2025-01-05 Comarch Cracovia - GKS Tychy 2:4
|
35 kolejka, 4 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 5 stycznia 2025, 18:00
(0:1; 1:3; 1:0) |
|
Skład: D’Orio (37:06 Hebda) Jaśkiewicz Kruczek Younan Wahlgren D. Kapica Brandhammar Kamienieu Brynkus Olsson Johansson Wanacki Bieniek Mocarski Bezwiński Marzec Tynka Mętel Sterbenz Jarosz F. Kapica |
|
Skład: Fučík Kaskinen Bizacki Lehtonen Monto Jeziorski Viinikainen Kakkonen Łyszczarczyk Komorski Heljanko Ciura Pociecha Viitanen Turkin Paś Bryk Ahola Kucharski Ubowski Krzyżek |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Zdobywca Pucharu Polski zaliczył w piątek wpadkę, przegrywając u siebie po dogrywce z Energą Toruń. Lider tabeli nie mógł pozwolić sobie na kolejną stratę punktów.
Comarch Cracovia zagrała bez Johana Lundgrena, najskuteczniejszego swojego zawodnika, który doznał kontuzji na treningu poprzedzającym mecz.
„Pasy” zaczęły od gry w osłabieniu, podczas której dobrze spisywał się D’Orio, broniąc m.,in. Strzał Kaskinena. Tyszanie imponowali kulturą gry, utrzymywaniem się przy krążku. Potem jednak „Pasy” grały 5 na 4, ostrzeliwał bramkę Johansson, ale Fucik nie dał się pokonać. Po chwili to tyszanie zagrali w przewadze i wtedy Turkin trafił w słupek.
A gdy składy się wyrównały, bo Heljanko poszedł na ławkę kar goście zdobyli gola, Kakkonen strzałem z bliska pokonał D’Orio. Zaraz gospodarze stanęli przed szansą na wyrównanie, bo grali 5 na 3. Gospodarze mieli kłopot z założeniem zamka, a gdy się to już udało, strzały Brandhammara były blokowane bądź obronione przez bramkarza. Nic nie wyszło z podwójnej przewagi (ponad minutowej) i pojedynczej. Krakowianie grali niedokładnie, mnożyły się proste, niewymuszone błędy.
Drugą tercję gospodarze zaczęli od falowych ataków, szalał Olsson, ale jego strzały bronił bramkarz. Szybko te sytuacje zemściły się na miejscowych – Turkin pokonał D’Orio, który odbił krążek po strzale Pasia. „Pasy” dążyły do zdobycia pierwszego gola, ale klasą popisywał się Fucik.
Z kolei jego vis a vis popełnił duży błąd i tyszanie wygrywali już 3:0. To zamykało sprawę zwycięstwa. Gospodarze dążyli jednak do zdobycia choćby honorowego gola. Zamiast tego jednak stracili kolejnego podczas gry w osłabieniu. Gol dla Cracovii jednak padł jeszcze w tej tercji. Chwilę potem nastąpiła zmiana bramkarza w Cracovii.
W trzeciej tercji „Pasy” walczyły jeszcze o zachowanie twarzy i dążyły do zdobycia kolejnego gola. Ale nawet w tak dobrej sytuacji w jakiej był Olsson – miał przed sobą pustą bramkę – gospodarze nie zdobyli gola, bo gracz „Pasów” przestrzelił. Mecz stał się już „letni” bo wynik był rozstrzygnięty. Ale „Pasy” ambitnie grały do końca i zostały za to nagrodzone golem Younana.Źródło: gazetakrakowska.pl 05 stycznia 2025 [1]
Hokej.net
Na początku pierwszej odsłony na lodowej tafli przy Siedleckiego dominował chaos i kary, których jednak żadna z ekip nie wykorzystała mimu kilku dogodnych okazji strzeleckich.
Przełamanie nastąpiło gdy obie ekipy w pomniejszonym zestawieniu osobowym. Kakkonen dopadł do krążka przy bandzie i niewiele myśląc posłał go w stronę bramki D;Orio. Strzał zaskoczył golkipera “Pasów” i tyszanie wyszli na prowadzenie.
Cracovia miała okazję, by od razu zrewanżować się rywalom, bo chwilę po stracie bramki na ławkę kar odesłany został drugi tyski zawodnik i podopieczni Marka Ziętary przez niespełna 70 sekund mieli swoją szansę gry w podwójnej przewadze.
Tej szansy jednak nie wykorzystali i do końca pierwszej odsłony starali się gonić wynik, ale trzeba przyznać że defensywa tyszan funkcjonowała bardzo dobrze i to oni byli groźniejsi w kontrach niż gospodarze.
Nie udało się już żadnej z ekip zaskoczyć defensywy rywali i po pierwszej tercji goście z Tych prowadzili skromnie jedną bramką.
Druga tercja to już zupełnie inny obraz gry. Podopieczni Pekki Tirkkonena złapali swój rytm i raz za razem gościli pod bramką D”Orio. Już w 25. minucie po dobrej akcji partnerów Turkin wyłuskał gumę tuż przed D’Orio i ze spokojem podwyższył prowadzenie gości.
Kolejne bramki padały w formacjach specjalnych, sfrustrowani krakowianie łapali kary, a lider z Tychów takich błędów nie wypacza. Bardzo szybko okresy gier w przewadze wykorzystali kolejno Komorski i Heljanko i w Krakowie zrobiło się już bardzo nieciekawie dla gospodarzy.
Podopiecznych Marka Ziętary było stać tylko na jedną odpowiedź przed końcem drugiej tercji, w końcówce odsłony dobre podanie Younana na bramkę zamienił Olsson i zmniejszył rozmiary prowadzenia rywali.
Mimo tej bramki, to goście z Tych mogli być zdecydowanie spokojniejsi przed ostatnią odsłonę, mając w kieszeni trzybramkowe prowadzenie.
Gospodarze od początku trzeciej tercji ruszyli do natarcia, jak wściekli. Swoje okazje mieli między innymi Brandhammara, Olsson i Younan, ale świetnie między słupkami tyskiej bramki spisywał się Fucik, który bronił te próby.
Pekka Tirkkonen widząc chwilową niemoc swojego zespołu zdecydował się na wzięcie timeoutu w 45. minucie by trochę uspokoić swoich podopiecznych i wybić rywali z dobrego rytmu.
Ten zabieg okazał się słuszny i tyszanie znacznie spokojniej podeszli do reszty finalnej odsłony i byli skuteczni w destrukcji, a swoich szans szukali w kontrach. GKS od połowy trzeciej odsłony kontrolował już przebieg wydarzeń na lodowej tafli.
Bardzo skuteczni i rozważni byli podopieczni Pekki Tirkkonena w trzeciej odsłonie i nie pozwolili miejscowym hokeistom na zbyt wiele, krakowianie do końca meczu starali się znaleźć receptę by pokonać jeszcze Fucika, ale ten był świetnie dysponowany. Krakowianom udało się znaleźć sposób, ale dopiero w 59. minucie, gdy Younan wepchnął gumę do siatki Fucika i było już za późno by odrobić kolejne bramki.
Goście po piątkowej wpadce z torunianami wracają na zwycięską ścieżkę i mogą się cieszyć z dopisania ważnych trzech punktów do ligowej tabeli. Cracovia z kolei notuje drugą porażkę z rzędu i będzie musieć do końca sezonu oglądać się za swoje plecy w ligowej tabeli.Źródło: Hokej.net 05 stycznia 2025 [2]
Trenerzy po meczu
Jacek Szopiński, II trener Cracovii
Dziękuję bardzo za życzenia. Szkoda, że nie udało się w tym dniu wygrać, a było blisko. Uważam, że w największym stopniu brakło nam skuteczności, sportowego farta, ale też hokejowego cwaniactwa. Mieliśmy dużo klarownych sytuacji, po których mogliśmy strzelić gola, zwłaszcza w trzeciej tercji. Z tych okazji, które mieliśmy, uważam, że była szansa na to, aby to spotkanie jeszcze obrócić na swoją korzyść. Niestety, tak to jest w tym sporcie, że nie zawsze jest tak, jakby się chciało. Wydaję mi się, że wynik jest zdecydowanie gorszy niż gra.
Już w poprzednim meczu w Krakowie niewiele brakowało, żeby wygrać. Tam jednak dostaliśmy za łatwe bramki po indywidualnych błędach. Straciliśmy takie gole, które po prostu nie miały prawa się zdarzyć, bo w tamtym spotkaniu w pewnym momencie mieliśmy nawet kontrolę nad grą, ale za łatwe bramki sprawiły, że przeciwnik wygrał. Dzisiejszy mecz z kolei był bardzo wyrównany, w pierwszej tercji gdzieś w optyczną przewagą bardzo mocnej w składzie drużyny z Tychów. W drugiej odsłonie spotkanie już bardziej przeszło w cios za cios, a w trzeciej, można powiedzieć, dominowaliśmy na lodzie, co jednak potwierdzone zostało zaledwie jednym golem.
Z pewnością brak Lundgrena to był problem, gdyż "Johnny" jest typowym łowcom goli. Tego nam dziś brakło, bo w niektórych sytuacjach myślę, że dałby radę zdobyć bramki, którym w ostatecznym rozrachunku nam zabrakło. A mamy na tyle wąską ławkę, że trudno nam takie braki zastąpić. Mecz z Tychami jednak minął i teraz przygotowujemy się na przyszło weekendowe starcia z JKH GKS-em Jastrzębie i Zagłębiem Sosnowiec.
Źródło: cracovia-hokej.pl [3]