2025-02-12 Comarch Cracovia - GKS Katowice 3:4
|
![]() Kraków, ul. Siedleckiego 7, środa, 12 lutego 2025, 18:00
(0:2; 2:1; 1:1) |
|
Skład: Salama Brandhammar Bieniek Lundgren Jarosz D. Kapica Jaracz Wanacki Brynkus Bezwiński Mocarski Jaśkiewicz Kamienieu Johansson Olsson Marzec Tynka Kapa Sterbenz Malasiński F. Kapica |
|
Skład: Murray Englund Runesson Wronka Pasiut Magee Norberg Verveda Dupuy Sokay Mroczkowski Koponen Varttinen Bepierszcz Anderson Kallionkieli Maciaś Dawid Ja. Hofman Salituro Jo. Hofman |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Z katowiczanami przed tym meczem wygrała raz – u siebie po rzutach karnych 3:2, a w pozostałych spotkaniach przegrywała, choć w Krakowie tylko 2:3. Teraz też była zacięta konfrontacja, znów zakończona jednobramkową porażką.
Na początku „Pasy” przetrwały okres gry w osłabieniu, a wtedy Salamę od straty bramki uratował słupek. W ogóle było bardzo mało strzałów, stąd też ani golkiper Cracovii, ani Murray w bramce katowiczan nie musieli interweniować. Dopiero w 19 min Jaracz sprawdził formę golkipera katowiczan, ale ten nie dał się pokonać.
Ale goście momentalnie odpowiedzieli, i to skutecznie bo skutecznie dobijał krążek Anderson (w tej akcji golkiper obronił dwa strzały). Gospodarze jeszcze nie otrząsnęli się po tym ciosie, a już Salama musiał po raz drugi wyciągać „gumę” z siatki. Obie bramki dzieliło 45 sekund.
„Pasy” były w trudnej sytuacji, ale zaraz po wznowieniu gry w II tercji Murray obronił strzały Bieńka i Kamieniewa. Lepsza gra Cracovii przyniosła efekt – D. Kapica wreszcie znalazł sposób na bramkarza GKS-u. Gospodarze poczuli szansę, niebawem strzelał Bezwiński i o mało co nie doprowadził do wyrównania.
I nagle gospodarze znów się cofnęli. Anderson postraszył Salamę, a po chwili goście wcisnęli krążek do siatki. Gospodarze jednak nie podawali się, po ładnej akcji i dobrym strzale kontaktowego gola zdobył Johansson. I gospodarze mieli nadzieję na odrobienie strat, ale zgasił ich zapał J. Hoffman po składnej akcji katowiczan. Po chwili Brynkus był bliski powodzenia, ale trafił w słupek.
Ale niebawem „Pasy” po raz pierwszy grały w przewadze i już po 5 sekundach D. Kapica zdobył kontaktowego gola. Miejscowi znów poczuli, że mogą zdobyć gola. Sam na sam był Marzec strzelił w golkipera, ale był faulowany i gospodarze mieli rzut karny. Lundgren go jednak zmarnował. Potem gospodarze znów grali 5 na 4 i Murray musiał zwijać się jak w ukropie. Na 2,5 min przed końcem trener Marek Ziętara wycofał bramkarza i „Pasy” grały 6 na 5. Nie przyniosło im to jednak trafienia.Źródło: gazetakrakowska.pl 12 lutego 2025 [1]
Hokej.net
Obie ekipy badały się na początku spotkania i chciały wyczuć na co w tym meczu mogą sobie pozwolić. Więcej z gry mieli zdecydowanie przyjezdni z Katowic, którzy już na początku starcia kilkukrotnie sprawdzali czujność Dominika Salamy zarówno przy grze pięciu na pięciu, jak i podczas przewagi.
Krakowianie początkowy napór i osłabienie wybronili, a sami nastawili się głównie na kąsanie z kontrataków. Podopieczni Marka Ziętary mieli kilka swoich szans właśnie po szybkich kontrach, ale w katowickiej bramce bez zarzutu spisywał się John Murray, wspierany skutecznie przez swoich defensorów.
Najgorsze dla Cracovii, a najlepsze dla GieKSy nadeszło w ostatnich dwóch minutach pierwszej odsłony. Najpierw w 19. minucie sporą ilość pozostawionego miejsca wykorzystał bardzo precyzyjnym strzałem Stephen Anderson, a minutę później Christian Mroczkowski skorzystał z dobrego podania Patryka Wronki i podwyższył prowadzenie gości z Katowic, zabezpieczając prowadzenie katowiczan po pierwszej odsłonie.
Gospodarze nie mogli sobie wyobrazić gorszej końcówki pierwszej tercji i od początku drugiej odsłony ruszyli do natarcia i przyniosło to efekt. Już w 25. minucie Cracovia złapała kontakt za sprawą Damiana Kapicy, który umieścił gumę w katowickiej bramce.
Po zdobyciu bramki “Pasy” ruszyły do kolejnych ataków, ale tym razem radzili sobie John Murray i jego obrońca. Katowiczanie uspokoili nieco wydarzenia na lodowej tafli i wrócili do swojego stylu gry, co również przyniosło efekty. Salama był niepokojony raz za razem, aż w końcu w 30. minucie po zamieszaniu podbramkowym Kallionkieli przywrócił im dwubramkowe prowadzenie.
Spokój gości z Katowic nie trwał jednak długo, bo już dwie minuty później gospodarze znów zmniejszyli straty do jednej bramki tym razem za sprawą Hannesa Johanssona, który sprytnym strzałem pokonał Murraya.
Wynik 2:3 utrzymał się do końca drugiej odsłony, co zwiastowało ogromne emocje przed ostatnią tercją.
I tak też się stało, najpierw znów na dwie bramki odskoczyli przyjezdni. Bramkę zdobył Jonasz Hofman, jednak krakowianie przez cały mecz się nie poddawali i znów byli w stanie odpowiedzieć na to trafienie gości.
Podczas gry w przewadze błyskawicznie odpowiedział Damian Kapica i znów mieliśmy tylko jedną bramkę, która rozdzieliła finalnie obie ekipy. Podopieczni Marka Ziętary mogą jednak pluć sobie w brodę, bo nie wykorzystali wielu dogodnych okazji by wyrównać stan rywalizacji, jak chociażby rzutu karnego Johana Lundgrena, czy okresu gry bez bramkarza w końcówce meczu.
Katowiczanie dopisują do swojego konta bardzo ważne punkty, a krakowianie po raz kolejny pokazali, że są bardzo groźną drużyną dla każdego rywala z górnej połowy tabeli.Źródło: Hokej.net 12 lutego 2025 [2]
Trenerzy po meczu
Jacek Szopiński, II trener Cracovii
Sami zastanawialiśmy się, jak to spotkanie będzie wyglądać po przerwie reprezentacyjnej. Mieliśmy zespół nieco rozbity po okresie mocnego przygotowania w zeszłym tygodniu – kilku zawodników było na reprezentacji, część zmagała się z chorobami. Aczkolwiek ten czas przepracowaliśmy solidnie, z myślą o decydującej fazie sezonu.
Dzisiaj wyszliśmy z mocnym postanowieniem zwycięstwa. Kibicom, którzy licznie przybywają na nasze mecze i nas wspierają, chcieliśmy pokazać serce, walkę i wszystko to, co potrafimy najlepiej. Niestety, nie ustrzegliśmy się błędów, które kosztowały nas zwycięstwo. Zwłaszcza mówię o tym momencie dekoncentracji w pierwszej tercji, gdzie było 0:0 i nie zanosiło się, że przegramy tą część 0:2. Ten czas tak naprawdę kosztował nas punkty. Później byliśmy blisko remisu i mecz miał charakter takiego „na dochodzenie”. Gdzieś cały czas deptaliśmy po piętach rywalowi i go goniliśmy. Bez większego respektu, aczkolwiek wiadomo, musieliśmy się wystrzegać, gdyż Katowice to świetny zespół naszpikowany gwiazdami z Polski i z zagranicy.
Podjęliśmy jednak walkę i było blisko. Myślę, że momentami zabrakło nam trochę szczęścia – były dwa słupki, był feralny rzut karny. To też taka sytuacja, że gdyby los się do nas uśmiechnął i doprowadzilibyśmy do remisu, to kto wie, jakby ten mecz się zakończył.
Natomiast wystąpiliśmy w tym spotkaniu bez dwóch kluczowych dla nas zawodników: Tima Wahlgrena i Macieja Kruczka. Gdzieś tam tych chłopaków nam brakło, bo dałoby nam to pole do rotacji.
Na Play-Offy nastawiamy się już od dłuższego czasu. Staramy się przygotowywać chłopaków mentalnie do tego okresu, żeby potrafili udźwignąć ten ciężar. Powtarzamy im, że ciężko trenują, że potrafią napsuć krwi czołowym zespołom w lidze i wcale nie jest powiedziane, że muszą z nimi przegrać. Myślę, że jest to dzisiejsze spotkanie to materiał do analizy. Musimy wyciągnąć kolejne detale i poprawić to, co funkcjonuje nie do końca tak, jakbyśmy chcieli.
Źródło: cracovia-hokej.pl [3]