2025-01-19 Comarch Cracovia - Texom STS Sanok 7:4
|
![]() Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 19 stycznia 2025, 19:00
(2:1; 4:1; 1:2) |
|
Skład: Salama Brandhammar Kruczek Lundgren Wahlgren D. Kapica Bieniek Wanacki Brynkus Bezwiński Mocarski Jaśkiewicz Kamienieu Jarosz Olsson Marzec Tynka Kapa Sterbenz F. Kapica Ślusarek |
|
Skład: Świderski Hrůzek Biłas J. Bukowski Huhdanpää D. Musioł Tamminen Sienkiewicz Strzyżowski Kowalczuk Niemczyk Florczak Czopor Bryzgałow Dobosz Stetson Koczera Dulęba Ginda Fus |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Wygraną z sanoczanami należało wkalkulować w poczynania „Pasów”. Wygrali z nimi wszystkie mecze w tym sezonie. W dodatku bramkarz Dominik Salama miał powody, by dobrze się zaprezentować w tym meczu, bo właśnie z Sanoka przyszedł do Comarch Cracovii.
Wszystko potoczyło się według z góry napisanego scenariusza – gospodarze bardzo szybko objęli prowadzenie, bo już w 3 min, gdy Wahlgren wykorzystał rzut karny. Warto dodać, że został on podyktowany za przerwanie akcji, gdy „Pasy” grały w osłabieniu. Goście zrewanżowali się golem zdobytym także wtedy, gdy grali 4 na 5.
Huhdanpaa pojechał sam na Salamę i pokonał niedawnego kolegę z drużyny. Wkrótce goście złapali drugą karę i wtedy miejscowi znów wyszli na prowadzenie po „bombie” Brandhammara, który strzelił w ostatniej sekundzie podwójnej przewagi.
Świderski w bramce sanoczan dwoił się i troił na początku II tercji, broniący m.in. strzał Bieńka oraz w sytuacji sam na sam z Wahlgrenem. Nie dał jednak rady obronić uderzenia Bieńka, który dobijał strzał D. Kapicy.
Nic nie było jeszcze rozstrzygnięte, zaatakowali goście. Krążek znalazł się w siatce Salamy, ale został tam wepchnięty nieprzepisowo. Potem Kowalczuk trafił w słupek. Wreszcie gdy gospodarze zagrali w podwójnym osłabieniu stracili gola. Jakub Bukowski, były gracz „Pasów”, który wrócił do Sanoka, zemścił się na poprzednim klubie.
Potem jednak nastąpiły niecałe dwie minuty, które wstrząsnęły sanoczanami. W przeciągu 114 sekund „Pasy” zdobyły trzy gole i było po meczu. Najpierw Marzec strzałem przy słupku, a po 16 s Brynku pokonali Świderskiego. A dołożył swoje F. Kapica i było 6:2.
Goście walczyli jeszcze o honorowy wynik i Biłas po kontrze pokonał Salamę. A trzy minuty później wyróżniający się w Sanoku Huhdanpaa popędził na krakowska bramkę i w sytuacji sam na sam znów pokonał Salamę, tak jak w I tercji.
Gospodarze musieli ochłonąć, trener wziął czas, a po nim Olsson trafił w słupek. Potem Lundgren przegrał w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Z kolei w odpowiedzi Strzyżowski trafił w spojenie krakowskiej bramki. Goście wzięli czas, a potem wycofali bramkarza. Zamiast jednak kontaktowego gola, stracili siódmego, co zamykało sprawę wygranej gospodarzy. Mogli oni wygrać wyżej, ale Brynkus w sytuacji sam na sam trafił w słupek.Źródło: gazetakrakowska.pl 19 stycznia 2025 [1]
Hokej.net
Pierwsza tercja rozpoczęła się - jak można było zakładać - od ataków gospodarzy, którzy chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę. Pierwszą okazję do gry w przewadze mieli jednak goście, którzy jednak nie nacieszyli się nią zbyt długo. Chwilę po rozpoczęciu przewagi sanoczanie zgubili gumę i pozwolili gospodarzom ruszyć z kontrą, którą musieli przerwać faulem. Sędziowie za to przewinienie zdecydowali się podyktować rzut karny dla miejscowych, który bardzo pewnie na bramkę zamienił Tim Wahlgren, tym samym wyprowadzając Cracovię na prowadzenie.
Im dalej w pierwszą odsłonę tym bardziej rosła przewaga krakowskiej ekipy, ale dobrze spisywał się Świderski. Na domiar złego przyjezdni zaczęli łapać kary. Najpierw karę złapał Niemczyk, ale tym razem to “Pasy” popełniły fatalny błąd i we własnej przewadze dopuściły Lauriego Huhdanpędo sytuacji sam na sam z Salamą, a Fin takich sytuacji nie zwykł marnować i zrobiło się 1:1.
Szybko po zdobyciu wyrównującej bramki Huhdanpää stał się jednak negatywnym bohaterem lodowych wydarzeń, bo sam złapał wykluczenie i dał podopiecznym Marka Ziętary szansę gry w podwójnej przewadze przez niespełna 20 sekund.
Miejscowi tę sytuację wykorzystali za sprawą Antona Brandhammara i jego atomowego uderzenia z okolic bulika. Tym samym ponownie objęli prowadzenie w tym spotkaniu, którego już do końca pierwszej odsłony rywalom nie oddali.
Druga odsłona okazała się być kluczowa dla losów dzisiejszego starcia. Najpierw uderzyli znów gospodarze za sprawą Szymona Bieńka, który podwyższył ich prowadzenie. Później jednak podopieczni Marka Ziętary wyciągnęli do sanoczan pomocną dłoń, łapiąc karę za karą.
Podczas podwójnej przewagi sanoczanie znów byli w stanie odpowiedzieć, tym razem precyzyjnym strzałem z okolic niebieskiej popisał się Jakub Bukowski i przyjezdni znów złapali kontakt.
Krakowianie takim obrotem spraw byli ewidentnie podrażnieni i w końcu znaleźli sposób, by skutecznie pokonać Świderskiego i zamknąć emocje tego spotkania. W ciągu minutykrakowianie trzykrotnie pokonaliŚwiderskiego po bliźniaczych akcjach i strzałach z lewego skrzydła. Na listę strzelców wpisywali się kolejno: Szymon Marzec, Sebastian Brynkus i Fabian Kapica. Taki obrót spraw spowodował, że prowadzenie gospodarzy po raz pierwszy w tym meczu wydawało się już solidnie zabezpieczone i z wynikiem 6:2 zawodnicy zjeżdżali na drugą przerwę tego spotkania.
W trzeciej odsłonie tempo już znacznie opadło, gospodarze byli już zadowoleni z wyniku, a goście nieco sfrustrowani nie potrafili już nawiązać walki ze spokojną Cracovią, która chciała dowieźć korzystny rezultat, jak najmniejszym nakładem sił.
Ta taktyka miała swoje wady, bo sanoczanom już w 3. minucie trzeciej tercji udało się znów zaskoczyć Salamę. Tym razem Biłas popędził indywidualnie i mierzonym strzałem pokonał miejscowego bramkarza, zmniejszając straty do rywali.
Chwilę później zrobiło się jeszcze groźniej, bo znów gospodarzom we znaki dał się Lauri Huhdanpää, który świetnie urwał się obrońcom i wykończył sytuację sam na sam najlepiej jak się dało, co znów sprawiło, że sanoczanie zbliżyli się do swojego rywala na tylko dwie bramki różnicy.
Krakowianie nie chcieli już dopuścić do żadnych komplikacji i tak też się stało. Goście z Sanoka nie potrafili już znaleźć recepty na krakowską defensywę, nie pomógł też manewr z wycofaniem bramkarza, który przyniósł odwrotny niż zamierzony efekt i Dominik Jarosz na niecałe dwie minuty do końca ustalił wynik spotkania na 7:4.Źródło: Hokej.net 19 stycznia 2025 [2]