2024-03-14 Re-Plast Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 1:0
|
7 kolejka, 1 runda, etap II, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Oświęcim, Hala Lodowa MOSiR, czwartek, 14 marca 2024, 18:00
(0:0; 0:0; 1:0) |
|
Skład: Lundin Diukow Jākobsons Denyskin Dziubiński Kaleinikovas Valtola Uimonen Ahopelto Olsson Trkulja Heikkinen Bezuška Ackered Sadłocha Krzemień Lorraine Łukawski Noworyta S. Kowalówka Wanat Sołtys |
|
Skład: Robson Ježek Žůrek Vildumetz Raška Brynkus Krenželok Kunst Alapuranen Berling Lundgren Motloch Jalasvaara Kasperlík Bezwiński Špaček Bieniek Sterbenz Mocarski Sawicki Kapica |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
W pierwszej odsłonie tempo gry było bardzo szybkie, a i okazji bramkowych nie zabrakło.
Pierwszy na listę strzelców mógł się wpisać Adam Raszka. Przegrał jednak pojedynek z Linusem Lundinem. W odpowiedzie Andriej Denyskin nie znalazł sposobu na bramkarza krakowian.
Potem, w obozie "Pasów" przestrzelił Sebastian Brynkus. Z kolei po przeciwnej stronie uderzył Sebastian Kowalówka. Trafił w ramię Mathew Robsona.
W drugiej części gole wciąż nie padły, ale okazji do ich zdobycia nie brakowało. W pierwszej fazie po stronie krakowian precyzji zabrakło Vrastislavovi Kunstowi i Adamowi Raszce.
Z kolei w ostatnich kilku minutach miejscowi zamknęli krakowian w ich własnej tercji obronnej. Mathew Robson, zasypywany gradem strzałów, bronił pewnie, ale też sprzyjało mu szczęście. Kibice zastanawiali się, komu uda się wreszcie odczarować bramkę rywala. Wiele wskazywało na to, że o losach pojedynku i - tym samym awansu do półfinału - może zdecydować jedno trafienie.
Dopiero szarża Daniela Trkulji dala oświęcimianom gola. W końcówce krakowianie oblegali oświęcimską bramkę. Alesz Jeżek w ostatniej sekundzie minimalnie przestrzelił. Potem oświęcimscy fani mogli już fetować awans swoich pupili do półfinału.
- Mieliśmy w pierwszej tercji trzy "setki" i trzeba było wtedy coś z tego wykorzystać. Gdybyśmy wtedy objęli prowadzenie, pewnie byśmy nie przegrali - ocenił Rudolf Rohaczek, trener krakowian.Źródło: gazetakrakowska.pl 14 marca 2024 [1]
Hokej.net
Oba zespoły przystąpiły do spotkania bez dwóch ważnych ogniw. Trener Nik Zupančič nie mógł skorzystać z usług zmagającego się z urazem Henry’ego Karjalainena, który był ważną częściąformacjispecjalnych. Miejsce fińskiego napastnika zajął Daniel Olsson Trkulja, a na środku trzeciego ataku został ustawiony Łukasz Krzemień.
W zespole „Pasów” zabrakło kluczowego obrońcy Alexandra Younana, więc do drugiej pary z Vratislavem Kunstem został przesunięty Daniel Krenželok. Względem ostatniego meczu większych zmian w zespole Cracovii nie było.
Partia hokejowych szachów
Obie drużyny zdawały sobie sprawę z ciężaru gatunkowego tego spotkania. Nic więc dziwnego, że starały się nie podejmować zbędnego ryzyka i uważnie grać w destrukcji. Każde, nawet najmniejsze,potknięciemogłookazać się tym kluczowym.
W 7. minucie pierwszy poważny błąd przydarzył się Miłoszowi Noworycie. Źle wyprowadzony krążek przejął Adam Raška, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Linusa Lundina. Szwedzki golkiper wyczekał czeskiego środkowego i wykazał się dobrą interwencją parkanem. Powodzenia nie przyniosła też dobitka Sebastiana Brynkusa.
Chwilę później zagapił się Tomáš Vildumetz, który w łatwy sposób stracił krążek na rzecz Andrija Denyskina. Rosły Ukrainiecznalazł się przed Matthew Robsonem, ale uderzyłniecelnie i na trybunach rozległ się jęk zawodu.
Deficyt bramek
Oba zespoły nie unikały też fizycznej gry. Bandy trzeszczały, a kości zawodników wystawione były na poważną próbę. Przekonali się o tym zwłaszcza Vratislav Kunst i Mateusz Bezwiński, których ostrzej potraktowali Krystian Dziubiński i Mark Kaleinikovas. W obu przypadkach sędziowie nie dopatrzyli się faulu.
Zmiany obrazu gry nie przyniosła też druga odsłona, ale z biegiem minut coraz aktywniejsi byli gospodarze. Częściej atakowali i wykreowali sobie więcej okazji, ale nie potrafili znaleźć sposobu na Robsona. Sporą ochotę do gry przejawiał Ville Heikkinen. Fin nie bał się wziąć ciężaru gry na własne barki i wielokrotnie niepokoił zarówno krakowskich obrońców, jak i bramkarza.
Po czterdziestu minutach na tablicy świetlnej widniał bezbramkowy remis. Warto przypomnieć, że dotychczasowe mecze toczyły się według określonego schematu - wygrywał zespól, który jako pierwszy zdobywał gola. Wniosek dla wielu był prosty.
Lider nie zawiódł
Gdy przy Chemików 4 powoli zaczął roznosić się zapach dogrywki, na piękną indywidualną akcję zdecydował się Daniel Olsson Trkulja. Król strzelców sezonu zasadniczego pokonał „na raty” Matthew Robsona, a oświęcimscy kibice oszaleli ze szczęścia.
Chwilę później oświęcimianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji2 na 1 przekombinowali Krystian Dziubiński i Andrij Denyskin.
Na 96 sekund przed końcem Rudolf Roháček poprosił o czas. Następnie poszedł o krok dalej i zdecydował się wykonać manewr z wycofaniem bramkarza orazwprowadzeniem do gry dodatkowego napastnika. Nie przyniósł on jednak zamierzonego efektu, choć w końcówce mocno kotłowało się pod bramką strzeżoną przez Linusa Lundina. Zwycięstwo padło łupem gospodarzy, którzy tym samym wywalczyli awans do półfinału play-off.Źródło: Hokej.net 14 marca 2024 [2]
Skrót
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Myślę, że odpadliśmy z honorem. Zobaczymy, czy nie był to przedwczesny finał. Trudno, jest żal, ale w sporcie może wygrać po prostu jeden. Trzeba to przyjąć. Rywale strzelili bramkę, myśmy nie. Uważam, że to spotkanie rozstrzygnęło się w pierwszej tercji. Wtedy mieliśmy trzy „setki”, idealne okazje do zdobycia bramki. Powinniśmy prowadzić przynajmniej 2:0. Wtedy ten mecz inaczej by wyglądał. Niestety, nic nie wpadło, nie było szczęścia. A po błędzie naszego zawodnika w końcówce padł gol.
Były strzały Krenżeloka, Jezka, zabrakło kilku centymetrów do szczęścia. Co powiedziałem zawodnikom po meczu? To, że po prostu szkoda tej porażki, ale z punktu widzenia całej serii nikt nie oczekiwał od nas tak wiele. A było siedem bardzo dobrych meczów. Wiadomo, że bramkarz trzymał nas w grze, duże brawa i podziękowania dla niego.
Nikt się tego nie spodziewał. Uważam, że Unia ma zawodników, którzy grali w lepszych ligach, dobrych technicznie, ale myśmy grali jako zespół, sercem i nie pozwoliliśmy Unii wykorzystać wszystkich atutów, jakie ma. Pokazaliśmy, jak należy grać w play-offach.
Jeżeli Unia wytrzyma trudy rywalizacji pod względem fizycznym, to dojdzie do finału.
Na pewno w najbliższych dniach spotkamy się z prezesem. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać, jak to ma wszystko funkcjonować. Zobaczymy. Musimy ustalić, jaka będzie strategia, budżet i od tego będzie zależeć, jacy będą zawodnicy. W poniedziałek natomiast spotkamy się z zawodnikami i ustalimy, co dalej.
Źródło: gazetakrakowska.pl [3]