Jaroslav Mihalík

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Jaroslav Mihalík

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Jaroslav Mihalík
Kraj Słowacja
Urodzony 27 kwietnia 1994, Nowa Wieś Spiska, Słowacja
Wiek 30 l.
Pozycja skrzydłowy
Wzrost 180 cm
Waga 77 kg
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
2016/17 (w)
2017/18 (j)
1L - 10 (1)
1L - 14 (0), PP - 1 (0)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Debiut 2017-01-18 Garbarnia Kraków - Cracovia 5:5
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
2011-2016
2016-2017
2017
2017-
2018-2019
2019-20
1920/21
2021/22
2021/22
2022/23
2022/23
Žilina Flaga SVK.png
Slavia Praga Flaga CZE.png
Cracovia Flaga POL.png (wyp.)
Cracovia Flaga POL.png
Žilina Flaga SVK.png (wyp.)
Lechia Gdańsk Flaga POL.png (wyp.)
→Sigma Ołomuniec Flaga CZE.png (wyp.)
M. Petah Tikva Flaga ISR.png
Pohronie Flaga SVK.png
Skalica Flaga SVK.png
Karvina Flaga CZE.png
102 (23)
20 (2)
10 (1)
14 (0)
41 (9)
17 (2)
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju
Reprezentacja narodowa
2017- Słowacja 6 (1)

j - jesień, w - wiosna



Jaroslav Mihalík - piłkarz Cracovii występujący na pozycji skrzydłowego.

Rozegrał w Cracovii 24 spotkania w Ekstraklasie zdobywając 1 bramkę.

  • dodatkowe informacje [1].

Bramki

w ekstraklasie

  1. 2017-03-04 Cracovia - Arka Gdynia 55' na 1:1

Informacje klubowe

Jaroslav Mihalík wzmacnia Cracovię! - 05.01.2017

Jaroslav Mihalík został pierwszym wzmocnieniem Cracovii w tym okienku transferowym. Słowak dołącza do Cracovii na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu 2016/17 z opcją pierwokupu.

Jaroslav Mihalík urodził się 27 lipca 1994 roku w miejscowości Nowa Wieś Spiska na Słowacji. To tu zaczynał swoja karierę w młodzieżowej drużynie FK Spišská Nová Ves, a następnie przeniósł się do juniorskiego zespołu MŠK Żylina. W latach 2011 - 2016 grał w pierwszym zespole z Żyliny, strzelając w 102 meczach 23 bramki. W styczniu 2016 roku zawodnik przeniósł się do Slavii Praga, gdzie w 9 meczach strzelił jednego gola i dołożył do tego jedną asystę. Mihalík jest młodzieżowym reprezentantem Słowacji.

- Bardzo się cieszę, że mogę dołączyć do Cracovii. Chcę pomóc drużynie zająć jak najwyższe miejsce w tabeli swoją dobrą grą i strzelanymi golami. Mam nadzieję, że uda mi się regularnie występować na boisku - powiedział Jaroslav Mihalik tuż po podpisaniu kontraktu z naszym klubem.

A tak wypowiada się o nowym nabytku „Pasów" trener Jacek Zieliński: - Jest to chłopak, którego chcieliśmy sprowadzić do Cracovii już w lipcu 2015 roku. Charakterystyka Jaroslava bardzo nam pasuje, ponieważ może on grać zarówno na prawym, jak i lewym skrzydle. Można powiedzieć, że ściągamy zawodnika na konkretną pozycję.

Jaroslav, witamy w Cracovii!

Źródło: Cracovia.pl [2]

Jaroslav Mihalík zostaje w Pasach! - 27.06.2017

Miło nam poinformować, że nasz klub skorzystał z prawa pierwokupu i wykupił Jaroslava Mihalíka ze Slavii Praga.

Jaroslav Mihalík urodził się 27 lipca 1994 roku w miejscowości Nowa Wieś Spiska na Słowacji. To tu zaczynał swoja karierę w młodzieżowej drużynie FK Spišská Nová Ves, a następnie przeniósł się do juniorskiego zespołu MŠK Żylina. W latach 2011 - 2016 grał w pierwszym zespole z Żyliny, strzelając w 102 meczach 23 bramki. W styczniu 2016 roku zawodnik przeniósł się do Slavii Praga, gdzie w dziewięciu meczach strzelił jednego gola i dołożył do tego jedną asystę.

W ostatnim zimowym okienku transferowym Mikalik dołączył do Cracovii, przychodząc ze Slavii na zasadzie wypożyczenia. Wystąpił w 10 spotkaniach w barwach „Pasów". Cztery razy wyszedł w podstawowym składzie, z kolei sześciokrotnie wchodził z ławki rezerwowych. Jedną bramkę dla naszej drużyny zdobył w marcu w domowym meczu z Arką Gdynia.

Mihalík jest młodzieżowym reprezentantem Słowacji. Wystąpił na mistrzostwach UEFA Euro U-21 w Polsce, będąc wyróżniającą się postacią w swojej drużynie narodowej. W meczu przeciwko Szwecji zdobył bramkę, przyczyniając się do zwycięstwa Słowaków 3:0.

Jaro, cieszymy się, że zostajesz z nami i życzymy powodzenia w nadchodzącym sezonie!

Źródło: Cracovia.pl [3]

Jaroslav Mihalík zadebiutował w reprezentacji Słowacji! - 09.10.2017

Wczoraj wieczorem pomocnik "Pasów" Jaroslav Mihalík zanotował swoje pierwsze minuty na boisku jako gracz pierwszej reprezentacji Słowacji w meczu eliminacji mistrzostw świata!

Jaroslav Mihalik został powołany do pierwszej reprezentacji Słowacji już we wrześniu na mecze ze Słowenią i Anglią, debiut przyszedł jednak wczoraj w spotkaniu z Maltą. Nasz zawodnik pojawił się na murawie w 87. minucie meczu, zmieniając Alberta Rusnaka.

Słowacja pokonała Maltę 3:0. Dzięki zwycięstwu i punktach straconych przez Szkocję drużyna zajmuje drugie miejsce w tabeli swojej grupy z dorobkiem 18 punktów, co może jej dać udział w barażach. Musi poczekać na rozstrzygnięcia w pozostałych grupach eliminacyjnych.

Źródło: Cracovia.pl [4]

Jaroslav Mihalík wypożyczony do MŠK Žilina - 15.02.2018

Jaroslav Mihalík spędzi najbliższe 1,5 roku na wypożyczeniu w MŠK Žilina.

Słowacki pomocnik Jaroslav Mihalik został wypożyczony z Cracovii do MŠK Žilina na 1,5 roku z opcją zakupu.

Zawodnik jest wychowankiem słowackiego klubu z siedzibą w Żylinie. Zaczynał od gry w drużynach młodzieżowych MŠK Žilina, a w latach 2011 - 2016 grał dla pierwszego zespołu.

Do Cracovii Mihalik dołączył w styczniu 2017 roku, przychodząc początkowo na wypożyczenie ze Slavii Praga. W lipcu tego samego roku pomocnik został wykupiony przez „Pasy".

W barwach Cracovii Jaroslav Mihalik strzelił jedną bramkę - w zeszłym sezonie w zremisowanym 1:1 meczu z Arką Gdynia #NaStadionie.

Jaro, życzymy powodzenia!

Źródło: Cracovia.pl [5]

Prasa

"Surowa kara dla Jaroslava Mihalika" -
Przegląd Sportowy

Surowa kara dla Jaroslava Mihalika

Jaroslav Mihalik straci finansowo i sportowo na krytyce prezesa Cracovii

Po zakończeniu zgrupowań, trenerzy zwykle tryskają optymizmem. Dlatego słowa Michała Probierza dla klubowej telewizji w podsumowaniu obozu w Turcji brzmiały dość nietypowo. – Jest wielu zawodników, którzy pokazali się na plus, ale jest wielu, którzy zatrzymali się albo zrobili nawet krok do tyłu – mówił trener. Szybko wyjaśniło się, kogo miał na myśli. Jaroslav Mihalik w środę trenował z drugą grupą treningową. To nowy twór, powstały od tej zimy w zespole Pasów. Krakowianie nie mają już podziału na pierwszy zespół i drużynę juniorów. Zamiast tego blisko 50-osobowa pierwsza drużyna jest podzielona na dwie grupy. Z oboma pracują trenerzy z poszerzonego sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu, jednak nie ma wątpliwości, która grupa jest silniejsza. W pierwszej trenują zawodnicy mający realne szansę na grę w ekstraklasie. W drugiej, juniorzy wsparci starszymi piłkarzami, dla których trener nie widzi już miejsca w zespole. Umieszczenie tam Mihalika to rozwiązanie tylko tymczasowe, od czwartku znów ma trenować z pierwszą grupą, ale pokazuje, że sytuacja Słowaka w klubie nie jest najlepsza.

40 tysięcy kary

Miarka się przebrała po wywiadzie, którego Słowak udzielił „Przeglądowi Sportowemu” w trakcie zgrupowania w Turcji. W materiale padły m.in. słowa o tym, że prezes Janusz Filipiak trochę zniechęcił piłkarza do futbolu. Szef krakowskiego klubu nie był zachwycony, dlatego Mihalika po powrocie do Polski czekało nie tylko odsunięcie od treningów z pierwszą grupą, ale też kara finansowa w wysokości ponad czterdziestu tysięcy złotych (10 tysięcy euro). Jak ujawnił na Twitterze dobrze poinformowany użytkownik Janekx89, Mihalikowi na zgrupowaniu zdarzało się nie stawiać na śniadaniu i prowokować sztab szkoleniowy. Miała to być gra na wymuszenie rozwiązania kontraktu. Zagadnięty o to piłkarz, unika odpowiedzi, czy takie sytuacje miały miejsce. Podkreśla jedynie, że w trakcie rozmowy z prezesem usłyszał, że kara finansowa jest tylko i wyłącznie reakcją na wywiad. Probierz z kolei komentuje: - W grupie trzydziestu osób są różne sytuacje, a plotki szybko się rozchodzą. O sytuacji Mihalika decydują tylko względy sportowe. Na to, że ktoś prowadzi w tej sprawie jakąś inną grę, nie mamy wpływu.

Nie pierwszy raz

Cracovia ma problem ze swoim najdroższym nabytkiem w historii. Już wiosną, gdy był do zespołu tylko wypożyczony ze Slavii Praga, nie ukrywał, że jest w Krakowie tylko na moment, by dobrze się zaprezentować na mistrzostwach Europy do lat 21. To faktycznie mu się udało, co mimo fatalnej jesieni, przekonało klub, że warto wydać na niego ponad trzy i pół miliona złotych. Skrzydłowy już przed głośnym wywiadem dla naszej gazety sygnalizował, że w Krakowie nie czuje się najlepiej. W listopadowej rozmowie z „Gazetą Krakowską” narzekał na swoją sytuację. - Sądziłem, że Cracovia kupuje mnie, by od razu sprzedać. Chciałem gdzieś wyjechać, ale czekałem, czekałem i nic. Myślałem o tym, by się rozwijać, zagrać w innej lidze. Nie chciałem tutaj zostać i nie byłem zadowolony z tego, że sytuacja tak się potoczyła. Chciałbym wyjechać. Moimi ulubionymi ligami są hiszpańska i włoska - mówił. Wtedy jednak Probierz go bronił. Podkreślał, że rozmawiał z zawodnikiem, a ten przekazał mu, że nie miał na myśli tego, co opublikowano w gazecie. Teraz stosuje podobną strategię, pisząc na Instagramie, że jego słowa zostały przekręcone.

Patowa sytuacja

Kontrakt 23-letniego skrzydłowego z Pasami obowiązuje jeszcze do 30 czerwca 2021, więc sytuacja jest patowa. Cracovia nie może rozwiązać kontraktu z piłkarzem, bo wtedy zrobiłaby dokładnie to, do czego on dąży. A to groziłoby, że Słowak znajdzie naśladowców. Poza tym, nie po to klub wydał tak duże pieniądze, by teraz pozbywać się zawodnika za darmo. Z drugiej jednak strony, nie ma żadnej nadziei na odzyskanie choć części wydanej kwoty, bo zawodnik ma za sobą fatalny rok w Cracovii, przerwany tylko kilkoma niezłymi meczami na EURO U-21. Trudno liczyć, że ktoś wyłoży za niego teraz duże pieniądze. Z kolei trzymanie go w klubie rodzi ryzyko, że piłkarz będzie zatruwał atmosferę. Na razie został odseparowany od piłkarzy decydujących o sile Cracovii, ale nie wiadomo, czy w grupie drugiej nie będzie demoralizował juniorów. Dobrego wyjścia z tej sytuacji po prostu nie ma. Gdy Cracovia w lecie decydowała się, by go wykupić, Probierz podkreślał, że czasem warto podjąć ryzyko. Czasem jednak nie warto.

Liczby:

24 mecze rozegrał w Cracovii Mihalik. Strzelił w nich jednego gola i zaliczył dwie asysty.

2 występy w seniorskiej kadrze Słowacji ma na koncie Mihalik.

1 milion euro zapłaciła za Mihalika Żylinie Slavia Praga . W Czechach też się jednak nie sprawdził.
Michał Trela
Źródło: Przegląd Sportowy 7 lutego 2018 [6]


Wywiady

Jaroslav Mihalík: Filipiak trochę zniechęcił mnie do grania w piłkę - Przegląd Sportowy 31.01.2018

Jakub Radomski: To prawda, że w ubiegłym sezonie myślał pan o sobie, a nie o drużynie, bo miał w głowie tylko młodzieżowe mistrzostwa Europy?

Jaroslav Mihalík: Dlaczego pan zadaje takie pytanie?

Bo tak stwierdził publicznie prezes Cracovii Janusz Filipiak. Naprawdę dokładnie tak powiedział?

- Nie jestem zaskoczony, bo ten człowiek mówił o mnie już wiele rzeczy. Gdy trafiłem do Cracovii, trenerzy chwalili mnie podczas zajęć. W lidze wchodziłem z ławki rezerwowych, później rozegrałem kilka spotkań od pierwszej minuty. Pod koniec sezonu przestałem grać, ale to nie wynikało z mojego podejścia do obowiązków. Działacze wiedzieli, że chcę odejść do lepszej ligi. Myślę, że dlatego nie byłem wystawiany w składzie.

Później odbyły się mistrzostwa Europy do lat 21 w Polsce. Byliście jedną z rewelacji imprezy, a pan należał do czołowych zawodników reprezentacji Słowacji. Ale z grupy nie wyszliście.

- Padliśmy ofiarą absurdalnych przepisów. Nie rozumiem, jak ktoś może wymyślić, że dalej grają zwycięzcy grup i jeden zespół z drugiego miejsca. Przecież to promuje tych, którzy swój ostatni mecz grają najpóźniej i już wiedzą, jakiego potrzebują wyniku. Pamiętam pierwszy mecz z Polską. Byłem przekonany, że będziemy zdecydowanie lepsi. Wasza seniorska reprezentacja jest lepsza niż Słowacja, ale za kilka lat może być zupełnie inaczej. Mamy wiele talentów, zdolną generację. Byłem w szoku, że w Lublinie na samym początku strzeliliście nam gola, ale później graliśmy to, czego uczył nas trener. I wygraliśmy bez większych problemów. Mecz z Anglią nam nie wyszedł, ale przeciwko Szwecji byliśmy znakomici. W pierwszej połowie ciągle atakowaliśmy. Jedna sytuacja, druga. Nawet sami nie wiedzieliśmy, że możemy aż tak dobrze grać.

Wygraliście 3:0 i czekaliście na rozstrzygnięcia w innych grupach. To było trudne?

- Tak, bo przez kilka dni nie wiedzieliśmy, co z nami będzie, ale trenowaliśmy, jakbyśmy mieli grać w półfinale. Baliśmy się, że miejsce w najlepszej czwórce zabierze nam Portugalia, ale oni nie potrafili wygrać odpowiednio wysoko z Macedonią. Wtedy uwierzyliśmy, że się uda. Później był ten absurdalny mecz Włochów z Niemcami.

Oglądał go pan?

- Oglądałem.

I co pan myśli?

- Pod koniec spotkania obie drużyny nie chciały się skrzywdzić. Oni udawali, że grają w piłkę. Było 1:0 dla Włochów, drugi mecz w ich grupie ułożył się tak, że ten rezultat dawał awans jednym i drugim. Na Słowacji wybuchła wielka afera. Oburzenie wyrażał nawet nasz premier Robert Fico. Po meczu Włochów z Niemcami byliśmy na nich wściekli. Ale dzisiaj patrzę na to inaczej. Uważam, że gdybyśmy my byli w grupie C i znaleźli się w ich sytuacji, być może zrobilibyśmy to samo.

Wtedy jeszcze był pan wypożyczony do Cracovii i wydawało się, że działacze nie zdecydują się na transfer. Był pan zaskoczony, że ostatecznie wyłożyli 850 tysięcy euro?

- Cracovia nigdy nie wydała tyle na zawodnika. Miałem poczucie, że zagrałem dobry mecz przeciwko Polsce i że to może trochę zmienić podejście działaczy. Podczas turnieju napisał do mnie wiadomość trener Michał Probierz. „Spotykamy się w Krakowie. Chcę, żebyś był moim zawodnikiem” – brzmiała. Zaimponował mi. Zobaczyłem, że ceni moje umiejętności. Ale jestem osobą szczerą, więc od razu mu odpisałem, że nie interesuje mnie gra dla Cracovii. Że chcę odejść. Później spotkałem się z trenerem i prezesem. Panu Filipiakowi powiedziałem: „Możecie mnie wykupić, ale jak tylko dostanę ofertę, to chcę odejść”. On stwierdził, że nie ma problemu, bo ma dwie dobre oferty dla mnie. Myślałem, że Cracovia chce ubić interes – wykupić mnie za te 850 tysięcy, a później sprzedać drożej. Niestety, okazało się, że prezes mówił nieprawdę. Usłyszałem, że jednak nie było żadnych ofert. A może on za moimi plecami odmówił innym drużynom, przekazując mi coś zupełnie innego? I teraz jestem tutaj, choć nie chcę. Marzy mi się liga zagraniczna, najlepiej hiszpańska. Nie ukrywam, że prezes Filipiak swoimi działaniami trochę zniechęcił mnie do futbolu.

A kto lata temu sprawił, że zaczął pan grać?

- Tata. Grał w piłkę amatorsko, nigdy nie poszedł wyżej. Zapisał mnie do klubu. Pamiętam, jak kiedyś z mamą kupili mi koszulkę Pavla Nedveda. To był niesamowity zawodnik. Strzelił Barcelonie gola na Camp Nou, dostawał Złotą Piłkę. Przecież był Czechem, naszym sąsiadem. Wychował się tak blisko. Oglądałem go w telewizji i chciałem być taki jak on.

Na Słowacji występował pan w klubie MŠK Žilina.

- To była wyjątkowa drużyna, pełna młodych zawodników, ale grająca ładny dla oka , ofensywny futbol. Kluczową postacią był nasz trener, Adrian Gula. Powtarzał nam, że musimy wierzyć w siebie i mieć własny styl. Jego treningi były wyjątkowe. Niemal przez cały czas ćwiczyliśmy z piłką. Gula kazał nam wymieniać po 40-50 podań, na jeden albo dwa kontakty, szybko. W Czechach, gdzie później grałem, i w Cracovii, tego nie ma. Szkoleniowcy koncentrują się na przygotowaniu fizycznym. Pamiętam, że, gdy grałem w Žilinie, nasi rywale często nie wiedzieli, co się dzieje. Próbowali atakować kogoś z nas, ale piłka była już w zupełnie innym miejscu. Wyprzedzaliśmy ich.

Wiedział pan, że trenera Gulę trzy lata temu chcieli ściągnąć do Polski działacze Legii Warszawa?

- Wiedziałem. To nie była żadna tajemnica. Jestem trochę zaskoczony, że Gula dalej pracuje w Žilinie. Rozmawiam często o nim z kolegami i dochodzimy do wniosku, że mało jest w tej części Europy trenerów, którzy tak jak on potrafią wprowadzić w zespole preferowany przez siebie styl gry. W Lidze Europy trafiliście na Athletic Bilbao i byliście o krok od ich wyeliminowania. Słowacy do dziś z zachwytem wspominają ten dwumecz.Pierwszy mecz graliśmy u siebie i do przerwy było 0:2. W przerwie rozgrzewałem się na murawie i patrzyłem na kibiców, którzy wydawali się pogodzeni z porażką. Nawet nie zawiedzeni, bo gdzie Žilinie do wielkiego Bilbao. Nie wiem, co Gula powiedział chłopakom w szatni. Nie było mnie tam. W drugiej połowie pojawiłem się na boisku, strzeliliśmy trzy gole. Zapanowała euforia. W rewanżu było 0:1, odpadliśmy. W mediach pisano, że byliśmy bardzo blisko, ale szczerze mówiąc w Bilbao mogliśmy stracić sześć czy siedem bramek. Nasz bramkarz grał fantastycznie. Piłka nożna to dziwny sport, bo oni mieli wiele świetnych sytuacji, a w końcówce to my mogliśmy ich załatwić. W ostatniej minucie przedłużyłem piłkę do Milana Škriniara, ale on z pięciu metrów trafił w bramkarza.

Škriniar jest dzisiaj zawodnikiem Interu Mediolan. Wycenia się go na 30 milionów euro. Gdy grał pan z nim w Žilinie, widać było, że może zrobić taką karierę?

- Jego przypadek pokazuje, jak dobrym trenerem jest Gula. Martin na początku występował na pozycji defensywnego pomocnika i specjalnie się nie wyróżniał. Trener w pewnym momencie powiedział mu: „Długo nad tym myślałem. Chcę, żebyś był środkowym obrońcą. Czuję, że na tej pozycji będziesz grał na wyższym poziomie”. Minął miesiąc, może dwa i już było widać, że Martin jako stoper może niebawem grać w wielkim klubie.

Na pana zdjęciu profilowym na Instagramie jest bokser Floyd Mayweather. Dlaczego on?

- Jest moim idolem. Imponują mi ludzie, którzy są świetni w tym, co robią, a przy tym nie odgrywają kogoś innego i mają do siebie dystans. Wygrał 50 walk, nie przegrał żadnej. Nie jest bokserem, który ciągle opowiada o tym, jak modli się do Boga, czyta Biblię albo pomaga najuboższym. Nie lubię takiej postawy, bo najczęściej jest sztuczna. Mayweather mówi wprost, że wygrywa i zarabia pieniądze po to, by cieszyć się życiem.

Niektórzy zarzucają mu, że stał się sportowcem, który myśli już tylko o pieniądzach, zyskach, gigantycznych kontraktach.

- Zazdroszczą mu. Ale wie pan, za co najbardziej uwielbiam Mayweathaera? Za to, że on się nie przejmuje tego typu komentarzami, tylko się z tych wszystkich ludzi śmieje…

Źródło: przegladsportowy.pl [7]