2024-03-12 Comarch Cracovia - Re-Plast Unia Oświęcim 2:1
|
6 kolejka, 1 runda, etap II, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, wtorek, 12 marca 2024, 18:30
(0:0; 1:0; 0:1; d. 1:0) |
|
Skład: Robson Ježek Žůrek Vildumetz Raška Brynkus Younan Kunst Alapuranen Berling Lundgren Krenželok Jalasvaara Kasperlík Bezwiński Špaček Motloch Sterbenz Sawicki Kapica Mocarski |
|
Skład: Lundin Diukow Jākobsons Denyskin Dziubiński Kaleinikovas Valtola Uimonen Ahopelto Heikkinen Karjalainen Bezuška Ackered Sadłocha Olsson Trkulja Lorraine Noworyta Sołtys S. Kowalówka Krzemień Wanat |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Gospodarze natarli na gości ze sporą energią. Lundgren trafił w obramowanie bramki, a wkrótce miejscowi musieli się bronić 4 na 5. Groźnie uderzał Valtola, ale Robson stanął na wysokości zadania. Bardzo groźny był strzał Denyskina w 13 min, ale golkiper Cracovii pokazał, że zna swój fach. Podobnie jak w przypadku uderzenia Lorraine’a.
W 17 min w dobrej pozycji był Spacek, ale przestrzelił.
Zespoły grały ostrożnie, bo nikt nie chciał stracić gola. Heikkinen postraszył Robsona, podobnie Raska. W końcu Raska wykorzystał dobrą okazję, z bliska posyłając krążek do siatki. Sałocha siał wiele spustoszenia w obronie Cracovii, w 31 min o mało nie zaskoczył Robsona po indywidualnej akcji. „Pasy” od razu odpowiedziały okazją Alapuranena. W 36 min w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Raska – oddał strzał w trudnej sytuacji, bo był naciskany, ale Lundin obronił.
W 43 min Sadłocha popędził na krakowską bramkę, ale zatrzymał go Robson. Potem „Pasy” zagrały w przewadze (i to dwukrotnie), ale nie wykorzystały tego fragmentu gry. Czas zaczął uciekać Unii. W końcu goście dopięli swego – Heikkinen znalazł sposób na krakowskiego bramkarza. Trzeba było rozgrywać dogrywkę 3 na 3. W niej najwięcej opanowania zachowął Brynkus, zdobywając "złotego gola".Źródło: gazetakrakowska.pl 12 marca 2024 [1]
Hokej.net
– We wtorek gramy w Krakowie i jestem przekonany, że dwa dni później wrócimy do Oświęcimia na siódme i decydujące spotkanie! – mówił po sobotnim meczu Rudolf Roháček, trener Cracovii.
I słowa dotrzymał.Jego podopieczni, niemającyjuż marginesu błędu, wykorzystali atut własnego lodu i odnieśli trzecie zwycięstwo w serii.Losy spotkania rozstrzygnęły się dopierow dogrywce. W niej decydujący cios zadał Sebastian Brynkus, który wykorzystał dobre podanie Tomáša Vildumetza.
Wszystkie ręce na pokład
Obie drużyny przystąpiły do spotkania w najmocniejszych możliwych składach. Do zespołu z Chemików 4 po wyleczeniu przeziębienia wrócił Jan Sołtys, więc trener Nik Zupančič zdecydował się zagrać na siedmiu obrońców i trzynastu napastników. Rudolf Roháček przebudował nieco linie ataków tak, że w pierwszym - obok Adama Raški i Tomáša Vildumetza - znalazł się Sebastian Brynkus. Trzeba przyznać, że blisko 23-letni zawodnikzaprezentował się z bardzo dobrej strony.
W pierwszej odsłonie bramki nie padły, co było zasługą obu golkiperów. Więcej pracy miał jednak Matthew Robson i zanotował aż 12 udanych interwencji. W 8. minucie kanadyjski golkiper obronił kąśliwe uderzenie Kallego Valtoli, a pięć minut później zatrzymał strzał Andrija Denyskina.
Najlepszą okazję dla „Pasów” w 17. minucie zmarnowałMarek Špaček, który przymierzył z lewego bulika. Jednak Linus Lundin nie dał się pokonać, dobrze używając odbijaczki.
Klasyka gatunku
Początek drugiej odsłony nie przyniósł zmiany obrazu gry. Oba zespoły nie chowały się za podwójną gardą tylko odważnie poczynały sobie w ofensywie i kreowały sytuacje. W 21. minucie bliski szczęścia był Valtola, ale Robson efektownie złapał gumę do raka.
Sześć minut później gospodarze otworzyliwynik spotkania. To był klasyczny play-offowy gol -praca na bramkarzu, strzał i dobitka. Efekt był taki, że w ramionach swoich kolegów utonął Adam Raška, a krakowscy kibice mieli pierwsze tego wieczoru powody do zadowolenia.
To trafienie zbiło oświęcimian z pantałyku, a dla zespołu spod Wawelu okazało się sporym zastrzykiem pewności siebie. Podopieczni Rudolfa Roháčka starali się ograniczyć ryzyko, więcgrać spokojnie i z pietyzmem grali wdestrukcji.
Na początku trzeciej odsłony Cracoviapowinnapodwyższyć prowadzenie. Aapo Alapuranen jak na tacy wyłożył krążek Gustafowi Berlingowi, ale ten z najbliższej odległości nie zdołał skierować go do pustej bramki.Po trybunach rozniósł się więc jęk zawodu.
Z kolei w 43. minucie znakomitą okazję mieli goście. Kamil Sadłocha urwał się krakowskim obrońcom i znalazł się w sytuacji sam na sam z Matthew Robsonem. Uderzenie 24-letniego napastnikaparkanem obronił Robson i otrzymał od miejscowej publiki sporą porcję braw.
Później „Pasy” dwukrotnie grały w przewadze, ale nie zdołały zdobyć drugiego gola i posłać rywali na łopatki. Rozgrywały zamek zbyt wolno i zbyt statycznie.
W końcówce niewykorzystane sytuacje zemściły się na gospodarzach. Ville Heikkinen wykorzystał błąd Jakuba Žůrka i uderzeniem z nadgarstka pokonał krakowskiego golkipera. Jak się okazało, było to trafienie na wagę dogrywki.
Dodatkowy czas gry trwał zaledwie 200 sekund. Szybką kontrę wyprowadził Tomáš Vildumetz, który następnie dograł do Sebastiana Brynkusa, a ten nie miał większych problemów z pokonaniem Linusa Lundina. Krakowscy kibice długo fetowali zwycięstwo i dziękowali swojemu zespołowi za walkę i ambicję.Źródło: Hokej.net 12 marca 2024 [2]
Skrót
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Wiadomo, że tak samo, jak oświęcimianie, byliśmy zmotywowani przed dzisiejszym meczem. Oczywistym jest, że to Unianadal pozostajefaworytem do tytułu. To nas jednak mobilizowało, bo nikt z nas nie chciał zakończyć tego sezonu. Bardzo cieszy mnie, że zawodnikom udało wejść się na ten najwyższy poziom, nie tylko indywidualnie, ale przede wszystkim zespołowo. Do tego doszła świetna dyspozycja bramkarza, którzy bardzo dobrze bronił. Ogółem poskutkowało to tak dobrą grą.
Z pewnością z tyłu głowa siedziała zawodnikom świadomość, że może być to ostatni mecz w sezonie. Dlatego też niezmiernie cieszymy się, że w dogrywce przechyliliśmy szalę na swoją korzyść. Wcześniej zarówno Gustaf Berling, jak i Adam Raška mieli stuprocentowe okazje, dzięki którym mogliśmy zakończyć mecz jeszcze w regulaminowym czasie. Naprzeciw jednak również stał dobry bramkarz i nie wykorzystaliśmy tych okazji, ale koniec końców cieszymy się ze zwycięstwa w dogrywce. W czwartek jednak walka będzie się toczyć dalej.
No tak, to była łatwo stracona bramka. Z perspektywy ławki była naprawdę łatwa -żadnego kombinacyjnego rozegrania, tylko zbieg niefortunnych zdarzeń… Unia chciała pójść za ciosem, ale nasz bramkarz wraz obrońcami ofiarnie przetrzymali do końca trzeciej odsłony. A to, co potem się wydarzyło, to już historia.
Jak we wszystkim w życiu, dopisać musi szczęście, dlatego życzę sobie, aby było ono po naszej stronie. Musimy również zagrać niemalże perfekcyjnie, nie osłabiać się głupimi faulami… Wiadomo, to samo będą mówić swoim zawodnikom trenerzy z Oświęcimia. Myślę jednak, że właśnie ten łut szczęścia może zdecydować może o wyniku siódmego meczu.
Źródło: Hokej.net [3]
Hokeiści po meczu
Sebastian Brynkus, hokeista Cracovii
Krystian Dziubiński, hokeista Unii
Jest siódmy mecz, widzimy się w czwartek i niech wygra lepszy. Co tu dużo rozpamiętywać. W hokeju jest tyle możliwości, a my już wszystkie wykorzystaliśmy.
Mi się wydaje, że wszystkie mecze toczą się na zaciętym poziomie. Tutaj dyspozycja dnia jest taka, że to raz my strzelamy więcej bramek, a raz oni. Dzisiaj Cracovia była o tego jednego gola w dogrywce lepsza, wykorzystując popełniony przez nas błąd. Mamy jednak dobre nastawienie. Wiemy czego się po nich spodziewać, oni z kolei wiedzą, czego po nas. Teraz zdecyduje charakter. Wydaje mi się, że będzie na co popatrzeć w czwartek.
Mieliśmy w końcówce lepszy moment. Kilku naszych zawodników miało wówczas niezłe okazje i szkoda, że nie odbiło się to wówczas w naszą w stronę. Zwłaszcza przy szansie Marka Kaleinikovasa, gdzie zarówno akcja, jak i strzałbyły w zasadzie takie, jak być powinny, ale niestetybramkarz to wybronił. Trochę więc jest nam żal. Z drugiej strony -jak podkreślam -broni nie składamy i nie załamujemy się.
To jest taka gra, że jeżeli w dany dzień wykonujemy małe rzeczy, które nie są widoczne gołym okiem dla kibiców i o których jako profesjonalni zawodnicy wiemy, to przyniesie to efekty. My dziś nie robiliśmy tych kroczków, które przynoszą rezultat, a zamiast tego zachłysnęliśmy się pięknym i ładnym rozgrywaniem krążka. Powinniśmy kierować go w kierunku bramki.
Będzie zdrowie, będzie dobrze! Myślę, że wówczas uda nam się przejść do następnej rundy.
Źródło: Hokej.net [4]