981/82 1982/83 1983/84 1984/85 1985/86 1986/87 1987/88 |
|||
Kluby | |||
Lata | Klub | W/G/A | |
1981-88 1992-93 |
Cracovia Stoczniowiec Gdańsk |
||
W/G/A - wystepy/gole/asysty |
Paweł Jaskiernia hokeista Cracovii w latach 80tych.
- dodatkowe informacje [1].
Wywiad
b.d.
Siedem lat po tym wydarzeniu, w 1980 roku, zadebiutował w drużynie seniorów, w meczu ekstraklasy, w Sosnowcu przeciwko Zagłębiu. W III tercji zastąpił kontuzjowanego Jerzego Datkiewicza, puszczając tylko dwa gole. Jeszcze w tym samym sezonie zaliczył cały mecz w Łodzi, z ŁKS-em, wygrany przez Cracovię 7—4. Wkrótce zdobył sobie stałe miejsce w drużynie, a od 4 lat jest jej etatowym pierwszym bramkarzem. Zdążył w tym czasie zagrać kilka spotkań w reprezentacji młodzieżowej, a w ubiegłym roku awansował nawet do kadry narodowej. Miał szansę pojechać na mistrzostwa świata do Canazei, lecz kontuzja przekreśliła wszelkie plany.
Nie wybiera się miejsca urodzenia i Paweł nie miał wpływu na to, iż przyszedł na świat na Kazimierzu, w dzielnicy, którą wieczorem lepiej omijać z daleka. Ojca stracił szybko, bo już w wieku 12 lat, mógł więc robić na co mu przyszła ochota. Sięgnięcie po alkohol było w tej sytuacji czymś całkowicie naturalnym. Początkowo gustował w winie, stąd występując w centralnej lidze juniorów przylgnęło do niego przezwisko „Jabcok”. Był potrzebny, więc tolerowano jego wybryki, w najgorszym przypadku kończyło się na karze w zawieszeniu Aż do feralnego meczu z Naprzodem Janów, kiedy po większej ilości procentów w ogóle nie wyszedł na taflę. Dostał rok bezwzględnej dyskwalifikacji i kto wie jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie trener Tadeusz Bulas. To dzięki niemu Paweł zaczął znów trenować, wrócił do bramki, stając się podstawowym zawodnikiem.
Dziś już nikt nie powie mu „Jabcok”. Koledzy żartobliwie nazywają go „Lemoniadowy Joe” albo po prostu Paweł. Jak ognia unika dawnych kumpli, woli więc wyjść z domu wcześnie rano, wrócić późnym wieczorem. Lepiej nie kusić losu. W tej chwili marzy tylko o jednym, nowym mieszkaniu, własnym kacie, już tyle razy obiecywanym przez kierownictwo klubu.