1984-11-25 Cracovia - Polonia Warszawa 1:2
|
II liga grupa wschodnia , 15 kolejka Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 25 listopada 1984, 12:00
(0:1)
|
|
Skład: Niessner Osoba Marek Podsiadło Cichy Zych Hnatio Bzukała Kuć (70' Nęcek) R. Wrześniak Dybczak Graba (45' Kasperek) |
Sędzia: Jan Labus z Katowic
|
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
Opis meczu
Tempo
Gazeta Krakowska
Na boisku przy ul. Kałuży grały rzeczywiście dwa najsłabsze zespoły. Poczynaniami na boisku rządził przypadek, oglądaliśmy mnóstwo niecelnych podań i fatalnych „pudeł” w 100- procentowych sytuacjach (Kopeć, Olszewski x jednej strony, Dybczak, Zych z drugiej). Bardzo kiepsko bronił bramkarz gospodarzy Nessner, który najpierw przepuścił pod rękami strzał z wolnego Olszewskiego, a potem nie wyszedł do zagrania po rzucie rożnym i Trzaskowski głową z 2—3 metrów posłał piłkę do siatki.
Ale nie tylko bramkarz Cracovii miał wczoraj słaby dzień. Cała drużyna zagrała kiepsko, nieporadnie. Kibice oczekiwali, że w tym arcyważnym pojedynku o 4 punkty — krakowianie zagrają z wielką wolą walki, poświęceniem. Tymczasem chwilami odnosiło się wrażenie jakby niektórym graczom nie zależało na zwycięstwie! „Panie, ten mecz można było wygrać ambicją” — powiedział mi jeden z kibiców.
Cała drużyna grała wolno, o- spale, zawodnikom brakowało kondycji, szybkości. Ciekawe co ci piłkarze robią na treningach? Ustawienie zespołu też było złe, np. dlaczego grał wprost beznadziejny Zych, a nie Zawadziński, dlaczego na siłę robi się z Dybczaka napastnika, osłabiając i tak już niepewną obronę. Pytań nasuwa się więcej, rozgoryczenie kibiców po meczu było wielkie, nie będę przytaczał złośliwych przyśpiewek jakimi raczono piłkarzy, szkoleniowców i... zarząd. Panowie — czas się opamiętać! Bo z taką grą 1 w III lidze trudno będzie o punkty.
CRACOVIA: Nessner — Osoba, Marek Podsiadło, Cichy, Zych — Hnatio, Bzukata, Kuć (68 min. Nęcek) — Wcześniak, Dybczak, Graba (44 min. Kasperek).
Żółte kartki: Kozakiewicz i Cichy. Sędziował Libich z Katowic, widzów 1,8 tys.
(ans)
Echo Krakowa
CRACOVIA: Niessner — Marek Podsiadło, Kuć (Nencek 70 min), Zych, Cichy, Dybczak — Bzukała, Graba (44 min Kasperek) — Hnatio, Wcześniak, Osoba.
„MUPPET SHOW” — w ten sposób skandowali przez większą część spotkania przybyli na stadion przy ul. Kałuży sympatycy krakowskiej drużyny. I chyba niewiele się pomylili. Jest to bowiem najlepsze określenie tego co zaprezentowały oba zespoły w niedzielnym spotkaniu. Chaos na boisku, przypadkowe akcje, mnóstwo nie wykorzystanych sytuacji podbramkowych, to w skrócie obraz wczorajszego meczu.
Piłkarze obu drużyn prześcigali się wzajemnie w niecelnych zagraniach. co wywoływało na widowni burzę śmiechu. Krakowianie zupełnie zawiedli. Cały mecz zagrali na stojąco, razili niecelnością, a zwłaszcza pod bramką gości. Obrona Polonii nie należy do najmocniejszych formacji zespołu, o czym mogliśmy się przekonać we wczorajszym meczu. Mimo to „pasiaki” nie potrafiły tego wykorzystać w takim stopniu, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Wyraźnie nie ustawiony celownik posiadał Dybczak. W całym spotkaniu miał chyba najwięcej sytuacji, z których powinna paść chociaż jedna bramka. Niestety nie potrafił tego uczynić nawet będąc sam na sam x bramkarzem Polonii. Pierwsi bramkę strzelili goście. W 19 min Olszewski egzekwując rzut wolny z linii pola karnego strzelił płasko w lewy róg bramki Niessnera, który stojąc w tym właśnie punkcie dziwnie dał się zaskoczyć. W kilka minut później warszawiacy mieli kolejną okazję do podwyższenia wyniku, lecz będący sam na sam z bramkarzem Kopeć fatalnie spudłował. W drugiej części spotkania po zagraniu Szukały Hnatio w 55 min. spokojnie kieruje piłkę do siatki i jest 1:1. W tym czasie krakowianie mają jeszcze wiele dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, lecz nie wykorzystują ich. W 66 min. po rzucie rożnym nie obstawiony Trzaskowski głową zdobywa zwycięską bramkę dla zespołu gości.
Po zakończeniu spotkania schodzący do szatni piłkarze Cracovii zostali wygwizdani nawet przez swych najwierniejszych kibiców.
(so)